poniedziałek, 21 października 2024

Katarzyna Majgier Gra pozorów


 Data wydania: 2024
Wydawnictwo: Aleksandria Media
Ilość stron: 416

28/2024

Gra pozorów otwiera trzy częściowy cykl Kuchennymi drzwiami Katarzyny Majgier. Według Lubimy Czytać książki czytałam w 2016 i teraz dzięki uprzejmości Wydawnictwa Arkadia Media mam ponownie przyjemność zagłębić się w tym pasjonującym cyklu, który nie tylko wciąga od pierwszej strony, ale w zasadzie czyta się sam. Z żalem patrzymy na ubywające kartki, bo tę książkę można czytać i czytać. W moim przypadku przez osiem lat nic się nie zmieniło i z ogromnym zainteresowaniem zagłębiłam się w historii, która swoje początki na w XIX wieku. Niezmiennie jestem pod wrażeniem ogromu pracy włożonego przez autorkę w cykl Kuchennymi drzwiami, bo trzeba nie małej wiedzy, żeby opisywać detale i szczegóły tamtych czasów.
Gra pozorów zaczyna się i kończy na Zosi, która pochodzi z ubogiej rodziny, nie ma wykształcenia i jest analfabetką. Trafi na służbę, a że jest młoda i nie brakuje jej urody wpada w oko swojemu pracodawcy Karolowi Rozchodowskiemu. Niechciana ciąża sprawia, że dziewczyna zostaje odprawiona z kwitkiem, a jedyna szansa na pomoc jawi się w Krakowie u ciotki, która wraz z córką prowadzi zakład krawiecki. Antonina sama była kiedyś w podobnej sytuacji i doskonale rozumie położenie Zosi. Dla naszej bohaterki pobyt w Krakowie jest też szansą na zdobycie zawodu i wykształcenia, jest też szansą na usamodzielnienie się, ale Zosia nie potrafi z tego skorzystać. Jej jedynym marzeniem jest wyjść za mąż i być dobrą gospodynią i matką. Czy uda jej się spełnić to marzenie? A przede wszystkim czy będzie umiała pokochać dziecko, którego nie chce i która nie zostało poczęte z miłości? tego wszystkiego dowiecie się sięgając po Grę pozorów Katarzyny Majgier. Jeśli jeszcze nie poznaliście cyklu Kuchennymi drzwiami to polecam Wam go z całego serca na długie  jesienne wieczory. Jestem przekonana, że wciągnie Was również ta historia tak jak i mnie. Ja z ogromną przyjemnością i sentymentem sięgnęłam po ośmiu latach po tę historię.
To napisana z ogromnym rozmachem i niesamowita wiedzą historia, w których losy zwykłych ludzi przeplatają się z losami arystokracji i chociaż niejednokrotnie ci drudzy pozbawieni są majątku to ich zachowanie świadczy o czymś zupełnie innym. To również historia o młodych dziewczynach, które nie miały żadnego wykształcenia i pochodziły z ubogich rodzin, a ich jedyną szansą na poprawę losu było pójście na służbę, gdzie pracowały ponad ludzie siły niejednokrotnie tylko za dach nad głową i miskę strawy. Ta powieść to nie tylko wielowątkowa saga, ale także fascynujący zbiór informacji o ludziach tych z wyższych sfer, ale i także z nizin społecznych. 
Polubiłam się z bohaterami i chociaż Zosia na początku mnie niesamowicie irytowała to ostatni rozdział sprawił, że pokochałam ją z całego serca. Dlaczego ? Tego dowiecie się sięgając po Grę pozorów. Autorka w swojej powieści umiejętnie przeplata postacie autentyczne z fikcyjnymi bohaterami, przemyca wiedzę, którą powinniśmy znać, a jeśli nie to mamy okazję ją poznać.
Lecę czytać Światło i cień, bo do pracy mam dopiero na 13, więc parę stron uda mi się przeczytać.

Moja ocena 9/10

Za możliwość przeczytania książki w formie ebook dziękuję serdecznie Wydawnictwu Aleksandria Media



środa, 16 października 2024

Charli English Galeria cudów i obłędu


 Data wydania: 27-09-2024
Wydawnictwo: Arkady
Ilość stron: 308
ISBN: 9788321352350
Tłumaczenie: Dagmara Budzbon- Szymańska


27/2024

Bardzo byłam ciekawa tej książki i przyznam, że nie zawiodłam się w ani jednym zdaniu. Nie była to lektura łatwa i lekka w odbiorze, ale dowiedziałam się tylu ciekawych i ważnych rzeczy, o których tak naprawdę nie miałam bladego pojęcia, a jak wiecie lubię coś z książki wynieść. Każdy kto zagląda na mojego bloga wie, że II wojna światowa to mój mały bzik, a podtytuł książki  "Szaleństwo, sztuka, Hitler i pierwszy program masowych mordów" mówią same za siebie. To idealna lektura na długie jesienne wieczory, nie jest lekka w odbiorze, ale czytało mi się wybornie. 
To historia, która opowiada o wpływie sztuki zdegradowanej czyli takiej, która powstała z rąk osób chorych psychicznie. Wszystko rozpoczęło się pod koniec I wojny światowej kiedy to niemiecki lekarz Hans Prinzhorn przyjął posadę w szpitalu psychiatrycznym w Heidelbergu. To tutaj zaczęły napływać z różnych placówek obrazy, rzeźby, kolaże, rysunki czy utwory muzyczne tworzone przez pacjentów szpitali. Prinzhorn chciał w ten sposób zgłębić tajniki psychiki ludzkiej, a prace miały mu w tym pomóc dlatego też podzielił je  według chorób. Schizofrenia, depresja, upośledzenie umysłowe czy epilepsja to tylko niektóre z chorób, które znalazły się w obszarze badań Prinzhorna. Prace pacjentów szpitali psychiatrycznych zainspirowały także malarzy w tym Salvadora Dali czy Paula Klee. Można sobie zadawać pytanie sztuka to czy kicz?? Tak wtedy jak i współcześnie można znaleźć przeciwników jak i miłośników tego rodzaju sztuki.
Duża część książki poświęcona jest Adolfowi Hitlerowi, który w młodości został wyrzucony ze szkoły artystycznej i który zainteresowanie modernizmem postrzegał jako szaleństwo i zagrożenie dla aryjskiej duszy. Nawet w sztuce doszukiwał się rasy panów i podludzi. To z jego rozkazu uśmiercono 70 000 pacjentów szpitali psychiatrycznych, bo przecież czysty aryjski człowiek musiał być bez skazy, mieć niebieskie oczy i blond włosy.
To napisana z wielkim rozmachem historia kształtowania sztuki modernistycznej, ale także historia obnażająca wojnę kulturową, która utorowała drogę hitlerowskiemu programowi masowych mordów. Muszę zdecydowanie częściej sięgać po tego typu książki, bo jak wiecie człowiek całe życie się uczy, a i tak głupi umiera.
Polecam Galerię cudów i obłędu na jesienne wieczory.

Moja ocena 8/10

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Arkady


wtorek, 15 października 2024

Wioletta Sawicka Niebo z naszych stron


 Data wydania: 19-09-2024
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Ilość stron: 360
ISBN: 9788383523774

26/2024

Niebo z naszych stron Wioletty Sawickiej to czwarta część Opowieści warmińskiej i na szczęście nie ostatnia. bo zżyłam się z bohaterami i już mi ich brakuje. Najchętniej teraz i natychmiast zaczęłabym czytać kolejny tom, ale niestety nie ma i zmuszona jestem uzbroić się w cierpliwość, a w przypadku książek Wioletty Sawickiej nie jest to proste, bo chce się więcej i więcej. Każda z części Opowieści warmińskiej rozrywa moje serce na drobne kawałki, ale w Niebie z naszych stron autorka rozszarpała je na strzępy. Tak strasznie się spłakałam, że dosłownie ryczałam jak bóbr, a już spotkanie Lizki z Bogna sprawiło, że odłożyłam książkę na całe dwa dni, bo bałam się dalej czytać. Jezu co to jest za seria: najpiękniejsza, wypieszczona, prawdziwa, wzruszająca i okrutna. Jakbym miła określić serię jednym słowem to myślę, że rewelacyjna i genialna to za mało, aby określić emocje, których dostarcza autorka czytelnikowi. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji czytać książek Pani Wioletty to musicie nadrobić zaniedbanie koniecznie. Ja śledzę twórczość autorki od samego początku i nie przeczytałam tylko Wilczych dzieci, ale postaram się w najbliższym czasie to nadrobić, bo gdyby Pani Wioletta napisał ulotkę do leków to byłabym dalej wierną czytelniczką. No kocham i kropka.
Wróciłam znowu na Prusy, gdzie wojna powoli zbliża się do końca i nadchodzi Armia Czerwona z jej wyzwolicielami, los III Rzeszy jest przesądzony, a na ludzi pada blady strach tym razem za sprawą radzieckich żołnierzy, o których krążą niesamowite historie, które okazały się być prawdą. Lizka czeka w Bartągu na powrót ukochanego Franza, o którym słuch zaginął. I chociaż sama czuje się Polką to dla żołnierzy z Armii Czerwonej pozostanie Niemką, a wiadomo, że Niemiec to samo zło. Pod wpływem swoich przemyśleń Lizka zabiera dzieci, teściową i szwagierkę i uciekają przed czerwoną zarazą. Długa to będzie droga i wyboista, ale w końcu naszej bohaterce uda się bezpiecznie dotrzeć do Skandynawii. Czy zagrzeje tam miejsca? Przekonajcie się sięgając po Niebo z naszych stron.
Reszta rodziny Lizki pozostała na Warmii, ale nie czują się już tutaj jak u siebie. Doświadczają okrucieństwa, bo dla Rosjan są Niemcami i na nic nie zdają się tłumaczenia, że z dziada pradziada są Warmiakami. Lizka tęskni i najchętniej wróciłaby do rodzinnego domu, bo wiadomo, że niebo jest najpiękniejsze w rodzinnych stronach, ale za każdym razem spotyka się z odmową. Dlaczego? 
Sięgnijcie koniecznie po Opowieść warmińską, bo to niesamowita lekcja historii. Widać tutaj na każdej stronie nie tylko serce, które Pani Wioletta włożyła w napisanie powieści, ale i ogrom pracy i z pewnością tysięcy przeczytanych stron o historii Warmii. Mnie zaskoczył fakt obozów w Danii, nie miałam o nich bladego pojęcia, a jak wiecie lubię jak z książki dowiaduję się czegoś nowego. To niesamowicie wzruszająca historia, która w zasadzie czyta się sama i żałuje się przeczytanych stron. Bo jak sami wiecie są książki i Książki, a seria Pani Wioletty Sawickiej należy do tej przez duże K.
Polecam Wam serdecznie, a autorkę proszę o jak najszybsze napisanie piątej części, bo grono wiernych czytelników czeka z niecierpliwością.

Moja ocena 10/10

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka

środa, 25 września 2024

Wioletta Sawicka Nasze drzewa są jeszcze młode

 



Data wydania: 22-02-2024

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Ilość stron: 336

ISBN: 9788383521855

25/2004

Nasze drzewa są jeszcze młode Wioletty Sawickiej to trzecia część Opowieści warmińskiej i przyznaję się bez bicia, że kupiłam ebooka wkrótce po premierze. Książka przeleżała u mnie siedem miesięcy, ale to tylko dlatego, że bałam się po nią sięgnąć. Nie chodzi tu o to, że seria jest zła, bo jest rewelacyjna i genialna, a ja tak zżyłam się z bohaterami, że miałam obawy o nich los, że którego mi zabraknie. W związku z tym, że na rynku jest już kolejny tom, którego jestem szczęśliwą posiadaczką to postanowiłam zaryzykować i zerknąć jaki los zgotowała autorka Lizce i Franzowi. Mhm oczywiście, że tylko rzuciłam okiem i ani się obejrzałam jak wciągnęłam  książkę dosłownie nosem. Ja jestem z tych płaczących nad lekturą i niestety nie zabrakło łez, zryczałam się jak bóbr. Uświadomiłam sobie po raz kolejny dlaczego Pani Wioletta Sawicka jest moją ukochana pisarką. Nikt tak jak ona nie potrafi malować słowem, widać ogrom pracy włożony w napisanie książki. To gotowy scenariusz filmowy, a film nakręcony na podstawie Opowieści warmińskiej to murowany kandydat do Oscara. W książce nie tylko mamy genialną opowieść, ale i ogrom wiedzy wiedzy historycznej, o której momentami nie miałam pojęcia.

Akcja rozpoczyna się w 1940 roku w Prusach Wschodnich. Franz uległ wypadkowi i leży w szpitalu, z trudem odzyskuje pamięć, ale o swojej ukochanej Lizce nie zapomina, towarzyszy mu ona w każdej myśli i w każdej godzinie dnia. Lizka przebywa w Hohenbruch i stara się z całych sił przetrwać. Każdy dzień w obozie to udręka, głód, poniżenie, przemoc i tortury. Niemcom sprawia przyjemność poniżanie podludzi. W obozie Lizka zaprzyjaźnia się z Bogną i Lucyną. Ta druga jest w ciąży, ale jak w takim miejscu urodzić dziecko? Dziecko przychodzi na świat, jego matka umiera, a maleńkim chłopczykiem zajmuje się Lizka. Zdradzę Wam, że nasza bohaterka uciekła wraz z dzieciątkiem z obozu. Nie powiem Wam jak, bo przy tym fragmencie wylałam morze łez. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji poznać Opowieści warmińskiej Wioletty Sawickiej to przeczytajcie koniecznie, a jestem przekonana, że zżyjecie się z bohaterami tak jak ja.

To obowiązkowa lektura nie tylko dla miłośników literatury obyczajowej, ale tez powieści historycznych. Autorka przedstawia prawdę historyczną bez upiększeń, przedstawia całe okrucieństwo tamtych czasów, ale to przecież "ludzie ludziom zgotowali ten los". Miłość Lizki i Franza przypadła na okrutny czas, bo wojna nie sprzyja uczuciom, ale może właśnie dzięki temu uda im się przetrwać, bo przecież ich drzewa są za młode na trumny, nie czas dla nich na umieranie.

Czytam czwartą część i powiem Wam, że nie zwlekajcie z lekturą, a ja z całą stanowczością powtarzam, że Wioletta Sawicka to moja ukochana pisarka.


Moja ocena 10/10

wtorek, 24 września 2024

Małgorzata Lis Sekret starych fotografii

 


Data wydania: 08-04-2024
Wydawnictwo: Emocje
Ilość stron: 392
ISBN: 9788368031140

24/2024

Przeglądałam swoją półkę na Legimi i urzekła mnie okładka Sekretu starych fotografii Małgorzaty Lis. Z ciekawości sięgnęłam po książkę i przyznaję, że historia wciągnęła mnie od pierwszej strony pomimo tak irytującej głównej bohaterki, że miałam ochotę ją udusić. Niby fajna, niby sympatyczna, ale to jej zakochiwanie w każdym napotkanym mężczyźnie przyprawiało mnie o niestrawność. Irytująca Magda nie popsuła mi jednak przyjemności czytania, a fragmenty z jej rozterkami już wymazałam z pamięci.
Uwielbiam książki, które dzieją się w dwóch płaszczyznach czasowych, a to właśnie zaserwowała nam autorka w pierwszej części Kwiatowej 18. Jestem pod wrażeniem jak spójnie w całość połączyła Pani Małgorzata Lis współczesność z czasami II wojny światowej. Historia opowiedziana przez autorkę dzieje się z Żarkach położonych w Jurze Krakowsko - Częstochowskiej.
Magda to młoda kobieta, której z dnia na dzień zawalił się świat: przyłapała ówczesnego chłopaka na obściskiwaniu się z inną, praca w korporacji wychodzi jej uszami, a właściciel właśnie wypowiedział jej mieszkanie. Lawina problemów i kłopotów, i jedno rozwiązanie rzucić wszystko i przenieść się na wieś. Było?? Pewnie, że było i to milion razy, ale Małgorzata Lis przeniosła naszą bohaterkę do Żarek w tak uroczy sposób, że jeszcze nie spotkałam się w innej książce, a mianowicie przeplotła teraźniejszość z przeszłością.
W przeszłości poznajemy Irkę, która ma wyjść za mąż za Stacha Nowakowskiego, ale jej serce bija dla kogoś zupełnie innego, dla kogoś z kim nie może się związać, bo na przeszkodzie stoi nie tylko rodzina, ale i religia. Dla kogo?? Sięgnijcie po Sekret starych fotografii Małgorzaty Lis i przekonajcie się sami.
To bardzo fajnie napisana książka, która sprawiła, że oderwałam się od codzienności, ba ja zapomniała o bożym świecie. Autorka zgrabnie przeplata teraźniejszość z przeszłością, a wszystko łączy się w całość, którą czyta się jednym tchem. Jestem oczarowana tą historią i bardzo się cieszę, że już mam drugą część, bo zakończenie sprawiło, że po kolejny tom chce się sięgnąć już i natychmiast. Cała powieść jest tak świetnie napisana, że mogę wybaczyć główną bohaterkę o zbyt pojemnym sercu.
Czytaliście już Sekret starych fotografii Małgorzaty Lis? Jeśli tak to koniecznie dajcie mi znać czy tylko na mnie Magda działa jak płachta na byka? 

Moja ocena 9/10

niedziela, 22 września 2024

Debbie Rix Niemiecka żona


 Data wydania: 28-08-2024
Wydawnictwo: Świat Książki
Ilość stron: 416
Tłumaczenie: Maciej Antosiewicz
ISBN: 9788382896343


23/2024

Wiadomo, że jak książka dotyczy II wojny światowej i obozów to wcześniej czy później ją przeczytam. Ostatnio w Klubie Recenzenta serwisu nakanapie.pl była Niemiecka żona i już sam tytuł sugerował, że to będzie coś co lubię. I nie pomyliłam się, bo Niemiecka żona Debbie Rix to bardzo dobra książka, która nie tylko wciąga od pierwszej strony, opowiada o trudnych losach niemieckiej rodziny, nie wybiela i nie koloryzuje, pokazuje świat takim jakim był.
Główną bohaterką Niemieckiej żony Debbie Rix jest Annaliese, która pod koniec lat trzydziestych wychodzi za mąż za lekarza, którego marzeniem jest dokonać odkryci, które pomoże ludzkości, a być może zrewolucjonizuje medycynę. Młode małżeństwo mieszka w Monachium i wydawałoby się, że nic nie jest w stanie zmącić ich szczęścia, ale Hitler rozpoczyna swoją ekspansję, zaczynają się prześladowania mniejszości i powstają obozy pracy. To właśnie do Dachau trafia  Hans, maż Annaliese, który chce przyspieszyć badania na szczepionką na malarię. Młody mężczyzna jest zszokowany tym co dzieje się na jego oczach, a autorka rewelacyjnie przedstawiła jego wewnętrzną walkę z sumieniem. Czy Hans odnajdzie się w swoim nowym "miejscu pracy"?  Wątek Dachau szczególnie mnie przybił, bo jak już Wam kiedyś wspominałam to właśnie tam "zmarł na serce" brat mojej Babci. 
Hans i Annaliese borykają się z problemem zajścia w ciążę, a jak pewnie wiecie z lekcji historii obowiązkiem niemieckiej kobiety było rodzić aryjskie dzieci i to najlepiej w ilościach hurtowych, rok po roku. Annaliese coraz częściej zostaje sama w domu, mąż całkowicie oddaje się pracy i ich małżeństwo wisi na włosku, może gdyby mieli dziecko..... Do pracy w domu naszych bohaterów trafia rosyjski więzień Aleksander, który ma zadbać o ogród. I chociaż to zakazane i grozi niebezpieczeństwo Annaliesa i Aleksander zbliżają się do siebie. Przypadek czy celowe działanie?? Sięgnijcie po Niemiecką żonę Debbie Rix i przekonajcie się sami.
To historia na długo zapadnie w mojej pamięci. To świetnie napisana powieść historyczna z jeszcze lepszym wątkiem obyczajowym. Książka pełna rozterek moralnych, smutku, bólu i trudnych wyborów. Nie żałuję ani sekundy spędzonej z książką i jeśli jej jeszcze nie czytaliście to koniecznie to nadróbcie, bo to książka warta uwagi. Polecam Wam serdecznie. To pierwsza książka autorki przetłumaczona na język polski, ale mam nadzieję, że nie ostatnia. Ja w każdym razie zapisuję nazwisko Debbie Rix to mojego tajnego zeszytu i z pewnością będę śledzić zapowiedzi wydawnicze, aby nie umknęła mi kolejna książka autorki.


Moja ocena 9/10


Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl

Nele Neuhaus Nielubiana


 Data wydania: 20-09-2019
Wydawnictwo: Media Rodzina
Ilość stron: 408
ISBN: 9788380086753


22/2024

Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Media Rodzina mam przyjemność poznać twórczość Nele Neuhaus, która została okrzyknięta królową niemieckich kryminałów. Poznałam twórczość pisarzy skandynawskich, którzy według mnie przodują w mrocznych i trzymających w napięciu kryminałach. Z niemieckimi pisarzami jakoś nigdy nie było mi po drodze. Dlaczego? Nie mam bladego pojęcia, ale już po Nielubianej mogę stwierdzić, że to był duży błąd, bo chociaż akcja toczy się powoli to niestety nie trafiłam z wytypowaniem mordercy. Mam jeszcze sześć książek autorki i liczę na poprawę swojego wyniku.
Nielubiana to pierwsza część cyklu o dwójce śledczych: Olivierze von Bodenstein i Kii Kirchhoff i jak udało mi się znaleźć to tych części jest jedenaście, a więc sporo, a ja tej jesieni mam w planach przeczytać je wszystkie. Długie popołudnia i obecna praca dają nadzieję, że plan uda mi się wykonać. Ale sami wiecie jak to jest z planami. Poczytamy, zobaczymy.
Pewnego sierpniowego poranka w Kelkheim zostają znalezione zwłoki młodej kobiety. Wydawać by się mogło, że to samobójstwo, ale na szczęście na miejscu pojawia się Pia Kirchhoff, która ma wątpliwości. To jej pierwsza duża sprawa w nowy miejscu pracy i od razu sukces? Wstępne oględziny wykluczają samobójstwo i nasza bohaterka wraz z Olivierem von Bodenstein rozpoczynają skomplikowane śledztwo, w którym ilość podejrzanych rośnie w zasadzie z godziny na godzinę. Zamordowana kobieta miała tylu wrogów, że aż trudno to sobie wyobrazić. Czy parze śledczych uda się w końcu trafić na zabójcę, a może sprawa trafi na półkę archiwum? Sięgnijcie koniecznie po Nielubianą Nele Neuhaus i przekonajcie się sami, bo to dobry kryminał, który czyta się jednym tchem. Może przerażać ilość osób przewijających się w książce, ale autorka wszystko i wszystkich ze sobą zgrabnie powiązała tworząc lekturę, przy której spokojnie można zarwać noc.
Polubiłam parę śledczych za ich dociekliwość i przenikliwość. To kryminał, ale bez można okrucieństwa, gdzie krew wycieka z każdej strony. Autorka skupia się przede wszystkim na wnikliwym i wielowątkowym śledztwie, przedstawia szczegóły z życia ofiary, a skrywane sekrety sprzed lat wychodzą na światło dzienne.
Autorka wielokrotnie wyprowadziła mnie w pole i gdy już mi się wydawało, że trafiłam na mordercę ten okazywał się niewinny. To świetna gimnastyka dla umysłu i rozruszania szarych komórek, a że nie udało mi się wytypować mordercy? Cóż mam nadzieję, że w kolejnych częściach będzie lepiej. Póki co jest 1: 0 dla autorki.
Mogę jednak z całą stanowczością stwierdzić, że niemieckie kryminały są warte czasu spędzonego  nimi. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji czytać książek Nele Neuhaus to polecam gorąco na długie jesienne popołudnia.


Moja ocena 8/10 



Za możliwość przeczytania książki dziękuje serdecznie Wydawnictwu Media Rodzina