piątek, 20 sierpnia 2021

Natalia Thiel Walc dla Izabeli

Data wydania: 08-09-2021
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Ilość stron: 472
ISBN: 9788382023176

65.

RECENZJA PRZEDPREMIEROWA

9 września będzie miała premierę książka Natalii Thiel Walc dla Izabeli. Dlaczego zdecydowałam się na zrecenzowanie tej książki? Odpowiedź oczywiście jest bardzo prosta, bo po pierwsze jest to debiut autorki, a po drugie akcja powieści rozpoczyna się w 1939 roku, a więc u moim ulubionym okresie historycznym. Czytałam egzemplarz recenzyjny jeszcze bez okładki czyli tak zwaną szczotkę i w zasadzie dopiero teraz zobaczyłam jak pięknie i klimatycznie prezentuje się całość. Okładka oddaje ducha i treść książki. Czy to udany debiut? Po lekturze stwierdzam, że jestem zdecydowanie na tak. Urzekła mnie ta historia, wzruszyła i przypomniała o tamtych czasach.  Nie ukrywam, że niejednokrotnie wycierałam zdradziecką łzę, która pojawiała się nie wiadomo skąd zupełnie niespodziewanie. To bardzo dobrze opowiedziana historia i w życiu nie spodziewałam się, że to debiut. Lubię takie niespodzianki i zaskoczenie. Nie pozostaje mi nic innego jak pogratulować autorce tak udanego debiutu i mam nadzieję, że jeszcze niejednokrotnie będzie mi dane czytać jej kolejne powieści.
Mamy rok 1939 i to właśnie wtedy poznajemy tytułową Izabelę Langer, młodą beztroską dziewczynę, pannę z dobrego domu, trochę rozpuszczoną i będąca oczkiem w głowie swoich rodziców i braci. Matka dziewczyny jest Polką, a ojciec Niemcem co będzie miało wpływ w najbliższej przyszłości. na letnim balu nasza bohaterka poznaje Jakuba Abramowicza młodego utalentowanego żydowskiego pianistę. Między młodymi ludźmi iskrzy od samego początku. czas pokaże czy miłość między dziewczyną o niemieckich  korzeniach i chłopakiem z żydowskim pochodzeniem będzie miała szansę się rozwinąć. Co tam rozwinąć, czas pokaże czy Jakub przeżyje wojnę, bo doskonale wiemy  jak kończyli Żydzi w tamtych czasach.
Całą historię poznajemy z ust samej Izabeli, która po czterdziestu latach wraca do rodzinnego majątku i opowiada ją dziewczynie, która obecnie tam mieszka. Musicie koniecznie poznać historię Izabeli, bo to opowieść, która na długo zapadnie w mojej pamięci . Historia prawdziwa, w której autorka opisuje bardzo skrupulatnie wojenną rzeczywistość. Pokazuje też przemianę głównej bohaterki, która z trzpiotowatej dziewczyny stała się odpowiedzialną i  zdeterminowaną kobietą. Nie sposób nie zakochać się w historii Jakuba i Izabeli, nie sposób nie polubić głównych bohaterów i chociaż początkowo Izabela irytowała mnie okropnie to z każdą przeczytaną stroną moja sympatia do niej rosła.
To piękna historia, która mam nadzieję zauroczy Was tak jak mnie. Sięgnijcie koniecznie po Walc dla Izabeli zwłaszcza jeśli lubicie takie historie: prawdziwe, odważne i do bólu szczere. Historie, które wywołują w czytelniku skrajne emocje od uśmiechu po łzy i od strachu po ulgę.
Jeszcze raz gratuluję autorce tak udanego debiutu, a Was zachęcam do sięgnięcia po Walc dla Izabeli i jestem przekonana, że nie będziecie żałować ani minuty spędzonej z książką. Mnie ta historia pochłonęła do tego stopnia, że kończyłam ją o 4 nad ranem.

Moja ocena 9/10

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka


Monika B. Janowska Diabli wzięli święty spokój


 Data wydania: 22-07-2021
Wydawnictwo: Lucky
Ilość stron: 496
ISBN: 9788366332508

64.

Moja duma i mój patronat, czyli kolejna książka Moniki B. Janowskiej, której twórczość bardzo lubię. Monika tym razem trafiła idealnie w mój nastrój, bo problemy i kłopoty zdają się spadać na moją biedną głowę z prędkością światła. Lektura Diabli wzięli święty spokój pozwoliła mi nie tylko chociaż na chwilę zapomnieć i oderwać się od rzeczywistości, ale i wywołała u mnie salwy śmiechu, a ostatnio to u mnie rzadkość. Życie to jednak nie bajka i nikt nie powiedział, że będzie łatwo. Wiadomo, że jak jest góra to musi być i dół, bo w przyrodzie równowaga musi być utrzymana.
Śledzę twórczość Monik B. Janowskiej od jej pierwszej książki, na którą trafiłam parę lat temu przez zupełny przypadek. Już wtedy zaintrygowało mnie jej poczucie humoru i pomyślałam sobie, że to musi być niesamowicie pozytywna osoba. Okazało się, że mieszkamy kilka kilometrów od siebie, a że w dobie internetów nie jest problemem nawiązać kontakt, a już zwłaszcza z ulubioną i prywatną pisarką, umówiłyśmy się na kawę, wymieniłyśmy telefonami i zupełnie nie zaskoczył mnie telefon od autorki ze stwierdzeniem: wiesz, że patronujesz mojej książce. Pewnie, że wiem i każdą biorę w ciemno, będę głosić wszem i wobec: ludzie czytajcie książki Moniki, bo to antydepresant, pocieszacz i zabawiacz w jednym. Mam tylko jedno zastrzeżenie i zarazem prośbę: Szanowna Pani Moniko dlaczego wydaje pani książki tak rzadko? Czy nie może brać pani przykładu z innych pisarzy i wydawać chociaż raz na kwartał? Nie musiałabym wtedy czekać jak dziecko na Boże Narodzenie. 
Diabli wzięli święty spokój rozgrywa się jak zwykle w Legnicy i to tutaj poznajemy dwie przyjaciółki: Irminę i Almę. Są tak różne jak dzień i noc. Irmina to autorka książek o miłości, której mieszkanie przypomina muzeum PRL-u, zakręcona jak słoik smalcu, lekko oderwana od rzeczywistości i niekwestionowana właścicielka samochodu marki: BMW. Zdawałoby się, że to spełniona kobieta, ale niestety chociaż pisze o miłości to w życiu prywatnym nie ma szczęścia do facetów, ale to do czasu sławetnego Sylwestra kiedy to trafia do szpitala na oddział chirurgii. To tutaj rezyduje przystojny chirurg: Jakub ( miłośnik twórczości Irminy, ale to tak na marginesie, bo facetowi nie wypada czytać romansów).
Alma to z kolei rozwódka, która spędza owego Sylwestra w towarzystwie alkoholu różnorakiej marki, maści i procentów. W szale procentów, gdy zobaczyła ilu obserwatorów ma wywłoka ( kobieta, która zabrała jej męża) zaprasza do grona znajomych tabuny ludzi z całego świata. Niby nic takiego, ale wysłane zaproszenia będą miały odbicie w przyszłości i to  nie tak odległej. Gdy u skacowanej Almy na progu pojawia się były małżonek z dziecięciem na ręku i stwierdzeniem, że  obecna małżonka zginęła bez śladu akcja przyśpiesza i sprawy nabierają rumieńców.
Nie opowiem Wam treści, ale gwarantuję, że przygody Irminy i Almy przypadną Wam do gustu i będziecie płakać ze śmiechu tak jak ja., bo autorka ma niesamowite poczucie humoru i lekkie pióro. Tutaj nic nie jest wymuszone, akcja toczy się tak, że mamy wrażenie, że uczestniczymy w życiu bohaterek. To idealna książka nie tylko na schyłek lata, ale przede wszystkim na chwile kiedy chcemy zapomnieć .To Komedia przez duże K z elementami kryminału i romansu. Tutaj nie ma miejsce na nudę, a z każdej strony po oczach wali humor. Lekka, zabawna i taka swojska.
Powiem Wam, że prywatnie Monika jest taka jak jej książki : zabawna, uśmiechnięta i emanująca pozytywną energią, którą zaraża wszystkich dokoła.
Jeśli jeszcze nie znacie twórczości Monik B. Janowskiej to nadróbcie to koniecznie i jestem przekonana, że pokochacie jej książki tak jak ja.
Na marginesie Wam powiem, że idę przeczytać rozdział, gdy Alma wyjechała z Zoltanem w góry, bo potrzebuję dawki uśmiechu. Nie wiecie kto to Zoltan?  Sięgnijcie po Diabli wzięli święty spokój i poznajcie bohaterów tej rewelacyjnej książki :)

Moja ocena 9/10

Za zaufanie i możliwość przeczytanie książki dziękuję z całego serca autorce Monice B. Janowskiej i Wydawnictwu Lucky

środa, 18 sierpnia 2021

Małgorzata Oliwia Sobczak Czerwień


 Data wydania: 04-09-2019

Wydawnictwo: W.A.B.

Ilość stron: 384

ISBN: 9788328070035


63.


Pora nadrobić zaległe recenzje, które nagromadziły mi się po urlopie. Na pierwszy ogień trafia pierwsza część Kolorów zła Małgorzaty Oliwii Sobczak Czerwień. Książka miała swoją premierę w 2019 roku, a ja dopiero teraz się za nią zabrałam i przyznaję, że to był błąd, ale na szczęście mam dwie kolejne części i mam zamiar w najbliższym czasie nadrobić własne i prywatne gapiostwo. Mało tego gdzieś tam przeczytałam, że Czerwień jest debiutem autorki i musiałam zbierać szczękę z podłogi, bo to było takie dobre, że aż smaczne. Po kiego mamy sięgać po zagranicznych autorów jak nasi rodzimi twórcy piszą tak, że aż ma się ciarki na całym ciele. Ja jestem pod ogromnym wrażeniem i mogę sobie tylko pluć w brodę, że dopiero teraz Czerwień wpadła w moje ręce, ale z drugiej strony to może i dobrze, bo nie będę musiała czekać na kolejne części, bo mam je wszystkie i moje ci one. Po raz kolejny utwierdziłam się w przekonaniu, że kocham polskich autorów, ich twórczość i nigdy to się nie zmieni. Małgorzata Oliwia Sobczak wkroczyła na polską scenę kryminalna z ogromnym przytupem i jestem przekonana, że autorki, które dzierżą pierwsze miejsca mogą zacząć się bać, bo konkurencja nie śpi i rośnie w siłę.

Pierwsza część Kolorów zła, Czerwień to kryminał, którego akcja toczy się dwutorowa. Autorka zabiera nas na Wybrzeże w lata 1996 i 2003. Dwa morderstwa, dwie podobne do siebie kobiety i siedemnaście lat różnicy. Czy możliwe, że zamordowała ta sama osoba, czy może pojawił się naśladowca? Młode kobiety są tak samo okaleczone, z chirurgiczną precyzją mają wycięta czerwień wargową. Rozwikłania tej makabrycznej zbrodni podejmuje się prokurator Leopold Bliski, ale czy to się jemu uda? Jeśli jeszcze nie mieliście okazji sięgnąć po Kolory zła to przeczytajcie je koniecznie i gwarantuję, że tak jak mnie i Was książka wciągnie od pierwszej strony.

Czerwień to genialnie napisany kryminał, w którym autorka tak przeprowadziła akcję, że czytelnikowi wydaje się, że wie kto jest mordercą, ale tylko na chwile, bo za moment dopadają go wątpliwości. Mnie zaskoczył finał i zabójcą okazał się osoba, o której nawet przez moment nie pomyślałam, że jest zdolna do tak makabrycznego czynu.

Książkę czyta się rewelacyjnie i zachłannie . Jest w niej wszystko to, co powinno być w dobrym kryminale. Ja jestem zdecydowanie na tak i już lecę sięgnąć po Czerń, bo polubiłam się z Panem prokuratorem.


Moja ocena 8/10


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu W.A.B.