Data wydania: 26-03-2025
Wydawnictwo: Flow
Ilość stron; 336
Cykl: Osadnicy na Żuławach
19/2025
Przez mój ubiegłoroczny zastój czytelniczy i alergię na literki już chyba nigdy nie wyjdę na prostą z książkami, które chcę przeczytać. Sylwia Kubik należy do grona moich ulubionych pisarek i z książek, które autorka wydała w ubiegłym roku przeczytałam okrągłe zero, więc nie ma co ukrywać, ale trochę mam do nadrobienia i mam nadzieję, że w tym roku to mi się uda. W tym roku Sylwia Kubik wydała Osadników na Żuławach i po fenomenalnej pierwszej części Dziki Zachód przyszła pora na Nowe nadzieje. O rety jak ja kocham takie książki. Żałowałam ogromnie, że ubywa mi kartek, a że starym zwyczajem czytam po kilka książek jednocześnie to miałam to szczęście, że Nowe nadzieje czytałam przez parę dni. Korzystając z okazji mam prośbę, a zarazem apel do autorki czy byłaby tak miłą i stworzyła książkę, której narratorem byłby dom podcieniowy. Już widzę oczami wyobraźni jego opowieści o właścicielach, ich życiu, pracy i przemijaniu. O pokoleniach, która zamieszkiwały pod jego dachem i o jego przywiązaniu dla właścicieli. Byłaby to gratka nie tylko dla miłośników literatury, ale i historii, bo przecież nikt inny tak jak dom nie jest świadkiem zawirowań historii.
Po ucieczce z Ukrainy mieszkańcy próbują zacząć żyć i z miejscem, które osiedlili wiążą Nowe nadzieje. Nadzieje na lepszy los, na spokojne i dostatnie życie, na miłość i spokój. Czy tak potoczyły się losy Osadników na Żuławach? Obiecane mieli krainę miodem i mlekiem płynącą, ale przyszło im zmagać się z wiatrem, głodem i plagą myszy, które wciskały się dosłownie wszędzie. Otoczenie pozbawione lasów, do których byli przyzwyczajeni nie zapewniało im dostatecznej ilości drewna, którymi mogliby ogrzać swoje domy. Szabrownicy, którzy przychodzili jak po swoje i żołnierze bratniej Armii Czerwonej, którzy brali wszystko jak swoje. Niełatwe były ich początki, ale świat wydawał się inny. Czy lepszy? Nie wiem, ale ludzie potrafili się dzielić tym co mieli z biedniejszymi od siebie, potrafili być uważnym na drugiego człowieka, ale przede wszystkim potrafili ze sobą rozmawiać. Trudne to były początki, ale ludzie cechowali się niezwykłym hartem ducha, walecznością i chęcią życia w normalnym świecie bez wojen, banderowców i przelewu krwi. Żyli, umierali i zakładali rodziny. Kłócili się i walczyli o przetrwanie. Kochali i nienawidzili.
Sylwia Kubik zabrała mnie w kolejną literacką podróż, którą pokochałam całym sercem. Autorka pisze tak, że zabiera czytelnika w sam środek wydarzeń i mam nadzieję, że jeszcze dane mi będzie spotkać się z bohaterami Osadników na Żuławach i będę po raz kolejny towarzyszyła im w codzienności. Świetnie napisana książka, która na długo zapada w pamięci i sprawia, że na nasze życie tui teraz patrzymy inaczej. Sylwia Kubik to autorka, której książki należy znać. Gratuluję nie tylko świetnie napisanej książki, ale i podziwiam ogrom pracy, którą w nią włożyła. Ja takie historie kocham, a że potrzebuję więcej to sięgnęłam po Odyseję żuławską i czuję, że to będzie kolejna niezapomniana podróż.
Jeśli jeszcze nie mieliście okazji czytać Osadników na Żuławach to nadróbcie to koniecznie, a ja Wam gwarantuję, że nie będziecie żałować, bo to nie tylko piękna i wartościowa literatura, ale i kawał historii, o której nie możemy zapominać.
Moja ocena 10/10