czwartek, 16 stycznia 2025

Weronika Wierzchowska Ból narodzin





Data wydania: 21-05-2024
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Ilość stron: 408
Cykl: Z dziejów przytułku położniczego


4/2025

Pisałam Wam wczoraj, że mam mnóstwo zaległych recenzji do napisania i wyczytuję wszystko to,  co mam w ilościach hurtowych na czytniku, a że już nie wspomnę o tym, że poluję na ebooki w dobrych cenach, bo po aferze z Legimi niestety nie wszystkie wydawnictwa powróciły i przecież nie mogę nie kupić książki jeśli trafi się w dobrej cenie. U mnie to już chyba jakaś jednostka chorobowa się wytworzyła, bo kupuję i kupuję jakbym się bała, że nagle znikną wszystkie książki elektroniczne.
Weronika Wierzchowska ma na swoim koncie wiele tytułów  i przyznaję, że sporo jeszcze przede mną, ale ostatnio w moje ręce wpadł Ból narodzin, który stanowi pierwszą część cyklu Z dziejów przytułku położniczego. Książka ma różne opinie i oceny, ale mnie się ona bardzo przyjemnie czytała. Do tego stopnia, że zaczęłam drugą część. Kiedy skończę to nie wiem, bo ja z reguły mam zaczętych kilka książek, które podczytuję w zależności od nastroju. Ktoś kiedyś mnie zapytał jak można mieć zaczętych 10 książek. Ano można, bo ja tak lubię . Nie ukrywam, że do sięgnięcia po Ból narodzin skusiła mnie okładka ze słodkim brzdącem śpiącym w ramionach mamy. Ale jeśli spodziewacie się lukrowej opowieści to niestety muszę Was rozczarować,  bo autorka zabrała nas w podróż do świata medycyny i położnictwa końca XIX wieku, gdzie dominowała płeć męska, a lekarki można było policzyć na palcach jednej ręki. Kobiety mogły wykonywać jedynie zawód pielęgniarki lub położnej. Anna Tomaszewicz-Dobrska ukończyła studia w Zurichu i po długich staraniach została szafową miejskiego Przytułku Położniczego. Nie cieszyła się poważaniem i szacunkiem wśród męskiej części środowiska medycznego, ale ona na przekór wszystkim i wszystkiemu z uporem dążyła  do celu, którym była pomoc rodzącym kobietą.  Przytułek Położniczy numer 2 mieścił się w starej kamienicy bez bieżącej wody i elektryczności. To tutaj pomoc znajdowały kobiety z nizin społecznych, które dostawały troskliwą opiekę i przede wszystkim sterylność i czystość co w tamtych czasach nie było standardem. To tutaj znalazła zatrudnienie młodziutka Zosia, która zmuszona została uciec z domu, a także zadziorna i zuchwała Karolina, dla której przytułek początkowo był miejscem schronienia po tym jak podpadła jednemu z gangsterów z Karcelaka. Dziewczyny chociaż zupełni inne szybko się zaprzyjaźniają i to one naszą wiadra z ciężką wodą, piorą, sprzątają i przygotowują roztwory do dezynfekcji. Chociaż pracują ponad ludzkie siły i za marne grosze to jeszcze znajdują czas, by kształcić się na akuszerki. Czy im się to uda? Nie wiem, ale mam nadzieję, że tak, bo polubiłam się z nimi od pierwszej strony.
Autorka z pewnością włożyła ogrom pracy w napisanie powieści, postaci autentyczne mieszają się z fikcyjnymi. Pani Weronika przedstawiła tez realistyczny obraz Warszawy tamtych lat. Mnie książka wyjątkowo przypadła do gustu i mam nadzieję, że niedługo przyjdę do Was z recenzją kolejnego tomu.
Jeśli jeszcze nie mieliście okazji poznać cyklu Z dziejów przytułku położniczego to sięgnijcie po niego koniecznie, a z pewnością nie będziecie żałować.

Moja ocena 8/10

środa, 15 stycznia 2025

Barbara Wysoczańska Nigdy się nie poddam

 


Data wydania: 09-10-2024

Wydawnictwo: Filia

Ilość stron: 512


3/2025


Nigdy się nie poddam Barbary Wysoczańskiej skończyłam oczywiście jakiś czas temu, ale zawirowania w życiu prywatnym nie pozwoliły mi na napisanie recenzji. Przeczytałam sporo książek, a teraz jak zwykle muszę nadrobić recenzje. Na szczęście dopiero w niedzielę jadę do pracy, więc liczę na to, że w końcu wyjdę na prostą. W zeszłym roku miałam jakiś zastój czytelniczy i co zaczęłam książkę to nie mogłam jej skończyć. W tym roku jest jakby lepiej i mam nadzieję, że tak pozostanie, bo i półka na Legimi jak i mój osobisty czytnik pękają w szwach. Zdecydowanie nie jestem fanką postanowień noworocznych, ale założyłam, że przeczytam chociaż 54 książki. Jeśli będę trafiać na takie tytuły jak Nigdy się nie poddam Barbary Wysoczańskiej to ten wynik osiągnę w pierwszym półroczu. Otóż Panie i Panowie ogłaszam, że 15 stycznia 2025 roku piszę recenzję najlepszej tegorocznej książki i myślę, że ciężko ją będzie zrzucić z podium. Co prawda mam jeszcze kilka tytułów autorki na półce, ale nie wiem czy któraś przebije Nigdy się nie poddam. Genialna, rewelacyjna, poetycka to tylko niektóre określenia, którymi mogę nazwać książkę. Od pierwszej strony wciągnęła mnie i nie pozwoliło o sobie zapomnieć. Zaczytałam się w niej do tego stopnia, że nawet w pracy wymyślałam sobie co takiego może się jeszcze wydarzyć. Nigdy się nie poddam to gotowy scenariusz filmowy i mam nadzieje, że kiedyś będzie mi dane zobaczyć tę ujmującą historię na szklanym ekranie.

Uwielbiam książki, które mają dwie płaszczyzny czasowe i mam to w Nigdy się nie poddam. Jedna historia zaczyna się w roku 1934 i powiada na historię Gerharda Vogel i jego córki Gertel. Ojciec dziewczyny prowadzi winnicę w Grunebergu, a jej zadaniem jest opiekować się domem, ogrodem i wszystkim tym co nazywamy kobiecymi zajęciami. Życie wyznaczają tutaj pory roku i prace w winnicy. Ojciec Gertel zapada jednak na ciężką chorobę i naszej bohaterce przypada w udziale opieka nad nim. Rodzeństwo, które już od dawna nie mieszka w rodzinnym domu radzi jej pozbyć majątku. Nasza bohaterka jednak kocha dom, w którym się urodziła i winnice tak, że nie wyobraża sobie życia gdzie indziej. Zaczyna się jej codzienna walka o przetrwanie, niezależność i szacunek. Gertel na każdym kroku napotyka na przeszkody, bo kto brałby na poważnie młodą, niedoświadczoną winiarkę, Na drodze Gertel stają dwaj bracia z sąsiedztwa Hans i Erich Gehlerowie. Obaj są zainteresowani dziewczyną, ale czy nasza bohaterka pójdzie za głosem serca czy rozsądku? Wyboru jednak dokona, bo jest w stanie poświęcić wszystko, aby ratować ukochane miejsce. W 1939 roku wybucha wojna i Swiat Gertel zmienia się z dnia na dzień.

W 2024 roku po tragicznej śmierci męża Alicja kupuje zabytkowy dworek wraz z winnicą pod Zielon,a Górą. Od pierwszego wejrzenia kobieta zakochuje się w tym miejscu i to tutaj chce zacząć wszystko od nowa. Czuje, że ściany do niej przemawiają i kryje się w tym miejscu jakaś niesamowita historia. Gdy odnajduje starą skrzynkę wraz z aktem własności Winnicy Vogel i kilkoma drobiazgami wie, że nie spocznie dopóki nie pozna historii tego miejsca. Za pomocą lokalnego historyka trafia na prawnuka dawnej właścicielki, Thomasa Rittera. Nieufny początkowo mężczyzna zaprasza ją do Monachium. Ta podróż już na zawsze zmieni życie Alicji.

Książka Barbary Wysoczańskiej zachwyca od pierwszej stony. Tej książki się nie czyta, bo przez nią się płynie i z żalem patrzy na ubywające strony. Ta historia sprawia, że zapominamy o teraźniejszości i wraz z bohaterkami przemierzamy Grünberg jak i współczesną Zieloną Górę. To historia, w której z bohaterki lubimy się od pierwszego zdania podziwiamy jedną za determinację, a drugiej kibicujemy, aby otrząsnęła się z przebytej traumy. To rewelacyjnie napisana powieść, pełna emocji i miłości, która pojawia się w najmniej spodziewanym momencie, ale która potrafi wszystko przezwyciężyć. Ja kocham takie historie i chociaż książka nie najeży do najcieńszych to dla mnie mogłaby się nigdy nie skończyć. Absolutnie cudowna pod każdym względem. Jeśli jeszcze nie znacie tego tytułu autorki to koniecznie sięgnijcie po Nigdy się nie poddam, bo to kawał dobrej literatury, który zachwyci i oczaruje czytelników od lat 1 do lat 100.



Moja ocena 10/10

Barbara Kwinta Razem na święta

 


Data wydania: 09-10-2024

Wydawnictwo: Lira

Ilość stron: 304


2/2025

To już moja ostatnia świąteczna książka przeczytana przeze mnie w tym roku. Ostatnia świąteczna, ale z pewnością z autorką jeszcze się spotkam, bo dotychczas nie miałam okazji poznać twórczości Pani Barbary Kwinty, a szkoda, bo pisze mądrze, dojrzale i wzruszająco. To książka świąteczna, ale jakże odbiegająca od schematu bogatego domu, miliona dekoracji i świątecznych gadżetów. razem na święta wzrusza i pokazuje co tak naprawdę jest ważne. Nie są to z pewnością dekoracje, które atakują nas już od listopada ( żeby tylko), pozowane zdjęcia w świątecznych sweterkach czy prezenty za grube miliony, W świętach chodzi oto, żeby być razem z tymi, na których nam najbardziej zależy: z rodzicami, rodzeństwem, partnerami, mężami, żonami, z tymi bez których nie wyobrażamy sobie życia.

Barbara Kwinta w swojej powieści Razem na święta zabiera nas do świata Magdaleny Dziki młodej dziewczyny o ogromnym talencie plastycznym, która pracuje w fabryce bombek w rodzinnym miasteczku. Być może nie jest to praca jej marzeń, ale daje comiesięczny dochód i stałe zatrudnienie, a to dla naszej bohaterki jest najważniejsze. Magda nie myśli o sobie, nie kupuje ciuchów z najnowszych kolekcji, nie wydaje pieniędzy na kosmetyki i drobne przyjemności. Magda musi oglądać każdą złotówkę, bo oprócz siebie ma na utrzymaniu troje młodszego rodzeństwa. Matka lata temu wyjechała za chlebem i pokazuje się tylko od czasu do czasu. To na 26 letnią Magdę spadła opieka nad nieletnim Bolem, Franiem i Leną. Chociaż nie jest im łatwo to wiedzą, że są razem. Pewnego dnia jednak dzieci znikają  i okazuje się, że trafiły do pogotowia opiekuńczego. Magda zrobi wszystko żeby je odzyskać, ale czy jej się to uda, gdy w ruch pójdzie urzędnicza machina? Czy dom, który nie spełnia warunków, żeby być domem dla małoletnich cudem przeistoczy się w funkcjonalne mieszkanie? Czy Magda będzie w tej walce sama? Sięgnijcie po Razem na święta Barbary Kwinty i dajcie się porwać tej jakże innej świątecznej powieści. I chociaż do najbliższych świat zostało ponad jedenaście miesięcy to myślę, że zdecydowanie warto sięgną po tę książkę, bo ona pokazuje nam co w życiu jest najważniejsze .

jestem zachwycona i oczarowana zarówno postawą głównej bohaterki jak i kunsztem pisarskim autorki, która z tak trudnego tematu zrobiła przecudną powieść, która skrada serce od pierwszej chwili. To powieść, która pokazuje wiele wspaniałych wartości. Pokazuje rodzinę jak się wspiera, poświęcenie dla niej, ale także bezinteresowną pomoc zupełnie obcych ludzi. W Razem na święta zdarzył się prawdziwy wigilijny cud, a Wy jeśli jeszcze nie czytaliście tej książki to sięgnijcie po nią koniecznie bez względu na to jak mamy miesiąc w kalendarzu.


Moja ocena 10/10

czwartek, 2 stycznia 2025

Edyta Świętek Zielarka z Doliny Pustelnika

 


Data wydania: 15-01-2025
Wydawnictwo: MANDO
Ilość stron: 384
Cykl: Sandomierskie wzgórza


1/2025


RECENZJA PRZEDPREMIEROWA

Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Mando miałam przyjemność przeczytać przedpremierowo Zielarkę z Doliny Pustelnika Edyty Świętek, która jest drugą częścią cyklu Sandomierskie wzgórza. O Potomkach złych ludzi pisałam tutaj i przyznaję, że tak jak pierwsza część była świetna tak druga jest rewelacyjna. Zakończyła się niestety w takim momencie, że włączył mi się tryb morderca i nie powiem jakimi słowami uznanymi powszechnie za obelżywe obrzuciłam Panią Edytę za co ją oczywiście przepraszam, ale już kiedyś to mówiłam i powtórzę po raz enty, że zostawianie czytelnika w takim momencie powinno być karalne.
Po raz kolejny przekonałam się, że Edyta Świętek nie ma sobie równych w sagach, cyklach czy częściach. W tej książce nie ma miejsca na nudę, ciągle coś się dzieje i nie tylko bohaterom, ale i nam czytelnikom autorka nie pozwala na chwilę wytchnienia. Wartka akcja, rewelacyjnie wykreowani bohaterowie to atuty książki, które sprawiają, że od lektury nie sposób się oderwać. Ja Zielarkę z Doliny Pustelnika przeczytałam już przed świętami, ale nadmiar obowiązków i codzienności nie pozwolił mi na napisanie recenzji. Jak zwykle u mnie ostatnimi czasy recenzji do napisania ci u mnie nie brakuje. Jutro już jadę do pracy, ale mam zamiar co drugi dzień napisać parę zdań o książkach, które przeczytałam, bo w końcu sama się pogubię.
Od premiery pierwszej części Cyklu sandomierskiego minęły cztery miesiące i jak zwykle miałam obawy czy będę pamiętać o wydarzeniach, które miały w niej miejsce. Moje obawy okazały się być płonne, bo po pierwsze na początku Zielarki z Doliny Pustelnika jest streszczenie Potomków złych ludzi, a po drugie są książki, które zapadają na długo w pamięci. Znowu wracamy do Sandomierza i w Góry Pieprzowe  do Aliny i Eustachego i do Marcjanny, która cały czas mieszka u Małgorzaty.
Jeśli czytaliście pierwszą część to pamiętacie, że Alina jest żoną Eustachego i u jego boku wiedzie pustelnicze życie z dala od ludzi. W tajemniczych okolicznościach Eustachy zaginął i wygląda jakby zapadł się pod ziemię. Młoda kobieta szuka go gdzie tylko może, ale niestety bezskutecznie. Z zaskoczeniem odkrywa, że coraz bardziej zależy jej na tym tajemniczym mężczyźnie i czuje się przy jego boku bezpiecznie co nigdy nie zdarzało się w rodzinnym domu.
Marianna rodzi nieślubne dziecko i poród nie należy do łatwych. Miejscowa akuszerka nie wie czy ratować niewinne dziecko czy młodą kobietę. która rozpaczliwie walczy o życie. Z pomocą przychodzi jej Alina, która dzięki zapiskom pozostawionym przez pustelnika zna się na ziołach i miksturach. Z czasem zyskuje zaufanie sandomierskiej społeczności i leczy okoliczną ludność. Sława zielarki niesie się po okolicy i niejednokrotnie Alina pomaga tym, którzy tej pomocy potrzebują czasami nawet w beznadziejnych przypadkach radzi sobie lepiej niż lekarz. W jakich? Dowiecie się sięgając po Zielarkę z Doliny Pustelnika.
Jestem oczarowana piórem Pani Edyty i historią z gór Pieprzowych. To pięknie napisana, mądra historia, która wciąga od pierwszej strony i nie daje długo o sobie zapomnieć. Mam nadzieję, że na kolejny tom nie trzeba będzie zbyt długo czekać, bo bardzo jestem ciekawa jak potoczą się losy Aliny i Marcjanny. Zastanawiam się czy Eustachy spojrzy przychylnym okiem na młodą żonę czy wróci do świata Maksymiliana Orszanda. Czy Marcjanna już zawsze będzie nosić piętno tej, która urodziła bękarta czy może i do niej uśmiechnie się los? Zastanawiacie się kim jest Maksymilian Orszand i co ma wspólnego z Eustachym? Sięgnijcie koniecznie po Potomków złych ludzi i Zielarkę z Doliny Pustelnik i przekonajcie się sami. Jestem przekonana, że historia zachwyci Was tak jak mnie i nie będziecie mogli oderwać się od lektury tej fascynującej historii.

Moja ocena 10/10

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Mando

sobota, 28 grudnia 2024

Wioletta Piasecka Chata pod starym świerkiem

 

Data wydania: 23-10-2024
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Ilość stron: 320
ISBN: 9788383296333


39/2024

Wiedziałam, że Wioletta Piasecka pisze historie, które chwytają za serce, ale zupełnie nie spodziewałam się, że do Chaty pod starym świerkiem będę potrzebowała tony chusteczek higienicznych, bo podczas lektury niejeden raz zalałam się łzami. Ale żeby nie było, że jestem taka płaczka to poleciłam książkę szwagierce i na drugi dzień usłyszałam, że nie dosyć, że się nie wyspała to jeszcze tak się spłakała, że nie wie jak zrobi makijaż do pracy. Było nas dwie, a ja nie wstydzę się ani jednej wylanej łzy, bo to przepięknie opowiedziana historia nie tylko o świętach, ale autorka porusza w niej wiele trudnych tematów. Całość czyta się jednym tchem i powiem Wam w sekrecie, że wygląda na to, że historia "owocowych" sióstr będzie miała kontynuację. Muszę nadrobić pozostałe tytuły autorki, których nie czytałam, bo wiem, że po każdą kolejną książkę Pani Wioletty sięgnę w ciemno i od dzisiaj wpisuję Jej nazwisko na listę moich ulubionych autorów.
Jagoda i Malina to dwie siostry, które spędziły swoje dzieciństwo w malowniczej wsi nad Zalewem Wiślanym. Kochały się tak jak tylko siostry potrafią, dzieliły się wszystkimi sekretami do czasu, gdy nie zakochały się w tym samym mężczyźnie. Po wielu perypetiach to Malina została żoną Fabiana, a druga z sióstr na wiele lat  zerwała z nimi kontakt. Spotkały się tylko na pogrzebie rodziców, ale i wtedy nie zamieniły z sobą słowa.
Jagoda po wyjeździe z rodzinnej miejscowości skończyła studia, została cenioną lekarką, założyła rodzinę i z Arturem tworzą zdawałoby się zgodne małżeństwo. Do szczęścia brakuje im tylko dziecka i mimo wielu rozmów Artur nie chce się zgodzić na adopcję. Dlaczego? Czyżby idealny Artur miał coś za uszami i skrywał tajemnice, które nigdy nie powinny ujrzeć światłą dziennego?
Malina wraz z Fabianem mają dwoje dzieci, dwóch synów, prowadzą duże gospodarstwo rolne, ale Fabian przeinwestował i nad ich głowami wisi widmo niespłaconych rat, o które upomina się bank. Ratunkiem zdaje się być sprzedaż domu, który pozostała pusty po śmierci rodziców Jagody i Maliny. Ale jak to zrobić jak siostry od lat nie utrzymują ze sobą kontaktu?
Co sprawi, że siostry zaczną ze sobą rozmawiać? Czyżby i w ich przypadku Wigilia okazała się być wyczekiwanym cudem? Jeśli jeszcze nie czytaliście najnowszej książki Wioletty Sawickiej Chata pod starym świerkiem to sięgnijcie po nią koniecznie.
To przepiękna i wzruszająca książka, która wciąga od pierwszej strony i pokazuje życie takim jakie jest, bez kolorowania i zbędnych upiększeń. Napisana lekkim piórem historia skradła moje serce i sprawiła, że muszę koniecznie nadrobić pozostałe tytuły autorki.

Moja ocena 9/10

piątek, 13 grudnia 2024

Marta Jednachowska, Jolanta Kosowska Kalendarz adwentowy

 

Data wydania: 08-11-2024
Wydawnictwo: Novae Res
Ilość stron: 265
ISBN: 9788383734446

38/2024

Jak to dobrze, że czytanie książek o tematyce świątecznej zaczęłam w tym roku od Kalendarza adwentowego Marty Jednachowskiej i Jolanty Kosowskie , bo to był prawdziwa uczta dla wzruszeń i dobroci, idealnie wpasowująca się w grudniowy klimat kiedy to nagle wszystkim otwierają się serca na drugiego człowieka. Początkowo planowałam czytać kalendarz adwentowy każdego dnia grudnia, ale niestety się nie dało, bo książka wciągnęła mnie bez reszty i pochłonęłam ją na jednym posiedzeniu. Najpierw pomyślałam sobie, że jestem bardziej niecierpliwa niż dzieci, ale z drugiej strony dobrze się stało, bo mogłam się otulić ciepłem płynącym z książki i przy tym wylać morze łez. Nie pamiętam kiedy tak bardzo wzruszyłam się prze książce, ale wiem, że będę sięgać każdego roku po Kalendarz adwentowy, ale już w przyszłym roku nie będę musiała się tak spieszyć i będzie jeden rozdział każdego dnia.
Autorki zabierają nas do Domu Dziecka na ulicę Zimową, gdzie trwają przygotowania do świat Bożego Narodzenia. Każdy chce , żeby dzieci w tym czasie czuły się jak w prawdziwym domu, ale niestety placówce brakuje środków nawet na najdrobniejsze podarki dla podopiecznych. Na szczęście dzieciaki trafiły na wspaniałych opiekunów i dyrektorka Domu Dziecka postanawia zorganizować kiermasz bożonarodzeniowy, a Klaudia za własne pieniądze kupuje każdemu dziecku adwentowy. Dwunastka podopiecznych każdego dnia ma otwierać jedno okienko i delektować się smakiem czekoladki. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby każde z dzieci oprócz wspomnianych czekoladek nie znalazło tajemniczego liściku. Tajemniczy darczyńca zna doskonale swoich podopiecznych i wie o dzieciach dosłownie wszystko. Co kryje się za tajemniczymi listami i kto jest ich autorem? Sięgnijcie po Kalendarz adwentowy i poczujcie prawdziwą magię świąt. Świąt takich jakie pamiętam z dzieciństwa pełnych dobroci, miłości i niezliczonej góry prezentów.
Kalendarz adwentowy to rewelacyjnie napisana książka, którą czyta się z zapartym tchem od pierwszej strony i przy której ja potrzebowałam niezliczonej ilości chusteczek. To książka, która udowadnia, że dobrzy ludzie na tym świecie jeszcze istnieją. To lektura, która pokazuje, że za każdym człowiekiem stoi historia, która go kształtuje i sprawia, że odbieramy go innym niż jest w rzeczywistości. To historia, która przywraca sens świąt. To z pewnością książka, która otuli każdego z Was.
Jak dla mnie to jedna z najbardziej wartościowych książek, które dotychczas przeczytałam.
A i jeszcze chciałam Wam powiedzieć, że można ją przeczytać na Legimi, bo to ostatnio nie jest takie oczywiste.


Moja ocena 10/10 


wtorek, 10 grudnia 2024

Ewelina Dobosz Miałeś już nigdy nie wrócić

 

Data wydania: 23-10-2024
Wydawnictwo: Amare
Ilość stron: 300


37/2024


Lubię odkrywać nowe nazwiska, lubię autorów, których nigdy nie poznałam, a Pani Ewelina Dobosz ma na swoim koncie sporo tytułów i kiedy Wydawnictwo Amare zaproponowało mi Miałeś już nigdy nie wrócić nie wahałam się ani sekundy. Urzekła mnie okładka: pastelowa i niesamowicie romantyczna. Aż człowiek ma ochotę położyć się chociaż na chwilę i napawać ciszą, spokojem i pobyć z własnymi myślami. I tutaj moje zachwyty nad książką się kończą, bo zupełnie nie porwała mnie ta historia. Przeczytałam i już. Pewnie jakby ktoś się mnie za miesiąc zapytał o tę historię to nie umiałabym o niej opowiedzieć. Nie znaczy to, że to jest zła historia, źle napisana czy nudna, bo patrząc na oceny na Lubimy Czytać ma swoje szerokie grono zwolenników. To ja chyba jestem za stara na takie ckliwe romansidła albo nie jest to zupełnie moja bajka. Dla mnie osobiście książka jest mało prawdziwa i mało prawdopodobna. Ja lubię się dowiadywać czegoś nowego z książek, lubię wejść w świat bohaterów i lubię się z nimi utożsamiać. Może gdybym była ze dwadzieścia lat młodsza to historia by mnie pochłonęła bez reszty, a że mam lat tyle ile mam to wiem, że życie to nie bajka i to co wydarzyło się w Miałeś już nigdy nie wrócić nie ma szans zdarzyć się w realnym świecie.
Wyobraźcie sobie, że po piętnastu latach wraca wasza pierwsza miłość, z którą rozstanie było co najmniej dziwne i co? Rzucacie dom, rodzinę i wszystko co zbudowaliście przez lata? A musicie pamiętać, że ten, który wrócił jest nieziemsko przystojny i bajecznie bogaty. Czy ktoś przy zdrowych zmysłach całe życie rozpamiętuje swoją pierwszą miłość? Nie sądzę, ale może ja się nie znam, ale z pewnością nie rzuciłabym tego co mam i znam tak jak to  zrobiła bohaterka Miałeś już nigdy nie wrócić. To tak w skrócie, ba Pani Ewelina dodała jeszcze wiele elementów, które tylko gmatwają fabułę i wydają się tak nierealne jak to tylko w książkach jest możliwe.
Amelia, Kuba, Adam i Oliwia nie skradli mojego serca i nikomu nie kibicowała
Ciężko mi pisać negatywną opinię, bo zazwyczaj staram się w książkach znaleźć coś dobrego. Tutaj muszę pochwalić lekkość pióra Pani Eweliny i fakt, że historia jest spójna. 
Teak teraz patrzę na oceny i lekko się załamałam, bo książka zbiera same wysokie noty. Czy to tylko do mnie nie przemówiła ta historia czy może to już nie ten przedział wiekowy i powinnam się skupić na literaturze pięknej, a romanse zostawić młodszym czytelnikom.
Dajcie mi proszę znać czy mieliście okazję poznać twórczość Eweliny Dobosz i jeśli tak to jakie są wasze odczucia. A może ktoś z Was czytał Miałeś już nigdy nie wrócić i podzieli się ze mną swoimi przemyśleniami?


Moja ocena 4/10

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Amare