piątek, 29 grudnia 2017

Ucieczka Aleksandra Kowalska


Pewnego kwietniowego poranka w mieszkaniu na warszawskiej Ochocie Paulina czeka na wyjście męża do pracy i przygotowuje się do popełnienia samobójstwa. Kilka godzin później w miasteczku Merriton w Kanadzie jej syn Piotr odbiera dziwny telefon, po którym rozpoczyna wyścig z czasem. Wyrusza do Polski, ale na miejscu okazuje się, że Paulina zniknęła bez śladu. To uruchamia lawinę pytań i rozliczeń w rodzinie. Mąż Pauliny musi przyjrzeć się swojemu małżeństwu i relacjom z bliskimi, a Penny w zamęcie codzienności dostrzec Piotra. Ta niezwykła podróż matki i syna to nie tylko pokonywanie ogromnych odległości, ale przeglądanie się w oczach innych, a przede wszystkim przełamywanie lęków i ograniczeń - po to, by zrozumieć siebie i najbliższych. 

"Ucieczka" to powieść o tym, że w życiu każdego z nas przychodzi moment, w którym trzeba się zastanowić, czy zrobiliśmy wszystko, abyśmy byli szczęśliwi, i co jeszcze możemy zrobić dla siebie samych.
Wydawnictwo Prószyński Media
Data premiery 2017-01-19
Ilość stron 248

To nie jest książka, którą się da przeczytać w ekspresowym tempie. To jedna z tych książek, które zmuszają do refleksji i zastanowienia się nad własnym życiem i na spojrzenie w głąb nas samych. to książka dla wszystkich i tych w związkach, i tych, którzy są samotni.

Autorka prowadzi nas przez meandry życia z perspektywy głównej bohaterki Pauliny i z perspektywy jej syna< Piotra, który od wielu lat mieszka w Kanadzie. Pewnego dnia nasza bohaterka przytłoczona samotnością  związku postanawia odebrać sobie życie. Kilka godzin później jej syn odbiera dziwny telefon od pracownika poczty, nieznajomy mówi o planach matki, które wyczytał z listu jaki ona wysłała własnie do syna czyniąc tym samym rachunek z życiem. Piotr wsiada w pierwszy samolot lecący do Polski. Czy uda mu się uratować matkę?jak skończy się ta historia??
To przejmująca słodko-gorzka powieść psychologiczna,a może i obyczajowa. To książka o relacjach mąż-żona, którzy żyją razem,ale nie ze sobą. To książka o wyborach jakie stawia przed bohaterami życie, a przede wszystkim o rodzinie, w której nie zawsze dobrze się dzieje. Małżeństwa, które funkcjonuje tylko na zasadzie przyzwyczajenia,a rutyna zabija w tych ludziach wszystko.Ale czy życie daje aż tak w kość,że nie ma innego wyboru niż samobójstwo??? Otóż nie, autorka w subtelny sposób pokazuje nam,że z każdej sytuacji jest wyjście. Czasami potrzeba odrobina determinacji, czasami trochę odwagi, a czasami szczypta rozsądku, ale....z każdej sytuacji jest wyście i tylko od nas zależy czy pogrążymy się w maraźmie i beznadziei czy spojrzymy odważnie i przyszłość i otworzymy drzwi, które są zamknięte i otwarcie ich graniczy w zasadzie z cudem.
Paulina to bohaterka dojrzała, kobieta po sześćdziesiątce, która tkwi we własnym nieudanych życiu.Czy w tym wieku można jeszcze coś zmienić? czy można przezwyciężyć własne lęki??? Przekonajcie się sami, bo to książka która zmusza do zadumy.
Autorka pisze prostym wręcz ascetycznym językiem,a jej narracja jest pozbawiona emocji, bo te zostawia nam, czytelnikom.
To książka o poznawaniu własnego ja i to niezależnie od wieku.
Moja ocena 6/10.

środa, 27 grudnia 2017

Alek Rogoziński Morderstwo na Korfu


Joanna, popularna romansopisarka, wyrusza na wielkie greckie wakacje, na których zamierza w spokoju skończyć pracę nad swoją nową książką. Niestety, spokój to ostatnie, co jest jej dane. Już pierwszego dnia autorka staje się świadkiem morderstwa. Szybko okazuje się, że mógł je popełnić tylko ktoś, kto wraz z nią zamieszkał w niewielkim pensjonacie, znajdującym się na pięknej wyspie Korfu. Kto z jedenastki na pozór sympatycznych urlopowiczów okaże się bezwzględnym zabójcą?
Morderstwo na Korfu to druga z serii komedii kryminalnych, których bohaterkami są Joanna, popularna autorka romansów, i jej menedżerka Betty. Szukajcie w księgarniach także poprzedniej książki o ich przygodach - Ukochany z piekła rodem.
Wydawnictwo Melanż
Data premiery 2016-08-24
Ilość stron 280
Oczywiście książka "przeleżała" ma moim czytniku i tak jakoś podczas przeglądania w temacie co by tu zacząć wpadła w moje łapki,a jak już wpadła to obczytałam ją od deski do deski, a nawet wygrzebałam z czeluści jeszcze dwie pozostałe Pana Alka. 
Morderstwo na Korfu to kolejna odsłona duetu Joanny i Betty, które znane są czytelnikom z Ukochanego z piekła rodem.Duet to niezwykle udany,a dialogi obydwu pań po prostu chwilami zwalają z nóg.
Tym razem autor zabiera nas do Grecji,a konkretnie na Korfu, gdzie osadził akcję swojej powieści. Joanna jako znana autorka romansów oczywiści nie wyrobiła się z terminem oddania najnowszej powieści i postanawia ją dokończyć ( a może napisać) podczas urlopu na malowniczym Korfu.Ale jak to z naszą bohaterką bywa już podczas pierwszego dnia pobytu dosłownie wpada na zwłoki właściciela willi, w której miała oddać się pracy pisarskiej. Podejrzenie pada na gości, którzy razem z Joanną gościli w przeuroczej willi. Ale przecież jedna słaba kobieta nie jest w stanie rozwikłać skomplikowanej zagadki, więc na pomoc przybywa niezawodna przyjaciółka i zarazem menadżerka-Betty.Czy kobietom po raz kolejny uda się rozwiązać zagadkę?? Tym bardziej,że podejrzanych jest tutaj bez liku i każdy ma powód aby zgładzić Greka. Na wszystkich jedenaścioro gości pada podejrzenie i blady strach.A to nie koniec morderstw. Trup ściel się tutaj wyjątkowo gęsto, nie powstydził by się film z serii zabili go i uciekł. Przeczytajcie koniecznie,bo to książka która niezwykle skutecznie poprawia humor.
Tak sobie teraz przypomniałam i już ją kiedyś zaczęłam i dobrnęłam do 2 % i....poddałam się, bo przeraziła mnie plejada postaci i ogólny galimatias pierwszych stron, kto jest kim . Tym razem nie poddałam się i nie żałuję. Jak dla mnie śmiało można nazwać Pana Alka godnym następcą Chmielewskiej. Uwielbiam jego poczucie humoru i lekkie pióro.
Ja z przyjemnością sięgnę po kolejne tytuły. Jednym słowem Panie Alku zyskał Pan kolejnego wiernego czytelnika.
Moja ocena 8/10.

wtorek, 26 grudnia 2017

Patrycja May Pamiętnik ze starej szafy



Zabawna opowieść o dorastaniu młodej, zakompleksionej dziewczyny w czasach chylącego się ku upadkowi socjalizmu i początkach wolnej Polski. Zwariowana rodzina, nieobliczalni przyjaciele, a wreszcie proza życia przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, widziana oczami młodości, gdzie wzniosłość przemian przegrywa z drapieżną chęcią przeżycia przygody. Historie czwórki przyjaciół wkraczających w dorosłe życie, szalonego dziadka Staśka i ciotek: Felicji, której największym pragnieniem jest powtórne zamążpójście, i Amelii – despotki wzbudzającej strach całej rodziny. Dawka śmiechu gwarantowana.

Wydawnictwo Videograf S.A.

Data premiery 2017-06-28
Ilość stron 256

Pewnie w życiu nie sięgnęłabym po Pamiętnik gdyby nie fakt,że ostatnio dowiedziałam się ,że Patrycja May i Joanna Jax to jedna i ta sama osoba,a że lubię twórczość Pani Joanny to pomyślałam,że sprawdzę co tam w szafie piszczy. No i sprawdziłam, chociaż mam wrażenie,że moje dziecko drżało o stan mojej psychiki, bo co chwila wybuchałam salwami śmiechu i słyszałam pytanie "mamo co ty czytasz"?

Autorka swoją książkę osadziła w latach 80 i 90 minionego wieku, czasie absurdu i paradoksów, co niestety doskonale pamiętam i pewnie dlatego tak mnie ubawiła ta książka.Miałam wrażenie jakbym się cofnęła w czasie, a ta niepozorna książeczka to przecież gotowy scenariusz na miarę Barei, gdyby oczywiście żył, bo znając współczesnych reżyserów obawiałabym się im powierzyć realizację filmu.
Historie , które przydarzyły się naszej bohaterce, która notorycznie była brana za chłopaka sprawiły,że momentami zwijałam się ze śmiechu. Podróż maluchem do Niemiec na niedoszły ślub, wizyta dziadka Staszka w palarni marihuany w Holandii czy wizyta wróżki to tylko niektóre z przykładów opisanych w książce,a już farbowanie kota pozbawiło mnie widzenia i oddechu na dłuższy czas,że już nie wspomnę o depilacji nóg.
Moim sercem zawładnął dziadek Stanisław z jego całym dobrodziejstwem inwentarza, z jego fochem na autostradzie i dobrymi papieroskami z Holandii.I chociaż posiadanie takiego dziadka mogło być nieco męczące i frustrujące, ale nie da się nie lubić starszego pana, który aby ulżyć wnuczce z poświęceniem własnego życia udaje niepełnosprawnego i daje się wieźć na wózku inwalidzkim z niesprawnym hamulcem i zepsutym kołem, na szczęście w odpowiednim momencie cudownie ozdrowiał, bo ta przygoda mogła się dla niego skończyć naprawdę źle.
Książka Patrycji May to rewelacyjna lektura na poprawę humoru i chociaż okładka sugeruje,że to lektura dla młodszego pokolenia, ja bawiłam się przy niej świetnie. To jedna z tych książek , do których z przyjemnością wrócę,chociaż zakończenie sugeruje,że może i będzie ciąg dalszy, bo przecież bohaterka wkracza w dorosłe życie i podejmuje pierwszą pracę.To ogromna dawka humoru, lekka i zabawna, od której nie sposób się oderwać. Dla mnie bomba:)
Moja ocena 8/10.

sobota, 23 grudnia 2017

Monika Rzepiela Dwór w Czartorowiczach

Panny Ewa Jabłońska i Iga Branicka wychowały się we dworze w Czartorowiczach, od pokoleń należącym do rodziny Jabłońskich. Pomimo że sporo je różni, są ze sobą zaprzyjaźnione. Obie się zakochują. Splot wydarzeń doprowadzi je do konieczności dokonania trudnych wyborów. Co powinny uczynić, by spełniły się panieńskie marzenia?
Nostalgiczna, barwna i lekko napisana historia miłosna, rozgrywająca się po upadku powstania styczniowego na dalekim Podolu, w czasach i miejscach, których nie ma, ale które rzewnie wspominamy. "Dwór w Czartorowiczach" ukazuje losy mieszkańców od urodzenia aż po grób, towarzysząc im w salonie i w kuchni, w alkowie i w ogrodzie, przy ołtarzu i nad mogiłą.
Wydawnictwo Szara Godzina
Data premiery 2017-09-13
Ilość stron 304

 Przygotowania do Świąt nie przeszkodziły mi w przeczytaniu debiutanckiej powieści pani Moniki Rzepieli. Książka jest rewelacyjna i miałam wrażenie jakby czas na chwile zatrzymał się w miejscu. Uwielbiam takie klimaty z tamtych lat, chyba urodziłam się nie  tych czasach co potrzeba:) wtedy wszystko wydawało się inne, nie wiem czy prostsze,ale jakieś takie bardziej przyjazne.Zycie codzienne zupełnie odbiegało od tego obecnego i te wspaniałe suknie, chociaż pewnie w gorsecie to za wygodnie nie było, ale byłabym gotowa się poświęcić:) mieć wehikuł czasu i chociaż przez tydzień zamieszkać w takim dworze ....marzenia:)
Akcja powieści rozpoczyna się kilka lat po Powstaniu Styczniowym, gdzie poznajemy panienkę Ewę wraz z jej rodzicami i młodszym bratem Olesiem, rezydentkę i jednocześnie przyjaciółkę naszej bohaterki Igę wraz z matką. Iga z Ewą od najmłodszych lat dzielą ze sob smutki i radości, odkrywają pierwsze miłości i niejedną noc spędziły na powierzaniu sobie tajemnic.
Autorka w nostalgiczny sposób snuje swoją sagę, daje nam poznać zwyczaje i obyczaje panujące na polskich dworach, próbujemy potraw, które królowały na stołach i oddychamy wiejskim powietrzem.Książka napisana jest pięknym, poetyckim językiem, w którym nie brak jednak i smutków.
Poznajemy choroby, jesteśmy świadkami śmierci i poznajemy życie ówczesnych nastoletnich panien, które nie mogą same o sobie stanowić,gdyż ograniczone są konwenansami, które obowiązują.Czy Iga zakochana w synu ekonoma ułoży sobie z nim życie mimo różniącego ich pochodzenia społecznego, Czy Ewa będzie szczęśliwa u boku swojego małżonka??
Autorka zakończyła oczywiście powieść w takim momencie,że z niecierpliwością będę wyglądać dalszego ciągu, bo to był mile spędzony czas i pozostaje mieć tylko nadzieję na szybką kontynuację.
Moja ocena 9/10.

niedziela, 17 grudnia 2017

Izabella Frączyk Jedną nogą w niebie

Czasem życie zmusza nas do bycia silnym, ale… ile można?

Dotychczas Magda dała z siebie bardzo wiele. Teraz już chyba nikt się nie zdziwi, że ta młoda i dzielna kobieta powie w końcu dosyć! Ile można naginać karku? Jak długo można oszukiwać samego siebie i tłumaczyć, że kiedyś wszystko będzie dobrze? Jak długo można zaklinać rzeczywistość i udawać, że sukces stoi tuż za rogiem? Nie stoi. Nic w tej historii nie dzieje się samo. Magda, podobnie jak większość z nas, ma chwile zwątpienia, ale teraz nawet i jej zabraknie sił. Czy podoła?
Co jeszcze wydarzy się w Stajni w Pieńkach? Czy trafi ona w obce ręce? I jak ułoży się życie Magdy? Izabella Frączyk porwała tysiące czytelniczek swoją wciągającą sagą. Długo wyczekiwany tom, który jeszcze nas zaskoczy!
Wydawnictwo Prószyński Media
Data premiery  2017-11-09
Ilość stron 296

Zbliża się koniec roku to i pora na doczytanie trylogii, tak to już niestety koniec serii w Pieńkch,ale tak to już jest,że to co dobre musi się skończyć....życie. I sądzę,że na kontynuacje nie ma co liczyć, no chyba,że autorka ulituje się nad czytelniczkami, bo kilka wątków zostało jednak niewyjaśnionych.
Magdę znamy już z poprzednich części trylogii, ta dziewczyna przyciąga kłopoty całą sobą, nawet żywioły natury jej nie omijają, a jednak nie oddaje się i wychodzi na prostą, choć chwilami wydaje się to niemożliwe, a i ona sama popada w zwątpienie. Jak stadnina zaczyna funkcjonować to kolejny raz sypie się życie uczuciowe głównej bohaterki. Co zrobi Wojtek i czy Adam okaż się być tym jedynym? Czy Magda będzie miała dosyć kłód, które ścielą się u jej stóp jak kwiatki podczas procesji Bożego Ciała i sprzeda w diabły stadninę?Milion pytań i tylko jedna odpowiedź... przeczytajcie, bo to mile spędzony czas.
Nie sposób tu pominąć Alicji, która ja pamiętamy jest w niechcianej ciąży i młodego człowieka, który rozwija się w jej brzuchu traktuje jak osobistego wroga.Co zrobi czy rzeczywiście zrzeknie się praw do dziecka i odda je do adopcji czy może jednak postąpi inaczej? Ja już to wiem:)
Dużo się dzieje w tej części tak jakby autorka chciała zrzucić na Pieńki wszystkie plagi egipski, by za moment dać lekko odetchnąć dziewczynom. To jednak fantastyczna powieść, którą chciałoby się czytać i czytać, akcja ani na chwilę nie daje szans na złapanie oddechu. Bohaterowie są zwyczajni tacy jak my, nie ma tu przesłodzonych postaci i cukierkowej sielanki, jest za to cała menażeria zwierząt wszelkiej maści.
To książka, którą chce się czytać i z żalem patrzy się na ubywające strony. To książka, która pozwala na chwilę relaksu i oderwanie się chociaż na chwilę od codzienności.
Moja ocena 7/10,.

piątek, 15 grudnia 2017

Krystyna Mirek Światło w Cichą Noc

Trwają przygotowania do świąt. Na osiedlu położonym na obrzeżach Krakowa lśnią tysiące świateł. Tylko dwa domy stoją ciemne. Przedwojenna willa i niewielki budynek obok niej.
Antek Milewski wraca do domu po latach. Zostawia za sobą porażkę życiową i chce zacząć wszystko od nowa. Kiedy przekracza próg starej willi, wracają dawne wspomnienia. Zaczyna rozumieć, że nie odnajdzie spokoju, dopóki nie rozwiąże tajemnicy z przeszłości. Dlaczego kochający ojciec nagle porzucił żonę i sześcioletniego syna? Czemu nigdy nie próbował naprawić błędu?
W małym jednorodzinnym domu nie obchodzi się świąt Bożego Narodzenia, bo kojarzą się z tragicznym wypadkiem. Magda Łaniewska i jej dwaj bracia zawsze wtedy wyjeżdżają do ciepłych krajów. Ale tym razem staną przed wielkim wyzwaniem. Będą musieli zorganizować prawdziwą Wigilię.
Nie wszystko pójdzie zgodnie z planem. Nie każdy człowiek okaże się wart pokładanego w nim zaufania. Jednak w magiczną noc światła zapalą się nie tylko w dwóch uśpionych domach, ale też w sercach ich mieszkańców.
Sięgnij po nową powieść mistrzyni lekkiego pióra.
Wydawnictwo Edipresse Książki
Data premiery 2017-11-08
Ilość stron 376

Przeczytałam wszystkie książki Pani Mirek, wszystkie są ciepłe, mądre i życiowe, ale ta otula jak ciepły koc w mroźny wieczór. Czytałam  i żałowałam,że za oknem jesień, a nie pogoda, która choć trochę przypomina grudzień. Już od listopada czytam nowości o tematyce świąt, ale dopiero ta sprawiła,że  poczułam magię i to,że zbliża się ten niesamowity czas ( raptem tydzień).
Okładka przyciąga uwagę i zachęca do czytania.Jest magiczna,a dziewczyna ma oczy koloru nieba,co zapowiada mile spędzony czas.
Krótko przed świętami do babci Kaliny wraca wnuk marnotrawny Antek, który staje na rozdrożu skrzywdzony przez życie , świat legł mu w gruzach, ten uczuciowy i zawodowy. A wiadomo u kogo jest bezpieczniej jak nie u babci, nawet tej, której się dawno nie widziało. To przecież u babci jest słodko i świat pachnie szarlotką jak brzmią słowa piosenki. Miał zostać u niej tylko chwilę, ale zdaje się,że zakotwiczy na długo. Rodzice Antka rozwiedli się jak ten był małym chłopcem i w zasadzie od dziecka znał tylko historię rozstania przedstawiona mu oczami matki, nigdy nie poznał argumentów drogiej strony. Teraz już za późno na wysłuchanie ojca, ale może babcia rozwikła tę zagadkę.
Sąsiadami babci Kaliny jest trójka rodzeństwa, których rodzice zginęli w wypadku samochodowym właśnie w Wigilię. Teraz to już dorośli ludzie, ale trauma z dzieciństwa została głęboko w ich umysłach, bo nie sposób sobie wyobrazić ogromu tej tragedii.Od tamtego czasu  Wigilia to ich wróg i co roku wyjeżdżają do ciepłych krajów, aby przeczekać ten szał w sklepach, przygotowania i magię świąt, która nie kojarzy im się dobrze. Tego jednak roku za sprawą Magdy, którą dosięgła strzała Amora spróbują odczarować święta, gdyż Konstanty pochodzi z rodziny dla której tradycja to świętość. Czy jednak to prawda czy może pozory? Czy rodzeństwu uda się zmierzyć z traumą?? Czy światełka zabłysną także na ich choince, a może i w sercach?? Jeśli ktoś nie czytał to powinien jak najszybciej naprawić swój błąd, bo to ciepła i mądra opowieść.
Pokochałam całym sercem babcię Kalinę, za jej mądrość i rozwagę. Święta to szczególny czas, gdy odczuwamy brak najbliższych osób, niby wiemy, że gdzieś tam są....ale nie można się już do nich niestety przytulić, zostaje tylko pamięć i wspomnienia:(
Pani Dorota tez nie da się lubić. Żona przy mężu, która dba o dom i o to żeby wszystko funkcjonowało jak w szwajcarskim zegarku, ale i najlepsze zegarki wymagają nakręcania tak jak małżeństwo wymaga poświęcenia z obu stron.Praca w domu niestety nigdy się nie kończy  i miło jest, gdy ktoś doceni nasze starania, przytuli czy powie dziękuję.
Światło w Cichą Noc to cudna opowieść o miłości i przyjaźni, o sile rodziny i o nas samych, bo przecież taka historia może się zdarzyć każdemu i na tym właśnie polega fenomen powieści Pani Mirek,że pisze o każdym  z nas, ludziach zwyczajnych, niedoskonałych, o Tobie i o mnie.
Moja ocena 9/10.

wtorek, 12 grudnia 2017

Wiktor Krajewski Pocztówki z powstania

Godzina „W” zmieniła nie tylko życie tych, którzy 1 sierpnia 1944 roku podjęli nierówną walkę z hitlerowskim okupantem, wychodząc na ulice Warszawy z biało-czerwonymi opaskami na rękawach. Powstanie warszawskie wpłynęło na losy kolejnych pokoleń Warszawiaków, nierzadko dramatycznie je komplikując. O tym, dlaczego ten fragment naszej historii mimo upływu czasu budzi tak silne emocje, Wiktor Krajewski rozmawia z trzema pokoleniami Polaków osobiście powiązanych z tamtymi wydarzeniami. "Pocztówki z powstania” to kolejna książka Wiktora Krajewskiego na ten temat. 
Wydawnictwo Edipresse Książki
Data premiery 2017-07-19
Ilość stron 265
Uwielbiam książki o tematyce II wojny światowej, chociaż słowo uwielbiam brzmi tutaj cokolwiek głupio.To ważny okres w naszej historii, już zostało tak niewielu świadków tamtych dni i uważam,że każda relacja jest ważna...ku przestrodze, żebyśmy pamiętali co może wyrządzić wojna .Ludzie ludziom zgotowali ten los to, jeśli mnie pamięć nie myli, inskrypcja z Medalionów Zofii Nałkowskiej. Nie mnie oceniać to czy słusznym był wybuch Powstania Warszawskiego,ale myślę,że każdy chce żyć w wolnym kraju, młodzi ludzie chcą chodzić beztrosko po ulicach, nie oglądając się za siebie i nie zastanawiając się czy jutro dany im będzie nowy dzień. Pokolenie Kolumbów, tak o nich mówili, ilu z nich straciło życie w nierównej i z góry skazanej na porażkę walce.Miałam kiedyś okazję być na Powązkach i pamiętam,że niesamowite wrażenie zrobił na mnie las brzozowych krzyży, to byli ludzie, którzy całe życie mieli przed sobą, mieli marzenia , plany...chcieli żyć...
Pocztówki z Powstania to zbiór historii, które opowiadają świadkowie tamtych dni albo ich potomkowie, Wszystkie łączy jeden wspólny mianownik...wolna Ojczyzna, w której chcieli żyć, a nie było im to dane, stracili dzieciństwo, rodziców, najbliższych czy dorobek całego życia.Autor nie przedstawia nam suchych faktów, a opisy przeżyć, grozy i strachu. Książkę okraszają fotografię przedstawiające Warszawę tamtych dni, niemego świadka ludzkich tragedii.
Ta książka to nie tylko o Powstaniu Warszawskim, ale to książka która zmusza do refleksji zwłaszcza teraz, kiedy nie potrafimy docenić wartości takich jak wolność, honor czy patriotyzm. To książka napisana prostym językiem, bez zbędnych ozdobników,ale czy można ozdobić ludzką tragedię.Myślę,że warto sięgnąć po tę lekturę chociażby po to, aby pamiętać
Moja ocena 7/10.


poniedziałek, 11 grudnia 2017

Anna Krzyczkowska Niczemu winne

Szczęście nie zawsze można urodzić. Bywa, że trzeba je pochować. Laura od lat jest mężatką. Na pozór spełniona i szczęśliwa, z dnia na dzień coraz silniej odczuwa emocjonalną pustkę. Wydaje się jej, że wszystkie prawdziwe uczucia zatrzasnęła wiekiem białej trumny niewielkich rozmiarów. Mimo to uśmiecha się i zawodowo doradza innym, jak się podnieść po upadku. Strata, rozczarowanie, bolesne wejście w dorosłość, wulkan miłości, namiętności, nadziei i walki ulokowany w krainie smutku, którą należy ukryć przed światem. Jak się w tym odnaleźć?
Wydawnictwo Szara Godzina
Data premiery 2019-09-26
Ilość stron 320
No proszę Państwa czapki z głów, to było 320 stron huśtawki emocjonalnej, to było 320 stron absolutnie genialnego debiutu. Aż strach pomyśleć co autorka napisze w kolejnej książce,bo ta była absolutnie genialna, o czym może świadczyć fakt,że skończyłam ją o 1.30,a sporadycznie zdarza mi się czytać po nocach.W tym wypadku było to absolutnie konieczne, bo przecież należało skończyć żeby nie  zejść na zawał, ciekawość mnie zabija.Dobrze,że Mikołaj się skończył, bo można mnie dzisiaj za nim pomylić zz racji worków..... u mnie tych pod oczami.
Niczemu winne to historia Laury, która wraz ze swoich mężem maćkiem stara się o dziecko.Mąż od iks lat szaleńczo zakochany wręcz nosi ją na rękach, piękny dom ,zasobne konto. Laura już jakiś czas temu była w ciąży,ale jej maleńki synek Mikołaj zmarł. Stare przysłowie mówi,że czas leczy rany, ale czy na na pewno??? czy można wymazać z pamięci to ,że biło w nas drugie serce? czy da się zapomnieć o istnieniu drugiej osoby??
Laura ma siostrę Karolinę.Dwie kobiety z tych samych rodziców,a jednak ogień i woda. Laura poukładana ,Karolina wiecznie szukająca wrażeń i to niekoniecznie w dobrych miejscach i odpowiednim towarzystwem.Nasza bohaterka nie raz wyciągała siostrę ze śmierdzących melin.Karolina zazdrości siostrze w zasadzie wszystkiego i sama brnie w "związki" na jedną noc.Obie mają jednak mroczne sekrety, głęboko skrywane w najdalszych zakamarkach umysłu.taki, który nie daje oddychać pełnią życia, taki który nie daje spać po nocach.Każda z nich zazdrości drugiej tego czego nie ma Laura dziecka,a Karolina poukładanego i szczęśliwego życia.
Czy jednak życie Laury jest tak naprawdę szczęśliwe. Ten cały maciek od samego początku wydawał mi się podejrzany i okazało się,że intuicja mnie nie myliła. Facet pod gładką buźką okazał się być szumowiną pierwszej wody.
Jest i Kacperek- dziecko Karoliny i nieznanego mężczyzny, spoiwo łączące obie siostry, ale czy tylko siostry???
Niczemu winne to jak jazda na karuzeli, niekiedy mdli, od nadmiaru emocji,ale ciągle się chce więcej.To historia o marzeniach, o rodzicielstwie wraz z jego wszystkimi odcieniami, o miłości i zdradzie, bólu i tajemnicach, o krzywdzie wyrządzonej przez jakby się zdawało najbliższej nam osobie.To książka, której nie da się przeczytać bez zajrzenia wewnątrz swojej głowy, to książka, która zmusza żeby choć na chwilę zatrzymać się w tym pędzie i zastanowić co tak naprawdę jest ważne.To książka obok której nie da się przejść obojętnie, to książka, która rozwala na milion kawałków.
Ja jestem pod wrażeniem. Polecam!!!
Moja ocena 9/10.

niedziela, 10 grudnia 2017

Beata Dmowska Spadek

Natalia to typowa kura domowa, która jest w pełni szczęśliwa do czasu, gdy odkrywa, że mąż ją zdradza. Wiktor wszystkiemu zaprzecza, twierdząc, że żona, podobnie jak jej nieżyjąca już babka ma chorobliwe urojenia. Oszukana i załamana wnosi sprawę o rozwód i wraca do opuszczonego, rodzinnego domu.
Okoliczni mieszkańcy omijają go z daleka, tak ich ten dom przeraża. Wkrótce i ona doświadcza w nim szeregu przedziwnych zdarzeń. Odkrywa, że w przeszłości musiało się w nim stać coś strasznego. Tymczasem w nocy ktoś dostaje się do jej zamkniętego na klucz mieszkania...
Czy jej aktualne problemy mogą mieć jakiś związek z jej szaloną babką? A może Wiktor miał rację i ona też traci rozum?
Wydawnictwo E-bookowo
Data wydania 2017-11-03
Ilość stron 443

Jakoś tak się utarło,że codziennie przeglądam nowości na Legimi, do którego mam dostęp dzięki bibliotece ( ufff, bo inaczej ogłosiłabym bankructwo)  .I tak któregoś dnia rzuciła mi się w oczy okładka ze starymi drzwiami,a wiadomo,że jak drzwi to zaproszenie do nowego świat,a że nazwisko autorki nic kompletnie mi nie mówiło...cóż spróbuję, najwyżej odłożę po paru stronach. Nie dało się, bo książka wciągnęła mnie od pierwszej strony i okazała się być nieodkrytą perełką. To chyba debiut autorki, bo nigdzie nie znalazłam informacji o innych książkach Pani Beaty.
Początek jest stary jak świat. Ona, kura domowa, poświęcająca cały swój czas mężowi, zajmująca się utrzymaniem domu, ot żona przy mężu. jest i on, główny sprawca całego zamieszania, wzięty sopocki architekt, który zdradza naszą bohaterkę na prawo i lewo, ale oczywiście jest niewinny, a podejrzenia Natalii uważa za wyssane z palca, bo przecież żona jet psychicznie chora. Standard:)
Nasza bohaterka wnosi sprawę o rozwód i  przeprowadza się do domu swojego dzieciństwa, który odziedziczyła po dziadkach. No i tu zaczyna się jazda.....
Autorka zgrabnie połączyła kryminał z thrillerem,powieść obyczajową z wątkiem komizmu. i to właśnie zlepek tych różnych gatunków sprawia,że książkę się pochłania, bo przecież kto nie chciałby wiedzieć czy przez zamknięte drzwi wchodzi ktoś z zewnątrz, czy może nieżyjąca babcia daje znać o swojej obecności.
Autorka stworzyła całą plejadę postaci tych pierwszo jak i drugoplanowych, których nie sposób nie lubić.No może oprócz Wiktora, który oprócz tego,że okazał się wiarołomcą to jeszcze złodziejem,,a może i malwersantem. Głowna bohaterka jest wyrazista i mimo tony problemów na swojej głowie trzyma się dzielnie i stara się stworzyć swoje miejsce na ziemi.
To zdecydowanie jedna z tych książek, których się nie czyta,a połyka.Polecam:)
Moja ocena 8/10

piątek, 8 grudnia 2017

Augusta Docher Kryształowe serca

Fabiana jest studentką, zarabia jako fotomodelka. Gdy dostaje intratną propozycję kilkutygodniowej sesji zdjęciowej na Ukrainie, odrzuca ją bez namysłu, gdyż nie chce sama wyjeżdżać z kraju. Nie przypuszcza jednak, że jej życie już nie zależy od niej.
Zostaje uprowadzona i uwięziona w luksusowej posiadłości na Lazurowym Wybrzeżu. Porywacz okazuje się kazachskim miliarderem, jednookim gangsterem. Dba, by dziewczynie niczego nie brakowało – niczego oprócz wolności i wiedzy dotyczącej powodów porwania i dalszych losów.
Jednak ona jest uparta i nie zamierza się poddać. Powoli, stopniowo, skrawek po skrawku, zdobywa informacje, ale nie spodziewa się, że prawda okaże się tak groźna, nierzeczywista i wstrząsająca.
Wydawnictwo Novae Res
Data premiery 2017-11-08
Ilość stron 292
Uwielbiam ten moment kiedy zaczynam nową książkę, bo nie wiem czego się mogę spodziewać. Augustę Docher poznałam wcześniej jako Beatę Majewską i jej trylogia tak mnie zachwyciła,że postanowiłam przeczytać jej inne książki,a że dopiero zorientowałam się ,że to jedna i ta sam osoba...cóż brawo ja. Przeczytałam rozdział i pomyślałam ,że nie dam rady,ale każdej książce daję drugą szansę to myślę , kurczę jeszcze jeden no i.... o pierwszej  nocy odłożyłam czytnik i to tylko dlatego,że wziął i padł.
Główną bohaterką jest Fabiana, młoda studentka, która dorabia jako fotomodelka.Próbuje sobie ułożyć życie ze swoim chłopakiem, ale nie bardzo im to wychodzi, bo nie dosyć ,że młodzieniec jest nierobem to jeszcze okazuje się być damskim bokserem. Zostaje uprowadzona i jest przetrzymywana w luksusowej willi na Lazurowym Wybrzeżu, mieszka w złotej klatce, gdzie oprócz wolności nie brakuje jej dosłownie niczego.
Moje pierwsze skojarzenie to Piękna i Bestia. Ona , piękna, młoda dziewczyna i on, jednooki gangster i miliarder. Czy coś ich połączy? Jeśli ktoś nie czytał to powinien jak najszybciej nadrobić braki tylko nie w trakcie przygotowań przedświątecznych, bo ani pierogi nie ulepione,a i bigos można przypalić, bo w tej książce można się zatracić.
Dawno nie było mi dane czytać tak zaskakującej historii. Autorka stworzyła świat pełen intryg. kłamstw, miłości i poświęcenia dla najbliższej osoby. Od pierwszej strony autorka trzyma nas w niepewności i sprawia,że ciężko nam odłożyć książkę, bo chce się wiedzieć dlaczego Fabiana została porwana i kim tak naprawdę jest czarnooki Kazach.Nie brakuje tu i scen erotycznych,ale są opisane bez przesady i zbędnych wulgaryzmów.
To książka, która sam się czyta, tajemnica goni tajemnicę i jeszcze ten piękny wątek miłosny, który sprawia,że mam ochotę na kolejne powieści autorki, bo pisze świetnie, prostym językiem i stwarza świat , w którym nie ma miejsca na nudę.
Moja ocena 8/10

środa, 6 grudnia 2017

Ilona Gołebiewska Tajemnice starego domu

Alicja wiedzie szczęśliwe życie w swoim starym domu w Pniewie. Nagle na jaw wychodzą tajemnice z przeszłości jej rodziny. Musi się z nimi zmierzyć. Jej spokój burzy odnaleziony przypadkiem dokument. Podejmuje prywatne śledztwo. Czy po latach odnajdzie kobietę, która może być jej siostrą?
Porywa się także na rzecz z pozoru całkowicie niemożliwą. Pragnie adoptować Michałka, którego pokochała już przy pierwszym spotkaniu. Czy w realiach polskiego prawa samotna kobieta, która zbliża się do czterdziestki, ma jakiekolwiek szanse w sądzie? Zdesperowana Alicja podejmuje bez wahania tę walkę. Wspiera ją przyjaciółka Dorota, wpadająca ciągle w nowe tarapaty, i ukochany Adam, który zupełnie się nie spodziewa, że życie kolejny raz z niego zakpi.
Pewnego dnia Alicja otrzymuje list z Berlina od nieznanego jej Jonasa Kleina. Okazuje się, że jest on wnukiem Elizabeth Bauer, z którą jej dziadek, Jan Pniewski, przebywał w obozie zagłady. Alicja i Jonas chcą razem rozwikłać zagadkę tajemniczych dokumentów, które Jan Pniewski tłumaczył w obozie dla Elizabeth, a po swoim cudownym ocaleniu ukrył gdzieś „pośród polskich drzew na polskiej ziemi”. Przy okazji Alicja dowiaduje się o sekrecie Henryka Sokolskiego. Czy okaże się, że był zdrajcą i przez niego omal nie zginęli Elizabeth i Jan?
Intrygująca, mocna i poruszająca powieść o tym, że czasami wystarczy jedna chwila, by na kawałki rozpadł się wizerunek idealnej rodziny, a jej mroczne tajemnice sprowadziły problemy na kolejne pokolenia. Autorka udowadnia, że często niemożliwe staje się możliwe, a jedna pozornie błaha decyzja może zaważyć na życiu wielu osób. 
Wydawnictwo MUZA S.A.
Data premiery 2017-11-22
Ilość stron 480

Przyznam szczerzę,że nie lubię kontynuacji, bo po pierwsze zawsze trzeba długo na nią czekać, po drugie mam obawy czy pamiętam co działo się w poprzedniej części i po trzecie często się zdarza,że jest ona gorsza od swojej poprzedniczki. W przypadku Tajemnic starego domu spotkała mnie niespodzianka, bo druga część okazała się dużo lepsza, chwilami miałam wrażenie,że pisała ją zupełnie inna osoba, ale może zadziałała tu zasada,że trening czyni mistrza:) Książka okazała się być znakomita i... chyba będę czekać na kolejną część, bo autorka zostawiła kilka nierozwiązanych kwestii.
Nie będę tu streszczać treści książki, bo każdy kto lubi obyczajówki, w których plączą się tajemnice z przeszłości chętnie po nią sięgnie i gwarantuję,że nie będzie to zmarnowany czas. Nie sposób nie lubić Alicji, ta kobieta jak magnes przyciąga wszelkiego rodzaju problemy i kłopoty, być może wynika to z tego,że jest osobą, która każdą sprawę chce rozgryźć od podszewki i jest bardzo dociekliwa. Uchylę rąbka tajemnicy i powiem,że ukochany Michaś jest już jej, poszukuje rzekomej siostry, spotyka wnuka Elizabeth....oj dzieje się tutaj i dzieje.
Autorka z każdym napisanym zdaniem. zachęca na do przeczytania kolejnej strony, bo to jedna z tych książek, które nie sposób odłożyć. Pani Ilona czaruje nas z każdej strony słowem i urzeka cudownym klimatem.Robi to tak umiejętnie,że ma się wrażenie,że słucha się opowieści ukochanej osoby. Nie jest to ckliwa opowieść, w której wszyscy żyją długo i szczęśliwie, bohaterowie tak jak my przeżywają wzloty i upadki, miewają humory, są autentyczni.
To powieść pełna emocji i podczas czytania szklą się oczy, a za chwilę gości uśmiech od ucha do ucha.Autorka udowadnia nam ,że o prawdziwe szczęście należy walczyć do końca , wielu z nas już jest prawdziwymi szczęściarzami, bo ma dom, w którym przetrwa się wszystkie burzę,a jak obok jest ukochany człowiek to nawet uderzenie pioruna nie straszne.
Oczarowała mnie Pani Ilona i od dzisiaj zaliczam ją do moich ulubionych autorek i z niecierpliwością będę wyglądać zapowiedzi wydawniczych.
Moja ocena 8/10.

niedziela, 3 grudnia 2017

Ewelina Rubinstein.Niczyj.Prawdziwe oblicza bezdomności

W każdym przypadku bezdomność jest podobna. Smutna. Mająca ziemistą cerę, otępiały wzrok i chaos w głowie. „Niczyj" to nie tylko książka. To lektura niezwykła i szczera. Historia o bezdomnych, a przede wszystkim zbiór niezwykłych rozmów z osobami, które nie wstydziły się opowiedzieć o tym, co czują, dlaczego płaczą, o czym śnią, z czego się śmieją, za czym tęsknią. To opowieści przepełnione bólem i rozpaczą. Wspomnienia o utraconych miłościach, braku pracy, polityce, przemocy domowej i nałogu... Autorka dotarła do wielkich aglomeracji i małych miasteczek, porównała w jaki sposób żyją, jak radzą sobie z tym niezwykle trudnym czasem ludzie, których życie pewnego dnia zmieniło się nie do poznania. „Niczyj” to obraz szarego, ziemistego smutku i emocjonalnego krzyku, który wyrósł z utraconych miłości, braku pracy, rodziny, alkoholizmu, życiowych potknięć. To wyjątkowa książka. Prawdziwa w każdym calu...
Wydawnictwo Psychoskok
Data premiery2017-11-15
Ilość stron 200
Każdy z nas spotkał na ulicy osobę bezdomną i nie da się ukryć,że większość z nas ze wstrętem odwraca głowę w drugą stronę,żeby tylko nie złapać kontaktu wzrokowego, bo może coś będzie od nas chciała, może o coś poprosi...
"Osoba bezdomna – osobę niezamieszkującą w lokalu mieszkalnym w rozumieniu przepisów o ochronie praw lokatorów i mieszkaniowym zasobie gminy i niezameldowaną na pobyt stały, w rozumieniu przepisów o ewidencji ludności, a także osobę niezamieszkującą w lokalu mieszkalnym i zameldowaną na pobyt stały w lokalu, w którym nie ma możliwości zamieszkania.” taka jest definicja bezdomności w myśl ustawy o pomocy społecznej z dnia 12 marca 2005 r. Ale bezdomność to nie tylko brak dachu nad głową to także stan umysłu jak w swoim reportażu udowadnia nam autorka.
Autorka wykonała kawał dobrej roboty, jeżdżąc od województwa do województwa, od miast do miast, gdzie spotykała bezdomnych i po prostu z nimi rozmawiała.Nie wszyscy byli na tę rozmowę otwarci, wielu nie chciało ujawnić swoich danych personalnych tak jakby się bali demonów z przeszłości, bo przecież każdy człowiek ma swoją przeszłość, czasami i taką o której chciałby zapomnieć. Większość rozmów to rozmowy z mężczyznami,ale autorce udało się spotkać i kilka kobiet. Każda z tych historii jest inna ,ale w większości przypadków przyczyną takiego stanu jest i był alkohol. Jednym jest dobrze na ulicy, inni próbują z tego wyjść i zacząć wszystko od nowa, nie jest to jednak łatwe, bo nawet żeby skorzystać z noclegowni trzeba być trzeźwym. Jedni próbują wytrwać w trzeźwości,a inni każdy grosz wydają na alkohol.
To smutny zbiór reportaży, ale i bezdomność jest smutna. My "domni" często jesteśmy tak zabiegani w pogoni za pieniędzmi,że często zapominamy o współczuciu czy człowieczeństwie, a przecież każdy z bezdomnych miał kiedyś dom, może rodzinę, pracę...ale przede wszystkim nadal pozostaje Człowiekiem.
Moja ocena 8/10

sobota, 2 grudnia 2017

Michał Wójcik Celibat. Opowieść o miłości i pożądaniu



Czym jest celibat? Tylko bezżeństwem, jak twierdzi jeden z bohaterów tej odważnej książki, czy nakazem całkowitej wstrzemięźliwości seksualnej? Pomaga w kapłaństwie, przynosząc nieziemski wręcz pokój w sercu, jak tłumaczy inny ksiądz, czy przeciwnie, powoduje frustrację duchownych, którzy nierzadko prowadzą drugie życie? Marcin Wójcik oddaje głos księżom ukazując ich jako ludzi z krwi i kości. Odczuwających głód, pragnienie, zmęczenie i..popęd seksualny. Ani sutanna, ani głęboka wiara, ani nawet święcenie kapłańskie tego nie zmienią. W swoich reportażach autor opowiada nie tylko ich historie, ale także historie ich byłych i obecnych partnerów, partnerek, teściowych, a nawet wnuczek. Robi to z reporterską wirtuozerią, uczciwością i jednocześnie z ogromną wrażliwością.
Wydawnictwo Agora
Data premiery 2017-09-13
Ilość stron 304
Chyba spodziewałam się czegoś zupełnie innego, być może jakiegoś podejścia humanistycznego  do celibatu, bo temat jest ważny ,a  nawet ośmieliłabym się na stwierdzenie,że bardzo ważny.Po pierwszych 30 stronach wpadłam na genialny pomysł i sprawdziłam kto jest wydawcą....no i wszystko jasne.Autor Ameryki nie odkrył, bo w każdym środowisku trafi się patologia. Jasne,że księżą to specyficzny gatunek i skoro ślubują ubóstwo i celibat to powinni w tym stanie trwać i każdy z nas wie,że rzadko trafi się prawdziwy ksiądz z powołania, ale tak też możemy mówić o lekarzach, nauczycielach, prawnikach czy politykach.Czy jedna jaskółka czyni wiosnę???
Problem celibatu jest stary jak świat, ale on był, jest i będzie, bo załóżmy hipotetycznie,że ksiądz ma na legalu żonę, ze związku rodzą się dzieci. Co z dziedziczeniem? Czy Kościół tak chętnie pozbyłby się swoich dóbr na rzecz osób świeckich? Przecież to prawda stara jak świat,że jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze, nie podcina się gałęzi na której się siedzi.
Zastanawia mnie skąd autor wziął swoich rozmówców , z łapanki czy też jeździł od parafii do parafii i pukał do drzwi z pytaniem, przepraszam czy ksiądz jest homoseksualistą czy może utrzymuje z związki z kobietami? I tak wszyscy  chętnie mu opowiadali....ot zagadka.Seksualność jest tak stara jak świat i to,że człowiek założy sutannę nie pozbywa go z automatu męskości, a hipokryzja i zamiatanie sprawy pod dywan też niczego nie zmienią.
Temat jest znany od lat tylko ja osobiście nie rozumiem co autor miał na myśli. Dlaczego przedstawił tylko jedną stronę medalu, podejrzewam że było to zamierzone,żeby zaatakować katolickie duchowieństwo. Wśród duchownych innych wyznań nie ma patologi??? Tylko księża katoliccy są takimi szumowinami???
Moja ocena 1/10