niedziela, 28 lutego 2021

Colleen Hoover Layla


 Data wydania: 24-02-2021
Wydawnictwo: Otwarte
Ilość stron: 320
ISBN: 9788381350792

21.

Colleen Hoover to popularna autorka powieści z gatunku new adlt. Popularna być może, ale nie dla mnie, bo nie znam autorki, a Layla to moje pierwsze spotkanie z autorką. Wszyscy piszą, że to Hoover w nowej odsłonie. Nie mam porównanie, ale wiem, że muszę koniecznie poznać inne książki autorki, a moja lista do przeczytania nie dosyć, że nie ma końca to wzbogaci się o nowe pozycje. Nie wiem do kogo można zgłaszać reklamacje? Do rodziców, że zaszczepili miłość do czytania czy może do autorów, że nie dają chwili wytchnienia czytelnikowi? A może do nikogo tylko czytać w każdej wolnej chwili i starać się nadrabiać zaległości.
Layla i Leeds to miłość od pierwszego wejrzenia. Młodzi ludzie poznają się na ślubie i od razu wiedzą, że to jest to o czym marzą ludzie. Layla jest szczera i bezpośrednia, spontaniczna i wesoła. Leeds z kolei jest niepewny i ma na swoim koncie sporo błędów, ale to co ich połączyło jest niezwykłe i niesamowite.  Layla zdaje się nie móc oddychać, gdy nie ma przy niej chłopaka, a Leeds bez dziewczyny czuje jakby ktoś zgasił światło, a świat otoczył mrok. To relacja, która zdarza się tylko w książkach. I pewnie żyliby długo i szczęśliwie, gdyby nie psychofanka Leedsa, która doprowadziła do tragicznych w skutkach zdarzeń. Zdarzeń w wyniku których nasi bohaterowie będą mieli wybór: poddać się lub walczyć. Co wybiorą? Dowiedzcie się sięgając po Layle Collen Hoover.
Przyznaję, że jestem zaskoczona . Rzadko mi się zdarza mieć przeogromną chęć zerknięcia na koniec książki po to, aby dowiedzieć się jak historia się skończy. W przypadku książki Hoover już po kilku stronach miałam taką ochotę że tylko wrodzona uczciwość nie pozwoliła mi zerknąć na ostatnie strony. To miks gatunkowy, który pochłania czytelnika od pierwszej strony. To kolejna książka, którą zaczynamy i chcemy wiedzieć jak się skończy, a jednocześnie odczuwamy żale z każdą stroną, że nieuchronnie zbliżamy się do końca. Uwielbiam książki, w których autor wodzi czytelnika za nos klucząc i komplikując akcję, a gdy do tego dochodzą emocje to ja osobiście nic więcej nie potrzebuję do szczęścia.
Już zajrzałam, że autorka ma na koncie wiele pozycji. Nie wiem jak wytrzyma to mój mąż, że o portfelu nie wspomnę, ale cóż...żyje się tylko raz:) Muszę koniecznie poznać twórczość Colleen Hover, bo Layla bardzo przypada mi do gustu.
A może ktoś z Was może mi polecić, od której książki powinnam zacząć przygodę??

Moja ocena 8/10


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Otwarte

piątek, 26 lutego 2021

Edyta Folwarska Pokusa


 Data wydania: 24-02-2021
Wydawnictwo: Pink Book
Ilość stron: 192
ISBN: 9788381776080


20

Ostatnio z każdej strony w mediach rzucała mi się reklama nowej inicjatywy Wydawnictwa Edipresse, Pink Book. Jako ciekawa jednostka, a jednocześnie szczęśliwa posiadaczka Legimi postanowiłam sprawdzić co w trawie piszczy i o co jest tyle hałasu. Obawiałam się, że o nic, ale muszę stwierdzić, że spędziłam miły i beztroski czas. Wyczytałam, że Pink Book będzie tworzona przez dwie autorki, a mianowicie Edytę Folwarską i K.N.Haner. Czy ktoś dołączy do autorek niestety nie wiem, ale wiem, że i jedna, i druga Pani są dla mnie kompletnie nieznane, ale nic nie szkodzi na przeszkodzie, aby to nadrobić . Tym bardziej, że przeczytanie Pokusy zajęło mi dwie godziny i wcale nie uważam tego czasu za stracony. Mało tego ta historia mnie wciągnęła i choć na długo nie zostanie w głowie to uważam, że to całkiem zgrabnie napisana historyjka. 
Inez Tarasiewicz, bo tak nazywa się główna bohaterka, jedzie na rozmowę o pracę. I pewnie nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że dziewczyna trzy dni temu odebrała prawo jazdy, a jej auto do najnowszych nie należy. Inez marzy o pracy dziennikarki, a rozmowa na którą zmierza ma ją przybliżyć do jego realizacji. I wszystko byłoby w porządku gdyby nie stłuczka, której sprawczynią jest Inez. Mało tego to rozbija auto bogatego gogusia, Porsche Panamera. Facet jest naburmuszony i złośliwy. Jakoś jednak udaje się dopełnić formalności i lekko spóźniona Inez dociera w końcu na rozmowę z szefową działu. Rozmowa przebiega jak po maśle i nasza bohaterka zostaje odesłana do redaktora naczelnego. To już wydaje się łatwizną i pewnie tak by było, gdyby nie fakt, że naczelnym okazuje się nie kto inny jak facet z uszkodzonego Porsche, Filip Wolny. Możecie się domyślić jak wyglądało pierwsze spotkanie tej dwójki, ale czy Inez zagrzeje dłużej miejsca w pracy marzeń. Tego Wam już nie zdradzę. Dowiecie się sięgając po Pokusę Edyty Folwarskiej.
Historia może i schematyczna i przewidywalna, może banalna i naiwna, ale każdy czasami potrzebuje takiego zmulacza, który czyta się miło, lekko i przyjemnie. Taka trochę współczesna bajka o dziewczynie, której marzenia się spełniają. Ale kto nie lubi bajek ten niech pierwszy rzuci kamieniem. Muszę sprawdzić teraz jak pisze druga autorka Pink Booka, , K.N. Haner, bo oczywiście też zupełnie nie znam. Nie będę się rozpisywać, bo po pierwsze historia jest zbyt krótka, a po drugi nie będę Wam odbierać przyjemności z lektury. Jeśli macie ochotę na niezobowiązująca lekturę, która zapewni Wam miłe popołudnie bądź wieczór to polecam.
Jak to dobrze że mam Legimi, a na nim prawie wszystkie nowości:) 


Moja ocena 6/10

poniedziałek, 22 lutego 2021

Joanna Szarańska Wymruczane szczęście


 Data wydania: 10-02-2021
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Ilość stron: 377
ISBN: 9788366736474

19.

Jako miłośniczka i posiadacza futrzaków nie mogłam sobie odmówić sięgnięcia po najnowszą książkę Joanny Szarańskiej Wymruczane szczęście, Tylko spójrzcie na ten nosek wystający z pościeli. Cudo, cudo, cudo. Uwielbiam kocie nosy za to, że każdy jest inny. Nie ma dwóch kotów o takich samych charakterach i o takich samych nosach. Każdy jest inny. Moja banda jest przygarnięta ze schroniska, każdy po przejściach i każdy uratowany przed bezdomnością. Myślicie, że można oczekiwać wdzięczności? Oczywiście, że nie, bo to my jesteśmy dla nich, a nie one dla nas. To one użyczają nam kawałek podłogi, a czasami łaskawie zrobią miejsce w łóżku. O moich kotach mogę pisać i mówić godzinami, ale pora wrócić do Wymruczanego szczęścia.
To druga z cyklu Na tropach miłości książka, która wyszła spod pióra Joanny Szarańskiej. Autorki nie trzeba nikomu przedstawiać, bo zyskała ono grono stałych i wiernych czytelniczek. Ja sama chętnie sięgam po książki autorki choć przyznaję, że kilka tytułów mam do nadrobienia.
Emilia Kot, bo tak nazywa się bohaterka najnowszej książki Pani Joanny to kobieta po przejściach, która po rozwodzie próbuje stanąć na własnych nogach, ale Emilia Kot to przede wszystkim mama dwójki bliźniaków, Sabinki i Sebastiana, które genialne pomysły mają w genach, a wrodzone zainteresowanie światem nie pozwala im na na chwilę zwolnić. Bliźniaki należą do tych dzieci, które ani sekundy nie usiedzą na miejscu, bo przecież nie od dzisiaj wiadomo, że co dwie głowy to nie jedna. Kuzyn Bolesław Bocian wyciąga do nich pomocną dłoń oferując tak pracę jak i dach nad głową, a że na zapleczu baru to przecież nie problem. To, ze sypiają na jednym materacu to pestka w porównaniu z tym, że miałoby om kapać na głowy. Wszystko być może toczyłoby się swoim torem, gdyby nie piąta żona owego kuzyna - kobieta tyle porywcza, co i zazdrosna. i tutaj na scenę wkracza znana z poprzedniej części babcia Trudzia, która nie tylko oferuje naszym Kotom dach nad głową, ale i ma pracę dla Emilki u gburowatego Owczarka. Kim jest Owczarek? Kim jest Cholera? I jak potoczą się losy rodziny Kotów? Tego dowiecie się sięgając po Wymruczane szczęście.
Lekki i zabawny styl Joanny Szarańskiej sprawia, że przez książkę się dosłownie płynie. Akcja jest wartka i pełna zabawnych sytuacji, a zachowanie Cholery naturalne i z pewnością pisane z doświadczenia. To dobrze napisana komedia, w której dla mnie numerem jeden jest Gertruda  Miłoszewska, którą pokochałam całym sercem. To historia, przy której nie sposób się nudzić. To idealna lektura na poprawę humoru. Jeśli potrzebujecie odprężającej lektury to Wymruczane szczęście będzie idealne. Jeśli nie znacie Wyszczekanej miłości to nie przejmujcie się, bo obydwie części można czytać osobno.
Ja jestem zdecydowanie na tak!!! Polecam :)


Moja ocena 8/10

niedziela, 21 lutego 2021

Natasza Socha Zaczarowane


 Data wydania: 10-02-2021
Wydawnictwo: Edipresse
Ilość stron: 304    
ISBN: 9788381775335


18.

Po ostatniej przeczytanej przeze mnie świątecznej książce Pani Nataszy postanowiłam bliżej zapoznać się z twórczością autorki. W moje ręce na Legimi wpadły Zaczarowane, czyli historia inspirowana prawdziwymi wydarzeniami. Przyznaję, że czytałam w każdej wolnej chwili, bo to nie tyko genialnie napisana książka, ale i historia, która może być przestrogą dla niejednej z nas. Dlaczego niejednej? Bo to właśnie kobiety najczęściej padają ofiarami oszustów matrymonialnych. Oszuści są doskonali w swoich działaniach, precyzyjni i wiedzą jak trafić w czuły punkt kobiet.
" Ta historia wydarzyła się naprawdę. I nadal wydarza, niemal każdego dnia, w różnych miejscach na świecie. Cztery kobiety, które zaufały oszustowi z portalu randkowego. Które dały się zaczarować obcemu mężczyźnie, oddając mu wszystkie pieniądza, a niejednokrotnie zaciągając gigantyczne długi. Ta miłość była bardzo kosztowna. Zabrała nie tylko pieniądze, ale i wiarę w drugiego człowieka. Odarła z marzeń , pewności siebie, godności. Czy Martyna, Anna , Jadwiga i Karolina będą miały odwagę powiedzieć głośno, co je spotkało? Czy wiedząc, że Dorian dysponuje kompromitującymi nagraniami, rozmowami i seks taśmami, odważą się wyznać prawdę? I czy uda się aresztować człowieka, który zniszczył im życie? Zaczarowane to opowieść o samotności w związku, o niekończącej się nadziei na prawdziwe uczucie i o tym, jak bardzo można oślepnąć w miłości. To także historia o sile i solidarności kobiet. I o tym, że nie wolno się poddawać."
Tyle opis z okładki, który brzmi niezwykle intrygująco, ale powiem Wam, że w środku jest o wiele lepiej. To inspirowana prawdziwymi wydarzeniami historia czterech kobiet: Martyny, Anny, Jadwigi i Karoliny, które miały nieszczęście poznać Doriana. To kobiety wywodzące się z różnych miast, w różnym wieku i o różnym statusie społecznym, które połączyło jedno, a mianowicie pragnienie miłości i chęć poczucia się kobietą przed duże K. jedne w związku, w którym dawno coś się wypaliło i wielkie porywy zastąpiła szara codzienność, a inne samotne i szukające tego jedynego wymarzonego, u boku którego chciały spędzić resztę życia. Poznały go na jednym z portali randkowych. Schemat działania Doriana był podobny. Parę maili, które miały za zadanie wybadać grunt, romantyczne spotkania, kolacje i czułe esemesy. Spotkania zawsze z dala od tłumów, bo przecież ktoś mógł go poznać. Drobne pożyczki, które miały miejsce na początku związku Dorian zawsze oddawał dorzucając do tego drobiazg. Ale przede wszystkim snuł wizje wspólnego życia w domku z ogródkiem, gromadką dzieci i miłością taką, która zdarza się tylko w bajkach. To przy nim kobiety czuły się dowartościowane, pożądane i uwielbiane, rozumiane i traktowane z szacunkiem. Ideał faceta. Wszystko jednak do czasu. Jesteście ciekawi co skłoniło nasze bohaterki do szukania miłości na portalu? Sięgnijcie koniecznie po najnowszą książkę Nataszy Sochy i przekonajcie się. Poznajcie Doriana i jego metody manipulacji. Ale przede wszystkim przekonajcie się jaki finał miała ta historia i jak w takich przypadkach reagują stróże prawa.
Ta historia zdarzyła się naprawdę. Często słyszymy w mediach o kobietach, które padły ofiarami oszustów. Czy są łatwowierne i głupie, czy zasługują na potępienie. Z pewnością nie, ale czasami mogłyby się zastanowić dziesięć razy zanim zrobią krok, który zaprzepaści dorobek całego życia, zanim legnie w gruzach to, co budowały przez lata. Takie historie zdarzają się i zdarzać się będą dopóty, dopóki istnieje ludzkość.
Natasza Socha napisała książkę, od której ciężko się oderwać. Książkę, która nie tylko otwiera oczy na wiele spraw, ale to też lektura ku przestrodze i to zarówno dla kobiet jak i mężczyzn. To także książka o sile kobiet i ich solidarności, o ciężkiej i nierównej walce o odzyskanie nie tylko dobrego imienia, ale i poczucia własnej wartości, ale i o nadziei, bo przecież z każdej sytuacji jest jakieś wyjście. 
Bardzo dobrze napisana książka. Mam na Legimi jeszcze serię Nie i myślę, ze lada dzień się na nią skuszę, bo Socha pisze nie tylko dobrze, ale i porusza ważne tematy, o których warto i trzeba pisać.
Polecam Wam gorąco, bo to naprawdę dobra pozycja.


Moja ocena 8/10

czwartek, 18 lutego 2021

Remigiusz Mróz Głosy z zaświatów


Data wydania:29-01-2020
Wydawnictwo: Filia
Ilość stron: 448
ISBN: 9788380759893

17.

W końcu przeczytałam drugi tom o patomorfologu Sewerynie Zaorskim. Kupiłam sobie książkę i niestety komuś pożyczyłam, zapomniałam komu i ten ktoś wcale nie kwapi się żeby oddać. Najzwyczajniej w świecie zapomniałam o Głosach z zaświatów, ale na szczęście już jest trzecia część, więc musiałam nadrobić braki . Autora nie trzeba nikomu przedstawiać, bo Remigiusza Mroza albo się kocha albo nienawidzi.  Ja należę zdecydowanie do tej pierwszej grupy, a cykl o Sewerynie Zaorskim skradł moje serce.
Co tutaj się działo. Przyznaję, że czytałam książkę przeważnie nad ranem i były momenty, że oglądałam się za siebie, zwłaszcza jak coś stuknęło. Seweryn wraz z córkami mieszka w Żeromicach i chociaż stara się trzymać z daleka od kłopotów to nie cieszy się ani szacunkiem ani popularnością wśród tubylców. Na szczęście nasz bohater ma to w...nosie Życie toczy się swoim rytmem do czasu, gdy znalezione zostaje ciało siedmioletniej dziewczynki. Sekcja zwłok nie ustaliła przyczyny zgonu i Zaorski robi za konsultanta, a jakby tego było mało Seweryn otrzymuje plik, w którym słychać kołysankę i głos dziewczynki mówiącej po niemiecku. Gina kolejne dwie dziewczynki, a Seweryn angażuje się w śledztwo pełne tajemnic i historii sprzed lat. 
Jakby mało było nieszczęść w życiu Zaorskiego to jego ukochane córeczki trafiają pod "skrzydła" opieki społecznej i nasz bohater musi udowodnić, że nadaje się na ojca. Rozprawa sądowa zakrawa na kpinę i zdaje się, że wszystko jest ukartowane. Czy Seweryn odzyska dziewczynki? Tego dowiecie się sięgając po Głosy z zaświatów.
Lubię twórczość Mroza, a Głosy z zaświatów uważam za jedną z jego lepszych książek. Cała seria o patomorfologu jest genialna. Mam w zanadrzu jeszcze trzecią część i nie wiem co tam się zadzieje, ale od Głosów nie byłam w stanie się oderwać. To mocna i przerażająca książka, w której autor nie boi się jak zwykle poruszyć ważnych i aktualnych tematów. Gwałt na dzieciach czy pedofilia wśród księży sprawiły, że włosy jeżyły mi się na głowie. Nie brak tu historycznych prawd o Dzieciach Zamojszczyzny czy katastrofy w Czarnobylu.
Postacie jak zwykle niezwykle wyraziste i rzeczywiste z Sewerynem i Kają na czele.
Jestem pod ogromny wrażeniem tej książki i już wiem, że dzisiejszy wieczór spędzę z trzecią częścią cyklu.
Jeśli jeszcze nie znacie tej serii to sięgnijcie po nią, a z pewnością nie będziecie żałować. Usiłuję namówić męża na lekturę, ale coś opornie mi to idzie.

Moja ocena 9/10

Katarzyna Grochola Zjadacz czerni 8


 Data wydania: 10-02-2021
Wydawnictwo: Literackie
Ilość stron: 320
ISBN: 9788308073537

16.

Dawno nie miałam okazji czytać książki Katarzyny Grocholi. Kiedyś zaczytywałam się w książkach autorki , ale ostatni jakoś zaniechałam tego. Nie ukrywam, że do sięgnięcia po Zjadacza czerni 8 w dużej mierze skłoniła mnie okładka, która nie tylko przyciąga wzrok, jest subtelna, ale przed wszystkim tajemnicza. W zasadzie nie miałam pojęcia, że jest to zbiór opowiadań, a jak wiecie doskonale z opowiadaniami jest mi niekoniecznie po drodze, bo zanim się zaprzyjaźnię z bohaterem już muszę poznawać nowego.
Zjadacz czerni 8 to zbiór jedenastu opowiadań, z których każde jest inne i każde dotyczy innych ludzi, których różni wszystko: wiek, pochodzenie społeczne czy status materialny. Każdy tworzy jedną historię, które łączą się ze sobą. Łączy je nie tylko rudy kot, ale przede wszystkim miłość. ale nie ta landrynkowa i słodka w stylu i żyli długo, i szczęśliwie, ale miłość u Pani Katarzyny przybiera różne twarze i odcienie. Tu znajdziecie nie tylko miłość kobiety do mężczyzny i mężczyzny do kobiet, ale i miłość matki do dziecka, córki do rodziców czy też miłość do zwierząt. Bo tyle ilu ludzi na świcie tyle jest odcieni miłości.
Przyznaje, że autorka mocno mnie zaskoczyła Zjadaczem czerni 8. Spodziewałam się lekkiego czytadła na jeden wieczór, a dostałam mądrą i dojrzałą książkę, w której z każdej strony walą nas po oczach prawdy uniwersalne. Prawdy, o których często zapominamy, a z których tak naprawdę składa się nasze życie. To książka, której nie przeczytacie w jeden wieczór. To książka, która należy się delektować jak ulubioną czekoladą. Jasne, że można zjeść ją szybko, ale jakże smakuje, gdy delektujemy się kostka po kostce i przyjemny smak towarzyszy nam dłużej. Tak jest i ze Zjadaczem czerni 8. Ja codziennie czytałam jedno opowiadanie, bo każde miałam okazje przemyśleć i przeanalizować.
Zjadacz czerni 8 to poruszająca lektura, która trafia w najczulsze struny odbiorcy o miłości, tęsknocie i żalu. Dla mnie ta książka jest ogromnym zaskoczeniem i bardzo się cieszę, że miałam okazję po nią sięgnąć.


Moja ocena 8/10

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Literackiemu



poniedziałek, 15 lutego 2021

Agata Kołakowska Szczęście na miarę


 Data wydania: 26-01-2021
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Ilość stron: 408
ISBN: 97883822340280


15.

Agata Kołakowska to znana mi autorka chociaż dawno nie sięgałam po książki jej autorstwa. Do sięgnięcia po Szczęście na miarę skłonił mnie opis z okładki, bo przecież książka o moich ukochanych sukienkach nie może być zła. Oczywiście żałuję, że kupiłam ebooka, bo tak czy inaczej czeka mnie kolejny wydatek, musze kupić papierową wersję. Już kiedyś Wam pisałam, że lubię mieć na półce wartościowe książki, a taka właśnie jest najnowsza propozycja Pani Agaty.
Lubicie sukienki? Ja osobiście uwielbiam, bo czuję się w nich dobrze i nic nie jest w stanie powstrzymać mnie od zakupu jeśli któraś wpadnie mi w oko. Nie szkodzi, że w szafie wisi ich dwadzieścia, bo dla każdej kolejnej znajdzie się miejsce pod moim dachem. Letnie, jesienne, wieczorowe czy codzienne, kocham je tak samo. Kobieta w dobrze dobranej sukience czuje się po prostu kobieco i wygląda dobrze. Zdecydowanie jestem ich miłośniczką.
W starej kamiennicy jest zakład krawiecki, w którym od lat panuje Leonard Kittay. To spod jego ręki wychodzą sukienki, które są nie tylko projektowane przez właściciela, ale i wykonane z najlepszej jakości materiałów. To małe dzieła sztuki, w których ich właścicielki czują się nie tylko wyjątkowo, ale i za ich sprawą spełniają się najskrytsze marzenia. Tak dobrze przeczytaliście. W sukienkach jest wszyta tasiemka, na której starannie wyhaftowane jest marzenie. To nie jest zwykły zakład krawiecki, do którego można wejść prosto z ulicy. To zadowolona klienta ma podać adres tylko i wyłącznie jednej osobie. Dziwactwo? Być może, ale jakże urokliwe.
Właściciela tego magicznego zakątka poznajemy w chwili, gdy zmuszony jest rozstać się z jedyna, wieloletnią pracownicą. Prawa rynku są bezlitosne i prawdę powiedziawszy zakład Leonarda ledwo przedzie. Mirella zatrudnia się w sklepie z garniturami co nie jest szczytem jej marzeń, a do pracowni mistrza Kittaya trafia dziennikarka Dagna, która nie wierzy w bzdury z sukienkami spełniającymi marzenia. Czy krawiec rzeczywiście oszukuje swoje klientki, a może Dagna zmieni swoje nastawienie? Sięgnijcie koniecznie po Szczęście na miarę i przekonajcie się sami, bo to fantastyczna historia pełna miłości, pragnień, marzeń i nadziei.
Agata Kołakowska po raz kolejny stworzyła historię , która skradła moje serce i w zasadzie nawet się nie obejrzałam, a już był koniec. Autorka sprawiła, że podczas czytania czułam szelest jedwabiu i jego przyjemny chłód. Sprawiła, że mam ochotę poszukać zakład krawiecki i sprawić sobie kolejną sukienkę, ale taką wyjątkową i tylko dla mnie. To niesamowicie ciepła opowieść o marzeniach i trudnych wyborach, które musimy podejmować, o miłości i rozczarowaniach, a także o skomplikowanych relacjach damsko - męskich. 
Jestem oczarowana piórem Pani Agaty, jego lekkością i subtelnością. Na szczęście mam w czeluściach czytnika jeszcze kilka nieprzeczytanych tytułów, które wyszły spod pióra autorki i pędzę nadrobić własne gapiostwo, a Wam polecam gorąco Szczęcie na miarę.

Moja ocena 9/10

środa, 10 lutego 2021

Irena Małysa W cieniu Babiej Góry


 Data wydania: 27-02-2021
Wydawnictwo: MOVA
Ilość stron: 375
ISBN: 9788366718241

14.

Kolejna książka debiutującej autorki za mną. Tym razem wpadł w moje ręce kryminał Ireny Małysy W cieniu Babiej Góry i przyznaję, że książka nie tylko mnie wciągnęła od pierwszej strony, ale przez cały czas trzymała w napięciu. Pomieszanie współczesnego śledztwa z wydarzeniami sprzed lat sprawiło, że od książki ciężko się oderwać. Myślę, że warto zapamiętać nazwisko autorki, bo z pewnością będziemy mieli okazje jeszcze przeczytać niejedną książkę Pani Ireny. To dobry i obiecujący debiut.
2 kwietnia 1969 roku na stoku Policy w okolicach Babiej Góry rozbił się samolot AN-24 SP-LTF. Na pokładzie znajdowały się 53 osoby: 47 pasażerów oraz 6 członków załogi. Nikt nie przeżył, a przyczyny katastrofy do dziś nie są wyjaśnione. Tyle możemy przeczytać w notce od autorki. I właśnie ta katastrofa była inspiracją dla Ireny Małysy do napisania W cieniu Babiej Góry.  
Czasy współczesne i Barbara Zajda - policjantka, która zmuszona jest wrócić do rodzinnego miasteczka. Po wydarzeniach w Krakowie, gdzie uczestniczyła nasza bohaterka,  kobieta jest przekonana, że przynosi innym pecha i gdzie się pojawi tam zjawia się śmierć. Iza wkrótce bierze ślub i aby uczcić ten fakt wraz z grupą przyjaciół wybiera się na Babią Górę, w wyprawie tej uczestniczy też i Baśka. Ten babski wypad kończy się jednak tragicznie. Po zakrapianej nocy Baśka znajduje Izę martwą. Czy córka lokalnego posła miała wrogów? Czy Baśka przyniosła jej pecha, a może duchy uśpione w Babiej Górze upomniały się o ofiarę? Tego wszystkiego dowiecie się sięgając po W cieniu Babiej Góry.
To świetnie skonstruowany i jeszcze lepiej napisany kryminał, w którym autorka genialnie połączyła połączyła katastrofę samolotową, która rzeczywiście miała miejsce z fikcją literacką. Widać tu ogrom pracy, którą włożyła autorka, aby poznać co wydarzyło się w 1969 , przeprowadziła rozmowy ze świadkami tamtych wydarzeń i snuje hipotezę przyczyn tragedii, która pochłonęła tyle ludzkich istnień i do dzisiaj nie została wyjaśniona.
Podobał mi się też fakt wplecenia w powieść wierzeń i legend, które otaczają Babią Górę. Na uwagę zasługuje też fakt wplecenia gwary góralskiej, która nie tylko nie przeszkadzała w czytaniu, ale sprawiła, że chce się już i natychmiast wyjechać do Zawoi i na własne oczy zobaczyć miejsca, po których poprowadziła nas autorka.
Tu pierwsze skrzypce gra Babia Góra i mała społeczność Zawoi, górski klimat i halny, który czasami nie pozwala oddychać mieszkańcom, a przed wszystkim blask pieniądza, który stał się przyczyną tego co złe.
Ja jestem zachwycona debiutem Pani Ireny i już sobie zapisuję w kajeciku nazwisko Małysa, bo z pewnością je usłyszymy, a nie chciałabym, aby mi w natłoku nowości wydawniczych gdzieś umknęło.
Polecam Wam serdecznie W cieniu Babiej Góry, bo to świetna książka, od której nie sposób się oderwać.

Moja ocena 8/10

Książka została otrzymana z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl

poniedziałek, 8 lutego 2021

Marcel Moss Wszyscy muszą zginąć


 Data wydania: 10-02-2021
Wydawnictwo: Filia
Ilość stron:351
ISBN:9788381953863

13.

RECENZJA PRZEDPREMIEROWA

Marcel Moss to autor, który dał się poznać szerokiemu gronu czytelników. To autor, którego książki nie tylko szokują, ale i wbijają w fotel. Za każdym razem autor mnie zaskakuje i nie ukrywam, że na każdą jego książkę czekam z niecierpliwością. Jego książki są perfekcyjne i dopracowane w każdym szczególe, a przede wszystkim Marcel Moss porusza tematy ważne, kontrowersyjne i wzbudzające skrajne emocje. Nie wszyscy lubią ten rodzaj literatury. Ja lubię, ale nie ukrywam, że podczas czytania Wszyscy muszą zginąć musiałam zrobić sobie przerwę po to, aby złapać oddech i nabrać dystansu. Nie byłam w stanie przeczytać książki na jednym oddechu.
Co tym razem zafundował nam Marcel Moss?
Tym razem trafiamy do prestiżowego warszawskiego liceum, gdzie dochodzi do krwawego ataku terrorystycznego. Zamaskowani sprawcy detonują ładunki wybuchowe i strzelają na oślep do przerażonych uczniów i pracowników. Jednym z zamachowców jest Błażej Dragiel, który po krwawej masakrze na oczach swojej najlepszej przyjaciółki popełnia samobójstwo. Kaja Almond, bo tak nazywa się dziewczyna zostaje posądzona o współudział w zamachu i pada ofiarą hejtu. Komu zależy żeby pogrążyć Kaję i jakie tajemnice wyjdą na jaw po samobójstwie Błażeja? Tego dowiecie się sięgają po Wszyscy muszą zginąć Marcela Mossa, która premierę będzie miała 10 lutego.
To świetnie napisany thriller psychologiczny, ale wszyscy, którzy znają pióro autora z pewnością nie są zaskoczeni. To niezwykle aktualna książka, która świetnie wpasowuje się w naszą codzienność. W książce pojawia się motyw LGTB, a jako przeciwwaga obraz młodych ludzi, którzy z hasłem Polska dla Polaków oczyszczają kraj z elementu w ich mniemaniu niepożądanego. Krystian i Błażej, dwaj bracia z jednych rodziców, a jak ogień i woda. Autor pokazuje co się dzieje z młodymi ludźmi, którzy są "inni" i nie znajdują zrozumienia w grupie rówieśniczej. Prześladowanie i przemoc, a przede wszystkim brak zrozumienia i brak oparcia w rodzinie prowadzą młodych ludzi do znalezienia innej rzeczywistości, w której mogą poczuć się akceptowani i zaczynają żyć życie wirtualnym. przeniesienie życia w wirtualny świat i uzależnienie od gier i internetu to problem, z którym z pewnością boryka się wielu nastolatków., a może i dorosłych.
Autor nie zawiódł mnie po raz kolejny i po raz kolejny zaskoczył swoim trzeźwym spojrzeniem na otaczającą nas rzeczywistość. Każdą kolejną książkę autora biorę w ciemno, a jego samego dopisuję do listy moich ulubionych autorów.
Jeśli jeszcze nie znacie twórczości Marcela Moss to musicie nadrobić to koniecznie.
Polecam!

Moja ocena 8/10

niedziela, 7 lutego 2021

Kasia Keller Znaki na niebie i ziemi


 Data wydania:29-01-2021
Wydawnictwo: Vectra
Ilość stron: 324
ISBN: 9788365950550

12.

Po książkę Pani Kasi Keller sięgnęłam ze zwykłej babskiej ciekawości, bo jeszcze przed premierą było o niej głośno w internecie. na każdym kroku rzucała mi się w oczy okładka, a że ja lubię wiedzieć co w trawie piszczy to jak tylko książka pokazała się na Legimi zabrałam się za lekturę i przyznaję, że było to całkiem miło spędzony czas. Parę dni zajęło mi przeczytanie Znaków na niebie i ziemi, ale to tylko dlatego, że mam w zwyczaju czytać kilka książek na raz. Jeśli jednak czytacie jedną t jest to książka na jedno leniwe popołudnie.
Jak przeczytałam to Pani Keller jest autorką powieści dla dzieci, a Znaki na niebie i ziemi to jej debiut dla dorosłego czytelnika. Debiut choć połowiczny to muszę przyznać, że całkiem udany i chociaż historia nie zastanie ze mną na długo to czas spędzony z książką uważam za udany.
" Wydawać by się mogło, że los napisał dla Joanny scenariusz idealny - cudowny mąż, wielki dom z ogrodem, wymarzona praca, kariera.. Bywa jednak, że nie wszystko jest takie, na jakie wygląda. Do tego przeszłość, dotychczas skrzętnie skrywana w najdalsze zakątki umysłu, ponownie dobija się do jej drzwi, stawiając przed ciężką próbą, z którą musi się zmierzyć. Zostać czy uciec? Walczyć czy oddać szczęście walkowerem? A może zacząć wszystko od nowa?
Znaki na niebie i ziemi to opowieść o nadziei i możliwości dokonywania wyborów, a także o tym, że warto o siebie walczyć, bo nigdy nie jest za późno. Życie stawia wyzwania, ale daje też znaki, które wystarczy dostrzec i podążać ich śladem."
Tyle opis z okładki, a teraz pora na moje wrażenia. Dżoana to kobieta sukcesu, która w pracy znalazła ucieczkę od przeszłości. Dżoana pracuje żeby zapomnieć , a dom, który dla większości z nas jest azylem i twierdzą dla naszej bohaterki jest tylko adresem pod którym mieszka i który dzieli z mężem, Sławkiem. Sławek to jest dopiero model. Autorka w świetny sposób wykreowała polityka, dla którego liczą się tylko słupki i poparcie wyborców. Żona jest dla niego tylko dodatkiem, bo przecież tak wypada. Między naszymi bohaterami nie ma chemii i miłości, wszystko jest sztuczne i na pokaz. Dodajcie jeszcze do tego mamusię Sławka i macie obraz "idealnej" rodziny. Zbieg okoliczności sprawia, że Dżoana w środku nocy pakuje się i wyjeżdża,. Jedzie w ciemno tam gdzie ją nogi, a w zasadzie samochód poniesie. Co takiego wydarzyło się w życiu naszej bohaterki, że zdecydowała się na tak drastyczny krok? Dlaczego ucieka i czy miejsce, do którego trafi będzie jej miejscem na ziemi? Tego wszystkiego dowiecie się sięgając po Znaki na niebie i ziemi i jestem przekonana, że lektura Wam się spodoba.
I chociaż być może powiecie, że wszystko tu jest przewidywalne i wiadomo jak się skończy to ja osobiście nie żałuję czasu spędzonego z lekturą. Lubię książki, które pokazują nam możliwość wyboru i fakt, że na zmiany nigdy nie jest za późno. Czasami wystarczy otworzyć szerzej oczy i patrzeć na znaki, bo nic nie dzieje się bez przyczyny. Nie bez przyczyny spotykamy na swojej drodze różnych ludzi i nie bez przyczyny trafiamy w różne miejsca. Wszystko jest po coś.
Do udany i dobry debiut dla dorosłego czytelnika. Autorka porusza ważne tematy, a jej bohaterki to odważne kobiety, które nie boją się postawić na szali całe swoje życie. Niechciane macierzyństwo, problemy z zajściem w ciążę czy samotne ojcostwo o tym między innymi możecie przeczytać w Znakach na niebie i ziemi. I chociaż są to trudne sprawy to nie przygniatają one swoim ciężarem czytelnika. To życiowa książka, w której być może niektórzy z nas odnajdą cząstkę siebie, a może niektórym z nas pozwolą podjąć decyzję, o której myślimy od dawna? To jak żyjemy zależy od nas samych i od wyborów, które podejmujemy. Muszą być one jednak świadome tak jak u bohaterki książki Pani Kasi. Zawsze jest czas na spełnianie marzeń i nigdy nie jest za późno na zmiany.
Jeśli sięgniecie po dorosły debiut Kasi Keller to koniecznie podzielcie się ze mną wrażeniami po lekturze.


Moja ocena 7/10

czwartek, 4 lutego 2021

Joanna Tekieli Leśniczówka Wszebory


 Data wydania: 27-01-2021
Wydawnictwo: Filia
Ilość stron: 360
ISBN: 9788381953818

11.

Zachęcona dobrymi opiniami, a przede wszystkim cudowną okładką postanowiłam sięgnąć po najnowszą książkę Pani Joanny Tekieli i od razu przyznaje, że było to spotkanie nadzwyczaj przyjemne i udane. Okładka jest magiczna i zachęca do spakowania plecaka, i zaszycia się gdzieś, gdzie jest daleko od cywilizacji, gdzie możemy obcować z przyrodą i złapać oddech. To piękna i klimatyczna opowieść, którą można czytać bez końca. Mam nadzieję, że autorka będzie kontynuować opowieść o Oli, bo zostawiła furtkę, do której chce się wejść i ponownie spotkać z bohaterami powieści. A w oczekiwaniu na kolejna część Leśniczówki muszę koniecznie nadrobić pozostałe tytuły autorki, bo spodobał mi się klimat jaki stworzyła pani Joanna w Leśniczówce Wszebory, a już wplecenie słowiańskich legend i wierzeń było strzałem w dziesiątkę i sprawiło, że żal rozstawać się z bohaterami książki.
Aleksandra to młoda kobieta, która poszukuje pracy. Przez zupełny przypadek odpowiada na ogłoszenie, w którym szukano redaktora do stworzenia folderu turystycznego. Ola dostaje pracę i tak z serca Krakowa trafia do Wszeborów, a konkretnie do leśniczówki, w której mieszka Andrzej wraz z niezwykle rezolutnym synem, Maciejem. Dla dziewczyny z dużego miasta pobyt w leśniczówce jest szokiem. Wieczorem nie świecą się żadne latarnie, nie przejeżdża samochód, a przez okno dochodzą niepokojące dźwięki: szum drzew, trzepot skrzydeł owadów i odgłosy leśnego życia. Leśniczy nie jest przyjaźnie nastawiony do naszej bohaterki, jest gburowaty i najzwyczajniej w świecie niesympatyczny. Na szczęście jest Maciek, który dziecięcą otwartością i bezpośredniością ożywia atmosferę tego ponurego miejsca. Każde początki są trudne. Na szczęście nasza bohaterka wie do czego służy jej język i potrafi się nim sprawnie posługiwać, nie da sobie w kaszę dmuchać. Kilka tygodni, które ma spędzić Ola w leśniczówce okazują się niezwykle udane i zmieniają życie dziewczyny o 180 stopni. Dlaczego? A tego to już musicie dowiedzieć się sięgając po Leśniczówkę Wszebory Joanny Tekieli, bo to mądra i wzruszająca książka, która sprawi, że zatopicie się w lekturze i zapomnicie o cały świecie.
Polubiłam się z bohaterami Leśniczówki i z żalem się z nimi rozstawałam Wszebory to wieś, w której sporo się działo i nie zawsze były to przyjemne rzeczy. Polubiłam się z Olą, która wie czego chce od życia i umie postawić na swoim. Maciek skradł moje serce od pierwszej strony, bo lubię inteligentne i wygadane dzieciaki. Nawet do leśniczego zapałałam sympatią, bo Andrzej pod maską gbura ukrył wrażliwego i dojrzałego mężczyznę. Autorka świetnie przedstawiła życie małej, wiejskiej społeczności, w której każdy każdego zna i wie więcej o sąsiedzie niż sam zainteresowany.
To świetnie napisana książka, która z pewnością zapadnie w pamięci. Pozostaje mi mieć nadzieję, że autorka nie pozwoli Oli zbyt długo ponownie zabawić w Krakowie, bo przecież Wszebory czekają i z pewnością skrywają jeszcze niejedną tajemnicę.
Polecam Wam Leśniczówkę Wszebory  całego serca, bo to wyjątkowa książka, którą przeczytałam z ogromną przyjemnością.

Moja ocena 9/10