wtorek, 28 grudnia 2021

Joanna Szarańska Kraina Zeszłorocznych Choinek


 Data wydania: 28-10-2020
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Ilość stron: 432
ISBN: 9788366570962


Wpadła w moje ręce książka Pani Joanny Szarańskiej wydana w zeszłym roku. Sięgnęłam po nią ze zwykłej ciekawości, bo zobaczyłam, że Czwarta Strona jak zwykle nie próżnuje i w tym roku ukazał się kolejny tom, który oczywiście dzisiaj w nocy zaczęłam czytać. Kraina Zeszłorocznych Choinek ma w sobie wszystko to, co świąteczna książka powinna mieć w sobie. Jest magicznie, jest śnieg, tęgi mróz i ciepło, które tylko można spotkać w tym okresie. 
Tak Czwarta Strona zachęca nas do lektury:
" W pewien listopadowy poranek w urokliwym miasteczku swoje podwoje otwiera sklepik ze świątecznymi dekoracjami o intrygującej nazwie Kraina Zeszłorocznych Choinek. Sklep jest wyjątkowy; nie ma w nim dwóch takich samych ozdób, nie ma też cen. Jego wnętrze wypełnia atmosfera ciepłą i miłości, a każdy z klientów znajduje w nim nie tylko idealną choinkową dekorację, bombkę czy aniołka, ale coś jeszcze... To właśnie tutaj splatają się drogi i losy mieszkańców miasteczka oraz przyjezdnych. Powracają wspomnienia dawnych i\uczuć i strat, nawiązują się nowe miłości i przyjaźnie.
Czy wszystkie relacje uda się naprawić przed wigilijnym wieczorem? Skąd wzięła się nazwa sklepu I jak wiele wspólnego ma z miejscem, do którego odchodzą choinki, kiedy kończy się Gwiazdka?"

Antoś to dziewięciolatek. któremu święta kojarzą się z magicznym czasem spędzonym z rodzicami i ukochanym dziadkiem Bońkiem, który każdego roku opowiada chłopcu opowieść o Krainie Zeszłorocznych Choinek. Nikt tak pięknie nie opowiada jak dziadek. Ten rok jednak jest inny, bo rodzice się rozstali, a dziadka zabrakło. Starszy Pan zmarł. Antkowi ciężko pogodzić się z tym co go spotkało, nie umie się z tym pogodzić. Całą swoją frustracje wyładowuje w ten sposób, że zaczyna psocić i łobuzować. Jeden szczególny wybryk musi odpokutować i ponieść srogą karę. Jaki? Tego dowiecie się z lektury Krainy Zeszłorocznych Choinek Joanny Szarańskiej.
Jest i Pan Józef, starszy, emerytowany nauczyciel historii, który całe życie zbierał bombki i ozdoby choinkowe. W tym roku postanawia pozbyć się ozdób i otwiera mały, urokliwy sklepik, w którym każdy znajdzie coś dla siebie. Co się wydarzyło w życiu Pan Józefa, że zapoczątkował swoją kolekcję? Przekonajcie się.
Nie należy też zapomnieć o Ninie, która chociaż pochodzi z miasteczka to jednak za chlebem wyjechała do Krakowa, aby opiekować się przeuroczą staruszką, Heleną. Cóż to jednak za święta z dala od rodziny? Nasza Nina stanie na głowie, żeby ten magiczny czas spędzić z mamą i ciotką. A może z wyjazdem będzie miała coś wspólnego Helena? Ja już wiem, a Wy jeśli nie czytaliście Krainy Zeszłorocznych Choinek to nadróbcie to koniecznie.
Losy naszych bohaterów krzyżują się jak nitki w dzierganym swetrze. Troje bohaterów, a jednak ich losy są powiązane.
Joanna Szarańska stworzyła książkę idealną nie tylko na święta, ale i na długie zimowe wieczory. I tak jak na świąteczną pozycję przystało nie brakuje tutaj uśmiechu, wzruszeń i magii. Polubiłam się z bohaterami od pierwszego rozdziału, ale nie żal mi się z nimi rozstawać tylko dlatego, że zaczęłam czytać Krainę Spełnionych Życzeń.
Kubek gorącej herbaty, koc, kot na kolanach ( pod warunkiem, że będzie miał ochotę) i książka Joanny Szarańskiej to najlepszy zestaw na długi zimowy wieczór. Polecam i pędzę czytać kolejną książkę autorki.

Moja ocena 8/10 


poniedziałek, 27 grudnia 2021

Tomasz Betcher Żołnierskie serce

Data wydania: 10-11-2021
Wydawnictwo: W.A.B.
Ilość stron: 384
ISBN: 9788328092808


Żołnierskie serce to czwarta w dorobku Pana Tomasza książka i czwarta przeze mnie przeczytana . Ostatnio wzięłam na tapetę Szeptuna i jak tylko go odłożyłam  wiedziałam, że muszę sięgnąć po Żołnierskie serce. Zaczęłam czytać między lepieniem pierogów i gotowaniem barszczu. To był błąd, bo nie dosyć, że od książki nie mogłam się oderwać to jeszcze musiałam bez przerwy przemawiać sobie do rozsądku, że najpierw obowiązki, a potem przyjemności. Ciężko było, ale na szczęście rodzina zjadła wigilijną kolację i w końcu wczoraj mogłam bezkarnie zasiąść do lektury Żołnierskiego serca. Żołnierskie serce porusza najczulszą strunę i nie ma co ukrywać, ale nie obyło się bez chusteczek i spoconych oczu. Wzruszyła mnie ta książka i były momenty, że musiałam ją odłożyć tylko po to, aby odzyskać zdolność widzenia.

Tak Wydawnictwo zachęca nas do sięgnięcia po lekturę:
" Kiedy Piotr Walczak powraca ranny z misji w Afganistanie, cierpi nie tylko jego ciało, ale także dusza. Borykając się z zespołem stresu pourazowego, oskarżeniami o spowodowanie śmierci kolegów i zainteresowaniem mediów, ucieka na prowincję. W domu po dziadku odkrywa rodzinne tajemnice i sąsiadów, których kłopoty kochają tak samo jak Piotra. Czy senne miasteczko i jego mieszkańcy potrafią uleczyć żołnierskie serce i sprawić, by znów zaczęło kochać? Czy Emilia, Natalia i Janek będą w stanie żyć z wybuchowym i nieobliczalnym człowiekiem za ścianą?"

Ten krótki i zwięzły opis oddaje w pełni fabułę, ale nie jest w stanie oddać emocji, które towarzyszą nam podczas lektury. Tomasz Betcher po raz kolejny udowadnia, że na jego książki warto czekać i z pewnością z każdą kolejną grono wiernych czytelniczek systematycznie rośnie.
Piotr Walczak od najmłodszych lat miał pod górkę. Gruby, wyszydzany przez rówieśników, zawsze ostatni. Jako młody chłopak trafia do wojska, gdzie ma odbyć obowiązkową służbę wojskową, ale to właśnie z wojskiem postanawia związać swoje życie. Nie omija go fala i upokorzenia, która go dosięgają z rąk starszego rocznika. Ale Piotr udowadnia, że ciężką i mozolną pracą można dojść do zamierzonego celu. Jako jeden z najlepszych mechaników wyjeżdża na misję do Afganistanu, po której wraca nie tylko poraniony fizycznie, ale i z wielką traumą i zespołem stresu pourazowego.  Nie wrócił niestety na świeczniku. Gnany medialną nagonką postanawia zaszyć się w małym, sennym miasteczku. W domu, który odziedziczył po dziadku.
Jedno z mieszkań w tym domu zajmuje Emilka wraz z nieletnim rodzeństwem, dla którego jest rodziną zastępczą. Dziewczyna wcześnie straciła ojca, a matka jak tylko otrząsnęła się z żałoby związała się z miejscowym pijaczkiem. Efektem owego związku była Natalka i niepełnosprawny Janek. Emilka staje na głowie, aby zapewnić przyrodniemu rodzeństwu byt i ciepłe miejsce nad głową. I tak jak Jankowi zdaje się być wszystko jedno, tak nastoletnia Natalka ma tylko roszczenia wobec starszej siostry. Co takiego musi się wydarzyć, żeby postawa Natalki się zmieniła? Sięgnijcie koniecznie po Żołnierskie serce i przekonajcie się sami. Gwarantuję, że nie będziecie żałować ani minuty spędzonej z książką. Jestem nawet przekonana, że będzie Wam przykro , że ta łamiąca serce historia się skończyła. Czy będzie miała happy end? Sprawdźcie sami.
Autor porusza w swojej najnowszej powieści wiele ważnych tematów: agresja wobec nieletnich, alkoholizm, brak wsparcia najbliższych to tylko wierzchołek góry lodowej, o której możemy przeczytać w Żołnierskim sercu.
Uwielbiam twórczość Pana Tomasza i po każdą jego książkę sięgam w ciemno, bo nazwisko Betcher jest już najlepszą rekomendacją. To genialnie i przepięknie napisana historia, z bohaterami, którzy na długo zapadają w pamięci. To idealny balans o walce pomiędzy dobrem i złem, ale przede wszystkim to książka dająca nadzieję na lepsze jutro. Po burzy zawsze wychodzi słońce, a po nocy staje dzień i nigdy o tym nie zapominajcie.
Wyglądam w zapowiedziach wydawniczych kolejnej książki Pana Tomasza, a Wam polecam gorąco Żołnierskie serce. Nie zawiedziecie się !!! Polecam!!


Moja ocena 9/10

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu W.A.B.




sobota, 25 grudnia 2021

Małgorzata Starosta Wina wina


 Data wydania: 01-09-2021
Wydawnictwo: W.A.B.
Ilość stron: 352
ISBN: 9788328091092


Po książki Małgorzaty Starosty sięgam w ogromną przyjemnością, bo wiem, że gwarantują one rewelacyjnie spędzony czas, wywołują uśmiech na twarzy i pozwalają się zrelaksować. I chociaż to wszystko Wina wina to nie należy tu zwalać winy na wino tylko na autorkę, bo ona to uczyniła. Stworzyła komedię kryminalną, w której wino leje się strumieniami , a trup ściele się gęsto. Jak tylko widzę na okładce nazwisko Starosta to wiem czego się mogę spodziewać. To mistrzyni komedii kryminalnej, ciętych ripost i genialnie skonstruowanej intrygi. Czy tak było w przypadku Wina wina?
Przenieśmy się zatem do Gościńca, gdzie w późnobarokowym pałacyku znana restauratorka i celebrytka Agata Śródka postanowiła założyć winnicę. Agata jest kobietą z odzysku, która po rozwodzie ze zdradzieckim Śródką chciała zacząć od początku. Czy jednak Gościniec okaże się dobrym miejscem? Czy ktoś czyha na życie naszej bohaterki? Pierwszą ofiarą i zarazem ostrzeżeniem dla Agaty jest nóż wbity w Cloudea, który miał stanowić atrakcje powitalnej kolacji. A jeszcze ta złowieszcza karteczka " Wynoś się albo zginiesz francuska krowo". Nie tak miało wyglądać wejście celebrytki do gościnieckiego świata. Miał być szampan, wino,  muzyka i śpiew. Agata nie byłaby jednak sobą, gdyby szybko nie otrząsnęła się z tego incydentu.
Tydzień później pojawiła się w Gościnnej Dolinie, gdzie na zaproszenie Barnaby Miszczuka odbywał się coroczny weekend dla przyjaciół. I tu dopiero zaczynają się kłopoty naszej bohaterki, bo nie dosyć, że na owym spotkaniu pojawia się były mąż z aktualną żoną to na drugi dzień ktoś pozbawił go życia. Jak nie trudno się domyślić nie ów mąż był celem mordercy, ale nasza Agata. Jeśli myślicie, że to jedyny trup to jesteście w błędzie, ale nie będę Wam zdradzać ilości nieboszczyków, bo myślę, że z przyjemnością sięgniecie po Winę wina Małgorzaty Starosty i przekonacie się sami. Mogę Wam jednak zdradzić, że prokurator Błażej Omkły będzie miał trudny orzech do zgryzienia, a tajemnice, które nie miały ujrzeć światła dziennego wyjdą na powierzchnię i jeszcze bardziej komplikują zaistniałą sytuację. Czy Agata ujdzie z życiem, a może to ona jest mordercą? Przekonajcie się.
Małgorzata Starosta stworzyła kolejną genialną komedię kryminalną z mnóstwem bohaterów. Na uwagę oprócz naszej bohaterki oczywiście zasługuje Leokadia Schmidt wiekowa kobieta, ale z językiem ciętym niczym brzytwa. Jest i miejscowy komendant policji, prokurator i była przyjaciółka Agaty - Mariola Santini uprawiająca literackie disco polo. Wszyscy bohaterowie wnoszą coś do sprawy i są tak charakterystyczni, że nie sposób o nich zapomnieć.
Uwielbiam język Małgorzaty Starosty, jej poczucie humoru i ironię, która jest jak wisienka na torcie. Małgorzata Starosta z pewnością zasługuje na miano królowej komedii kryminalnej co udowadnia z każdą kolejną książką i nie obniża sobie poprzeczki. Już zacieram ręce, bo widziałam w zapowiedziach wydawniczych kolejną książkę autorki, po którą z pewnością sięgnę.
Jeśli jeszcze nie znacie twórczości pani Małgorzaty to musicie to nadrobić koniecznie, bo nazwisko Starosta to już marka sama w sobie. Polecam.

Moja ocena 8/10

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu W.A.B.





sobota, 18 grudnia 2021

Klaudia Bianek Promyczek na święta


 Data wydania: 27-10-2021
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Ilość stron: 360
ISBN: 9788366981973

Wydawnictwa jak każdego roku zasypują czytelników świątecznymi tytułami i tak sobie pomyślałam, że gdybym chciała wszystkie przeczytać to z pewnością zastałaby mnie Wielkanoc. Kiedyś mnie to irytowało, że wszyscy muszą pisać ckliwie, ciepło i koniecznie ze szczęśliwym zakończeniem. Chyba dojrzałam i się zestarzałam, bo z ogromną przyjemnością sięgam po świąteczne lektury. Boże Narodzenie jest specyficzne, rodzinne i na samą myśl o świętach robi mi się cieplej na sercu. To chyba rzeczywiście jedyny dzień w roku, w którym milkną wszelkie spory ( pomijając polityków oczywiście). Fajnie jest w ferworze gotowania, sprzątania i pieczenia przysiąść sobie na chwilę z optymistyczną lekturą, która jeszcze bardzie nastraja na święta. Grudzień to mój ulubiony miesiąc w roku i chociaż nie pamiętam już białych świąt to chociaż mam okazję poczytać o śniegu w książkach.
Sięgnęłam po najnowszą propozycję Klaudii Bianek, bo jak zwykle urzekła mnie okładka. Jako miłośniczka i posiadaczka siedmiu futrzastych i mruczących czworonogów nie mogłam przejść obok tej pozycji obojętnie. Moje wszystkie chłopaki są ze schroniska, a najstarsza siedemnastoletnia Dasza została zabrana z wiejskiej stodoły. Wszystkie zostały uratowane przed schroniskiem i chociaż czasami mam ochotę je udusić i wystawić za balkon to nie żałuję naszego wyboru. Mój mąż mówi, że wszystkich kotów nie uratuję, ale chociaż paru mogę zapewnić lepszy byt i ciepły kąt.
Klaudia Bianek zabiera nas do Zielonego Zakątka - gospodarstwa agroturystycznego, które prowadzi małżeństwo Troczów. Małżeństwo lata młodości ma już za sobą, a ich jedyna córka wyjechała do Londynu. W prowadzeniu gospodarstwa właścicielom pomagają: Marcelina, Hania i Kajetan. Młodzi ludzie są zaangażowani w swoją pracę i czują się tutaj jak w domu. To pełni pasji i wrażliwości młodzi ludzie.
Marcelina mieszka z matka i wiecznie sprawiającym kłopoty młodszym bratem. Jest też posiadaczką dwóch niesfornych kotów, które znalazła w stodole Zielonego Zakątka i pokochała całym sercem. Jest gotowa zrobić dla nich wszystko, a w obliczu pojawiającej się choroby staje dosłownie na rzęsach i nie szczędzi ostatnich pieniędzy, aby pomóc Promyczkowi.
Hania mieszka z niepełnosprawnym ojcem. Swoje życie dzieli na pracę i opiekę nad tatą, który po śmierci matki jest dla niej jedyną rodziną. To miła i nieśmiała dziewczyna, która polubiłam od pierwszej strony.
Jest i Kajetan, pełen empatii młody człowiek, który od lat skrycie kocha się w Hani, ale nie ma odwagi wyznać jej co czuje z obawy przed odrzuceniem.
Losy naszych bohaterów przeplatają się w Zielonym Zakątku od 1 do 24 grudnia. Promyczek na święta jest jak kalendarz adwentowy, który miałam zamiar sobie dawkować i czytać rozdział każdego dnia grudnia. Niestety postanowienia sobie, a zachłanność czytelnicza sobie. Niestety nie wytrzymałam i przeczytałam książkę w ciągu dwóch dni, bo ta książka była najzwyczajniej dobra. Mądra, ciepła, romantyczna i skrząca się śniegiem. Czas płynie tutaj powoli, pachnie choinką i lasem, uszkami i grzybami. Są dobrzy ludzie i zwierzęta: Promyczek, który zmaga się z ciężka chorobą i Dropsik, który chociaż psoci to tęskni za bratem Jest emocjonalnie i wzruszająco. Jest zwyczajnie i swojsko. 
Promyczek na święta to książka idealna, która wciąga od pierwszej strony. To idealna lektura na świąteczny wieczór, w której akcja chociaż toczy się nieśpiesznie to sprawia, że czujemy się jak w siebie. Mnie ta książka oczarowała i nie ukrywam, że nie zabrakło też łez. To książka zarówno dla miłośników romantycznych opowieści jak i tych, dla których los zwierząt nie jest obojętny. To książka o dobrych ludziach, których nie brakuje obok nas, o miłości, tęsknocie i niepewności w obliczu choroby. Grudzień to czas cudów i tych cudów nie zabrakło w najnowszej książce Klaudii Bianek. Jeśli jeszcze nie czytaliście Promyczka na święta to zróbcie to koniecznie i z pewnością nie pożałujecie swojego wyboru. Zróbcie to jednak po wielkich przygotowaniach, bo książka tak wciąga, że zapomnicie o bożym świecie.
Polecam serdecznie!!!
Ten Promyczek na okładce wygląda zupełnie jak mój Benedykt, który tez ostatnio niedomaga:(


Moja ocena 9/10

Tomasz Betcher Szeptun


 Data wydania: 05-05-2021
Wydawnictwo: W.A.B.
Ilość stron: 352
ISBN: 9788328076927


Uf w końcu dotarłam do domu i jak zwykle mam kilka recenzji do nadrobienia, bo na robotach nie mam niestety internetu. Mam za to sporo czasu na nadrabianie lektur i wykorzystuję to skrupulatnie. Na pierwszy ogień w grudniowych recenzjach idzie Szeptun Tomasza Betchera i jak zwykle żałuję, że tak późno sięgnęłam po tę książkę. i wiecie co? Ta książka nie była dobra, ona była bardzo dobra, żeby nie powiedzieć rewelacyjna. Napisana miłym w odbiorze językiem, pełna magii, tajemnic i zieleni, na której rzadko staje ludzka stopa.

" Kiedy wszystko się wali, w twój samochód uderza piorun i spotykasz miłość swojego życia. Miłość niemożliwą.
Julia na dwoje nastoletnich dzieci - nastoletnią córkę Marysię i ośmioletniego Kubę. Mąż pracuje w Norwegii na platformie wiertniczej i niespecjalnie interesuje się żoną i dziećmi. Rodzice fundują jej wczasy w Beskidach, u prawdziwego szeptuna leczącego ziołami. Na miejscu okazuje się, że to żaden staruszek zbierający zioła, tylko odludek, wyklęty przez miejscowych pół-Cygan, do tego młody i szalenie przystojny. Już na pierwszy rzut oka widać, że nie dogada się z nauczycielką z Gdańska. Iskrzy od samego początku, w samochód Julii bowiem trafia piorun..."

Tyle opis wydawcy, ale chociaż intryguje i zachęca do czytania to nie oddaje w pełni tego, czego jesteśmy świadkami. Miłości, która rodzi się od rażenia pioruna. Miłości, która ma wyboistą drogę. Miłości, która nie powinna się zdarzyć. I wreszcie miłości, która od początku powinna być skazana na porażkę. 
Julia jest mężatką, która mieszka w Gdańsku wraz z dwójką dzieci. małżonek lata temu wyjechał na platformę do Norwegii, aby polepszyć byt swojej rodzinie. Z biegiem lat jednak jego powrót nie tylko się opóźnia, ale i jego przyjazdy są coraz rzadsze. Ośmioletni Kuba tęskni za ojcem tak jak tylko potrafi małe dziecko. Julii brakuje męskiego ramienia, poczucia bezpieczeństwa i stabilizacji. jej nastoletnia córka Marysia z roześmianej nastolatki stała się mroczną i pełną buntu młoda kobietą, do której Julii coraz trudniej dotrzeć, a każda próba kontaktu kończy się awanturą. Za namową rodziców Julia wraz z dziećmi postanawia wyjechać na wakacje, która nie tylko mają pozwolić całej trójce odpocząć i zbliżyć się do siebie, ale przede wszystkim pobyt w Beskidach ma pomóc Kubie odzyskać zdrowie. Chłopiec cierpi na atopowe zapalenie skóry i żadne kosmetyki, diety ani wizyty u lekarza nie są w stanie ulżyć jego cierpieniu i poprawić kondycję jego skóry. W Beskidach mieszka miejscowy szeptun, który potrafi wyleczyć to wobec czego lekarze są bezradni.
Na miejscu okazuje się jednak, że ów szeptun nie żyje, a na miejscu, w którym kiedyś żył jest jego wnuk. Waldek, młody przystojny i samotny. Rozczarowana Julia najchętniej od razu wróciłaby do Gdańska, gdyby nie fakt, że w samochód trafił piorun i bez interwencji mechanika ani rusz.
Czy między Julią a Waldkiem narodzi się więź, która ich do siebie zbliży. Czy dzieci będą się umiały odnaleźć w miejscu odciętym od świata? Czy Marysia otworzy się na drugiego człowieka? I wreszcie czy Kuba będzie mógł funkcjonować w miejscu, któremu daleko do czystości? Sięgnijcie koniecznie po Szeptuna Tomasza Betchera i przekonajcie się sami. Jestem przekonana, że nie będziecie żałować swojego wyboru i historia wciągnie Was od samego początku, a zakończenie tak jak i mnie wbije Was z fotel.
To historia, która czytałam z prawdziwą przyjemnością. Autor zabrał mnie w przepiękną podróż pokazując miejsca, w których jeszcze nie byłam, a w które koniecznie muszą się wybrać. W taką dzicz, gdzie nie ma zasięgu, można zapomnieć i odpocząć od codzienności, zaszyć się w Bieszczady i zapomnieć wszystko.
Polecam Wam gorąco Szeptuna, bo to genialnie napisana historia, która skradnie Wasze serca. Widziałam, że autor ma już kolejną książkę na swoim koncie. Wiem, że z pewnością po nią sięgnę, bo wiem, że na nazwisku Betcher można polegać.


Moja ocena 8/10

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu