Data wydania: 08-04-2025
Wydawnictwo: Rebis
Ilość stron: 416
Tłumaczenie: Katarzyna Waller - Pach
28/2025
Dlaczego ja tak rzadko sięgam po książki zagranicznych autorów? To pytanie stawiam sobie za każdym razem, gdy czytam dobrą książkę autora nie z naszego rodzimego podwórka i odpowiedź zawsze jest taka sama - nie wiem. Po Listę marzeń Lori Nelson Spielman sięgnęłam jak zwykle przez przypadek, bo tym razem urzekła mnie okładka. Szczerze mówiąc to nie pamiętam czy przypadkiem książki już nie czytałam, bo pierwsze polskie wydanie było w 2013 i niby coś mi się kojarzyło, niby gdzieś dzwoniło, ale nawet jeśli to czytało mi się Listę marzeń świetnie. Z pewnością nie widziałam filmu, bo rzadko to robię, Pewne jest natomiast to, że podczas czytania zużyłam pół pudełka chusteczek higienicznych, a zdradzieckie łzy pojawiały się w najmniej oczekiwanym momencie. To pięknie napisana powieść odwadze, miłości i stracie najbliższej osoby, ale to też książka napisana ku pokrzepienie serc. Lista marzeń to lektura idealna i jestem z siebie dumna, że często słucham intuicji, która podpowiada mi co czytać, bo dzięki temu pokonałam potężny zastój czytelniczy i znowu mogę się oddawać mojej ukochanej pasji. Mogę czytać, pisać o książkach, dzielić się z Wam moimi przemyśleniami i jeśli choć jedna osoba sięgnie po książkę z mojego polecenia to będzie to dla mnie sukces.
Wróćmy jednak do List marzeń Lori Nelson Spielman i do Brett Bohlinger, która wydaje się ma wszystko: pracę, której oddaje się z pełnym zaangażowaniem i partnera, z którym jest od lat, ma urodę i pieniądze. Czy czegoś jej jeszcze w życiu potrzeba? Wydaje się , że nie. Brett traci ukochaną matkę i podczas odczytywania testamentu, gdy wydaje się, że odziedziczy firmę wartą miliony jej spokojne i pokładane życie zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni. Brett nie tylko nie stała się właścicielką firmy, ale została z niej usunięta, nie dziedziczy domu wartego krocie, a jedynie może w nim mieszkać przez trzydzieści dni. czy matka Brett była pozbawiona serca? Nie, zdecydowanie nie. Ona znała swoją córkę lepiej niż siebie samą i postawiła Brett prze trudnym zadaniem. Aby dziewczyna mogła odziedziczyć spadek, musi odhaczyć listę pozostawioną przez matkę. Po wykonaniu zadania z listy adwokat odczyta jej list pozostawiony przez matkę. I o ile niektóre z zadań są proste, bo co to za problem kupić psa czy wspomóc biednych, o tyle inne wydają się lekko odrealnione. Bo jak można zakochać się mając stałego partnera? Czy to znaczy, że partner, z którym Brett jest od dłuższego czasu nie jest tym jedynym? A jak kupić konia mieszkając w dużym mieści? A mieć dziecko? Czy Brett uda się odhaczyć wszystkie zadania z listy? Sięgnijcie po Listę marzeń Lori Nelson Spielman i przekonajcie się sami.
To ciepła i wzruszająca książka, która przypomina nam o naszych marzeniach, i których w natłoku codziennych zajęć zapominamy. To książka, która pozwala się zatrzymać, złapać oddech i zastanowić się czy sami jesteśmy we właściwym miejscu. To książka o prozie życia: codzienności, pracy, miłości i o odchodzeniu, ale przede wszystkim o godzeniu się i radzeniu w żałobie, bo chociaż serce nam ściska i mamy wrażenie, że świat powinien stanąć w miejscu w momencie, gdy tracimy żegnamy najbliższych to on się nie zatrzymuje i pędzi na złamanie karku, a my stajemy się coraz starsi i mamy coraz mniej czasu na realizację naszej listy marzeń.
Polecam Wam gorąco Listę marzeń Lori Nelson Spielman, bo to piękna i mądra książka, z którą spędzicie dobrze czas.
Moja ocena 8/10
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Rebis
O widzisz, ja zaś mało sięgam po polskie książki. Rzadko się wzruszam przy książkach, zwykle tylko przy Backmanie, ale to brzmi jak coś przy czym mogłabym popłakać!
OdpowiedzUsuńJeśli zdecydujesz się na lekturę Listy marzeń to łzy masz w pakiecie
Usuń