niedziela, 29 listopada 2020

Lucyna Olejniczak Apteka pod Złotym Moździerzem. Obca


Data wydania: 13-10-2020
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Ilość stron: 720
ISBN: 9788381692977


130/2020

Pamiętam jak z niecierpliwością czekałam na kolejne części Kobiet z ulicy Grodzkiej Pani Lucyny Olejniczak, a potem czytałam z wypiekami na twarzy. Jakież było moje zdziwienie kiedy podczas przeglądania nowości natknęłam się na Aptekę pod Złotym Moździerzem, która jest pierwszym z dwóch tomów nowej serii. Obca, bo taki tytuł ma pierwsza część jest perqelem Kobiet z ulicy Grodzkiej, ale jeśli ktoś nie zna bestsellerowej sago to może spokojnie czytać. Zobaczcie jaka to cegła, która ma 720 stron, ale nich Was to nie przeraża, bo książka jest absolutnie genialna i ja sama nie wiedziałam kiedy strony ubywały, a już pod koniec dawkowałam sobie przyjemność czytania tylko po to, aby móc jak najdłużej delektować się Apteką pod Złotym Moździerzem. Generalnie w listopadzie mam szczęście do dobrych książek i gdybym musiała wybierać najlepszą to miałabym problem. Niemniej książka Lucyny Olejniczak z pewnością znalazłaby się na podium.
Lucyna Olejniczak zabiera nas do galicyjskiej wsi, w której panuje cholera, a ludzie umierają jak muchy. Wioska jest odcięta od świata i pilnowana przez rosyjskich żołnierzy, aby nikt z niej się nie wymknął i nie rozprzestrzenił choroby dalej. Taki dzisiejszy lockdown, a mamy rok 1831. Agnieszka jest w ciąży i właśnie pochowała swojego ukochanego męża Szczepana. To ona dzięki sprytowi, pod osłoną nocy ucieka z morowej wsi. Chęć ocalenia dziecka daje jej niewiarygodną wręcz siłę. Zupełnie przypadkowo trafi do klasztoru, gdzie znużona ucieczką, znajduje opiekę. To tutaj rodzi swoją pierworodną córkę Magdę, która dorasta wśród zakonnic i przy boku ukochanej matki. Magda jest krnąbrna i zawsze stawia na swoim, jest też niesamowicie inteligentna. Gdy dorasta wyjeżdża do Krakowa i tak naprawdę to tutaj zaczyna się cała opowieść, of której nie sposób się oderwać. Śledzimy losy Magdy, której największym marzeniem jest zostać lekarzem. Czy jej się to uda? Czy w tamtych czasach było to możliwe? Tego wszystkiego dowiecie się sięgając po pierwszą część Apteki pod Moździerzem.
Autorka ma niesamowity dar snucia opowieści i chociaż historia ma miejsce setki lat temu to uczestniczymy w wydarzeniach tak jakbyśmy sami byli w XIX- wiecznym Krakowie. Tutaj nie znajdziecie lukru i cukru. To opowieść z krwi i kości o odważnej kobiecie, która nie bała się mieć swojego zdania i umiała walczyć o swoje. To też opowieść o miłości matki do dziecka, która jest w stanie przezwyciężyć wiele, aby zapewnić mu poczucie bezpieczeństwa. To też opowieść o ziołach rosnący w przyklasztornym gródku i o marzeniach.
Już nie mogę się doczekać kolejnej części. Jeszcze nawet nie widać jej w zapowiedziach, ale jestem przekonana, że gdy tylko się okaże to rzucę wszystko w kąt, aby po raz kolejny chłonąć atmosferę tamtych dni.
Jeśli jeszcze nie mieliście okazji poznać twórczości Lucyn Olejniczak to koniecznie to nadróbcie, a Aptekę pod Złotym Moździerzem polecam w całego serca.

Moja ocena 10/10

Książkę otrzymałam z Klubu recenzenta serwisu nakanapie.pl

środa, 25 listopada 2020

Nina Majewska - Brown Kłamstewka

 
Data wydania: 14-10-2020
Wydawnictwo: Bellona
Ilość stron: 300
ISBN: 9788311160231


129/2020

I jak ja mam przestać czytać nasze rodzime autorki? Najzwyczajniej  w świecie się nie da. Tym razem dzięki uprzejmości Wydawnictwa Bellona sięgnęłam po Kłamstewka Niny Majewskiej - Brown. Nie jest to mi obce nazwisko, bo miałam już przyjemność sięgać po książki autorki, a ona sama ma ugruntowaną pozycję na rynku wydawniczym i grono czytelniczek.
Poznajcie Polę - kobietę po czterdziestce, która nie miała łatwego życia. Po rozwodzie z mężem, który okazał się wiarołomcą ma problem z zaufaniem drugiemu człowiekowi. Nie pomaga jej też była teściowa, która nie dosyć, że nawiedza ją regularnie to jeszcze stara się po raz kolejny wyswatać ją z synusiem. Jesteście sobie to w stanie wyobrazić? Bo ja chyba niekoniecznie. Pola jest psychologiem i prowadzi własny gabinet. Pomaga ludziom rozwiązywać ich problemy i kocha to co robi. To właśnie w miejscu swojej pracy poznaje mężczyznę, który zdaje się być wymarzonym i wyśnionym: szarmancki, opiekuńczy, w lot odgaduje pragnienia Poli, wspiera ją na każdym kroku. No ideał i ucieleśnienie marzeń. Nie dajcie się zwieść  tak jak ja dałam się nabrać, bo gdy myślałam, że życie Poli wskoczyło na właściwe tory to autorka zafundowała mi takie zakończenie, że nie dosyć, że długo zbierałam szczękę z podłogi to nie mogłam wieczorem zasną. To była prawdziwa mieszanka wybucha i emocjonalny rollercoaster. 
Ta książka mogłaby być opowieścią koleżanki czy znajomej, bo czytając ją miało się wrażenie, że uczestniczy się w wydarzeniach. Ta książka chociaż okładka sugeruje lekturę lekką łatwą i przyjemną jest przesycona kłamstwem i maskami, które przybierają bohaterowie. Tutaj nie byłam w stanie przewidzieć fabuły i zdarzało mi się robić wielkie oczy czytając co przytrafiło się w życiu naszej bohaterki. A jakby tego było mało to okazuje się, że historia opisana w Kłamstewkach po części wydarzyła się naprawdę.
Jeśli lubicie książki realistyczne i te pisane przez życie to na długie jesienne wieczory polecam Wam z czystym sumienie Kłamstewka Niny Majewskiej - Brown i jestem przekonana, że nie pożałujecie wyboru.


Moja ocena 8/10

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Bellona.

wtorek, 24 listopada 2020

Anna Sakowicz Grzeczna dziewczynka


Data wydania:20-11-2020
Wydawnictwo: Edipresse Książki
Ilość stron: 360
ISBN: 9788381775311


128/2020

Po genialnej pierwszej części Jaśminowej Sagi nie byłabym sobą, gdybym nie przyjrzała się bliżej twórczości autorki. Mój wybór padł tym razem na Grzeczną dziewczynkę, która na szczęście pojawiła się na Legimi. Mówię z ręką na sercu, ta książka zasługuje na bestseller, pierwsze miejsce w rankingu i na ekranizację. Sami wiecie, że czytam dosyć dużo, ale to jak przeczołgała mnie autorka w swojej najnowszej książce nie mieści się w żadnej skali gwiazdek czy punktów.
Początek zapowiadał się na lekką, łatwa i przyjemną książkę,  przy której śmiałam się tak, że mój przyzwyczajony do moich nietypowych zachowań mąż pytał, czy dobrze się czuję. Poznajemy  Mirosławę Świerk, a w zasadzie Mirandę Dobson, autorkę poczytnych książek obyczajowych, które pisze o kobietach i dla kobiet. Żyje sobie nasza Miranda spokojnie wraz z kotem, prowadzi unormowany tryb życia i zdawałoby się, że ma wszystko poukładane. Wszystko to do czasu, kiedy to naszą bohaterkę odwiedza dziki Hun w postaci babuni. Babunia jest rewelacyjna i osobiście pokochałam ją od pierwszej strony. Jeśli spodziewacie się statecznej starszej pani to niestety jesteście w błędzie, bo na przydomek dziki Hun trzeba sobie zasłużyć. Co ta Zuzanna wyprawiała, bo tak ma na imię nasza staruszeczka, nie da się opowiedzieć, musicie to koniecznie przeczytać. A już swatanie Mirandy kładzie na łopatki i powoduje, że trudno złapać oddech.
No i tu się kończy zabawny wątek, który co prawda autorka kończy dopiero na ostatniej stronie. Miranda pomaga ojcu w opiece nad matką, która choruje na alzheimera. Matka Mirandy odchodzi każdego dnia, a zaczęło się całkiem niewinnie, od zapominania. 
Kiedyś Wam pisałam i wiecie, że pracowałam w Domach Opieki w Niemczech. I zawsze miałam szczęście, że trafiałam na oddział, w którym byli sami pacjenci demencyjni i z alzheimerem. Nawet sobie nie zdajecie sprawy jak ciężka jest to praca, nigdy nie wiesz czego możesz się spodziewać ze strony podopiecznych. Uśmiech na twarzy pacjentów przeplata się z ich agresją, a przebłyski świadomości z przebywaniem w swoim świecie. Genialnie Pani Anna oddała zachowanie tak chorej jak i ich rodziny. Do osoby chorej na alzheimera potrzeba pokładów cierpliwości i serca. Trzeba sobie tłumaczyć, że to choroba przemawia, a nie człowiek, którego dotknęła. Ja osobiście bardzo lubiłam swoich podopiecznych i chociaż miałam ich wielu to dla każdego starałam się znaleźć chociaż chwilę. Wynagradzali mi to uśmiechem albo trzymaniem za rękę. Nie powiem, że nie brakowało mi cierpliwości, ale zawsze tłumaczyłam sobie, że oni zdani są tylko na mnie, a poza tym uśmiechem i dobrym słowem można góry przenosić.
Autorka w swojej książce porusza trudne tematy: alzheimera, opieki nad osobami starszymi i oddawania najbliższych do domu opieki. To u nas nadal temat tabu, bo przecież co ludzie powiedzą, ale ludzie jakoś nie kwapią się z pomocą, nie przyjdą i nie powiedzą: odpocznij, ja się zajmę. Najprościej jest krytykować i komentować, ale tylko z perspektywy widza, bo podejrzewam, że niejeden życzliwy nie miałby ani siły ani tym bardziej ochoty na taką codzienną drogę pod górkę.
To słodko - gorzka powieść, która ujęła mnie autentycznością i szczerością. Nie zabrakło tu także wątku miłosnego i rodzinnych tajemnic. Pokochałam wszystkich bohaterów za ich zwyczajność, a dialogi, które stworzyła Pani Anna powalają na kolana.
Dla mnie to chyba najlepsza książka jaką w tym roku przeczytałam... może poza Jaśminową Sagą:) na szczęście mam w zanadrzu jeszcze kolejne książki autorki i nie zawaham się po nie sięgnąć.
Polecam Wam Grzeczną dziewczynkę i gwarantuję, że będziecie zachwyceni tak jak ja.


Moja ocena 10/10
 

poniedziałek, 23 listopada 2020

Dorten Hansen Ten dom jest mój

 

Data wydania: 14-10-2020
Wydawnictwo: Sonia Draga
Ilość stron: 320
ISBN:9788366512627
Tłumaczenie: Katarzyna Sosnowska


127/2020


Ten dom jest mój zafascynował mnie od pierwszej strony nie tylko okładką, ale i opisem:
" Ironiczna i opowiedziana z humorem historia dwóch samotniczek, które niespodziewanie odnajdują coś, czego nie szukały - rodzinę.
Vera ma pięć lat, kiedy w 1945 roku wraz z matką ucieka z Prus Wschodnich do Starego Kraju, w którym jest nazywana " polaczkowym dzieckiem". Przez całe życie czuje się obco w wielkim zimnym domu, a mimo to nie potrafi go opuścić. Sześćdziesiąt lat później u jego drzwi staje nagle siostrzenica Very, Anne, która uciekła z synkiem z modnej hamburskiej dzielnicy Ottensen. Vera i Anne są sobie obce, lecz zarazem wiele je łączy."

Przyznaję, że książka mnie zaskoczyła i chociaż nie należy do lekkich, łatwych i przyjemnych to sprawiła, że na chwilę zatrzymałam się w biegu i zmusiła do myślenia. To nie jest spójna historia, w której się zatracamy i zapominamy o całym świecie. Tu nie fabuła jest istotna. Tu pierwsze skrzypce grają emocje. Tu musimy uruchomić pokłady naszej wyobraźni i domalować sobie to co zostało niedopowiedziane. Ten dom jest mój trafił na listy bestsellerów Spiegla i został wyróżniony tytułem Ulubionej książki niezależnych księgarni.
Tu pierwsze skrzypce gra problem uchodźców, jakże aktualny i w dzisiejszych czasach. Dom i rodzina to dwa słowa klucze, które są wartością samą w sobie i kojarzą nam się z ciepłem i poczuciem bezpieczeństwa. Ale czy zawsze?
Mamy rok 1945 i pięcioletnia Vera zmuszona jest opuścić Prusy Wschodnie i zacząć nowe życie w gospodarstwie rolnym pod Hamburgiem, gdzie traktowana jest jak obca. Wiele rodzin z pogranicza Prus musiało opuścić swoje domy, to co znali i kochali, tam gdzie było ich miejsce na ziemi. Nie byli traktowani przez rdzennych mieszkańców serdecznie i nie byli witani z otwartymi ramionami. Czy teraz jest inaczej? Absolutnie, problem emigracji jest nadal aktualny i przybysze muszą udowadniać swoją wartość. Cos wiem na ten temat, bo chociaż w Polsce mam dom i rodzinę to pracuję za granicą i powiem szczerze, że czasami czuję się jak obywatel drugiej kategorii. Na szczęście wiem, że mój pobyt tam jest tylko chwilowy i nie muszę tak jak Vera nic nikomu udowadniać. Nie muszę walczyć o akceptację tak jak nasza bohaterka.
I chociaż książka ma różne recenzje to muszę przyznać, że mnie się podobała, ale jak mówi mój mąż mnie fascynują nawet ulotki od leków. Ja w każdej książce staram się znaleźć to coś i tutaj się udało.
Jeśli macie ochotę na książkę, która nie jest sztampowa i wymyka się standardom to polecam Wam Ten dom jest mój i ciekawa jestem Waszych wrażeń po lekturze.


Moja ocena 8/10

Za możliwość przeczytania książki dziękuje Wydawnictwu Sonia Draga


Marcin Michał Wysocki #Portal randkowy

 


Data wydania: 09-11-2020
Wydawnictwo: QES Agency
Ilość stron: 312
ISBN: 9788366044173

126/2020

To druga książka Pana Marcina Michała Wysockiego, którą miałam przyjemność przeczytać . Najnowsza książka autora to zbiór ośmiu opowiadań i przyznaję, że podchodziłam do książki jak pies do jeża właśnie ze względu na formę. Kto zagląda na blog to doskonale wie, że nie jestem fanką tej krótkiej formy, bo mam wrażenie, że ledwo się historia rozkręci to już koniec i trzeba poznawać nowych bohaterów.  I tutaj mnie Pan Wysocki zaskoczył, bo .... te opowiadania były najzwyczajniej w świecie dobre, pełne emocji okraszone subtelną dawką humoru, ale to co mnie zachwyciło po raz kolejny w twórczości autora to lekkość pióra.
Książka zawiera zbiór ośmiu opowiadań i jak sam tytuł wskazuje są to opowiadania o miłości. Takie czasy mamy, że ludzie w swoim zagonionym świecie nie mają czasu na prawdziwe randki. Większość swojego życia spędzają w sieci i to też tutaj starają się poznać swoją drugą połówkę. Z czego to wynika ? Tak sobie myślałam podczas lektury, że może trochę z nieśmiałości, może z łatwizny, a może i z tej prostej przyczyny, że monitor przyjmie wszystko. Możemy udawać kimś kim nie jesteśmy, nie musimy się martwić, że nie wyglądamy jak modelki z wybiegu i nie musimy przewalić tony ciuchów tylko po to, aby stwierdzić, że nie mamy co na siebie włożyć. Jesteśmy odważniejsi, znikają kompleksy i poczucie samotności, bo chociaż przez chwilę ktoś poświęci nam swoją uwagę. Nikt nie chce być sam i każdy potrzebuje bliskości drugiego człowieka.
Autor swoją książkę oparł na prawdziwych wydarzeniach i zabiera nas do ośmiu europejskich miast. Wędrujemy po Francji, Wielkiej Brytanii, Czechach, Łotwie, Kraju Basków, Finlandii, Szwecji i Włoszech. Osiem państw i osiem różnych historii o ludziach, którzy miłości poszukują w internecie. Nie będę opisywała Wam każdej z tej historii, ale zapewniam, że warto każdą z osobna poznać. Jedne wywołają uśmiech na Waszych twarzach, inne zasmucą, a jeszcze inne będą miały wątek kryminalny. Każda z tych historii wydarzyła się gdzieś tam, ale każda uczy nas, że w sieci należy być ostrożnym, bo przecież nigdy nie wiadomo kto siedzi po drugiej stronie.
Książka jest świetnie napisana, a każde opowiadanie to nowa podróż do innego zakątka Europy. Jedno do czego mogę się przyczepić to brak opowiadania o Polsce.
Jeśli jeszcze nie znacie twórczości autora to koniecznie sięgnijcie po Jego książki, bo są naprawdę dobrze napisane. Ja każdą kolejną biorę w ciemno i pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że nie trzeba będzie długo czekać:)

Moja ocena 8/10

Za możliwość przeczytania książki dziękuję serdecznie autorowi Panu Marcinowi Michałowi Wysockiemu

czwartek, 19 listopada 2020

Anna Wolf Zimowe serca


 Data wydania: 18-11-2020
Wydawnictwo: NieZwykłe
Ilość stron: 203
ISBN: 9788381784214

125/ 2020

Jak każdego roku wydawnictwa zasypują nas, biednych czytelników, już od października książkami o tematyce bożonarodzeniowo - zimowej, a ja jak ta sroka czytam wszystko co wpadnie w moje ręce. Nie ma co ukrywać, ale kocham Boże Narodzenie i wszystko co kręci się wokół niego . Tym razem w moje ręce wpadły Zimowe serca Anny Wolf, bo jak zwykle nie znam autorki i to moje pierwsze spotkanie, a po drugie nie ma się co oszukiwać okładka przyciąga wzrok, a po trzecie książka była dostępna na Legimi. Wieczorami sięgam najchętniej po czytnik, bo nie słyszę: długo jeszcze zamiar masz czytać, kiedy zgasisz lampkę? Moje problemy wraz z pojawieniem się czytnika zniknęły jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
Nie znam wcześniejszych książek autorki, ale sądząc po opiniach na jednym z portali myślę, że warto po nie sięgnąć. Nie wierzę.. ja znowu dopisuję do mojej tasiemcowatej listy kolejne tytuły. Dramat :) Też macie takie listy, do których dopisujecie książki, które chcecie przeczytać? I czy wasze listy wyglądają jak..rolka papieru toaletowego i to ta najdłuższa na rynku? Może to lekko niefortunne porównanie, ale jakże obrazowe.
Wracamy do Zimowych serc, bo moje dygresje nie mają końca.
Tara Willson, bo tak nazywa się  główna bohaterka to kobieta po  rozwodzie, samotnie wychowująca dwie dorastające córki. Nie była szczęśliwa w małżeństwie, doznała wiele upokorzeń, bólu i były  ( na szczęście ) już mąż niejednokrotnie stosował wobec niej przemoc fizyczną. I chociaż po rozwodzie nie jest jej łatwo i boryka się z wieloma problemami to może odetchnąć. Były już małżonek ma zakaz zbliżania się do niej na dziesięć metrów, ale czy będzie się do tego stosował to przekonacie się sami sięgając po Zimowe serca.
Jest i on, Eryk Walker, człowiek z szemrana przeszłością, któremu nie obce jest więzienie. Poturbowany przez życie ( trochę na własne życzenie ) układa sobie życie na nowo. Ma firmę, która zajmuje się odśnieżaniem miasta i chociaż zima na kartach książki zdaje się być zimą stulecia to mimo nawału pracy Erykowi trudno wracać do pustego domu, gdzie nikt na niego nie czeka. Jak każdy człowiek chce być potrzebny, kochany i chce kochać.
Drogi tych dwojga skrzyżują się, ale czy na stałe? Czy przeszłość da znać o sobie? Jeśli jesteście ciekawi to sięgnijcie po Zimowe serca Anny Wolf i przekonajcie się sami tym bardziej, że to książka z zasadzie na jeden wieczór.
Może nie było tu fajerwerków, ale czytało się całkiem przyjemnie i od pierwszej strony trzymało kciuki, aby bohaterom się udało. bo przecież każdy zasługuje na szczęście. Autorka pokazuje nam, że nie należy nikogo oceniać pochopnie i każdemu należy dać drugą szansę. Nikt z nas nie jest idealny i każdy popełnia błędy.
Nie mogę porównywać książki do innych Pani Anny, bo ich nie znam, ale po lekturze Zimowych serc sięgnę z pewnością po inny tytuł autorki, bo lubię wiedzieć co w trawie piszczy.

Moja ocena 6/10

środa, 18 listopada 2020

Albert Jawłowski Miasto biesów. Czekając na powrót cara



Data wydania: 26-10-2020
Wydawnictwo: Czarne
Ilość stron:  256
ISBN:9788381910620


124/2020

Nie ukrywam, że lubię od czasu do czasu sięgnąć po reportaż, a Wydawnictwo Czarne ma w swojej ofercie różnorodne i o różnorodnej tematyce. Tym razem mój wybór padł na Miasto biesów Alberta Jawłowskiego.
" W setną rocznicę zabójstwa Mikołaja II spod jekaterynburskiej cerkwi na Krwi wyruszyła stutysięczna procesja. Lipcową nocą wyznawcy męczeńskiej śmierci cara - odkupiciela szli w kierunku zaszytej w uralskich lasach Ganinej Jamy, domniemanego miejsca ukrycia szczątków Romanowów. Wśród proporców, ikon i krzyży nie było współczesnych symboli państwowych. Prawdziwa święta Rosja upadła bowiem przed stu laty wraz ze śmiercią ostatniego imperatora." 
Jak pamiętamy z lekcji historii Mikołaj Romanow po abdykacji wraz ze swoją rodziną przebywał w areszcie domowym. To decyzją bolszewików zapadł wyrok na całą rodzinę i wszyscy zostali zabici. Ciała rodziny carskiej załadowano na ciężarówki i wywieziono do lasu pod Jekaterynburgiem, by tam wrzucić je do nieczynnej kopalni rudy żelaza. Po ich śmierci powstało wiele teorii spiskowych, ale nie będę Was przecież zanudzać wykładem z historii, bo mam napisać o Mieście biesów. 
Miasto biesów. Czekając na powrót cara to nie jest łatwa lektura. Ode mnie wymagała wiele skupienia i zastanowienia. Autor przeskakuje z tematu na temat po to, aby wyjaśnić nam zawiłości jakie panują w Rosji, jej  problemy i bolączki. Rosja to dziwny kraj. My Polacy często jesteśmy utożsamiani z Rosjanami. Dlaczego? Może ze względu na naszą słowiańskość, a może ze względu na alkohol, bo nie ma się co oszukiwać za kołnierz to ani my ani tym bardziej oni nie wylewamy.
Autor w sugestywny sposób pokazuje nam obraz Rosji. Miejsce, gdzie zabito i pochowano carską rodzinę stało się miejscem kultu,  a z pielgrzymką przychodzą tu każdego roku tysiące ludzi. Wybudowano tam klasztor, cerkiew i miejsce pamięci. Mikołaj II zaś wraz z rodzina  uznawany jest 
przez cerkiew za świętego: wspaniałego władcę, który zginął męczeńską śmiercią.
To kolejna książka dzięki której poznałam i dowiedziała się czegoś nowego. Lubię odkrywać nieznane, a Wam z czystym sumienie mogę polecić Miasto biesów. Czekając na powrót cara Alberta Jawłowskiego.

Moja ocena 8/10

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwo Czarne.



wtorek, 17 listopada 2020

Matti Pikkujamsa CupOfTherapy Jak dbać o siebie, by być szczęśliwym i dawać szczęście innym


Data wydania: 03-11-2020
Wydawnictwo: Znak Emotikon
Ilość stron: 244
ISBN: 9788324052271


123/2020

Ostatnio stwierdziłam, że czytam za mało poradników i pora to zmienić. Póki co jestem konsekwentna w swoich działaniach co nie ukrywam napawa mnie dumą. Tym razem w moje ręce dzięki uprzejmości Wydawnictwa Znak Emotikon wpadła mała, niepozorna książeczka CupOfTherapy Jak dbać o siebie, by być szczęśliwym i dawać szczęście innym.
To jak możemy przeczytać na okładce bestseller w Finlandii, najszczęśliwszego kraju świata autorstwa Antti Ervastu - psychoterapeuty specjalizującego się w terapii rodzin, par i terapii seksualnej. Książka jest opatrzona przeuroczymi ilustracjami Matti Pikkujamsa znanego artysty i ilustratora. To pozycja zarówno dla dorosłych jaki i młodzieży mająca być antidotum na zabiegany świat. Te miniporady mają nam pomóc zadbać o siebie i być może zmienić nasze życie na lepsze.
Nie chodzi tu o radykalna zmianę życia o 180 stopni, ale o wypracowywanie krok po kroku jak zadbać przede wszystkim o siebie po to, by byś szczęśliwym i dawać szczęście innym. Banał? Być może, ale:

"Szczęśliwe życie" to sprzeczność, bo niczyje życie nie składa się z samego tylko szczęścia. (...) Szczęście polega na umiejętnym patrzeniu na całą sytuację, na podkreśleniu pozytywnych aspektów. To zdolność gładkiego ślizgania się po zmiennych falach emocji. Uczucia nie trwają wiecznie - częściowo to właśnie decyduje o ich pięknie. Nawet chybotliwą łodzią można dopłynąć do celu. Doświadczony żeglarz zawsze jest optymistą."

To zbiór cennych porad, które wypadałoby wcielić w życie. Całość podzielona jest na części:
 - rano
- w pracy 
- po pracy
- wieczorem
i dodatek o pracy w wyjątkowych okolicznościach jakim jest z pewnością pandemia.
To nie jest książka, którą pochłoniecie w godzinę czy dwie. Ona skłania do refleksji i pomaga uporządkować w naszych głowach to co z pewnością wiemy, a niekoniecznie umiemy nazwać po imieniu.
Czytało mi się bardzo przyjemnie i z pewnością sięgnę po nią jeszcze nie raz.
A na zakończenie coś optymistycznego:
" Nie bój się. Kiedy to się skończy wyprzytulamy się za wszystkie czasy."

Nie stawiam gwiazdek ani punktów, bo z pewnością każdy odbierze książkę inaczej. Mnie pomogła, a Wam przyda się taka pomoc?


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Znak Emotikon
 

Lisa Gardner Powiem tylko raz

 


Data wydania: 14-10-2020
Wydawnictwo: Albatros
Ilość stron: 448
ISBN: 9788328150940
Tłumaczenie: Lech Żołędziowski

122/2020


Powiem Wam, że wstyd. Lisa Gardner na na swoim koncie wiele książek, bo dwadzieścia, a wiele jej powieści  miesiącami zajmowała czołowe miejsce na liście bestsellerów, a ja sierota po raz pierwszy miałam okazję poznać twórczość autorki. Pewnie tak by się nie stało gdyby nie fakt, że Wydawnictwo Albatros szukało na moim ulubionym Lubimy Czytać recenzentów. Zgłosiłam się i oto miałam okazje poznać kolejny tom z serii z detektyw D.D. Warren. Na szczęście dla mnie znajomość poprzednich części nie była mi potrzebna, aby przeczytać ten dobry kryminał, bo to w mojej ocenie jest bezapelacyjnie dobry thriller w połączeniu z kryminałem. Po lekturze Powiem tylko raz musiałam dopisać pozostałe tytuły autorki do mojej niekończącej się listy " do przeczytania". Absolutnie nie mam pomysłu kiedy to nadrobię, ale z  pewnością taki dzień nadejdzie pod warunkiem, że doba będzie trwała 48 godzin.
Powieść zaczyna się z wysokiego c. W cichej i spokojnej okolicy policja znajduje ciało zamordowanego mężczyzny, do którego ktoś oddał trzy strzały, ale żeby było bardziej ciekawie do komputera należącego do mężczyzny aż dwanaście. Dlaczego?
Jak to często bywa podejrzaną o dokonanie zbrodni zostaje najbliższa osoba, a mianowicie żona Evelyn Carter. Kobieta jest w zaawansowanej ciąży. To ona kilka lat temu była podejrzana o morderstwo własnego ojca. Wtedy uznano to jednak za nieszczęśliwy wypadek, ale czy rzeczywiście? 
Czy Evelyn jest niewinna mimo, iż to ją po przyjeździe na miejsce zdarzenia policja znajduje z bronią w ręku? Czy kobieta jest zdolna do tak makabrycznego czynu, a może chciała zmylić trop?
Jeśli jesteście ciekawi to śmiało sięgnijcie po Powiem tylko raz Lisy Gardner, bo to książka, na którą z pewnością warto zwrócić uwagę. Powieści autorki nie przez przypadek trafiają na listy bestsellerów. Genialnie nakreślone portrety bohaterek i napięcie, które autorka nam serwuje sprawiają, że od książki nie sposób się oderwać.
Jeśli lubicie powieści tego gatunku to śmiało, polecam i gwarantuję, że z pewnością nie będziecie się nudzić ani narzekać na brak adrenaliny.


Moja ocena 8/10


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros




niedziela, 15 listopada 2020

Małgorzata Manelska Tam, gdzie bzy sięgają nieba


 Data wydania: 03-08-2020

Wydawnictwo: WasPos

Ilość stron: 388

ISBN: 9788366425712


121/2020


Na najnowszą książkę pani Małgorzaty Manelskiej Tam, gdzie bzy sięgają nieba miałam ochotę od momentu kiedy zobaczyłam tytuł w zapowiedziach wydawniczych. Nie ukrywam, że śledzę poczynania autorki, bo poprzednie książki były bardzo dobre. I to właśnie na profilu facebookowym Pani Małgorzaty przeczytałam, że w jednej z księgarń internetowych jest promocja. nawet minuty się nie zastanawiałam tylko zamówiłam i po raz kolejny nie zawiodłam się na pisarstwie autorki.

Autorka zabiera nas znowu na Mazury te współczesne, i te sprzed ponad sześćdziesięciu lat. mamy tutaj historię, która dzieje się w dwóch płaszczyznach czasowych: teraz i przedtem, czyli to co lubię najbardziej. Tajemnice rodzinne i nierozwiązane sprawy sprzed lat zazębiają się w powieść, od której jak zwykle nie mogłam się oderwać.

Kalina, bo tak na imię na główna bohaterka, wraca do rodzinnego domu wraz z córeczką po pięcioletnim pobycie w Anglii. Dorosła kobieta musi przyznać się do porażki na obcej ziemi, zamieszkuje początkowo z rodzicami, a po czasie przenosi się do ukochanego dziadka, Feliksa. Szuka pracy, która zapewniłaby byt jej i Lence. Dzięki koleżance sprzed lat znajduje zatrudnienie w pensjonacie Pani Małgorzaty, gdzie robi dosłownie wszystko. Udziela też korepetycji Oli, nastolatce, którą samotnie wychowuje ojciec, a ona sama w wieku buntu i wszystko wiem najlepiej, trafiła pod opiekę kuratora. Do pensjonatu przyjeżdża pani Janina, która uparła się na spędzenie urlopu właśnie w tym, a nie innym miejscu. To właśnie dzięki wspomnieniom kobiety poznajemy historię sprzed lat. W opowieściach dziwnie często splatają się historie Janiny i Feliksa, a może Ruth i Horsta? Czy dziadka Kaliny i starszą kobietę coś łączy? Sięgnijcie koniecznie po Tam, gdzie bzy sięgają nieba i przekonajcie się sami

Małgorzata Manelska po raz kolejny stworzyła historię inspirowaną prawdziwymi zdarzeniami. Historię ludzi, którym po wojnie przyszło wybierać , w którym kraju chcą zamieszkać. Historie ludzi, którym zmieniono imiona i nazwiska, aby nie brzmiały niemiecko. Historię miejsca, które kiedyś tętniło życiem, a dziś możemy je poznać tylko dzięki kartom powieści. T właśnie historię Małgi i jej mieszkańców poznajemy w Tam, gdzie kwitną bzy . Tam gdzie kiedyś żyli i mieszkali ludzie, dzisiaj słychać odgłosy przyrody.

Lubię styl autorki, której książki sprawiają, że zatapiamy się w historie bohaterów i zaczynamy żyć ich życiem. Polubiłam Kalinę i jej rezolutną córeczkę, trzymałam kciuki z Olę - zbuntowaną nastolatkę, która okazała się rozsądną dziewczyną, a cały jej bunt był krzykiem rozpaczy, ale już z wypiekami na twarzy czytała historię mieszkańców Małgi.

Mam ostatnio szczęście do książek, które czyta się z zapartym tchem.

Jeśli jesteście ciekawi historii Horsta i Ruth, Janiny i Feliksa to koniecznie sięgnijcie po Tam, gdzie bzy sięgają nieba Małgorzaty Manelskiej, a ja z niecierpliwością wyglądam kolejnych tytułów autorki.

Polecam!!!


Moja ocena 8/10

sobota, 14 listopada 2020

Anna Fiałkowska - Niewiadomska Grzeszna


 Data wydania: 30-10-2020

Wydawnictwo: Feniks

Ilość stron: 440

ISBN: 9788395902017


120/2020

Uff jak to dobrze, że sięgnęłam po tę książkę. Ależ to była petarda, którą połyka się od pierwszej strony i odczuwa żal, że to już koniec, ale... dobra wiadomość jest taka, że na końcu jest napis c.d.n, czyli...będzie kontynuacja. Anna Fiałkowska - Niewiadomska to kolejne nazwisko, które odkryłam w tym roku. Tym razem mam szczęście, bo autorka ma jeszcze jedną książkę na swoim koncie, po którą muszę koniecznie sięgnąć

Anna Fiałkowska - Niewiadomska zabiera nas do Brodnicy, gdzie poznajemy Klarę Podolską. Podkomisarz Klara Podolska zostaje przeniesiona do Brodnicy z komendy w Olsztynie. Dlaczego? tego nie wiadomo, ale młoda kobieta nie cieszy się akceptacją współpracowników, niejednokrotnie musi radzić sobie z zaczepkami i mianem czarnej owcy. To jej w udziale przypada przeprowadzenie sprawy, w której brutalnie zostaje zamordowana młoda dziewczyna. Zostaje znaleziona ze śladami pogryzienia i wyrwanym sercem. Zmasakrowane zwłoki to dopiero początek serii morderstw, które maja miejsce w malowniczej Brodnicy i okolicach. Kto jest bestialskim mordercą? Czy Klarze uda się rozwikłać sprawy morderstw młodych kobiet? Sięgnijcie koniecznie po Grzeszną Anny Fiałkowskiej - Niewiadomskiej, bo to genialnie skonstruowana historia, od której nie będziecie mogli się oderwać. Dawno żadna książka nie pochłonęła mnie tak jak Grzeszna czego najlepszym dowodem niech będzie fakt, że dzisiaj wstałam po 4 tylko po to, aby dokończyć historię Klary. To nic, że się nie wyspałam i wyglądam jak zombi, bo było warto.

To nie jest tylko kryminał z akcją trzymająca w napięciu. Autorka w Grzesznej przemyca wiele trudnych tematów, a mianowicie problem DDA - Dorosłych Dzieci Alkoholików czy problemy kobiet, które wykonują typowo " męskie" zawody i nie raz muszą udowadniać, że są na właściwym miejscu. A jakby tego było Wam mało to poznacie też Mateusza, który jest księdzem i.. tego nie zdradzę. Sięgnijcie sami i poznajcie bohaterów Grzesznej.

Genialnie napisana książka, wciągająca i trzymająca w napięciu od pierwszej strony. Napisana lekkim i przystępnym językiem Grzeszna porusza sprawy, z którymi mamy do czynienia w codziennym życiu. W makabrycznych morderstwa autorka przemyciła treści, które otwierają nam oczy na wiele spraw.

Jak dla mnie bomba i z niecierpliwością czekam na kolejne części, które przedstawią nam kolejne siostry Podolskie.

To rewelacyjna książka na jesienne dni, polecam !!!


Moja ocena 9/10


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Feniks

czwartek, 12 listopada 2020

Kathryn Croft Powrót


 Data wydania: 30-09-2020

Wydawnictwo: Burda Książki

Ilość stron: 358

ISBN: 9788380537859

Tłumaczenie: Ewa Kleszcz


119/2020

Dwa lata temu Farrah Conway porzuciła męża i półroczną córeczkę. Teraz znowu chce wrócić do ich życia. Ale czasu nie da się cofnąć, a jej rodzina nauczyła się żyć bez niej. I nie chce mieć nic wspólnego z kobietą, która odtrąciła własne dziecko.

Dla wyrodnych matek nie ma przebaczenia.

Farrah chce jednak odzyskać córkę i nic jej nie powstrzyma. Nawet były mąż i jego nowa partnerka, którzy  zrobią wszystko by ochronić małą Kayle. Zwłaszcza, że Farrah już raz ją skrzywdziła.

Ale za złe decyzje dorosłych najwyższą cenę już wkrótce zapłaci niewinna Kayla. Bo czasem nie można po prostu wrócić.

Powyższy opis pochodzi od wydawcy.

Powrót nie jest typowym thrillerem. Zamiast zagmatwanej fabuły mamy całkiem sporo emocji jakie trapią główną bohaterkę. Spotykamy się tutaj z ważnym tematem jakim jest depresja poporodowa, porzucenie oraz zerwanie więzi rodzinnych. Po tym, co zrobiła Farrah, członkowie własnej rodziny nie chcą jej znać. Nie wykazują zrozumienia dla tego co zrobiła tak jak nie mogli zrozumieć z czym boryka się kobieta pozostawiona z dnia na dzień z noworodkiem bez żadnej pomocy.

Polecam tym, którzy lubią dramat z tragedią i tajemnicą w tle. Nie ma tu niespodziewanych zwrotów akcji, ale zaskakujące zakończenie sprawi, że szeroko otworzycie oczy.

To moje pierwsze spotkanie z twórczością Kathryn Croft, ale po lekturze Powrotu myślę, że nie ostatnie.


Moja ocena 7/10


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Burda Książki









środa, 11 listopada 2020

Alexa Lavenda Żar Australii


 Data wydania: 14-10-2020

Wydawnictwo: Lipstick Books

Ilość stron: 372

ISBN: 9788328084391


118/2020

Żar Australii to debiut Alexy Lavenda znanej blogerki. Czy udany? Z pewnością okładka przyciąga wzrok, a i opis zapowiada przyjemną przygodę do  gorącej Australii i to nie tylko ze względu na panującą aurę.

Autorka zaprasza nas do świata Patrycji i Maxa, których dzieli w zasadzie wszystko, a połączyła fascynacja i uczucie, z którym nie potrafią sobie poradzić. Patrycja to Polka, która po śmierci matki wyrwała się z domu ojca alkoholika i rozpoczęła życie od nowa w słonecznej Australii. Wyjechała do cioci i rzuciła się w wir pracy. Ma niesamowity talent kulinarny, który jest nie tylko jej pasją, ale i ma być sposobem na życie. Kuchnia to jej żywioł, a gotowanie pasja, którą rozwija w każdej wolnej chwili: eksperymentuje, zmienia, udoskonala i fotografuje, bo kiedyś być może wyda książkę kulinarną. Oprócz pracy w kuchni i szkoły, Patrycja dorabia sprzątając w kurorcie multimilionera. 

Jest i Max Power, młody rekin biznesu, który nie tylko wyciągnął firmę ojca z tarapatów, ale skutecznie pomnaża posiadany majątek. I jak to w życiu bywa, gdy dochodzi do spotkania naszych bohaterów zaczyna iskrzyć. Ale czy taki związek ma szansę na przetrwanie? Czy Patrycja będzie umiała się odnaleźć w świecie, który zna z zupełnie innej strony? Czy Patrycja będzie umiała zaufać i czy Max zburzy mur, którym otoczyła się dziewczyna? Tego wszystkiego dowiecie się sięgając po debiut Alexy.

To udany debiut, który czytało się całkiem przyjemnie. Autorka zabrała nas do słonecznej i pięknej Australii, historii pełnej namiętności i gorących scen. To taka trochę bajka o Kopciuszku, ale czy my, dorośli nie lubimy bajek? Lubimy nawet jak się do tego nie przyznajemy. To lekka powieść, którą przeczytała z przyjemnością.

Jeśli szukacie lekkiej i niezobowiązującej książki, która pozwoli Wam oderwać się od zgnilizny za oknem i chociaż na chwilę zapomnieć o problemach to śmiało możecie sięgnąć po Żar Australii i przenieść się do innego świata.


Moja ocena 7/10 


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu W.A.B

piątek, 6 listopada 2020

Natasza Socha Godzina zagubionych słów


Data wydania: 28-10-2020
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Ilość stron: 299
ISBN: 9788308073124

117/2020

"Śmierć jest egoistką. Nikogo nie przygotowuje, nie tłumaczy się z tego, co robi. Przychodzi, zabiera, odchodzi i nikt nie może złożyć reklamacji. Jest minimalistyczna w swoich działaniach. Gasi oddech. Zamyka oczy. I ucina rozmowy w połowie zdania. Wyrachowana niczym aktorka, która zrobi wszystko, żeby dostać rolę."

Natasza Socha to znane nazwisko w świecie miłośników literatury. Najnowsza powieść autorki miała swoją premierę kilka dni temu. Jak tylko do mnie dotarła, rzuciłam wszystko w kąt i zabrałam się za czytanie. Zabrałam i .... przepadłam, bo tak mądrej, przemyślanej i pełnej refleksji książki dawno nie czytałam. To książka z przesłaniem i podwójnym dnem. Każe się zatrzymać, zadumać i zastanowić, co w życiu tak naprawdę jest ważne.
Boże Narodzenie to szczególny czas. Wynosimy z domu, że musi być posprzątane, musi być tona potraw, które potem trzeba mrozić, musi być choinka i musi być opłatek. Ja sama tydzień przed świętami siedzę w kuchni: gotuję, piekę, lepię i mówię: zostawcie to na święta, po czym jest stały tekst: jedzcie, bo wyrzucę. 
Godzina zagubionych słów to Natasza Socha w świątecznym wydaniu. Autorka przedstawia nam pięcioro bohaterów: Katarzynę, Marcina, Annę, Aleksego i Fabiana, a także Borysa. Pozornie przypadkowe osoby, które nic nie łączy. Tylko z pozoru, bo połączyła ich metalowa, odrapana ławka zasypana śniegiem i stająca na uboczy. Ławka, na której dostali szansę, dodatkową godzinę na rozmowę z najbliższymi, którzy właśnie odeszli. Godzinę, aby dokończyć niedokończoną rozmowę, godzinę, aby zamknąć to co niezamknięte i godzinę, aby powiedzieć, że kogoś się kocha. Aż godzina i tylko godzina.
Każdy z nas z pewnością oddałby dużo, aby taką szansę dostać. Zabiegani, zapracowani i zagonieni nie mamy czasu, nie chcemy, odkładamy na później, a przecież tego później może nie być. Życie to nie film ani książka i nie dostaniemy godziny na pożegnanie. Nagle się coś skończy beż drugiej szansy i możliwości naprawy.
Autorka zafundowała nam pięć historii, pięć życiowych historii, których nie brak w codziennym życiu. Wzruszające, prawdziwe i pełne życiowych mądrości tok można w skrócie napisać o najnowszej powieści Pani Nataszy. 
Nie odkładajmy niczego na później, nie zapominajmy o najprostszych prawdach, pamiętajmy o najbliższych i nie bójmy się rozmawiać.

"Podobno człowiek rodzi się z potężną siłą zdolną do przezwyciężania wszelkich trudności, strat i bólu. I chociaż czasem wydaje się to niemożliwe, jednak potrafi się zregenerować, napędzany ogromną siłą życia. Wszystkie te niedobre komórki zostają po jakimś czasie z naszego organizmu usunięte, wydalone i zastąpione nowymi, które nie mają już złych wspomnień."

To wartościowa książka, po którą z pewnością warto sięgnąć. Ja na szczęście mam do nadrobienia cała serię Nie. I jakoś nie będę jęczeć, że moja lista do przeczytania nie ma końca, bo warto sięgać po mądre i życiowe książki.

Moja ocena 9/10

Za możliwość przeczytania książki dziękuję serdecznie Wydawnictwu Literackiemu







 

czwartek, 5 listopada 2020

Federica Bosco Mówili, że jestem zbyt wrażliwa

Data wydania: 27-11-2019

Wydawnictwo: Feeria

Ilość stron: 272

ISBN: 9788366380264

Tłumaczenie: Natalia Mętrak - Ruda


116/2020

Już dawno miałam ochotę sięgnąć po tę książkę, ale zawsze coś stawało na przeszkodzie. Spójrzcie tylko na okładkę, którą kocha się od pierwszego wejrzenia. Ja też jestem jak ten jeż często chowam się w swoich kolcach i nie każdy ma do nich dostęp. To dla mnie książka numer jeden, do której będę zaglądać często i w chwili słabości. Czytając miałam wrażenie jakby autorka pisała o mnie. A może mnie zna?? To będzie taki mój magiczny zestaw przetrwania : koc, herbata i Mówili, że jestem zbyt wrażliwa. Obojętnie, na której stronie zacznę czytanie....,będzie dobrze.

Hiperwrażliwość, bo o niej jest poradnik to inaczej WWO, Wysoko Wrażliwe Osoby. I pewnie być może nawet przez myśl by mi to nie przeszło, gdyby nie rozmowa z koleżanką. Małgośka, weź przeczyta, bo to książka dla ciebie. Powiem Wam, że miała rację

Mówili, że jestem zbyt wrażliwa to swoisty pamiętnik, w który autorka zabrała nas w podróż przez swoje życie i przedstawiła nam wnioski do jakich doszła w czasie 44 lat. Wszystko przedstawia na swoim przykładzie i uczy jak radzić sobie z wrażliwością. Wiele wnosi i otwiera oczy na sprawy, o których wiedziałam, ale nie umiała ich nazwać po imieniu.

To nie jest poradnik, który przeczytacie w przeciągu tygodnia. Ja po każdej interesującej mnie kwestii musiałam ją przemyśleć i poukładać w głowie. Trochę czasu mi zajęło, ale było warto, bo otworzyły mi się szerzej oczy i pozwoliła na samozrozumienie.

W książce znajdziecie także test, podsumowanie, które jest swoistym wademekum i najważniejszy zestaw przetrwania, na który składa się:
1. iPod z ulubioną muzyką

2. Perfumy, bo zapach przywołuje wspomnienia i emocje

3. Głaskanie, bo działa uspokajająco na nerwy ( u mnie głaskania pod dostatkiem, bo mam koty i zawsze się któryś nawinie pod rękę)

4. Coś intensywnego do jedzenia, bo działa na kubki smakowe i przywraca do teraźniejszości

5. Zimno, bo zimna woda na twarzy przynosi ukojenie ( wiem dlaczego mam zimne grzejniki)

6.Obserwacja, bo odwraca uwagę.

7. Okulary przeciwsłoneczne,

8. Slow down, czyli zwolnij

Jak dla mnie poradnik Frederica Bosko Mówili, że jestem zbyt wrażliwa jest genialny i z pewnością będzie przeze mnie przeglądany wiele raz... tak do zaczytania.

Nie będę stawiać ani gwiazdek, ani punktów, bo dla tego poradnika nie ma skali i dla każdego będzie on znaczył coś zupełnie innego.


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Feeia 

środa, 4 listopada 2020

Agata Bizuk Zapomniana piosenka


 Data wydania:14-10-2020

Wydawnictwo: Dragon

Ilość stron: 320

ISBN: 9788381725767


115/2020

Nie jest tajemnicą, że lubię wszystko to, co związane jest z Bożym Narodzeniem, a jak na osobę kochającą czytać przystało  to szczególnym sentymentem darzę książki o tej tematyce. Jak co roku wydawnictwo zasypały nas świątecznymi tytułami i jakbyśmy chcieli je wszystkie przeczytać to zeszłoby przynajmniej do maja. Staram się być na bieżąco z ofertą wydawniczą, ale nie będę ukrywać, że niektóre tytuły kojarzę tylko po nazwisku autora albo po okładce, bo nie jestem w stanie przeczytać wszystkich nowości. Ogromnie tego żałuję, ale doba ma tylko 24 godziny i nie chce się rozciągnąć.

To moja druga przeczytana w tym roku książka o tematyce świątecznej. Do sięgnięcia po Zapomnianą piosenkę skłonił mnie opis, bo niestety jak do tej pory miałam przyjemność przeczytać tylko jedną książkę autorki, ale po takiej lekturze nie pozostaje mi nic innego jak nadrobić braki.

" Dominik wychowywał się w domu dziecka. Dziś ma już 20 lat i jest samodzielny, ale nadal próbuje odnaleźć swoją mamę. Nie ma pewności, czy zmarła, czy go porzuciła.

Pan Ksawery szykuje się do Wigilii, którą znów ma spędzić w pojedynkę. Jego jedyny syn, zajęty swoimi sprawami, nie zamierza pojawić się przy świątecznym stole.

Losy dwóch samotnych mężczyzn przetną się niespodziewanie, a połączy ich przypadek ..,albo przeznaczenie.

Czy Dominik dowie się prawdę o swojej przeszłości?

Co tak naprawdę łączy chłopaka z panem Ksawerym?

I czy magia świąt pomoże im zapełnić pustkę, którą noszą w sercach?"

Rekomendację na okładce napisała Pani Edyta Świętek, której z pewnością nikomu nie muszę przedstawiać. Pani Edyta stwierdziła, że obok tej książki nie można przejść obojętnie. To prawda, ale autorka zapomniała dodać, że konieczne jest trzymanie pod bokiem pudełka chusteczek, bo łzy też są gwarantowane. Ja tak się spłakałam, że musiałam odkładać książkę tylko po to, aby złapać oddech. Jak mamę własną kocham to nie pamiętam kiedy jakaś książka przeczołgała mnie tak emocjonalnie. Spłakałam się jak bóbr i  już sama nie wiedziałam komu bardziej współczuć:  Dominikowi czy Ksaweremu. 

Dominik ma całe życie przed sobą. To młody mężczyzna, który wychowywał się w domu dziecka. Spod skrzydeł kochającej mamy trafił do miejsca, w którym nikt nie miał dla niego czasu, a jedyne co się liczyło to przetrwanie. Wyobrażacie sobie czteroletniego chłopca, któremu zawalił się cały świat? To jego oczekiwanie aż w drzwiach stanie mama i zaśpiewa ulubioną kołysankę, rozdziera serce na milion kawałków. Całe jego dzieciństwo to jedno wielki marzenie. Marzenie o powrocie do domu, do mamy i czułych ramion. Na szczęście Dominik to twardy zawodnik, który przetrwał i z podniesioną głową może wkroczyć w dorosłe życie.

Poznajemy także Ksawerego. Mężczyznę w podeszłym wieku, który po śmierci żony mieszka sam. Syn wyemigrował z rodziną za chlebem i nie w głowie mu stary ojciec. Nie ma czasu ani na telefon, a już tum bardziej na przyjazd, bo przecież samolot kosztuje. Pech chciał, że starszy pan złamał nogę. Może na szczęście liczyć na pomoc życzliwych sąsiadów. Gdy syn wpada jak po ogień to jedyne co może zaproponować ojcu to dom starców.

Zapomniana melodia to historia tak wzruszająca, że ja zamiast czytać to najpierw musiałam złapać oddech, a potem analizowałam co ja bym zrobiła w sytuacji opisywanej przez autorkę. Od pierwszej strony polubiłam naszych bohaterów i tak bardzo chciałam, żeby ta historia miała szczęśliwe zakończenie. Autorka przedstawiła nam historię z perspektywy tak Ksawerego, jak i Dominika. Historia opowiedziana oczami starszego człowieka, który czuje się jak niepotrzebny sprzęt i młodego chłopaka, który nie miał łatwego życia. Krótkie rozdziały dopełniają się i tworzą przepiękną historię, która na długo zapada w pamięci. 

W moim prywatnym rankingu tegorocznych książek bożonarodzeniowych to numer jeden i myślę, że długo nie straci numeru jeden, bo to niesamowicie magiczna historia, którą polecam z całego serca. Ostrzegam, że będziecie potrzebować chusteczek, bo bez łez się nie obędzie.

Moja ocena 9/10


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Dragon



 

wtorek, 3 listopada 2020

Maria Paszyńska Stalowe niebo


 Data wydania: 30-09-2020

Wydawnictwo: Książnica

Ilość stron: 416

ISBN: 9788324584468


114/2020


Stalowe niebo to druga część Wiatru ze Wschodu Marii Paszyńskiej. O pierwszej części, która mnie zachwyciła miałam przyjemność pisać tutaj:

http://rudabiblioteczka.blogspot.com/2020/06/maria-paszynska-czas-biaych-nocy.html

Autorka przyzwyczaiła nas do rewelacyjnie napisanych powieści historycznych, w które wkłada całe serce. Zabiera nas w niezapomnianą podróż, w której zatracamy się i zapominamy o całym świecie.

"Anastazja i Kazimierz, rozdzieleni przez wojnę i ludzką niegodziwość, usiłują na nowo ułożyć sobie życie.

Jest rok 1920. Krwawa łuna rewolucji nad dawnym imperium rosyjskim ustępuje miejsca szarej bolszewickiej codzienności.

Po wyjściu z więzienia Anastazja przyjeżdża do Petersburga, próbuje zapomnieć o Kazimierzu i zatraca się w pracy w szpitalu. Walcząc z uprzedzeniami, zdobywa lekarskie doświadczenie i dyplom. Gdy kończy się wojna polsko - rosyjska, Kazimierz wraca na Wołyń. Opiekuje się nim nieodłączny Borys Bogdanow, który zataił przed przyjacielem, co się stało z Anastazją.

Dawni kochankowie spotykają się ponownie w świecie, w którym nic już nie jest takie jak kiedyś . Czy ich namiętne uczucie zwycięży przeciwności losu?"

W drugiej części Maria Paszyńska skupia się na losach Anastazji od momenty, gdy ta trafi do więzienia. Opowieść o Anastazji przeplata się z losem Kazimierza, który po powrocie z wojny i odejściu ukochanej, próbuje na nowo poukładać swój świat. Towarzyszy mu oczywiście nieodłączny "przyjaciel"  Borys, którego od momentu pojawienia się na kartach powieści, nie trawię i nie umiem zrozumieć. Każde na nowo próbuje ułożyć sobie życie, ale czy to jest możliwe bez drugiej połówki jabłka przy boku? Bez miłości drugiej osoby, której poświęca się każdą minutę swoich myśli i o której myśli się zasypiając i wstając?

Po wyjście z więzienia Anastazja udaje się do Petersburga, gdzie każdą wolną chwile poświęca pracy. A Kazimierz?? nie potrafi zrozumieć dlaczego Anastazja go opuściła, a że najlepiej zapomnieć po alkoholu, stacz się coraz bardziej. Jesteście ciekawi dalszych losów Anastazji i Kazimierza? Sięgnijcie koniecznie po Stalowe niebo, bo to nie tylko doskonała kontynuacja Czasu białych nocy, ale i doskonała lekcja historii.

Jestem oczarowana i zachwycona. Maria Paszyńska jak niewielu pisarzy potrafi zabrać czytelników w historyczna podróż, która nie tylko uczy i przypomina, ale i wzrusza. Napisana pięknym językiem powieść, która zabiera czytelników w niezapomnianą podróż i na długo pozostaje w pamięci. 

To genialna książka, którą koniecznie musicie poznać. Polecam!!!

Moja ocena 9/10


Za możliwość przeczytania książki dziękuje Wydawnictwu Książnica