środa, 23 czerwca 2021

Karen Hattrup Wszystkie nasze chwile


 Data wydania: 30-06-2021
Wydawnictwo: Chilli Books
Ilość stron: 400
ISBN: 9788324062812
Tłumaczenie: Anna Owsiak

50.

RECENZJA PRZEDPREMIEROWA

30 czerwca będzie miała premierę książka Karen Hattrup Wszystkie nasze chwile. Jest to lektura skierowana dla młodych ludzi, ale wcale nie jest powiedziane, że starszy wiekiem czytelnik będzie się nudził podczas lektury powieści. To także pierwsza książka autorki wydana na naszym rodzimym rynku wydawniczym. 
Ja, jako że nie należę już do młodego pokolenia czytelników podeszłam do książki z lekkim niepokojem, bo myślałam, że już nie odnajdę się w problemach nastoletnich ludzi. Na szczęście moje obawy okazały się zupełnie nie potrzebne, bo po kilku stronach, które wydawały mi się lekko chaotyczne, wciągnęłam się w historię Tuckera i Eriki. 
Młodzi ludzie poznali się pewnego lata podczas wakacyjnej pracy w Jaskini Rozrywki. On młodszy od niej o dwa lata, ale połączyła ich miłość do Harry`ego Pottera. Rozumieli się doskonale, ale po sezonowej pracy ich drogi rozeszły się i każde poszło w swoją stronę. Erika utkwiła jednak w głowie Tuckera jak drzazga i nie chciała wyjść. Młody człowiek zakochał się bezpowrotnie. Nic jednak nie wskazywało na to, że ich drogi się zetkną. Przypadek sprawił, że podczas nie do końca legalnej imprezy z okazji zamknięcia Jaskini Rozrywki drogi Tuckera i Eriki ponownie się krzyżują. Przypadkowe spotkanie zmieni wszystko. Jeśli jesteście ciekawi co to koniecznie sięgnijcie po Wszystkie nasze chwile Karen Hattrup.
To idealna książka na letnie popołudnie taka nieoczywista i niestandardowa, wciągająca i pozwalająca przyjemnie spędzić czas. To z pewnością lektura, przy której nie będziecie się nudzić. Tucker odbiega od stereotypowego bohatera męskiego, nie jest on macho  rozbujałym ego. To młody wrażliwy człowiek, z ogromnymi pokładami empatii, którego największym marzenie jest zostanie ojcem. Ma genialne podejście do dzieci co widać po jego zabawach z młodszym kuzynem. To chłopak idealny i przesympatyczny. Autorka pokazała, że ze "zwykłego" chłopaka można uczynić bohatera nadzwyczajnego, którego czytelniczki pokochają od pierwszej strony. Erikę musicie poznać sami i przekonać się czy ją polubicie. Mnie początkowo nie przypadła do gustu, ale moje podejście do niej zmieniało się ze strony na stronę.
Cała historia jest wielowątkowa i porusza wiele ważnych tematów. Przyjaźń, trudne relacje z rodzicami, rozwód molestowanie seksualne czy śmierć. Wszystkie te wątki znajdziecie we Wszystkich naszych chwilach Karen Hattrup. Autorka nie ocenia i nie osądza, zostawia nam też otwarte  zakończenie, które pozwala mieć nadzieję na więcej.
Dajcie tej książce szansę i pamiętajcie, że swoja premierę będzie miała 30 czerwca, a więc dokładnie za tydzień.
Nie zapomnijcie o okładce. Czyż nie wygląda jak obraz?? Dla mnie cudo

Moja ocena 8/10

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Chilli Books

poniedziałek, 21 czerwca 2021

Donatella Rizzati Mała zielarnia w Paryżu

 

Data wydania: 02-06-2021
Wydawnictwo: W.A.B
Ilość stron: 464
ISBN: 978832067028
Tłumaczenie: Joanna Kluza


49.


Zdecydowanie za rzadko sięgam po "obcych" autorów. Mała zielarnia w Paryżu skusiła mnie swoją okładką, od której aż bije zapach lawendy. No i ten Paryż w tytule. Miejsce, do którego chcę pojechać i chociaż nie jest aż tak daleko od Polski jakoś nigdy nam nie jest po drodze. Ciągle pozostaje w sferze marzeń. Mój czytelniczy nos znowu mnie nie zawiódł, bo ta książka była najzwyczajniej dobra i  wciągnęła mnie od pierwszej strony. I chociaż nie jest to łatwa książka to idealnie nadaje się na letnie popołudnie kiedy upał wręcz zwala z nóg, a my mamy możliwość przenieść się do zupełnie innego świata. Świata pachnącego ziołami, lawendą i przepełnionego bólem i skomplikowanymi relacjami rodzinnymi.
Główną bohaterką powieści Donatelli Rizzati Mała zielarnia w Paryżu jest Viola. Viola jest Włoszką, ale to w Paryżu ukończyła studia naturoterapii. To w Paryżu trafiła zupełnie przypadkiem do małej zielarni, prowadzonej przez Gisele i jej siostry. To właśnie właścicielka zielarni, kobieta o gołębim sercu wprowadziła naszą bohaterkę w pachnący świat ziół, olejków eterycznych i roślin. To tutaj Viola stawiała pierwsze kroki w przygotowaniu kremów, maseczek, toników i wód odświeżających. Ale to jeszcze nie teraz zwiąże nasza bohaterka swoje życie z Paryżem, bo po zamążpójściu wróciła do Włoch. Michel jest irydologiem , który o oczach wie wszystko. Prawda, że to niezwykły duet? Niestety życie to nie bajka i nawet niekonwencjonalna medycyna nie uchroniła męża Violi od przedwczesnej śmierci. Rak nie pyta o status społeczny ani o sytuację życiową, przychodzi podstępnie i atakuje znienacka. To rak zabrał Violi ukochanego męża i młoda, zrozpaczona kobieta trafiła znowu pod skrzydła Gisele. To tutaj pod czujnym okiem właścicielki zielarni nasza bohaterka rozpocznie nowy rozdział w swoim życiu i będzie starała się odnaleźć siebie i pogodzić się ze śmiercią ukochanego. Czy jej się to uda i kogo los postawi na drodze Violi? tego dowiecie się sięgając po Małą zielarnię w Paryżu Donatelli Rizzati. Mogę Wam tylko zdradzić, że jak Paryż to i oczywiście miłość. Tylko czy nasza bohaterka będzie umiało oddać serce komuś innemu i spojrzeć komuś głęboko w oczy?
Viola nie ma łatwego życia. Los ciągle jej rzuca kłody pod nogi i szykuje niespodzianki. Polubiłam ją razem z jej skomplikowaną psychiką, tajemniczą przeszłością i niepewną przyszłością. Myślę, że to bohaterka z którą mogłabym się zaprzyjaźnić, gdybym spotkała ją na swojej drodze. 
Mała zielarnia w Paryżu chociaż ma iście letnią i pachnącą okładkę nie jest czytadełkiem, o którym zapomnimy zaraz po skończeniu. To książka o poszukiwaniu własnej tożsamości i radzeniu sobie z traumą żałoby, o skomplikowanych relacjach rodzinnych i tajemnicach, które nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego. To powieść o miłości i przebaczeniu, poczuciu winy i przyjaźni. To też powieść o Paryżu z jego gwarem, kawiarniami i sklepikami ukrytymi w maleńkich uliczkach ukrytych z dala od turystycznych szlaków. To powieść o zapachach i smakach. A pomysł na umieszczenie w książce przepisów na kremy i esencje kwiatowe uważam za genialny i rewelacyjny. Miałam możliwość przeczytać o rzeczach, o których dotychczas nie miałam pojęcia, bo irydologia była dotąd zupełnie nieznaną mi dziedziną i zupełnie nie wiedziałam, że tyle można wyczytać z tęczówki oka. Lubię jak książka uczy mnie czegoś nowego i zmusza do poczytania o rzeczach dla mnie obcych.
Nie pozostaje mi nic innego jak zaprosić Was do lektury Małej zielarni w Paryżu i myślę, że nie będziecie żałować swojego wyboru. Nie zapomnijcie sięgnąć po filiżankę ziołowej herbaty po to, aby zapachy otoczyły Was jeszcze mocniej i żeby rozbudziły Waszą wyobraźnię.

Moja ocena 7/10

Książka otrzymana z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.

niedziela, 20 czerwca 2021

Mirosława Kareta Najkrótsza noc

Data wydania: 16-06-2021
Wydawnictwo: MANDO
Ilość stron: 414
ISBN: 9788327718020

48.

Mirosława Kareta kojarzy mi się z Sagą rodu Petrycych, którą zaczęłam czytać, ale niestety nie skończyłam i to nie dla tego, że książka była nudna, ale zwyczajnie z braku czasu, bo wspomniana saga liczy sobie pięć części. Postanowienie na tegoroczne wakacje: przeczytać całość, bo autorka ma lekkie i przyjemne pióro. Jednym słowem trzeba nadrobić braki.
Do sięgnięcia po Najkrótszą noc skusiło mnie właśnie nazwisko autorki i przecudnie zielona, wakacyjna okładka, a i opis wydawcy zachęcał do sięgnięcia po lekturę:
" Każdy zabiera w podróż jakąś tajemnicę..
Odludne miejsce na Kaszubach, tchnące jeszcze pogańską magią. Jak co roku grupa studentów organizuje tam spływ kajakowy. Tym razem do wyprawy przyłączają się rodziny z dziećmi, kilka par i dwie piękne dziewczyny skrywające mroczny sekret. Nikt nie podejrzewa, że ich śladem podąża niebezpieczny młody mężczyzna naruszający spokój leśnej głuszy i jej mieszkańców.
W okolicy, pośród drzew i gęstych krzewów, czai się potężna i bezwzględna siła, która igra z losem kajakarzy. Za chwile zapomnienia, samowole i łamanie zasad ktoś musiał drogo zapłacić. Nie dla wszystkich te wakacje zakończą się szczęśliwie.
Noc świętojańska, sobótka, palinocka, kupała. W powietrzu czuło się magię najkrótszej nocy w roku. Czuło się też dziwne napięcie, od którego ludziom puszczały nerwy. Wszyscy byli tak zmęczeni długotrwałym stresem i niewygodami, że chcieli tylko odreagować. Wyszaleć się, a potem spać, spać, spać..."
Prawda, że brzmi dobrze? A czy rzeczywiście Najkrótszą noc warto przeczytać?
|Kaszuby to moje ukochane miejsce na ziemi, gdzie kilka lat pod rząd spędzaliśmy z mężem urlop. To miejsce, w którym ładowałam akumulatory i napełniałam swoją miseczkę szczęścia, aby czerpać z niej energię przez cały rok. Cisza, spokój, lasy i niesamowite jeziora ukryte w leśnych ostępach, do których trafialiśmy tylko my i para czapli. Jesteście sobie w stanie wyobrazić las, jezioro i zero ludzi? ta cisza i spokój, gdzie można pobyć tylko ze swoimi myślami to miejsce wprost wymarzone dla mnie. Marzy mi się domek z zielonymi okiennicami, którego okna wychodzą na jezioro. czerwone pelargonie na parapecie i ogród pachnący tysiącem ziół to miejsce dla mnie. Podobno marzenia są po to, aby je realizować.... kto wie?? może kiedyś?
A teraz wróćmy do najnowszej książki Mirosławy Karet Najkrótsza noc. Na Kaszubach ludzie z różnych stron Polski rozpoczynają spływ kajakowy. Mamy tu grupę młodzieży akademickiej wraz z towarzyszącym im duchownym, dwie przyjaciółki , dwie zakochane pary, rodziny z dziećmi i grupę emerytów. To miały być dla jednych wakacje życia, a dla innych ucieczka od rzeczywistości, bo gdzie jak nie na Kaszubach ukryć się przed tymi, którzy nas ścigają. Jak się domyślacie mamy tu wielu bohaterów, z których każdy wnosi coś do wydarzeń  jakie miały miejsce. każdy skrywa tajemnie, które nie powinny ujrzeć światła dzienne. Jakie?? Tego dowiecie się sięgając po Najkrótszą noc. To właśnie na Kaszubach mają miejsce zdarzenia, które momentami mrożą krew z żyłach. To tutaj ludzie odcięci od cywilizacji muszą radzić sobie nie tylko z własnymi problemami, ale i muszą okazać prawdziwą naturę, która nie zawsze jest kryształowa.
Tutaj trup nie ściele się gęsto. To nie jest książka z serii zabili go uciekł ( chociaż może). To nie jest ognisty romans. Najkrótsza noc to znakomite studium ludzkiej psychiki. Ludzi, z którymi możemy się niejednokrotnie utożsamiać. Najkrótsza noc to także pogańskie wierzenia i bóstwa, które rządzą w tym najpiękniejszym miejscy na ziemi. W Najkrótszej nocy nic nie idzie przewidzieć. To zaskakująca książka, po którą z pewnością warto sięgnąć w długie letnie popołudnia.
Spodziewałam się zupełnie czegoś innego, ale jestem niesamowici zadowolona, że dane mi było przeczytać najnowszą powieść Mirosławy Karety.
Myślę, że jeśli zdecydujecie się na lekturę to będziecie równie zaskoczeni jak ja.


Moja ocena 8/10

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu MANDO

sobota, 12 czerwca 2021

Agnieszka Olejnik Wianek z lawendy


 Data wydania: 05-05-2021
Wydawnictwo: Filia
Ilość stron: 384
ISBN: 9788381954563

47.

Po książki Pani Agnieszki Olejnik sięgam, bo je tak po ludzku lubię i jeszcze nigdy się nie zawiodłam. Jak tylko obaczyłam na Legimi, że jest dostępny Wianek z lawendy to odłożyłam czytane książki i zatopiłam się w najnowszym dziecku Pani Agnieszki. A jeszcze spójrzcie na okładkę aż z niej pachnie lawenda i nie sposób jej przeoczyć. W moim rankingu okładkowym z pewnością znajdzie się w pierwszej dziesiątce. 
Tak wydawca zachęca nas do sięgnięcia po lekturę:
" Czy miłości trzeba szukać, czy wystarczy czekać, aż sama nas znajdzie?
Nika opiekuje się chorą matką i uważa, że jej szansa na szczęście przepadła dawno temu. Inka została zdradzona, ale nie zamierza się poddać tak łatwo. Jakub snuje swoje marzenia o związku idealnym.
Ścieżki trojga przyjaciół ze szkolnej ławy przetną się pewnego dnia - a ta odnaleziona po latach przyjaźń na swój sposób odmieni życie każdego z nich.
W Prowansji, krainie pachnącej lawendą, Nika znajdzie coś, czego się nie spodziewała. Życie ma dla niej więcej niż jedną niespodziankę."
Prawda, że opis zachęca do lektury? A jak moje wrażenia?
Berenika, Halina i Jakub to właśnie na trójka przyjaciół, którzy są bohaterami najnowszej książki Agnieszki Olejnik Wianek z lawendy.  Berenika  całe swoje dorosłe życie poświęciła na opieką nad matką, która choruje na demencję. Poświęca jej każdą chwilę, zrezygnowała z życia prywatnego, pracuje w domu. Demencja to okropna choroba, pełna mroków i tajemnic. Wiem co mówię, bo sama pracuję z ludźmi z demencją. Dla chorych to w zasadzie jest wszystko jedno, ale dla rodziny i najbliższych to dramat. Chory żyje w swoim świecie i najczęściej nie poznaje bliskich. Jasne, że ma przebłyski świadomości, ale to kropla w morzu. Pracując w domu opieki wiem, że najważniejsze jest , aby na starość zachować trzeźwy i jasny umysł. Tylko jak to zrobić? Nie ma lekarstwa na demencję, nie m pewności, że za kilka lat nie będziemy jak mam Bereniki. Dobra, ale wróćmy do książki. Halina, czyli Inka to zdradzona kobieta, która na przekór bolesnym doświadczeniom próbuje od nawa ułożyć sobie życie i nie ustaje w poszukiwaniach mężczyzny idealnego. Jakub to z kolei zapracowany i zabiegany lekarz, który sam wychowuje zbuntowanego nastolatka, z którym nie potrafi się dogadać. Młody przechodzi wiek buntu, a ojciec to największy wróg - tak przynajmniej wydaje się Jakubowi. Losy bohaterów krzyżują się i przeplatają. Co przyniesie ta historia? Sięgnijcie koniecznie po Wianek z lawendy, bo to historia warta uwagi .
Po raz kolejny autorka udowadnia, że pisze książki mądre, wartościowe i przemyślane, a także nie ukrywam kilkakrotnie udało się autorce mnie zaskoczyć. To książka pełna tajemnic i spraw, które po latach ujrzały światło dzienne. Pełna zapachów Prowansji i ból po śmierci najbliższych, ale przede wszystkim to książka o sile przyjaźni , własnego miejsca na ziemi i miłości, która spada czasami jak grom grom z jasnego nieba. I okazuje się, że czasami jest blisko na wyciągnięcie ręki, a my tego nie dostrzegamy. Polubiłam się z głównymi bohaterami, a już najbardziej z Bereniką.
Sięgnijcie koniecznie po Wianek z lawendy Agnieszki Olejnik i dajcie się porwać w wir wydarzeń, poczujcie zapach lawendy i odwiedźcie prowansalskie miasteczka, a z pewnością nie będziecie żałować. To idealna lektura na letni wieczór. Może trochę za krótka, bo ja lubię czytać i czytać, i nie lubię się rozstawać z bohaterami, a w Wianku z lawendy strony uciekały mi zdecydowanie za szybko.


Moja ocena 8/10

piątek, 11 czerwca 2021

Agnieszka Krawczyk Splątane ścieżki


 Data wydania: 02-06-2021
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Ilość stron: 445
ISBN: 9788308073759

46.

Agnieszki Krawczyk chyba nie trzeba nikomu przedstawiać, bo to znana autorka powieści obyczajowych, które działają na czytelnika kojąco i sprawiają, że ciepło robi się koło serducha. Są jak plaster na ranę, która nie chce się zagoić i otulają nas pozytywną energią. Są jak koc w mroźne popołudnie, gdy siadamy z książką i kubkiem ulubionej herbaty, zapominamy o całym świecie i dajemy się porwać w wir wydarzeń.
Nie inaczej było z najnowszą książką autorki Splątane ścieżki. Pod skórą czułam, że to będzie dobra historia, ale zupełnie nie spodziewałam się, że przeczytam ją w jeden dzień, odkładając ją tylko po to, aby z przymusu  wykonać codzienne obowiązki.
Pani Agnieszka zabiera nas do Krakowa, gdzie w Splatanej nitce poznajemy Klaudynę i jej siostrzenicę Monikę. Ta pierwsza choć ma serce na dłoni i dla każdego dobre słowo to zdaje się być wycofana i ciągle myśli o Tatrach, gdzie w młodości spędzała każdą wolną chwilę. Monika z kolei to młoda dziennikarka, która do szaleństwa zakochana jest  w Jeremim. To z nim planuje spędzić resztę życia i nie wyobraża sobie, że może być inaczej. Jeremi jest jednak.... żonaty.
W Splątanej nitce raz w tygodniu odbywają się spotkania miłośników robótek ręcznych. To tutaj przy herbacie i kawałku domowego ciasta zapadają decyzje o przyszłości tego kawałka ziemi, gdzie mieszkają bohaterowie. Jest ochroniarz z pobliskiego sklep, kobieta, która dokarmia koty , znawczyni ptaków i nauczycielka z pobliskiej szkoły. Oczami wyobraźni widziałam ten sklep z nitkami, niteczkami, mulinami, kordonkami, drutami i szydełkami. Kolorowy i niecodzienny, pełen schowków i zakamarków, w których królują akcesoria niezbędne dla każdego miłośnika dziergania i wyszywania.
Ci zupełnie obcy ludzie okazują się być zgraną paczką, która do każdego wyciągnie pomocna dłoń. Nie ma dla nich rzeczy niemożliwych, a przeciwności są po to, aby je pokonywać.
Splątane nitki to pełna ciepła i uroku powieść o życiu. O Tobie i o mnie, o życiu, które tak jak nitki w robótce się plącze i supła, ale wystarczy cierpliwość i konsekwencja, aby wszystko wróciło na właściwe tory. Bo w życiu tak już jest, że wszystko jest po coś. Upadki są po to abyśmy się umieli podnieść i byli silniejsi, a każdy spotkany na naszej drodze człowiek ma jakieś zadanie do wykonania.
Polubiłam głównych bohaterów a już najbardziej Klaudynę, która całe swoje życie skrywała tajemnicę, która na szczęście po latach znalazła happy end. Kobietę ciepłą, mądrą i z otwartymi ramionami dla każdego. Zranioną, pełna tajemnic i tęsknot. Kobietę, która po latach znajduje bezpieczny port. Jeśli jesteście ciekawi co skrywa ekscentryczna właścicielka pasmanterii to sięgnijcie po Splątane nitki i jestem przekonana, że nie będziecie żałować swojego wyboru.
Agnieszka Krawczyk pisze o rzeczach zwyczajnych i zwykłych ludziach w sposób niezwykły. Pisze o życiu i przyjaźniach. Można się utożsamiać z bohaterami i odnaleźć cząstkę siebie.
Polecam Wam lekturę Splątanych ścieżek na długie letnie wieczory, ale żeby nie było, że nie ostrzegałam: z pewnością zarwiecie noc, bo są książki, które można odłożyć dopiero po ich skończeniu.  Życzę Wam i sobie, aby każdy z nas odnalazł grupę przyjaciół i takie miejsce jak Splątana nitka, do którego chce się wracać i w którym znajdziemy rozwiązanie każdego problemu.
Dołączcie do klubu Splątanej nitki, a z pewnością znajdziecie tutaj miejsce dla siebie.

Moja ocena 9/10

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Literackiemu



Zbigniew Zborowski Spotkajmy się zanim przyjdzie zima

Data wydania: 10-03-2021
Wydawnictwo: Czarna Owca
Ilość stron: 480
ISBN:9788381436182


45.

Nie ma co się okłamywać i czarować, pora spojrzeć prawdzie w oczy: kocham sagi rodzinne, a już napisane z takim rozmachem jak Spotkajmy się zanim przyjdzie zima to wręcz uwielbiam. Mam nadzieję, że Pan Zbigniew kończy albo już napisał dalszy ciąg, bo nie ukrywam, że odczuwam niedosyt, że już o wiązance pod adresem autora nie wspomnę. I zdecydowanie nie mam tu na myśli wiąchy kwiatów w podziękowaniu od wiernej czytelniczki, ale słownictwo, którego nie powstydziliby się stali bywalcy budki z piwem.  Ostatnio miałam przyjemność czytać sporo książek o podłożu historycznym, ale ta na długo zapadnie w mojej pamięci, bo jest najzwyczajniej w świecie genialna. Wiedziałam już jak zobaczyłam okładkę, że książka musi być moja. Nie uważacie, że okładka zachwyca i daje do myślenia. Mnie urzekła swoim minimalizmem, a jeszcze wydana starannie, w twardej obwolucie. Czego można chcieć więcej? Jasne, że treści, bo nie ocenia się książki po okładce, ale ja jestem sroka i lubię napawać oczy pięknymi widokami.
Autor z rozmachem i wielkim stylu pokazuje nam historię, od której nie sposób się oderwać i którą czyta się z wypiekami na twarzy. Autor precyzyjnie porusza się po dziejach Polski od powstania styczniowego kiedy to wszystko się zaczęło, przez I wojnę światową, rewolucję październikową, II wojnę światową i aż do współczesności. Historia zaczyna się w 1863 roku kiedy to poznajemy Oleńkę Zaporewicz i Jana Młynarskiego młode pokolenie dwóch zwaśnionych rodów.  Między młodymi rodzi się uczucie i na przeszkodzie do szczęścia staje im powstanie styczniowe, które rozdziela ich jak się okazuje już na zawsze.  W bitwie pod Żyrzynem Polacy zdobywają transport rosyjskich rubli. Jan jedną ze zrabowanych monet zachował dla siebie i podzielił ją na dwie połówki: dla siebie i dla ukochanej Oleńki. Przez wieki dwie połówki monet przechodzą z rąk do rąk, z pokolenia na pokolenie, ale czy przyniosą one szczęście? Tego dowiecie się sięgając po Spotkajmy się zanim przyjdzie zima Zbigniewa Zborowskiego.
Przeszłość i współczesna historia Moniki Wilczyńskiej splatają się ze sobą jak wątki osnowy. Kim jest Monika i z którego rodu się wywodzi, a może nie pamięta swojej przeszłości i nie wie nic o swoich przodkach?

Genialna, rewelacyjna, cudna ... tak można określić najnowszą powieść Zbigniewa Zborowskiego. To książka nie tylko wielowątkowa i z ogromem postaci, z których każdy wnosi coś do sprawy. Saga rodzinna z wątkiem historycznym, w której przeszłość miesza się z teraźniejszością. Uwielbiam książki napisane z takim rozmachem i uważam, że to obowiązkowa lektura dla każdego i każdy znajdzie w niej coś dla siebie: romans, kryminał, sensacja, a przede wszystkim historia, o której często nie pamiętamy, a ma wpływ na każdego  z nas i każdy powinien ją znać. A gdyby tak dodać Spotkajmy się zanim przyjdzie zima do kanonu lektur szkolnych? 

O matko jak ja już bym chciała sięgnąć po kolejną część :( na pocieszenie zostaje mi Głos przeszłości Pana Zbigniewa, bo nie czytałam, ale już ma ściągnięta na Legimi i w najbliższym czasie po niego sięgnę.

Polecam Wam z całego serca najnowszą książkę Zbigniewa Zborowskiego, bo to lektura zasługująca na uwagę.

Moja ocena 10/10

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca.



 

sobota, 5 czerwca 2021

Kasia Bulicz - Kasprzak Gościniec

Data wydania:15-04-2021
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Ilość stron: 504
ISBN: 9788382340891

44.

Pierwszą część Sagi wiejskiej autorstwa Katarzyny Bulicz - Kasprzak czytałam z niekłamaną przyjemnością i byłam przekonana, że sięgnę po kontynuację. Jak tylko zobaczyłam ebooka to wiedziałam, że musi on być mój. Kupiłam, wgrałam na czytnik i...delektowałam się lekturą, bo są książki, którymi należy się delektować i czytać aż do zdarcia stron, chociaż w tym wypadku powinnam napisać, że do wyładowania czytnika.
Skrawek pola czytałam w styczniu, a wydawało mi się, że u ubiegłym miesiącu. Pisałam o książce tutaj

http://rudabiblioteczka.blogspot.com/2021/01/kasia-bulicz-kasprzak-skrawek-pola.html

Autorka precyzyjnie nakreśliła nam losy chłopskich rodzin, a inspiracją do książki były opowieści bliskich i wspomnienia samej autorki .
Wieś kojarzy mi się z ciszą, spokojem i sielskim krajobrazem, z krowami na pastwiskach i ogródkami z malowniczymi kwiatami. Pewnie każdy z nas był na wsi chociażby na urlopie czy wakacjach, ale wieś to tak naprawdę ciężka praca od świtu to zmierzchu, którą wyznaczają pory roku. 
Z przyjemnością wróciłam do rodziny Lipczewskich i Połajów na Zamojszczyznę. To był powrót jak do dawno nie widzianych przyjaciół. Cofnęłam się do roku 1922. Byłam świadkiem narodzin i śmierci, radości i smutku, walki o godność i lepsze jutro. Razem z bohaterami uprawiałam pole i z troską troszczyłam się o zwierzęta, razem z nimi odczuwałam głód i cieszyłam się chwilami wytchnienia po ciężkiej pracy na polu. Autorka stworzyła tak niesamowity klimat, że miałam wrażenie, że uczestniczyłam w życiu mieszkańców Tenczyna.
Bardzo wzruszyły mnie losy Krystyny, którą w pierwszej części poznaliśmy już jako małą dziewczynkę. Krystyna jako dorosła kobieta pracowała jako kucharka we dworze. Ta niezwykle ciepła kobieta nie miała łatwego życia, a przyczyną takiego stany rzeczy był.. no właśnie, kto? tego dowiecie się z kart powieści i myślę, że tak samo jak mnie bardzo poruszą Was jej dzieje.
Wiecie, że niekoniecznie kocham wielotomowe opowieści, bo zawsze mam obawy, że nie będzie spójności i nie będzie się kleić. Ale nie tym razem, bo Kasia Bulicz - Kasprzak stworzyła niezwykłą historię o zwykłych ludziach. Historię, w której czuć nie tylko zapach, ale i smak, a to dzięki  przepisom, które autorka zamieściła na początku niektórych z rozdziałów. Powiem szczerze, że pewnie sama z niektórych skorzystam, bo jestem ich niezwykle ciekawa. 
Ta książka kojarzy mi się z dzieciństwem i latem spędzanym u Babci, której już od dawna nie ma. Tak się rozbiło sentymentalnie i niejednokrotnie coś ściskało mnie za gardło. 
Jestem oczarowana i zachwycona Sagą wiejską i wiem, że jesienią tego roku ukaże się kolejna część . Wiem, że po nią sięgnę, bo kocham niezwykłe książki o życiu zwyczajnych ludzi. Ludzi, których już nie ma wśród nas, ale na zawsze pozostaną w naszych sercach.
Czuję, że jesień będzie należała do Pani Kasi Bulicz - Kasprzak. Przyznaję też, że to kolejna książka, którą muszę mieć koniecznie w wersji papierowej, bo to lektura przemyślana w każdym calu i każdym zdaniu.
Uwielbiam takie książki i jeśli jeszcze nie mieliście okazji poznać Sagi wiejskiej to nadróbcie to koniecznie. Mnie nie pozostaje nic innego jak czekać cierpliwie na jesień.

Moja ocena 10/10