wtorek, 15 kwietnia 2025

Sylwia Kubik Nowe nadzieje


 Data wydania: 26-03-2025
Wydawnictwo: Flow
Ilość stron; 336
Cykl: Osadnicy na Żuławach


19/2025

Przez mój ubiegłoroczny zastój czytelniczy i alergię na literki już chyba nigdy nie wyjdę na prostą z książkami, które chcę przeczytać. Sylwia Kubik należy do grona moich ulubionych pisarek i z książek, które autorka wydała w ubiegłym roku przeczytałam okrągłe zero, więc nie ma co ukrywać, ale trochę mam do nadrobienia i mam nadzieję, że w tym roku to mi się uda. W tym roku Sylwia Kubik wydała Osadników na Żuławach i po fenomenalnej pierwszej części Dziki Zachód przyszła pora na Nowe nadzieje. O rety jak ja kocham takie książki. Żałowałam ogromnie, że ubywa mi kartek, a że starym zwyczajem czytam po kilka książek jednocześnie to miałam to szczęście, że Nowe nadzieje czytałam przez parę dni. Korzystając z okazji mam prośbę, a zarazem apel do autorki czy byłaby tak miłą i stworzyła książkę, której narratorem byłby dom podcieniowy. Już widzę oczami wyobraźni jego opowieści o właścicielach, ich życiu, pracy i przemijaniu. O pokoleniach, która zamieszkiwały pod jego dachem i o jego przywiązaniu dla właścicieli. Byłaby to gratka nie tylko dla miłośników literatury, ale i historii, bo przecież nikt inny tak jak dom nie jest świadkiem zawirowań historii.
Po ucieczce z Ukrainy mieszkańcy próbują zacząć żyć i z miejscem, które osiedlili wiążą Nowe nadzieje. Nadzieje na lepszy los, na spokojne i dostatnie życie, na miłość i spokój. Czy tak potoczyły się losy Osadników na Żuławach? Obiecane mieli krainę miodem i mlekiem płynącą, ale przyszło im zmagać się z wiatrem, głodem i plagą myszy, które wciskały się dosłownie wszędzie. Otoczenie pozbawione lasów, do których byli przyzwyczajeni nie zapewniało im dostatecznej ilości drewna, którymi mogliby ogrzać swoje domy. Szabrownicy, którzy przychodzili jak po swoje i żołnierze bratniej Armii Czerwonej, którzy brali wszystko jak swoje. Niełatwe były ich początki, ale świat wydawał się inny. Czy lepszy? Nie wiem, ale ludzie potrafili się dzielić tym co mieli z biedniejszymi od siebie, potrafili być uważnym na drugiego człowieka, ale przede wszystkim potrafili ze sobą rozmawiać. Trudne to były początki, ale ludzie cechowali się niezwykłym hartem ducha, walecznością i chęcią życia w normalnym świecie bez wojen, banderowców i przelewu krwi.  Żyli, umierali i zakładali rodziny. Kłócili się i walczyli o przetrwanie. Kochali i nienawidzili. 
Sylwia Kubik zabrała mnie w kolejną literacką podróż, którą pokochałam całym sercem. Autorka pisze tak, że zabiera czytelnika w sam środek wydarzeń i mam nadzieję, że jeszcze dane mi będzie spotkać się z bohaterami Osadników na Żuławach i będę po raz kolejny towarzyszyła im w codzienności. Świetnie napisana książka, która na długo zapada w pamięci i sprawia, że na nasze życie tui teraz patrzymy inaczej.  Sylwia Kubik to autorka, której książki należy znać. Gratuluję nie tylko świetnie napisanej książki, ale i podziwiam ogrom pracy, którą w nią włożyła. Ja takie historie kocham, a że potrzebuję więcej to sięgnęłam po Odyseję żuławską i czuję, że to będzie kolejna niezapomniana podróż.
Jeśli jeszcze nie mieliście okazji czytać Osadników na Żuławach to nadróbcie to koniecznie, a ja Wam gwarantuję, że nie będziecie żałować, bo to nie tylko piękna i wartościowa literatura, ale i kawał historii, o której nie możemy zapominać.

Moja ocena 10/10

środa, 9 kwietnia 2025

Monika Raspen Babel. Pocałunek śmierci


 Data wydania: 19-02-2025
Wydawnictwo: Muza 
Ilość stron: 448

18/2025


Właśnie skończyłam Babel. Pocałunek śmierci Moniki Raspen i przyznaję, że zbieram jeszcze szczękę z podłogi, bo już od pierwszej strony dałam się porwać w wir wydarzeń i Warszawy lat dwudziestych. Nie ukrywam również, że mam ochotę udusić Panią Monikę gołymi rękami, bo okazało się, że to pierwsza część, a ja potrzebuję na już dalszego ciągu. To moje pierwsze spotkanie z autorką, ale zapewniam Was, że nie ostatnie, bo na półce czeka papier Wnuczka Faberge i po skończeniu recenzji lecę kupić ebooka Czartoryska. Historia o marzycielce. Jak ktoś pisze książki w ten sposób to zasługuje na to, żeby poznać wszystkie tytuły jakie pojawiły się na rynku. Nie ma co odkładać, bo pokochałam pióro autorki całym sercem za emocje, tempo powieści i przede wszystkim za genialnie wykreowanych bohaterów. Rety jaka to była rewelacyjna książka, że jeśli jeszcze nie mieliście okazji jej czytać to nadróbcie to koniecznie.
Babel. Pocałunek śmierci to powieść obyczajowa  z historią w tle, ale z historią autentyczną, z bohaterami, którzy na trwałe wpisali się w karty historii. Stanisława Paleolog stworzyła w Warszawie Policję Kobiecą i na jej czele stanęła. Poznajemy ją ( jak można się domyślać) w roku 1968 , gdy leży ciężkochora w jednym z angielskich szpitali.  To dzięki niej przenosimy się do międzywojennej Warszawy, która tętni życiem i w której ścierają się różne nacje. Warszawa to nie tylko europejska stolica, ale i miasto przestępców i miejsce, gdzie werbowane są dziewczyny do domów publicznych na całym świecie. Na czele tego procederu stoi Max Korn, który bez skrupułów i bez mrugnięcia okiem wykorzystuje sytuację ekonomiczną tych najbiedniejszych. To on i jego poddani z nizin społecznych wyszukują najbardziej urodziwe dziewczęta i pod pozorem lepszego życia i poprawy sytuacji rodziny sprzedaje je do domów publicznych. To właśnie w celu ukrócenia tego haniebnego procederu zostaje powołana Polska Policja Kobieca z Stanisławą Paleoleg na czele.  Trzeba było spełnić szereg wymogów, aby móc wstąpić w jej szeregi. Wzrost, wykształcenie i predyspozycje to tylko niektóre z czynników, które były brane pod uwagę, gdy przyjmowano przyszłe policjantki. Monika Raspen skupiła się na pięciu z nich. Poznajemy Ninę wywodzącą się z nizin, która swoim uporem w zdobyciu matury udowodniła, że nic nie jest jej straszne. Posiadała ona również dar jasnowidzenia, który na ostatnich stronach wywołał u mnie gęsią skórkę. Dlaczego?? Przekonajcie się i poznajcie kolejne dziewczęta, a mianowicie: Magdę - pilotkę samolotów i szyfrantkę, Adę - znaną chemiczkę, Różę - córkę zubożałego arystokraty i  Tatianę - uciekinierkę z Rosji, gdzie w czasie rewolucji została wymordowana cała jej rodzina, a ona wraz z babcią przeniosły się do Warszawy ukrywają się pod fałszywym nazwiskiem. Pięć kobiet z różnych środowisk i o różnych charakterach, ale mające wspólny cel. Czy uda im się go zrealizować? Sięgnijcie po Babel.Pocałunek śmierci i dajcie się porwać w wir wydarzeń Warszawy lat dwudziestych.
Jestem oczarowana i zachwycona piórem Moniki Raspen, nie ukrywam też swojego rozczarowania zakończeniem, które nie tylko wbiło mnie w fotel, ale i spowodowało ból głowy, gdy przeczytałam koniec tomu I. Dlaczego?? I dlaczego w takim momencie. Już przejrzałam wszystkie możliwe strony poświęcone książką i nie widzę zapowiedzi kolejnej części.
To wielowątkowa powieść, która z pewnością Was zachwyci i polecam Wam ją z całego serca.


Moja ocena 10/10

środa, 2 kwietnia 2025

Lucinda Riley Dom orchidei


 Data wydania 1 wyd. polskiego: 18-04-2012
Wydawnictwo: Albatros
Ilość stron: 528

17/2025


Od pierwszego wydania Domu orchidei Lucindy Riley minęło 13 lat, prawie cztery lata nie ma już autorki z nami, a ja dopiero poznaję jej twórczość. Po genialnej Dziewczynie z wrzosowisk, którą kupiłam z przepiękną okładką z barwionymi brzegami postanowiłam przeczytać chociaż jedną książkę miesięcznie Lucindy Riley. Mój wybór padła na Dom orchidei, który był debiutem autorki. I już wcale się nie dziwię popularności Pani Lucindy, bo jak ludzie debiutują w ten sposób to wiadomo, że później może być tylko lepiej. Ta książka ma w sobie wszystko to za co kocham powieści: świetnie poprowadzoną akcję, super wykreowanych bohaterów, niepowtarzalny klimat i łzy, które pojawiały się nie wiadomo skąd. Nawet nie zliczę ile razy się wzruszyłam podczas lektury, ale ja lubię jak książki wywołują u mnie takie emocje.
Julia Forrester to znana pianistka, która miała wszystko: talent, sławę, dom, rodzinę i synka, który był całym jej światem. Los sprawił, że w jednej chwili straciła wszystko, a fortepian kojarzył jej się ze łzami i bólem. To właśnie po jednym z koncertów dowiedziała się, że w wypadku samochodowym zginęli jej mąż i ukochany synek. Załamana, połamana i pełna bólu zaszywa się w małej chatce w angielskiej wsi nieopadal miejsca, w którym dorastała, majestatycznej rezydencji Wharton Park. Julia żyje, ale jej życie to jedna wielka wegetacja, nie umie się pogodzić ze śmiercią najbliższych. Wszyscy starają się je pomóc w tych trudnych chwilach, ale ona nie potrzebuje nikogo wystarczają jej wspomnienia. Przypadek sprawia, że wraz z siostrą poszukując prezentu dla ojca trafia na wyprzedaż w Wharton Park. Z majestatycznej rezydencji pozostała ruina, która domaga się remontu w każdym możliwym miejscu. To tutaj obecny właściciel odnajduje dziennik dziadka Julii z czasów II wojny światowej. I tutaj zaczyna się magiczna i nieprzewidywalna podróż do przeszłości, do czasów pierwszej i tak naprawdę jedynej miłości dziadka naszej bohaterki. To również ten dziennik, a także obecny właściciel Whatron Park, Kit Crawford sprawiają, że Julia zaczyna czuć, zaczyna żyć i zaczyna na nowo z pewną nieśmiałością spoglądać w przyszłość. Czy naszej bohaterce uda się rozliczyć z przeszłością? Jak potoczą się jej losy i przede wszystkim co skrywa tajemniczy dziennik? tego wszystkiego dowiecie się sięgając po Dom orchidei Lucindy Riley. Z pewnością wielu z Was ma tę lekturę za sobą, ale jeśli nie czytał książki to polecam ją z całego serca, bo to kawał dobrej literatury.
Jak wiecie ja kocham książki, których akcja dzieje się dwutorowo. Kocham książki pełne tajemnic z przeszłości, które przez przypadek wychodzą na światło dzienne, a przede wszystkim kocham książki, które mnie wciągają od pierwszych stron. Autorka stawia przed bohaterami trudne wyzwania. To słodko - gorzka powieść o miłości pełnej tajemnic, to wielopokoleniowa powieść o rodzinie, ale także o podróży śladami przodków. Ja jestem zachwycona piórem autorki i już zacieram ręce na kolejną jej powieść. Po co tym razem sięgnę? Nie mam bladego pojęcia, ale z pewnością będzie to kolejna niezapomniana lektura.


Moja ocena 9/10


Za możliwość przeczytania ebooka dziękuję Wydawnictwu Albatros.