czwartek, 17 lipca 2025

Sylwia Kubik Córka księdza


 Data wydania: 18-06-2025
Wydawnictwo: Filia
Ilość stron: 320


37/2025

Sylwia Kubik stworzyła kolejną powieść, która jest gotowym scenariuszem filmowym. Autorka ma niesamowity dar snucia opowieści w ten sposób, że wciąga nas w środek wydarzeń, żongluje emocjami i pozostaje z nami na długo. Czytanie tej książki boli, bolą nawet cebulki włosów, a pięści same zaciskają się chcąc kogoś zabić. Kogo? Jeśli czytaliście Córkę księdza ta znacie odpowiedź na to pytanie, a jeśli nie to koniecznie przeczytajcie. Jestem ciekawa czy będziecie mieć podobne odruchy jak ja.
Jedna historia i dwie opowieści, które łamią serce na drobne kawałki. Historia Zosi i Matyldy. W latach sześćdziesiątych poznajemy Zofię, która marzyła o tym, aby się uczyć, marzyła o miłości i spokojnym życiu. Los nie był dla niej jednak łaskawy. Okoliczności sprawiły, że wraz z matką i młodszą siostrą dostały pracę w PGR-ach. Pracę, która była nie tylko ciężka fizycznie, ale i śmierdząca. Z pokorą znosiła zaczepki, pracowała ponad siły, a po pracy, gdy dodatkowo wykonała prace zlecone jej przez matkę w domu, uciekała nad rzekę, Tam marzyła i wyobrażała sobie przyszłe życie. Gdy na jej drodze stanął Krzysztof przystojny, elegancki i elokwentny wydawało jej się, że wygrała los na loterii. Zakochała się i oczami wyobraźni widziała siebie u jego boku. Krzysztof niewiele mówił o sobie, była pełen tajemnic i na spotkania przychodził tylko w tygodniu. Gdy okazało się, że nasza bohaterka jest w ciąży wyznał jej bolesną prawdę, że jest księdzem. Świat Zofii runął w posadach, a gdy jeszcze do tego dodamy jej matkę, gdy dowiedziała się o ciąży, mentalność środowiska, w którym się znalazły to możecie sobie tylko wyobrazić co musiała znieść ta biedna dziewczyna, a jak się potem okazało był to przedsionek piekła.
Opowieść Matyldy, którą ta snuje przy łożu Zofii rozszarpała mnie na drobne kawałki. Oddana do sierocińca prowadzonego przez zakonnice zniosła tyle ile niejeden dorosły nie doświadczy w swoim życiu. Poniżana, popychana, zmuszana do harówki od rana do nocy, głodna i zastraszona. Tak wyglądało jej dzieciństwo. wiadomo, że żaden dom dziecka nie zastąpi domu rodzinnego, ale ten prowadzony przez osoby, które swoje życie powierzyły Bogu w moim wyobrażeniu powinien być inny. Zakonnice swoje frustracje wyładowywały na dzieciach, których jedyną winą był fakt, że rodzice pozbyli się ich jak niepotrzebnych mebli. Zamiast miłości i opieki znalazły zimno, głód i biedę. To niewyobrażalny dramat dzieci, które znalazły się pod opieką osób, które zupełnie się do tego nie nadawały. Co z tego, że zakonnice modliły się z dziesięć raz dziennie, co z tego, że stroiły ołtarze i uczestniczyły w mszach jak były zupełnie pozbawione człowieczeństwa. Nie uważam, że wszystkie zakonnice są złe, bo są i takie, które z radością służą nie tylko Bogu, ale i ludziom. Te w sierocińcu, do którego trafiła Matylda to wyjątkowo wybrakowane egzemplarze i chociaż czasy były inne to nie znajduję usprawiedliwienia dla ich postępowania.
Ta książka pozostawiła w mojej głowie mnóstwo pytań. Czy celibat powinien zostać zniesiony? Czy matka dla dobra swojego dziecka powinna je oddać do sierocińca czy może powinna znaleźć inne rozwiązanie? Milion pytań i z pewnością co czytelnik to inna odpowiedź. Początkowo nie byłam w stanie zrozumieć postępowania Zofii i potępiałam ją, ale w miarę wczytywania się w jej opowieść zaczynałam jej współczuć i było mi jej tak zwyczajnie po ludzku żal.
Autorka po raz kolejny udowadnia, że nie boi się trudnych tematów, jej dojrzałe pióro sprawia, że od książek Sylwii Kubik nie sposób się oderwać i podejrzewam, że gdyby napisała ulotkę do leków to nie byłaby pozbawiona ona emocji.
Poleca z całego serca!

Moja ocena 10/10

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Filia

niedziela, 13 lipca 2025

Ewa Lange Czarne orchidee


 Data wydania:18-06-2025

Wydawnictwo: Książnica

Ilość stron: 382


36/2025


Książki z Wydawnictwa Książnica mogę brać w ciemno do recenzji, bo wiem, że w wydawnictwie mają jakiś szósty zmysł i wydają same perełki, od których nie sposób się oderwać, są wartościowe i na długo zostają w naszej pamięci. Ewa Lange to nowe nazwisko na naszym rodzimym podwórku literatury, ale proponuję je sobie zapisać wielkimi literami, bo z pewnością jeszcze niejednokrotnie usłyszymy o autorce. Powiem tak, ze aż się boję jak ludzie debiutują z takim przytupem to aż strach się bać. Rety co to był za debiut, dopracowany w każdym calu, dopieszczony i opowiadający tak niesamowitą historię, że momentami sprawdzałam w internecie czy to aby na pewno pierwsza książka autorki. Chylę czoła  i jestem niesamowicie dumna z tego, że mam możliwość czytać i recenzować takie książki, które zabierają mnie w niezapomnianą podróż. Ewa Lange udowadnia, że czytanie naszych rodzimych autorek ma sens i że można już pierwszą książką podbić miliony czytelniczych serc. Ja osobiście już dodaję nazwisko Pani Ewy do grona ulubionych autorek i z ogromną niecierpliwością czekam na kolejne tytuły, które wyjdą spod jej pióra. Ta książka to prawdziwa perełka, tu zgadza się ze sobą każde zdanie, a czytelnik jest porwany w sam  środek wydarzeń. Jestem oczarowana i zakochana w tej książce i powiem Wam, że wyczytałam w posłowiu, że szykują się Białe magnolie. Nie mogę się już doczekać i będę sprawdzała zapowiedzi wydawnicze.

Autorka w swojej debiutanckiej powieści przedstawia nam kilka ram czasowych, a jak wiecie ja kocham w książkach jak przeszłość miesza się z teraźniejszością i jedno wpływa na drugie. Mamy rok 1945, na Ziemiach Odzyskanych Maria jest świadkiem brutalnych wysiedleń niemieckiej ludności. W imię zemsty i wyrządzonych przez Niemców krzywd w czasie okupacji nasi rodacy nie mają litości. Maria Wilczkiewicz to młoda dziewczyna, która dorasta w tych trudnych czasach, chce kochać i być kochaną. Jej ukochany jest Niemcem. Czy młodzi będą razem? Czy uda związek Polki i Niemca ma szansę na żyli długo i szczęśliwie? 

Wiele lat później córka Marii, Anna Sobota podczas porządków w rodzinnym domu odkrywa tajemnice, w których cały czas przewija się czarna orchidea. Ten delikaty i niespotykany kwiat został przejęty przez organizację, która szarzy nienawiść. Jaki związek ma czarna orchidea z matką Anny? Kto posługiwał się tym symbolem? Tego dowiecie się sięgając po debiutancką powieść Ewy Lange Czarne orchidee.

Nie będę Wam zdradzać zbyt wielu szczegółów z książki, bo to lektura obowiązkowa dla każdego od lat 16 do100. Lektura, która pokazuje jak cienka jest granica między miłością a nienawiścią, lektura ukazująca skomplikowane relacje pomiędzy rodzicami a dziećmi. To książka pisana emocjami i nie zabrakło momentów, że łza zakręciła mi się w oku. REWELACYJNA i zachwycająca, z genialnie wykreowanymi bohaterami wśród których nie zabrakło i czarnych charakterów. Ja dostałam w tej książce wszystko to co kocham i polecam Wam ją z całego serca.

Moja ocena 10/10


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Książnica

sobota, 12 lipca 2025

Mirosława Kubiak Z głową w chmurach


 Data wydania: 04-06-2025
Wydawnictwo: Filia 
Ilość stron: 320

35/2025


Jak ja się cieszę, że dzięki uprzejmości Wydawnictwa Filia miałam okazję sięgnąć po najnowszą książkę Mirosławy Kubiak Z głową w chmurach, bo to wyjątkowo dobra obyczajówka, która wchodzi pod skórę i zostaje z nami na długo. Nie da się o niej zapomnieć po skończeniu książki, bo Mirosława Kubik stworzyła książkę dla kobiet w każdym wieku, którą nie tylko czyta się błyskawicznie, ale niesie ze sobą przesłanie, że zawsze należy iść do przodu, nie oglądać się w przeszłość i nie rozpamiętywać. To co było zostawić daleko za sobą, bo przeszłości nie da się zmienić i trzeba iść przez życie z wysoko podniesioną głową, a to co najważniejsze przyjdzie samo i to w momencie, w którym najmniej się spodziewamy.
Autorka zabrała mnie do malowniczych Jezioran, małej i sielskiej wsi, gdzie poznajemy Teresę. Teresa jest weterynarką, która kocha swoją pracę i pochyla się nawet nad najbardziej zaniedbanymi czworonogami. Kocha zwierzęta i to im poświęca większość swojego czasu. Teresa jest silna i niezależna. Jest po rozwodzie i wychowuje nastoletniego syna. Mota się lekko pomiędzy chęcią pójścia do przodu , a powrotem do przeszłości tym bardziej, że pod bokiem ma byłego męża i jego rodziców. Ten były mąż Teresy od pierwszej strony irytował mnie jak mało kto. I tak trwałam w niechęci do niego do ostatniej strony, bo to mały chłopiec w ciele dorosłego mężczyzny, który nie tylko zmienia kobiety jak rękawiczki to jeszcze sam nie wie czego chce. Duży facet z przerośniętym ego dla którego nie ma w życiu żadnych wartości, a jeszcze dopadł go kryzys wieku średniego. Jak ta Teresa mogła związać się z takim człowiekiem? Na szczęście we wsi pojawia się Roman i tutaj historia nabiera rumieńców. Dlaczego? A tego już dowiecie się sięgając po najnowszą książkę Mirosławy Kubiak Z głową chmurach.
Powiecie, że książek o zaczynaniu od nowa są tysiące. Że książek dziejących się na sielskiej wsi są miliony. Owszem zgadza się, ale czy nie jest przyjemnie usiąść w fotelu w kubkiem gorącej herbaty i zagłębić się w lekturze, która nas otuli jak ciepły koc. Tym bardziej, że lipcowa pogoda w tym roku sprzyja czytaniu, bo jest tak fajnie jesiennie. To idealna lektura na wieczór. To genialna książka o czułości dla samej siebie, o ryzyku, które warto podjąć po to, by nie ominęło nas w życiu coś ważnego. To książka pełna pozytywnych bohaterów. To książka o miłości tej dojrzałej i tej nastoletniej. Mnie Mirosław Kubiak kupiła od pierwszego rozdziału i z przyjemnością sięgnę po inne tytuły autorki.

Moja ocena 7/10


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Filia

wtorek, 1 lipca 2025

Aldona Żółtowska Halszka. Na brzegu rzeki


 Data wydania: 11-06-2025
Wydawnictwo: Axis Mundi
Ilość stron: 284

34/2025


Wpadł w moje ręce debiut, a wiecie doskonale, że ja osobiście jestem ich wielbicielką. Lubię sięgać po kolejne książki debiutujących autorów i obserwować jak rozwija się ich warsztat, jak rozwija się ich kariera pisarska i czy udaje im się przebić na rynku wydawniczym, bo sami chyba widzicie, że parafrazując znaną piosenkę "pisać każdy może trochę lepiej lub trochę gorzej". Jak poradziła sobie Aldona Żółtowska ? Moim zdaniem całkiem nieźle. Chociaż początkowo przyznaję się, że pierwsza część mnie niesamowicie irytowała, ale potem było już tylko lepiej. Pewnie nie sięgnęłabym po Halszkę, ale wiecie doskonale, że ja jestem sroka okładkowa, a ta okładka jest niezwykle klimatyczna i jakaś taka nostalgiczna. No i to zdanie na okładce: tajemnica sprzed lat splata losy matki i syna. Ja kocham sagi i powieści wielotomowe chociaż denerwuje mnie czekanie na kontynuację. Teraz czekam na drugą część Halszki, bo pomimo początkowych zgrzytów książka jest dobrze napisana, wszystko tutaj się zazębia i historia splata się niczym nici w makatce.  Autorka zaskoczyła mnie nie tylko sprawnie napisaną historią, ale i głębią psychologiczną.
Całą historia składa się z dwóch części. W pierwszej, która toczy się w roku 1926 i opowiada o losach Chai Madejskiej i drugiej z lat powojennych opowiadającej o Maksymilianie, synu Chai. I właśnie ten początek z Chają nie zagrał mi zupełnie. Poznajemy dziewczynę, która spędza noc z nieznajomym mężczyzną i okazuje się, że zachodzi w ciążę. i chociaż jest ambitną i pracowitą dziewczyną to zwraca się do niego o pomoc w kłopocie. Mężczyzna okazuje się być samotnym fabrykantem, który nie wyrzeka się swojego postępku. I tutaj właśnie zaczynają się schody, bo lekko irytowało mnie w tej części zachowanie bohaterów, coś między nami nie zagrało, ale to tylko moje subiektywne zdanie i wcale nie przeszkadza w odbiorze książki jako całości. Autorka świetnie oddała nie tylko tło historyczne, ale i zadbała o każdy szczegół garderoby, a moda tamtejsza znacznie różniła się od tej dzisiejszej.
Maksymilian podejmuje pracę jako nauczyciel w niewielkiej miejscowości Wiktorów. A że chłopak postanowił pojawić się wcześniej to interesuje się okolicznymi miejscowościami i ludźmi, z którymi przyjdzie z pewnością spędzić mu jakiś czas.  To właśnie podczas swoich wędrówek natrafia na ślad tajemniczej Halszki. To właśnie historia tajemniczej  Halszki splata przeszłość i teraźniejszość, odkrywa głęboko skrywane rodzinne tajemnice i dramaty. Co wspólnego ma Maksymilian z Halszką ? Sięgnijcie po książkę Aldony Żółtowskiej i przekonajcie się sami.
Debiut autorki uważam za udany, a ona sama kupiła mnie niezwykłą wrażliwością, którą jest widoczna na kartach powieści. Kupiła mnie również doskonałym przygotowaniem do napisania książki, tłem historycznym tym  Łodzi fabrykantów jak i tym powojennym, gdy bieda i niepewność konkurowały z podziałami klasowymi. Tutaj akcja toczy się nieśpiesznie, nie ma tutaj zrywów akcji ale jest refleksyjnie z dużym naciskiem na podłoże psychologiczne bohaterów. To książka o przetrwaniu i  poszukiwaniu własnej tożsamości, o rodzinie i dziedzictwie przekazywanym z pokolenia na pokolenie.
To udany debiut i z pewnością sięgnę po kolejny tom, bo jestem niezmiernie ciekawa jak potoczą się losy jej bohaterów.
Polecam Wam gorąco.

Moja ocena 8/10


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Axis Mundi

czwartek, 26 czerwca 2025

Zofia Mąkosa Bez miłości


 Data wydania:04-06-2025
Wydawnictwo: Książnica
Ilość stron: 336
Cykl: Pomiędzy

33/2025

Zofia Mąkosa zabrała mnie znowu w niezapomnianą podróż pomiędzy Trzcielem, a Poznaniem. W cudowną podróż historyczną, która jak zwykle skradła moje serce. Ciężkie to były czasy dla Polaków, którzy uczyli się żyć w kraju, który świeżo odzyskał niepodległość, ale też z niepokojem spoglądali w przyszłość po postanowieniach Traktatu Wersalskiego. W takich czasach przyszło żyć bohaterom drugiej części cyklu Pomiędzy Zofii Mąkosy. Bez miłości jest doskonałą kontynuacją pierwszej części, a autorka jak zwykle zachwyca przepięknym piórem, w którym każda literka ma swoje miejsce, a każdy z bohaterów jest po coś. Tutaj nie ma miejsca na przypadki. Wszystko jest przemyślane, doprecyzowane i oszlifowane po to, aby zabrać nas czytelników w podróż, która na długo zapada w naszych sercach. Lubię książki Pani Zofii i z każdej cieszę się jak dziecko z wizyty Mikołaja. Ale powiem Wam coś w tajemnicy na końcu Bez miłości jest dużą czcionką napisane "koniec tomu drugiego", więc jak możemy się domyślać będzie kontynuacja. Jest to oczywiście konieczne, bo wiele wątków wymaga zamknięcia i wyjaśnienia, ale w tym miejscu mam osobisty apel do autorki: "Pani Zofio proszę nam nie kazać czekać zbyt długo na kolejną część". Ja rozumiem, że aby oddać tak doskonale tło historyczne trzeba się mocno zaangażować i z pewnością przeczytać nie jedno opracowanie historyczne, ale Pani czytelnicy nie są najbardziej cierpliwymi osobami na świecie. Czekają, bo muszą.
W Bez miłości śledzimy dalsze losy naszych bohaterek, Weroniki i Joanny, które muszą ponosić konsekwencje własnych wyborów i żyć tak jak tego chciały. Weronika chociaż nie nosi pod sercem dziecka Freda, syna jednego z najbogatszych mieszkańców Trzciela, ale niestety dotkniętego chorobą wojenną, wychodzi za niego za mąż. Fred i jego rodzina są Niemcami i nasza bohaterka musi się przystosować do życia między nimi. Czy hardej Weronice się to uda? Czy pokornie będzie znosić upokorzenia ? A może stanie się zupełnie inaczej? Sięgnijcie po Bez miłości i przekonajcie się sami ja poradzi sobie Weronika.
Joanna nadal mieszka w Poznaniu, pracuje i uczy się w każdej wolnej chwili. Jest niezależna i postawiła sobie cel, do którego dąży każdego dnia. Jest uparta i ambitna, nie ma dla niej rzeczy niemożliwych. Nie ma też szczęścia do mężczyzn, ale to trochę na własne życzenie, bo wychowana przez siostry zakonne ma wpojone, że rozwodnik to zło. Poznajcie jak potoczą się losy Joanny, mieszkanki Poznania i jak sama o sobie mówi polskiej Maty Hari.
Polubiłam obydwie z bohaterek. To kobiety z krwi i kości, sile, niezależne i ambitne. Kobiety, które radzą sobie doskonale pomimo trudności jakie rzuca im pod nogi los. To książka pełna przyjaźni, więzi rodzinnych i siostrzanych. To książka przede wszystkim o codzienności, która stała się niemym świadkiem tamtego czasu. Od lektury Bez miłości nie sposób się oderwać, a każda strona przypomina, że nieuchronnie zbliżamy się do końca.
Ja czekam z niecierpliwością na kolejną część Pomiędzy, a Was gorąco zachęcam do lektury tej niezapomnianej powieści.

Moja ocena 9/10

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Książnica

środa, 25 czerwca 2025

Małgorzata Manelska Rozdzieleni przez los

 

Data wydania: 14-05-2025
Wydawnictwo: Filia
Ilość stron: 488

32/2025

Ależ mnie ta książka przeczołgała, nie jestem w stanie policzyć ile razy musiałam ją odłożyć i sięgnąć po coś lżejszego, żeby dojść do siebie i oswoić się z tragicznymi wydarzeniami. Z twórczością Małgorzaty Manelskiej już się zetknęłam i widziałam, że autorka ma dobre pióro, ale to co zrobiła w Rozdzielonych przez los przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Biorąc książkę do ręki wiedziałam, że akcja toczy się podczas II wojny światowej, czyli w moim ulubionym okresie historycznym, ale dawno żadna książka nie poruszyła mnie tak jak najnowsza powieść autorki. Czytając niejednokrotnie miałam łzy w oczach i w gardle rosła mi dziwna gula, która nie pozwalała swobodnie oddychać. Ta książka to nie tylko opowieść o wojnie i jej ciemnej stronie, nie tylko o prześladowaniach i bezsensownej śmierci ze względu na pochodzenie, ale to książka o Człowieczeństwie przez duże C, o którym nigdy nie wolno nam zapomnieć. To lektura, któą powinien przeczytać każdy bez względu na wiek, płeć czy narodowość, Porusza ona najczulsze struny i na długo zapadnie w mojej pamięci. Piękna minimalistyczna okładka zupełnie nie oddaje emocji, które dostaniemy i wydarzeń, których będziemy świadkami.
Małgorzata Manelska zabiera nas  Makowa Mazowieckiego, gdzie w 1938 roku żyją pod jednym niebem Żydzi i Polacy. I choć różni ich wyznanie i obyczaje to sąsiad sąsiadowi nie jest wilkiem. Poznajemy Marię i Władka. Ona, Maria to córka żydowskiego krawca i on, Władek syn polskiego policjanta. Ich drogi skrzyżowały się, zakochali się w sobie i chcieli wspólnej przyszłości. Oboje wiedzieli, że ze względu na różne wyznanie ciężko będzie im zyskać aprobatę rodziny, ale zupełnie nie spodziewali się tego co zgotuje im los. Wybucha wojna i Władek trafi na roboty przymusowe, gdzie bauerka nie zna dobrego słowa, a naszego bohatera traktuje jak śmiecia. Maria natomiast jako że jest Żydówką trafia wraz z matką, młodszą siostrą i owocem miłości, które nosi pod sercem do miejsca, gdzie według Niemców powinien znaleźć się każdy Żyd, a mianowicie do getta. Do brudu, głodu, chorób i ciasnoty, do miejsca, gdzie w jednym pokoju gnieżdżą się po trzy rodziny. Do miejsca, gdzie Żydzi są obdarci z człowieczeństwa i nie znają dnia ani godziny kiedy trafi ich kula albo staną się obiektem zabaw SS-manów. Czy Marii i Władkowi uda się przeżyć? Czy ich drogi się skrzyżują i dane im będzie spędzić wspólnie życie? Tego dowiecie się z książki Małgorzaty  Manelskiej Rozdzieleni przez los.
Gratuluję Pani Małgorzacie Manelskiej tak świetnie napisanej książki. Książki pełnej prawdy historycznej, ale i szacunku dla bohaterów tamtych czasów. Książki pełnej emocji, bólu i łez. Autorka wykonała kawał dobrej roboty, a przed napisaniem książki z pewnością przekopała się przez tony dokumentów będących świadectwem z tamtego okresu. To co zrobili Niemcy z osobami niepełnosprawnymi i chorymi, które przecież zaburzały obraz rasy panów zasługuje z pewnością na osobny kociołek w piekle., a w nas współczesnych wzbudza takie emocje, że nie sposób je ogarnąć choćby jednym słowem, Ten obraz bestialstwa trudno nie tylko zrozumieć, ale i trudno go sobie wyobrazić. Boli jak diabli chociaż minęło już tyle lat.
Rozdzieleni przez los ta książka ważna i potrzebna. Jo osobiście mam nadzieję, że trafi do jak najszerszego grona czytelników. U mnie na półce zajmie z pewnością szczególe miejsce. Bardzo gorąco Wam polecam

Moja ocena 10/10


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Filia

sobota, 21 czerwca 2025

Katarzyna Gacek Wypadek? Nie sądzę


 Data wydania: 04-06-2025
Wydawnictwo: Agora
Ilość stron: 408
Cykl: Pensjonat Jaśminowy Dwór


31/2025


Katarzyna Gacek to jedna z moich ulubionych autorek i przyznaję się bez bicia, że każdą Jej książkę biorę w ciemno, bo wiem , e nie będzie nudy i będzie wspaniała lektura. Czy było tak i tym razem? Oczywiście, że tak, ale tym razem zamiast komedii dostałam kryminał lekko refleksyjny i pełen zadumy, bo w tle mamy stratę, żałobę i tabun wyrzutów sumienia. Czy to znaczy, że było gorzej? Nie, absolutnie nie. Ja jestem zdecydowanie na tak i czuję, że nowy cykl Pani Katarzyny Pensjonat Jaśminowy Dwór będzie po raz kolejny zachwycał i z pewnością zyska rzesze czytelniczek i czytelników. Nazwisko Katarzyny Gacek to marka sama w sobie. Autorka kolejny raz udowadnia, że można napisać doskonały kryminał bez epatowania na każdym kroku krwią i przemocą, bez brutalności, ale za to  z nutą refleksji. Akcja jak to bywa u autorki toczy się tak dynamicznie, że nie mamy czasu złapać oddechu. Tutaj nie ma miejsca na chaos, a każda scena i bohaterowie są starannie przemyślani. Ja kocham książki Katarzyny Gacek i podejrzewam, że gdyby autorka napisała ulotkę do lekarstwa to również z ogromnym zainteresowaniem.
Wypadek? Nie sądzę to jak wspomniałam nowy cykl autorki Pensjonat Jaśminowy Dwór, którego akcja toczy się w Nałęczowie. Poznajemy Gabrielę, która na prośbę rodziców postanawia pomóc rodzicom przez miesiąc w prowadzeniu tego urokliwego miejsca, które podobno nie generuje zysków i przyda się świeże spojrzenie. Gabriela to była policjantka, która zmaga się z potężną traumą i musi przepracować żałobę po stracie najbliższej jej osoby. Czy pod opiekuńczymi skrzydłami rodziców da sobie radę? Być może, ale wydarzenia jakie toczą się pod nosem naszej bohaterki budzą w niej instynkt policjantki, a jej przeczucia sprawdzają się w 100%. W Nałęczowie bowiem autorka, która mierzyła się z potężnym hejtem w sieci popełnia samobójstwo. Sandra Herman okazuje się być osobą, której śmierci życzyłby nie jeden, ale czy ktoś się na to odważy? A może fatycznie Herman postanowiła rozstać się z tym światem? JA już znam odpowiedź na to pytanie, a Wy koniecznie sięgnijcie po Wypadek? Nie sądzę Katarzyny Gacek i dajcie się wciągnąć w tę niesamowitą historię.
Autorka zachwyca umiejętnością obserwowania świata. Kreuje bohaterów, którzy kradną nasze serce od pierwszej strony i nie da się o nich szybko zapomnieć. To prawdziwa uczta dla miłośników cosy crime, która sprawi, że zapomnicie o całym świecie, bo Wypadek? Nie sądzę to książka z tych, które nie dadzą się odłożyć. Świetnie napisana, z całą plejadą bohaterów, którzy nie są bezcelowi, ale wnoszą coś do całej historii. Polubiłam Gabrielę, ale już jej babcia to prawdziwy majstersztyk, matce też niczego nie brakuje, więc trudno się dziwić, że nasza Gabrysia jest jaka jest, bo mając takie geny nie mogło być inaczej.
Książka jest rewelacyjna i z niecierpliwością czekam na kolejny tom. I tutaj mam apel do autorki: proszę się nie ociągać z pisaniem, bo to prawdziwa zbrodnia zostawić czytelników w takim miejscu i w takim zawieszeniu. 


Moja ocena 9/10

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Agora