Data wydania: 05-02-2025
Wydawnictwo: Flow
Ilość stron: 304
Cykl: Osadnicy na Żuławach
7/2025
Przeglądam sobie codziennie nowości na Legimi i jako przedpremiera była najnowsza książka Sylwii Kubik Dziki Zachód, która będzie miała premierę 5 lutego, a więc już pojutrze. Tak sobie tylko zerknęłam, bo zaintrygował mnie tytuł. Zerknęłam i przepadłam. Na szczęście miałam wnuk i mogłam sobie dawkować przyjemność z lektury, bo to kolejna książka autorki od której nie idzie się dosłownie oderwać. Przepięknie napisana, z mnóstwem wiedzy historycznej i ogromem pracy włożonym przez Panią Sylwię. Ma niestety jeden błąd, który mam nadzieję zostanie szybko naprawiony, bo to pierwsza część, a ja potrzebuję drugiego tomu już i natychmiast.
Mieszkam na Dolnym Śląsku w kamienicy, która kiedyś należała do Niemców i dokładnie w moim budynku znajdowała się Sparkasse,a u mnie w piwnicy wbudowany jest ogromny sejf. Moja sąsiadka, starsza Pani, została wysiedlona z okolic Trembowli i kiedyś z zapartym tchem słuchałam jej opowieści jak przyjechali na Ziemie Odzyskane.
Sylwia Kubik zabrała nas na Żuławy, gdzie przyjeżdżają pierwsi osadnicy. Wyrwani z korzeniami z własnych domów zostali zmuszeni do wyjazdu. Zostawili wszystko, dorobek swojego życia, domu, pola, wspomnienia i groby najbliższych, których na Wołyniu nie brakowało. Wolno im było zabrać tonę bagażu, stłoczyli ich w wagonach i wywieźli w nieznane. W każdym wagonie były dwie rodziny, bez warunków sanitarnych, bez odrobiny intymności pojechali w nieznane. Miały na nich czekać piękne poniemieckie domu, ziemię i raj na ziemi. Jechali przerażeni, niepewni swojego losu, pełni obaw i tęsknoty za tym co zostawili.
Trafili na Żuławy, ale jeśli myślicie, że ich wędrówka się skończyła to jesteście w błędzie. Wysiedli na stacji i nie zainteresował się nimi dokładnie nikt. Ci sprytniejsi na własną rękę znaleźli domy, ale spokój nie był im dany. Grasowali szabrownicy, ruscy i bandy złodziei, którzy w łatwy sposób chcieli się wzbogacić. Krajobraz też był inny niż ten, który zostawili na Wołyniu: płaski, mokry i bez odrobiny lasów. Jak okiem sięgnąć płasko i nijako. Tutaj przyszło im żyć. Czy poradzą sobie na tej Ziemi Obiecanej?
Sylwia Kubik stworzyła książkę, której głównym narratorem jest dom podcieniowy i powiem Wam, że ten zabieg to sztos i coś niesamowitego. To on jest świadkiem historii i wydarzeń jakie miały miejsca. To on wybiera sobie właścicieli, bo nie każdy jest godzien, aby w nim mieszkać. Jak trafił się niechciany lokator to przecież zawsze mógł podłożyć deskę pod nogi na prostej drodze czy można trzaskać okiennicami. Dom opowiada nam o poprzednich właścicielach, z którymi bardzo był zżyty. Jednych podziwiał, a innym towarzyszył aż do ostatniego oddechu. Ja wierzę w to, że domu mają duszę, bo sama w moim mieszkaniu zakochałam się od pierwszego wejrzenia i tylko spojrzałam w okna i wiedziałam, że będzie moje. Tak też się stało.
Sylwia Kubiak w rewelacyjny sposób pokazała pierwszych osadników na Żuławach, ich obawy, lęki, a także małe radości. Pokazała życie takie jakim było, prawdziwe, brutalne i bez tematów tabu. To przepiękna lekcja historii, w której zakochałam się od pierwszej strony i koniecznie poproszę o więcej, bo jestem niezmiernie ciekawa jak potoczą się losy bohaterów.
Czytajcie koniecznie, bo Sylwia Kubik to prawdziwa mistrzyni, czarodziejka słów i historii.
Moja ocena 10/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz