środa, 25 września 2024

Wioletta Sawicka Nasze drzewa są jeszcze młode

 



Data wydania: 22-02-2024

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Ilość stron: 336

ISBN: 9788383521855

25/2004

Nasze drzewa są jeszcze młode Wioletty Sawickiej to trzecia część Opowieści warmińskiej i przyznaję się bez bicia, że kupiłam ebooka wkrótce po premierze. Książka przeleżała u mnie siedem miesięcy, ale to tylko dlatego, że bałam się po nią sięgnąć. Nie chodzi tu o to, że seria jest zła, bo jest rewelacyjna i genialna, a ja tak zżyłam się z bohaterami, że miałam obawy o nich los, że którego mi zabraknie. W związku z tym, że na rynku jest już kolejny tom, którego jestem szczęśliwą posiadaczką to postanowiłam zaryzykować i zerknąć jaki los zgotowała autorka Lizce i Franzowi. Mhm oczywiście, że tylko rzuciłam okiem i ani się obejrzałam jak wciągnęłam  książkę dosłownie nosem. Ja jestem z tych płaczących nad lekturą i niestety nie zabrakło łez, zryczałam się jak bóbr. Uświadomiłam sobie po raz kolejny dlaczego Pani Wioletta Sawicka jest moją ukochana pisarką. Nikt tak jak ona nie potrafi malować słowem, widać ogrom pracy włożony w napisanie książki. To gotowy scenariusz filmowy, a film nakręcony na podstawie Opowieści warmińskiej to murowany kandydat do Oscara. W książce nie tylko mamy genialną opowieść, ale i ogrom wiedzy wiedzy historycznej, o której momentami nie miałam pojęcia.

Akcja rozpoczyna się w 1940 roku w Prusach Wschodnich. Franz uległ wypadkowi i leży w szpitalu, z trudem odzyskuje pamięć, ale o swojej ukochanej Lizce nie zapomina, towarzyszy mu ona w każdej myśli i w każdej godzinie dnia. Lizka przebywa w Hohenbruch i stara się z całych sił przetrwać. Każdy dzień w obozie to udręka, głód, poniżenie, przemoc i tortury. Niemcom sprawia przyjemność poniżanie podludzi. W obozie Lizka zaprzyjaźnia się z Bogną i Lucyną. Ta druga jest w ciąży, ale jak w takim miejscu urodzić dziecko? Dziecko przychodzi na świat, jego matka umiera, a maleńkim chłopczykiem zajmuje się Lizka. Zdradzę Wam, że nasza bohaterka uciekła wraz z dzieciątkiem z obozu. Nie powiem Wam jak, bo przy tym fragmencie wylałam morze łez. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji poznać Opowieści warmińskiej Wioletty Sawickiej to przeczytajcie koniecznie, a jestem przekonana, że zżyjecie się z bohaterami tak jak ja.

To obowiązkowa lektura nie tylko dla miłośników literatury obyczajowej, ale tez powieści historycznych. Autorka przedstawia prawdę historyczną bez upiększeń, przedstawia całe okrucieństwo tamtych czasów, ale to przecież "ludzie ludziom zgotowali ten los". Miłość Lizki i Franza przypadła na okrutny czas, bo wojna nie sprzyja uczuciom, ale może właśnie dzięki temu uda im się przetrwać, bo przecież ich drzewa są za młode na trumny, nie czas dla nich na umieranie.

Czytam czwartą część i powiem Wam, że nie zwlekajcie z lekturą, a ja z całą stanowczością powtarzam, że Wioletta Sawicka to moja ukochana pisarka.


Moja ocena 10/10

wtorek, 24 września 2024

Małgorzata Lis Sekret starych fotografii

 


Data wydania: 08-04-2024
Wydawnictwo: Emocje
Ilość stron: 392
ISBN: 9788368031140

24/2024

Przeglądałam swoją półkę na Legimi i urzekła mnie okładka Sekretu starych fotografii Małgorzaty Lis. Z ciekawości sięgnęłam po książkę i przyznaję, że historia wciągnęła mnie od pierwszej strony pomimo tak irytującej głównej bohaterki, że miałam ochotę ją udusić. Niby fajna, niby sympatyczna, ale to jej zakochiwanie w każdym napotkanym mężczyźnie przyprawiało mnie o niestrawność. Irytująca Magda nie popsuła mi jednak przyjemności czytania, a fragmenty z jej rozterkami już wymazałam z pamięci.
Uwielbiam książki, które dzieją się w dwóch płaszczyznach czasowych, a to właśnie zaserwowała nam autorka w pierwszej części Kwiatowej 18. Jestem pod wrażeniem jak spójnie w całość połączyła Pani Małgorzata Lis współczesność z czasami II wojny światowej. Historia opowiedziana przez autorkę dzieje się z Żarkach położonych w Jurze Krakowsko - Częstochowskiej.
Magda to młoda kobieta, której z dnia na dzień zawalił się świat: przyłapała ówczesnego chłopaka na obściskiwaniu się z inną, praca w korporacji wychodzi jej uszami, a właściciel właśnie wypowiedział jej mieszkanie. Lawina problemów i kłopotów, i jedno rozwiązanie rzucić wszystko i przenieść się na wieś. Było?? Pewnie, że było i to milion razy, ale Małgorzata Lis przeniosła naszą bohaterkę do Żarek w tak uroczy sposób, że jeszcze nie spotkałam się w innej książce, a mianowicie przeplotła teraźniejszość z przeszłością.
W przeszłości poznajemy Irkę, która ma wyjść za mąż za Stacha Nowakowskiego, ale jej serce bija dla kogoś zupełnie innego, dla kogoś z kim nie może się związać, bo na przeszkodzie stoi nie tylko rodzina, ale i religia. Dla kogo?? Sięgnijcie po Sekret starych fotografii Małgorzaty Lis i przekonajcie się sami.
To bardzo fajnie napisana książka, która sprawiła, że oderwałam się od codzienności, ba ja zapomniała o bożym świecie. Autorka zgrabnie przeplata teraźniejszość z przeszłością, a wszystko łączy się w całość, którą czyta się jednym tchem. Jestem oczarowana tą historią i bardzo się cieszę, że już mam drugą część, bo zakończenie sprawiło, że po kolejny tom chce się sięgnąć już i natychmiast. Cała powieść jest tak świetnie napisana, że mogę wybaczyć główną bohaterkę o zbyt pojemnym sercu.
Czytaliście już Sekret starych fotografii Małgorzaty Lis? Jeśli tak to koniecznie dajcie mi znać czy tylko na mnie Magda działa jak płachta na byka? 

Moja ocena 9/10

niedziela, 22 września 2024

Debbie Rix Niemiecka żona


 Data wydania: 28-08-2024
Wydawnictwo: Świat Książki
Ilość stron: 416
Tłumaczenie: Maciej Antosiewicz
ISBN: 9788382896343


23/2024

Wiadomo, że jak książka dotyczy II wojny światowej i obozów to wcześniej czy później ją przeczytam. Ostatnio w Klubie Recenzenta serwisu nakanapie.pl była Niemiecka żona i już sam tytuł sugerował, że to będzie coś co lubię. I nie pomyliłam się, bo Niemiecka żona Debbie Rix to bardzo dobra książka, która nie tylko wciąga od pierwszej strony, opowiada o trudnych losach niemieckiej rodziny, nie wybiela i nie koloryzuje, pokazuje świat takim jakim był.
Główną bohaterką Niemieckiej żony Debbie Rix jest Annaliese, która pod koniec lat trzydziestych wychodzi za mąż za lekarza, którego marzeniem jest dokonać odkryci, które pomoże ludzkości, a być może zrewolucjonizuje medycynę. Młode małżeństwo mieszka w Monachium i wydawałoby się, że nic nie jest w stanie zmącić ich szczęścia, ale Hitler rozpoczyna swoją ekspansję, zaczynają się prześladowania mniejszości i powstają obozy pracy. To właśnie do Dachau trafia  Hans, maż Annaliese, który chce przyspieszyć badania na szczepionką na malarię. Młody mężczyzna jest zszokowany tym co dzieje się na jego oczach, a autorka rewelacyjnie przedstawiła jego wewnętrzną walkę z sumieniem. Czy Hans odnajdzie się w swoim nowym "miejscu pracy"?  Wątek Dachau szczególnie mnie przybił, bo jak już Wam kiedyś wspominałam to właśnie tam "zmarł na serce" brat mojej Babci. 
Hans i Annaliese borykają się z problemem zajścia w ciążę, a jak pewnie wiecie z lekcji historii obowiązkiem niemieckiej kobiety było rodzić aryjskie dzieci i to najlepiej w ilościach hurtowych, rok po roku. Annaliese coraz częściej zostaje sama w domu, mąż całkowicie oddaje się pracy i ich małżeństwo wisi na włosku, może gdyby mieli dziecko..... Do pracy w domu naszych bohaterów trafia rosyjski więzień Aleksander, który ma zadbać o ogród. I chociaż to zakazane i grozi niebezpieczeństwo Annaliesa i Aleksander zbliżają się do siebie. Przypadek czy celowe działanie?? Sięgnijcie po Niemiecką żonę Debbie Rix i przekonajcie się sami.
To historia na długo zapadnie w mojej pamięci. To świetnie napisana powieść historyczna z jeszcze lepszym wątkiem obyczajowym. Książka pełna rozterek moralnych, smutku, bólu i trudnych wyborów. Nie żałuję ani sekundy spędzonej z książką i jeśli jej jeszcze nie czytaliście to koniecznie to nadróbcie, bo to książka warta uwagi. Polecam Wam serdecznie. To pierwsza książka autorki przetłumaczona na język polski, ale mam nadzieję, że nie ostatnia. Ja w każdym razie zapisuję nazwisko Debbie Rix to mojego tajnego zeszytu i z pewnością będę śledzić zapowiedzi wydawnicze, aby nie umknęła mi kolejna książka autorki.


Moja ocena 9/10


Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl

Nele Neuhaus Nielubiana


 Data wydania: 20-09-2019
Wydawnictwo: Media Rodzina
Ilość stron: 408
ISBN: 9788380086753


22/2024

Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Media Rodzina mam przyjemność poznać twórczość Nele Neuhaus, która została okrzyknięta królową niemieckich kryminałów. Poznałam twórczość pisarzy skandynawskich, którzy według mnie przodują w mrocznych i trzymających w napięciu kryminałach. Z niemieckimi pisarzami jakoś nigdy nie było mi po drodze. Dlaczego? Nie mam bladego pojęcia, ale już po Nielubianej mogę stwierdzić, że to był duży błąd, bo chociaż akcja toczy się powoli to niestety nie trafiłam z wytypowaniem mordercy. Mam jeszcze sześć książek autorki i liczę na poprawę swojego wyniku.
Nielubiana to pierwsza część cyklu o dwójce śledczych: Olivierze von Bodenstein i Kii Kirchhoff i jak udało mi się znaleźć to tych części jest jedenaście, a więc sporo, a ja tej jesieni mam w planach przeczytać je wszystkie. Długie popołudnia i obecna praca dają nadzieję, że plan uda mi się wykonać. Ale sami wiecie jak to jest z planami. Poczytamy, zobaczymy.
Pewnego sierpniowego poranka w Kelkheim zostają znalezione zwłoki młodej kobiety. Wydawać by się mogło, że to samobójstwo, ale na szczęście na miejscu pojawia się Pia Kirchhoff, która ma wątpliwości. To jej pierwsza duża sprawa w nowy miejscu pracy i od razu sukces? Wstępne oględziny wykluczają samobójstwo i nasza bohaterka wraz z Olivierem von Bodenstein rozpoczynają skomplikowane śledztwo, w którym ilość podejrzanych rośnie w zasadzie z godziny na godzinę. Zamordowana kobieta miała tylu wrogów, że aż trudno to sobie wyobrazić. Czy parze śledczych uda się w końcu trafić na zabójcę, a może sprawa trafi na półkę archiwum? Sięgnijcie koniecznie po Nielubianą Nele Neuhaus i przekonajcie się sami, bo to dobry kryminał, który czyta się jednym tchem. Może przerażać ilość osób przewijających się w książce, ale autorka wszystko i wszystkich ze sobą zgrabnie powiązała tworząc lekturę, przy której spokojnie można zarwać noc.
Polubiłam parę śledczych za ich dociekliwość i przenikliwość. To kryminał, ale bez można okrucieństwa, gdzie krew wycieka z każdej strony. Autorka skupia się przede wszystkim na wnikliwym i wielowątkowym śledztwie, przedstawia szczegóły z życia ofiary, a skrywane sekrety sprzed lat wychodzą na światło dzienne.
Autorka wielokrotnie wyprowadziła mnie w pole i gdy już mi się wydawało, że trafiłam na mordercę ten okazywał się niewinny. To świetna gimnastyka dla umysłu i rozruszania szarych komórek, a że nie udało mi się wytypować mordercy? Cóż mam nadzieję, że w kolejnych częściach będzie lepiej. Póki co jest 1: 0 dla autorki.
Mogę jednak z całą stanowczością stwierdzić, że niemieckie kryminały są warte czasu spędzonego  nimi. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji czytać książek Nele Neuhaus to polecam gorąco na długie jesienne popołudnia.


Moja ocena 8/10 



Za możliwość przeczytania książki dziękuje serdecznie Wydawnictwu Media Rodzina




wtorek, 10 września 2024

Wiktoria Gische Ostatnie dni beztroski



Data wydania: 29-052024
Wydawnictwo: Mando
Ilość stron: 368
ISBN: 9788327738288

21/2024

W końcu za oknem zrobiła się pogoda jaką lubię, bo przyznaję, że upały dały mi w tym roku w kość. Wraz z nastaniem pogody, która sprzyja czytaniu przychodzę do Was z recenzją pierwszej części Sagi Estery. Książka dotarła do mnie dawno, ale nie ukrywam, że dopiero jak dostałam od Wydawnictwa Mando propozycję zrecenzowania drugiego tomu to przypomniałam sobie o jej istnieniu. A że wczoraj było deszczowo i przyjemnie, a ja miałam jeszcze dzień wolny to przysiadłam i zatopiłam się w lekturze.
Autorka w Ostatnich dniach beztroski zabiera nas do roku 1933 gdzie poznajemy rodzinę Kaufmannów. Estera i Aleksandra to córki właściciela krakowskiego domu towarowego i jak nie trudno się domyślić to Żydówki Estera jest uzdolniona plastycznie i jej marzeniem jest studiować na Akademii Sztuk Pięknych. Na balu przebierańców w Wiedniu młoda kobieta poznaje Svena i jak to  przypadku młodych ludzi bywa, trafia ich strzała Amora. Rodzina Svena mocno angażuje się  działalność Hitlera, a jego brat znajduje zatrudnienie w Dachau. Czy taka konfiguracja ma szansę na stworzenie czegoś trwałego. Czy Sven i Estera będą żyli długo i szczęśliwie? Nie wiem, ale mam nadzieję, że wszystko wyjaśni się w drugiej części. Chociaż mając na względzie lata, w których toczy się powieść to jestem sceptycznie nastawiona do happy endu. Rodzice Estery nie są przychylni temu związkowi, a i sen z powiek spędza im Aleksandra, która wikła się z związek z dużo starszym, żonatym Anglikiem.
W Ostatnich dniach beztroski romantyczne wątki Estery i Aleksandry przeplatają się niczym wątki w osnowie, ukazują siłę pierwszej prawdziwej miłości, która potrafi wszystko przezwyciężyć. 
Autorka z precyzja zegarmistrza oddała klimat tamtych lat, zadbała o każdy najdrobniejszy detal historyczny, w którym splatają się losy bohaterów. Wiedeń, Londyn, Kraków, Monachium i Dachau miasta, w których toczy się codzienne życie, nad które nadciąga groza i niepewność. Mnie jak zwykle najbardziej poruszył wątek Dachau, w którym zginął brat mojej Babci. Zginął to chyba złe słowo. On został zamordowany.
Wiktoria Gische stworzyła niezapomnianą powieść, która na długo zapadnie w mojej pamięci. Prawda historyczna przeplata się z fikcją literacką, sukcesy z porażkami, a miłość z odtrąceniem, niepewność jutra z teraźniejszością. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji przeczytać Ostatnich dni beztroski to sięgnijcie koniecznie po książkę. Ja dzisiaj już wyjeżdżam do pracy, ale w drodze do Niemiec z pewnością będą towarzyszyć mi Pierwsze dni niepokoju.
Polecam z całego serca zarówno miłośniczką sag, powieści historycznych jak i romansów. Każdy w tej niezapomnianej książce znajdzie coś dla siebie.
 


Moja ocena 8/10



Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Mando

czwartek, 5 września 2024

Edyta Świętek Potomkowie złych ludzi

 

Data wydania: 11-09-2024
Wydawnictwo: Mando
Ilość stron: 384
ISBN: 9788327738608

20/2024

RECENZJA PRZEDPREMIEROWA


Był czas, że zaczytywałam się w książkach Pani Edyty Świętek, ale ostatnimi czasy w natłoku nazwisk autorów na rynku wydawniczym, gdzieś mi to nazwisko umknęło. Gdy dostałam od Wydawnictwa Mando propozycję zrecenzowania Potomków złych ludzi to nie wahałam się ani sekundy, bo  nazwisko pisarki jest rekomendacją samą w sobie. Potomkowie złych ludzi to pierwszy tom cyklu Sandomierskie wzgórza. Niestety nigdzie nie znalazłam informacji ani z ilu części cykl się będzie składał, ani kiedy dostępny następny tytuł. Bardzo tego żałuję, bo pierwszy tom skończył się tak, że miałam zapędy mordercze w stosunku do autorki. Jestem zdziwiona, że nikt jeszcze nie usankcjonował prawnie zakończeń książek, bo może gdyby było zakazane pozostawianie czytelników w niepewności to autorzy nie postępowaliby tak jak to robią. No Pani Edyto jak można w najciekawszym momencie urwać opowieść?? żeby chociaż było streszczenie kolejnego tomu to może i bym Pani wybaczyła, ale przecież nie, bo po co. Niech sobie biedne żuczki uruchamiają wyobraźnie i snują domysły.
W swojej najnowszej powieści Edyta Świętek zabrała nas w podróż do Sandomierza i w Góry Pieprzowe, a swoją drogą to muszę się przyznać do niewiedzy, bo nie miałam bladego pojęcia o ich istnieniu. Jednym z głównych bohaterów jest Eustachy, uczestnik wielkiej wojny, człowiek tajemniczy i budzący lekki postrach wśród mieszkańców Sandomierza. W zasadzie nie wiadomo o nim wiele, skrywa on w sobie tajemnicę, która nie pozwala mu spokojnie spać, a w nocy towarzyszą mu koszmary. Stara się unikać ludzi, a za bujnym zarostem skrywa prawdziwe oblicze. Już w pierwszym dniu swojego pobytu broni młodego chłopaka przed zgrają rzezimieszków. Podejmuje też pracę przy zakładaniu winnicy, a także zaprzyjaźnia się z pustelnikiem, u którego znajduje dach nad głową. Oczywiście z dala od ludzkich siedzib, gdzieś w głębi lasów wśród Gór Pieprzowych. Dlaczego tak stroni od ludzi i przed kim się ukrywa? Czy przeszłość upomni się o niego? 
Mamy też dwie siostry Marcjannę i Alinę, które nie mają spokoju w domu rządzonym twardą ręką obojga rodziców, gdy do tego dodamy obraz wiecznie pijanego ojca to już chyba nie muszę Wam nic pisać.  Chociaż to siostry to są od siebie różne. Marianna marzy o odzyskaniu kamienicy i piekarni, którą ojciec oddał za długi. Czy to się dziewczynie uda? Przekonacie się sięgając po Potomków złych ludzi. Alina jest młodsza i podkochuje się w chłopaku z sąsiedztwa. Jednak jej ojciec ma inne plany. Dowiedzcie się koniecznie jakie. 
Losy trójki bohaterów łączą się i przecinają tworząc przepiękną opowieść, od której nie mogłam się oderwać. Czytałam książkę i żałowałam znikających stron. To świetnie napisany początek cyklu z postaciami, których nie sposób nie lubić. To książka pełna bólu, biedy, cierpienia i marzeń, które nie mają prawa się ziścić. Z niecierpliwością wypatruje kolejnego tomu i mam nadzieje, że nie przyjdzie mi na niego długo czekać.
A Was zachęcam do sięgnięcia po ten tytuł, bo to początek genialnie zapowiadającego się cyklu.

Moja ocena 9/10


Za możliwość przeczytania ebooka dziękuję serdecznie Wydawnictwu Mando.

środa, 4 września 2024

Ela Downarowicz Aleksandra


 Data wydania: 02-03-2022
Wydawnictwo: Wydawnictwa Videograf SA
Ilość stron: 344
ISBN: 9788378359289

19/2024

Na Aleksandrę Eli Downarowicz trafiłam zupełnie przypadkiem przeglądając Legimi, trafiłam i przepadłam, bo książka okazała się być z gatunku tych, których nie da się odłożyć. O rety jakie to było dobre, ile ja łez wylałam to tylko ja wiem. A żeby było jeszcze ciekawiej Aleksandra to debiut autorki, który został wydany w 2022, a jak wiecie debiuty to jest to co lubię najbardziej na świecie. Pościągałam pozostałe tytuły autorki na Legimi i przyznam, że aż się boję zacząć kolejną książkę autorki, bo jak ludzie tak debiutują i tak wysoko sobie stawiają poprzeczkę to ja nie wiem co będzie dalej. To przepiękna historia miłośna, która na długo zostanie w mojej pamięci. Pięknie napisana, z wyrazistymi bohaterami i  w przepięknej scenerii, czy można chcieć czegoś więcej?  Znalazłam w tej książce wszystko to za co kocham czytanie. Debiut nad debiutami, jak dla mnie rewelacja. Przez Panią Elę Downarowicz moja lista książek do przeczytania znowu się wydłużyła, ale jeżeli dostarczy mi w kolejnych książkach takie emocje jak w swoim debiucie to nie będę żałować ani minuty spędzonej na czytaniu. Skończę książki, które mam rozpoczęte i biorę na tapetę kolejny tytuł autorki. 
Tytułowa Aleksandra ma trzydzieści sześć lat i właśnie realizuje swoje największe marzenie, wyjeżdża na misję do Nigerii, gdzie będzie pomagała siostrom zakonnym w prowadzeniu sierocińca. Wyjazd ten też jest trochę ucieczką przed uczuciem do świeżo upieczonego szwagra. Pech, a może przypadek sprawił, że nasza bohaterka tuż przed odlotem straciła telefon i roczny pobyt w Afryce skutecznie odciął ją od rodziny, która w drugiej części książki się być niegodną tego miana. Dlaczego? Dowiecie się sięgając po Aleksandrę, bo to naprawdę rewelacyjny debiut po który zdecydowanie trzeba sięgnąć. A może macie już lekturę za sobą?? Wszak wydana została dwa lata temu i od tego czasu dorobek pisarski autorki znacznie się powiększył.
Czytając Aleksandrę czułam się jak w nigeryjskim sierocińcu i nie było to powodowane upałami za oknem, ale dzięki autorce, która ma taki styl pisania, że już od pierwszej strony zostajemy porwani w wir wydarzeń. Polubiłam się z główną bohaterką i trzymałam za nią kciuki od pierwszej strony. Przyznaję, że Ela Downarowicz zaskoczyła mnie nie raz i nie dwa, gdy wydawało mi się, że wszystko już trafiło na właściwe tory to na nasza bohaterka dostawała kolejną lekcję od życia i musiała dźwigać kolejny ciężar. Ale jak wiecie po nocy przychodzi dzień i życie naszej bohaterki w końcu zacznie nabierać barw, wiele razy będzie musiała się podnosić i stawać do nierównej walki z przeciwnościami losu, ale przecież nigdy nie należy się poddawać.
Gratuluję autorce genialnego debiutu i przepraszam, że dopiero sięgnęłam po jej książki.


Moja ocena 9/10