czwartek, 30 stycznia 2020

Kinga Wójcik Poryw


Data wydania:21-01-2020
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Ilość stron:496
ISBN: 9788381692151

8/2020

Styczeń miesiącem debiutów :) Kolejna książka przeczytana przeze mnie, kolejna recenzja do napisania i kolejny debiut, który miałam przyjemność czytać. Poryw otwiera serię o komisarz Lenie Rudnickiej,ale ile będzie miał części to żeby mnie ktoś zabił to nie mam pojęcia.Jedno jest pewne, ja przeczytałam Poryw z dużym zainteresowaniem o z pewnością przeczytam kolejne części jednak mam wrażenie, że książka wywoła burzę komentarzy z uwagi na główną bohaterkę właśnie. Już od samego początku miałam nieodparte wrażenie, że komisarz Lena kogoś mi przypomina. Kogo?? moją ulubioną Chyłkę. Może to tylko moje odczucie? Nie jest to absolutnie zarzut w stronę autorki, bo mnie osobiście książka zainteresowała.
Akcja porywu toczy się w Łodzi. To tutaj pracuje komisarz Lena Rudnicka, a w zasadzie Magdalena, która nie znosi, gdy ktoś zwraca się do niej Magda. Poznajemy ją w dość nietypowych okolicznościach. Budzi się u boku mężczyzny, którego poznała w barze i z którym spędziła noc. Z potężnym bólem głowy i kacem gigantem nasza bohaterka wraca do domu, do męża, który jak się później okazuje jest jednym z łódzkich prokuratorów. To tutaj Lena dostaje wezwanie do morderstwa. Zamordowany do Klemens Chmielny, który zginął od ciosów nożem. Denat jak wynika z pierwszych ustaleń to spokojny księgowy, który wraz z żoną prowadzi mający dawno za sobą lata świetności hotel, Retro. Chmielny to tylko z pozoru nudny księgowy, gdyż w toku śledztwa okazało się,że za uszami to miał on dużo tak samo jak jego małżonka. Nie zdradzę Wam co, bo z pewnością przekonacie się sami.
Już podczas pierwszego dnia śledztwa na scenę wkracza nowy partner Leny, Marcel Wolski, który z Warszawy wrócił na stare śmieci, jest synem komendanta i....facetem, z którym Lena spędziła noc. I Tak jak Lena skojarzyłam z Chyłką tak Marcel przypomina mi Kordiana Oryńskiego.
Tak oto powstał duet Rudnicka - Wolski. Ona bezkompromisowa, stawiająca warunki, z niewyparzonym językiem i zdeterminowana, pijąca kawę hektolitrami i nadużywająca tabletek przeciwbólowych. On zdecydowanie młodszy od niej, lekko nieśmiały i pełen poświęcenia. Ich utarczki słowne, w których to ona zawsze jest górą czynią książkę niezwykle ciekawą.
Jesteście ciekawi jak potoczyło się śledztwo w sprawie morderstwa Klemensa Chmielnego i jak poradził sobie z rozwiązaniem zagadki nowy duet na naszej scenie to koniecznie sięgnijcie po Poryw Kingi Wójcik, bo książka zapowiada świetny cykl. Autorka wprowadza czytelnika w błąd, wodzi na manowce,aby zakończyć w wysokiego c podczas ujęcia mordercy.
To bardzo obiecujący debiut i myślę, że Lena Rudnicka i Marcel Wolski znajdą swoich wiernych fanów, a o Pani Kindze usłyszymy jeszcze nie raz.
Ja w każdym bądź razie z niecierpliwością czekam na kolejną część i z żalem odnotowuje fakt, że kolejnejczęści  nie ma nawet w zapowiedziach na stronie wydawnictwa.

Moja ocena 8/10


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka



środa, 29 stycznia 2020

Victoria Gische Czas wojny, czas miłości


Data wydania: 20-11-2019
Wydawnictwo: Kobiece
Ilość stron:304
ISBN: 9788366134140


7/2020

" Czasem brak jednej osoby sprawia, że świat wydaje się wyludniony."


Lubię poznawać nowych autorów. To moje pierwsze spotkanie z Victorią Gische. I tutaj niespodzianka. bo autorka okazała się być naszą rodzimą, a Victoria Gische to pseudonim, który wywodzi się od imienia i nazwiska prababci. To taka ciekawostka :) Mało tego to autorka ma w swoim dorobku kilka powieści, a ja nie miałam zupełnie pojęcia o jej istnieniu.
Czas wojny, czas miłości to powieść obyczajowo - historyczna, której akcja rozgrywa się na przełomie wieków. Jest to opowieść o rodzinie Róży von Gosch. Seniorka rodu herbu Nieczuja nie takiego małżeństwa wymarzyła sobie dla swojego syna Henryka. Aleksandra, którą zamierza poślubić spadkobierca nie może mieć dzieci, co jednak nie okazuje się prawdą, bo z tego związku przychodzą na świat Lena i Nora.To właśnie losy Róży, Nory i Leny są motorem napędowym powieści. To one muszą się zmierzyć z brutalną wojenną codziennością, muszą pogodzić się ze stratą najbliższych , rozłąką i tęsknotą. To one muszą dokonać odpowiednich wyborów, aby żyć. No i jest jeszcze miłość, ale o tym przeczytacie sięgając po Czas wojny, czas miłości. Ale czy wojna to jest odpowiedni czas na miłość?
Czas wojny, czas miłości to książka, która mnie zaskoczyła. Autorka wykazała się ogromną wiedzą historyczną i znajomością faktów. Widać ogrom pracy włożony w napisanie książki. Znajdziemy tu wiele znanych postaci historycznych, którym autorka nie tylko dała drugie życie,ale i przypomniała nam o ich istnieniu.
Czas wojny, czas miłości to piękna opowieść o rodzinnych relacjach i trudnej miłości. Autorka funduje nam też całą gamę emocji: radość, gniew,łzy i złość, które towarzyszą nam podczas czytania.A już zakończenie wbija nas w fotel.
Jeśli jesteście ciekawi to sięgnijcie po Czas wojny, czas miłości i z pewnością nie będziecie żałować czasu spędzonego z lekturą. Polecam

Moja ocena 7/10


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Kobiece




Sylwia Kubik Pod naszym niebem



Data wydania: 02-08-2019
Wydawnictwo: eSPe
Ilość stron: 384
ISBN: 9788374829724

6/2020


" W życiu wszystko musi się równoważyć. I smutek i szczęście, milczenie i mowa."

To moja druga książka z serii Opowieści z Wiary wydawanej przez wydawnictwo eSPe i druga, która okazała się strzałem w dziesiątkę.  No i kolejny przeczytany debiut na moim koncie. Wiem, że się powtarzam, ale są debiuty i debiuty. Pod naszym niebem zasługuje na miano Debiutu ...tak przez duże D, bo to genialnie napisana i wciągająca książka, którą z żalem skończyłam. Takie książki mogę czytać codziennie,ale jak sami wiecie nie zawsze może być tak różowo. Może to i dobrze, bo chyba i świetne książki by się przejadły.
Sylwia Kubik w swojej książce Pod naszym niebem zabiera nas na wieś do wsi Brzozówka na Powiślu. Wiem, wiem powiecie, że książek o wsi to na tony można zliczyć. A owszem, ale w Brzozówkach nie ma czasu na nudę. To nie jest sielska wieś z ladszaftu. Tutaj ciągle się coś dzieje.\
Poznajemy Karolinę nauczycielkę języka polskiego, mamę dwóch córek i żonę mężowi, na którym zawsze może polegać i który ją wspiera nawet w najdziwniejszych pomysłach.Wiedzie spokojne i ustabilizowane życie w pięknym domu z wielkim ogrodem. Sielanka? Teraz już tak,ale i w życiu Karoliny były czarne chmury. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze, ale mogło być różnie.
Hania to przyjaciółka Karoliny, która prowadzi wraz z mężem gospodarstwo rolne i tak jak Karolina jest matkę dwojga dzieci: syna i córki.  Hanka gości pod dachem swoją teściową, która złamała rękę i nie bardzo radzi sobie z codziennym życiu, a jej własne córki nie kwapiły się, aby udzielić pomocy ukochanej mamusi. Ciekawe dlaczego: Ano teściowa Hanki do najłatwiejszych osób nie należy. Kobieta ani za grosz nie umie okazać wdzięczności za okazaną jej pomoc, a wręcz przeciwnie nic jej nie pasuje i o wszystko ma pretensje. Coś na zasadzie : " z kim ożenił się mój biedny syn". Do tego dochodzą kłopoty z nastoletnim synem Hanki, Tomkiem. Szesnastolatek zaczął zachowywać się dziwni, stał się opryskliwy i zamknięty w sobie.
Nie należy też zapomnieć o doktorze Macieju, który kupił zamkniętą szkołę , który uciekł z miasta i nie umie znaleźć wspólnego języka z mieszkańcami i w dodatku planuje otworzyć ośrodek dla osób uzależniony co jest absolutnie nie do przyjęcia w małej Brzozówce.
Nie należy zapomnieć o przyjaciółce Karoliny, Monice, która spędza wraz z synkiem wakacje u naszej bohaterki. To matka samotnie wychowująca niepełnosprawnego chłopca, która aż kipi z zazdrości patrząc na poukładane życie Karoliny.
Jesteście ciekawi mieszkańców Brzozówki i ich losów? Sięgnijcie koniecznie po Pod naszym niebem i jestem przekonana, że nie będziecie żałować czasu spędzonego z książką. Jedyne czego ja żałuję to fakt, że sięgnęłam po lekturę dopiero teraz. To jedna z tych książek, które się czyta jednym tchem, a bohaterów kocha całym sercem już od pierwszej strony ( no może z małymi wyjątkami). A już Gabrysię, córkę naszej bohaterki mogłabym jeść łyżkami.
To książka dopracowana w każdym szczególe.To opowieść płynąca prosto z serca i prosto w serce wpadająca. Autorka porusza w niej wiele trudnych tematów, ale radzi sobie z nimi doskonale. Pod naszym niebem to książka przepełniona ciepłem i pozytywną energią, która sprawia, że inaczej się oddycha.
To jest rzeczywiście Debiut przez wielkie D, który Wam gorąco polecam jeśli nie mieliście okazji go przeczytać.


Moja ocena 9/10

Hanna Jameson Ostatni






Data wydania: 05-01-2020
Wydawnictwo: Czarna Owca
Ilość stron: 424
ISBN: 9788380159501
Tłumaczenie: Paulina Broma

5/2020

" Wielka tablica świata została wymazana. Nie było już żadnych konsekwencji."

Ostatni Hanny Jameson to postapokaliptyczny thriller, który pozwala nam zobaczyć jak mógłby wyglądać koniec świata z perspektywy ocalałych.
Pewnego dnia w szwajcarskim hotelu podczas śniadania pojawia się komunikat, że zbombardowano Waszyngton. Znika łączność ze światem, a nikt z ocalałych gości hotelu nie wie czy ich bliscy nadal żyją ani dokąd mają się udać. Część osób ucieka, a część postanawia zostać i poczekać na ratunek. Ci, którzy zostają przekonują się jednak, że ratunek może nie nadejść.
Część gości hotelowych zostaje w swych pokojach i rozmyśla nad dotychczasowym życiem, które legło w gruzach, inni starają się zrobić coś aby przeżyć. Jednak nadchodzi zima i trzeba zebrać zapasy, bo zaczyna brakować leków i ciepłych ubrań. Trzeba również oszczędzać prąd. Szybko rozpoczyna się fala samobójstw i jakby nie było jeszcze dosyć w zbiorniku wody pitnej zostają odnalezione zwłoki dziewczynki. nasi bohaterowie starają się odkryć przez kogo i kiedy dokładnie dziecko zostało zamordowane.
Powieść jest opowiadana z perspektywy historyka, Jona Kellera. Jon w formie kroniki opisuje swoje przemyślenia na temat zaistniałej sytuacji, jak izolacja wpływa na zachowanie ludzi i jak radzą sobie w sytuacji, w której się znaleźli. Opisuje ponury hotel, w którym wyobraźnia płata figle.

" Czasami mam wrażenie, że w hotelu jest więcej osób niż nam się wydaje. To ogromne miejsce. I pobudza wyobraźnię."

Ostatni to nie jest typowy dreszczowiec. Śledztwo w sprawie śmierci dziewczynki po pewnym czasie zaczęło mnie trochę nudzić, ale sam opis wydarzeń sprawia, że podczas czytania miałam gęsią skórkę.
Powieść jest jak najbardziej warta przeczytania i niech będzie przestrogą. Można się przekonać do czego zdolny jest człowiek kiedy zburzy się jego poukładany dotąd świat.

Moja ocena 7/10

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca.












wtorek, 28 stycznia 2020

Joanna Zając Inną drogą


Data wydania: 15-12-2019
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie Białe Pióro
Ilość stron: 314
ISBN: 9788366004771


4/2020

" Pamiętaj, wszystko jest po coś, nic nie dzieje się bez powodu...Każdy ma swoje przeznaczenie, którego nic nie zmieni".

Nadrabianie pisania ciąg dalszy i ..końca nie widać :) co tam końca, to nawet światełka w tunelu nie ma :)
Wpadł w moje ręce debiut Pani Joanny Zając, a jak już zdążyliście się przekonać debiuty wręcz uwielbiam i staram się być z nimi na bieżąco. Chociaż ostatnio pisać każdy może i trudno jest wyłowić perełkę z całej masy książek, która nas zalewa.
Zuzannę poznajemy, gdy ta ma 17 lat, właśnie rzucił ją chłopak, którego zdawałoby się kochała całym sercem. To mądra i poukładana dziewczyna, która pochodzi z " dobrego domu" i jest uczennicą liceum. Porzuconej Zuzannie cały świat zwalił się na głowę, b nie dosyć, że została porzucona to jeszcze cierpi po śmierci ukochanej babci. I jak tu planować Sylwestra, gdy odechciewa się żyć? Przypadek, a może los jednak chciał, aby to w domu Zuzanny witano pod nieobecność jej rodziców Nowy Rok. To  spotkanie w gronie  przyjaciół odmieniło życie Zuzanny. To własnie wtedy poznała Huberta. Zdawałoby się, że nic nie stanie naprzeciw ich miłości. Młodzi ludzie nie widzą świata poza sobą i starają się każdą wolną chwilę spędzać wspólnie. Sielanka? Pewnie i tak by było, ale ojciec Zuzanny nie akceptuje wyboru dziewczyny i zaczyna traktować chłopaka z dystansem i rezerwa. Co chłopak po zawodówce jakiś tam mechanik samochodowy może oferować dziewczynie, z którą rodzice wiążą inne plany? Hubert tu zupełnie  nie pasuje i zaborczy ojciec robi wszystko, aby rozdzielić ukochanych/ Czy to mu się uda? Zdradzę Wam, że tylko na trochę, bo losu i przeznaczenia nie da się oszukać. I powiem Wam, że zarówno w życiu Zuzanny jak i Huberta wiele się będzie działo. Bywały momentu, że włos jeżył się na głowie, a na usta cisnęło pytanie: ile w stanie jest znieść człowiek?
Joanna Zając stworzyła dobra książkę,którą mogę polecić i nie będę się tego wstydzić. Z debiutami jak wiecie różnie bywa, ale tu udało się autorce skraść moje serce i książka mnie wciągnęła może nie od pierwszej strony, ale z każdą kolejna wiedziałam, że to będzie debiut, który należy do udanych. Dobrze wykreowane postacie tak dwójki głównych bohaterów jak i te drugoplanowe. Autorka potrafi grać na emocjach. Ta książka wzrusza i bawi, zmusza do myślenia i stawiania pytań.To książka o miłości i dorastaniu, o podejmowaniu trudnych decyzji i odpowiedzialności za drugiego człowieka, o śmierci i pustce w sercu po stracie ukochanej osoby.
To mądry i dojrzały debiut, który mogę polecić zarówno młodym kobietom jak i tym, które osiemnaście lat skończyły wieki temu.To debiut, który z pewnością się spodoba, a nazwisko autorki warto zapamiętać, bo z pewnością o nim jeszcze usłyszymy.

Moja ocena 8/10


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Literackiemu Białe Pióro



niedziela, 26 stycznia 2020

Kelly Irvin Syn pszczelarza


Data wydania: 21-01-2019
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Ilość stron: 376
ISBN: 9788381692205


3/2020

"Nasze dni na tej ziemi są policzone. Powinniśmy doceniać czas, który został nam dany, w miarę jak upływa".

Najpierw dwa tygodnie na Kubie i czytanie książek na słonecznej plaży, potem powrót do domu i końcówka remontu> Ciągle cierpię na chroniczny brak czasu, a ilość recenzji do napisania rośnie i rośnie. Pora zacząć coś z tym robić, bo w końcu zapomnę treść przeczytanych książek, a jeszcze w najbliższej perspektywie czeka mnie napisanie rekomendacji do książki mojej ukochanej autorki.Czy ktoś może zna sposób na wydłużenie doby?jeśli tak to chętnie poznam, bo ostatnio mam wrażenie, że czas pędzi ze zdwojoną prędkością
Jak wiemy amisze to jedna z najbardziej zamkniętych i tajemniczych wspólnot religijnych wywodząca się ze Szwajcarii. Jak wyczytałam w internecie jest ich obecnie około 120 tysięcy i zamieszkują w większości w USA. Żyją oni według określonych zasad, które co prawda nie są nigdzie spisane, ale przekazywane z pokolenia na pokolenie i stosowane w życiu codziennym.. Nie są oni nowocześni i nie podążają ślepo za nowinkami technologicznymi, nie używają telefonów komórkowych ani samochodów, nie noszą wąsów ani biżuterii, odzież kobiet może być tylko w określonych kolorach, nie korzystają z pomocy społecznej i od lat tradycyjnie skupiają się na modlitwie, wychowywaniu dzieci, uprawie roli. I okazuje się, że w dzisiejszych czasach da się żyć bez telefonu, internetu czy telewizora. Niektórym z nas nie mieści się to w głowie, ale amisze uważają, że jest to przejaw próżności. Jak tak się głębiej nad tym zastanowić to coś w tym jest, bo sami kupujemy najnowszy model telefonu chociaż ten stary jeszcze jest sprawny, gonimy za technologią LED, QLED czy inną led, a nasz telewizor przecież wciąż jest sprawny. Nie jest tak?
Amisze kojarzą nam się z bryczką i kobietą ubraną w ciemną suknię ( bez względu na pogodę) i czepek.. To rodziny wielopokoleniowe, które mają ogromny szacunek dla ludzkiego życia. Zakładają rodziny tylko w obrębie wspólnoty, w której od lat funkcjonują, gdyż nie wolno zawierać im małżeństw z "obcymi" co prowadzi w konsekwencji do tego, że wielu z nowo narodzonych członków cierpi na choroby genetyczne. Brak jest im najzwyczajniej  świeżej krwi. Tę właśnie niesamowicie interesującą i tajemniczą społeczność mamy możliwość poznać w książce Kelly Irvin Syn pszczelarza, która mnie zachwyciła i porwała od pierwszej strony .

Główną bohaterką powieści jest Debora Lantz, która wraz z matką i czworgiem rodzeństwa przeprowadza się do południowego teksasu, gdzie mieszka wuj Debory. To miała być kraina modem i mlekiem płynąca, a w rzeczywistości okazała się kraina, gdzie panuje niemiłosierny upał, a społeczność do której dołączyła rodzina Lantzów ledwie wiąże koniec z końcem. Debora tęskni za przyjaciółką i swoją pierwszą dziewczęcą miłością, ale jako przykładna amiszka nie może przecież sprzeciwić się woli matki, która dwa lata po śmierci męża sprzedała dom. Mieszkają w niesamowitej ciasnocie, ale matka Debry planuje poślubić swoją miłość sprzed lat . Czy do ślubu dojdzie? 
To tutaj w Teksasie Debora poznaje syna pszczelarza, Fineasza Kinga. Młody chłopak unika towarzystwa, gdyż po wypadku, któremu uległ w młodości ma okaleczoną  twarz i każdy przejaw zainteresowania jego osobą odbiera jako litość. Debra jednak tego nie dostrzega, ona widzi prawdziwe piękno, które chłopak skrywa głęboko w sercu. To dzięki niemu zaczyna spoglądać inaczej na otaczający ją świat. Czy między Deborą a Fineaszem zaiskrzy? Co zwycięży: upór Debory czy kompleksy Fineasza? Jeśli jesteście ciekawi to sięgnijcie koniecznie po Syna pszczelarza, bo to niesamowita i wciągająca historia.
Autorka ukazuje nam trudne, ale szczęśliwe życie amiszów, ich codzienny znój i trud, ale i niesamowity szacunek do tego co nas otacza.To książka. którą się pochłania i żal nam ubywających stron. To książka, w której bohaterowie są wyraziści i nie sposób ich nie lubić. Strasznie ucieszyła mnie informacja, że Syn pszczelarza jest pierwszą częścią cyklu W krainie amiszów. Nie pozostaje mi nic innego jak uzbroić się w cierpliwość i czekać na kolejne części, a Wam polecam gorąco, bo to naprawdę świetna lektura, którą z pewnością pokochacie.

Moja ocean 9/10


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka

sobota, 4 stycznia 2020

Nadine Dorries Anioły z Lovely Lane


Data wydania: 22-11-2019
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Ilość stron: 488'
Tłumaczenie: Adam Tuz
ISBN: 9788381692045

2/2020

Moja druga książka w tym roku i druga, którą czytało się świetnie. Oby wszystkie trafiały się takie to będzie wyjątkowo udany rok:) ale może nie ma co zapeszać i chwalić dnia przed zachodem słońca.
Seria Lovel Lane składają się z czterech części, a Anioł stanowią jej pierwszą część, którą zgodnie z zapowiedzią z okładki czytało się wyśmienicie.
" Pierwszy tom bestsellerowej serii o wspaniałych, pełnych poświęcenia pielęgniarkach.
Anglia rok 1953. Do domu pielęgniarek przy Levely Lane z Liverpoolu przybywa pięć nowych uczennic, żeby rozpocząć praktyki w szpitalu St.Angelus.
Dana jest Irlandką i uciekła z rodzinnego gospodarstwa. Victoria pochodzi z arystokracji, ale jej rodzina jest zadłużona po uszy. Beth, córka wojskowego, zaprzyjaźnia się z charakterną Celią Forsyth. Pammy zaś urodziła się w najgorszej dzielnicy Liverpoolu i od zawsze ma w życiu pod górkę.
Rzeczywistość, z którą przyszło im się zmagać, jest skomplikowana i silnie zhierarchizowana. Są zasady, których bezwzględnie należy przestrzegać, a w St. Angelus każdy ma swoje miejsce - i biada tym, którzy zbłądzą poza jego granice lub spróbują się zbuntować przeciw panującemu porządkowi.
Pewnego dnia do szpitala zostaje przyjęta młoda dziewczyna po całkowicie spartaczonej, przeprowadzonej zbyt późno aborcji. To zdarzenie będzie początkiem tragedii, która wstrząśnie światem St.Angelus aż do samych posad..
Życie i śmierć, miłość i troski, ale też wsparcie i prawdziwa przyjaźń. Jak to w życiu."
Nasze bohaterki mieszkają w domu przy Lovely Lane wraz ze swoją opiekunką, która dba o to, aby miały co jeść i aby się wysypiały, a przede wszystkim dba o ich morale, bo w tamtych czasach pielęgniarką mogła być tylko osoba niezamężna.Po co? może po to, aby nie zaprzątać sobie głowy problemami rodzinnymi i móc w pełni poświęcić się opiece nad pacjentami.
Piątka bohaterek po ukończeniu kursu teoretycznego podejmuje praktyki w szpitalu St.Angelus, który cieszy się doskonałą opinią wśród ludności Liverpoolu. To szpital mocno zhierarchizowany, gdzie każdy musi znać swoje miejsce, a początkujące pielęgniarki wykonują najbardziej niewdzięczne prace.Tu nie ma miejsca na plotki i filiżankę herbaty, wszystko ma swój określony czas.
Pierwszy tom jest preludium do tego co będzie się działo w pozostałych częściach ( mam taka nadzieję) Poznajemy każdą z dziewcząt od momentu wyjazdu z domu, poznajemy ich motywy oraz to co nimi kierowało w wyborze służby jaką jest pielęgniarstwo. Lekko nie zgadzał mi się opis z okładki o Danie, bo ona wyjechała żegnana przez całą irlandzką społeczność, w której dorastała i żyła. Miała tam absztyfikanta, ale chociaż ona unikała go jak ognia to podczas imprezy pożegnalnej ów "mężczyzna" próbował ją zgwałcić i spowodować, aby nie wyjeżdżała.
Pierwsza część zapowiada rewelacyjną serię o pielęgniarkach z Lovely Lane. Napisana z niesamowitym rozmachem sprawia, że czytając mamy wrażenie jakbyśmy uczestniczyli w wydarzeniach z lat 50-tych w Liverpoolu. To książka o życiu wraz z jego blaskami i cieniami, o poświęceniu dla drugiego człowieka, ale też i o pierwszych miłościach i wykorzystywaniu tych, którzy stoją niżej w szpitalnej hierarchii. Jak to w zamkniętym środowisku bywa wszyscy mają swoje tajemnice, nie wszyscy się lubią, a inni zawierają przyjaźnie.
Jeśli jesteście ciekawi jak wyglądały szpitale w Anglii w tatach 50-tych to sięgnijcie po Anioły z Lovely Lane, bo to świetnie napisana książka. Ja już nie mogę się doczekać kolejnych części.


Maja ocena 8/10



Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka

piątek, 3 stycznia 2020

Agnieszka Olejnik Rozmerdane święta


Data wydania: 13-11-2019
Wydawnictwo:Kobiece
Ilość stron: 336
ISBN: 9788366436237

"Życie jest rzeką, płynie tylko w jedną stronę i nawet jeśli zdarzają się meandry, te ostre zakręty, kiedy przez chwile wydaje nam się, że jesteśmy bardzo blisko czegoś, co już było - to przecież taki meander nigdy nie stanie się kołem. Nie wejdziemy drugi raz do tej samej rzeki."

Mamy styczeń, a ja dalej w świątecznej tematyce i tak sobie planuję do Wielkanocy, a kto mi zabroni? U mnie święta były rozmiauczane, a nie  rozmerdane z racji ilości kotów, które mamy na stanie. Co ja mam poradzić, że każdego bezpańskiego zwierzaka mi szkoda i gdybym miała tylko możliwość to zapewniłabym schronienie wszystkim.
Rozmerdane święta urzekły mnie nie tylko okładką,ale i opisem:
" Szukasz bożonarodzeniowej powieści o miłości?Jesteś na najlepszym tropie!
Olgierd oddaje się pracy polonisty.
Krystyna ubolewa nad kawalerskim życiem swojego syna.
Świat Sary kompletnie się zawalił.
Stanisława opuściła żona, a Małgorzata odczuwa trudy samotnego macierzyństwa.
Pewne zbiegi okoliczności całkowicie odmienią losy tych pozornie przypadkowych osób i sprawią, że nadchodzący czas nabierze prawdziwie świątecznego blasku.Szczególnie gdy na horyzoncie pojawi się wychudzona, schorowana znajda - kundelek Ziyo, który całkowicie odmieni los....nie tylko swojego właściciela."
Agnieszka Olejnik w swojej najnowszej książce oddała znakomicie klimat bożonarodzeniowych świąt i atmosferę, która zawsze im towarzyszy. Stworzyła piękną i niesłychanie wzruszającą powieść, która bawi, wzrusza i sprawia, że ma się ochotę natychmiast przygarnąć czworonoga :) czyli coś dla mnie chociaż obawiam się, że mąż mógłby już kolejnego nie strawić. I chociaż fabuła Rozmerdanych świąt jest naiwna i przewidywalna to w zupełności nie przeszkadza to z znakomitej lekturze z kubkiem herbaty i...rudym kotem przy boku, bo Ruduś nie opuszcza mnie na krok i leżał koło mnie non stop.
Olgierd jest singlem, który wyprowadził sie od nadopiekuńczej matki, Krystyny, pracuje w szkole jako polonista i od lat podkochuje się w swojej koleżance Sarze. Niestety plotka sprawiła, że Sara widzi w nim tylko przyjaciela i powierza mu nawet najbardziej intymne sekrety ze swojego życia. Bo czy można zakochać się w geju? Matka Olgierda pracuje w sklepie z torebkami, którego właścicielem jest Stanisław. Stanisława opuściła żona i to właśnie Krystynie wylewa swoje żale i zmartwienia. Poznajemy jeszcze Małgorzatę, którą po śmierci córki i po tym jak się okazało,że syn Marcin prawdopodobnie będzie niepełnosprawny nie tylko fizycznie, ale i umysłowo, opuścił mąż. Małgorzata samotnie wychowuje syna,ale dokucza jej samotność i chciałaby mieć kogoś u swojego boku. Tylko czy będzie umiała zaufać?
Nie sposób teraz nie powiedzieć o najważniejszym bohaterze, Ziyo, którego Olgierd zupełnie przypadkowo znalazł ...w śmietniku. Ten maluch od samego początku skradł moje serce i bawił swoimi psotami do łez. Do łez wzruszyła mnie tez walka psiaka i jego właścicielem z nieuleczalną chorobą. Jeśli jesteście ciekawi jak potoczą się losy Ziyo to sięgnijcie koniecznie po  Rozmerdane święta. To książka, która uczula na krzywdę czworonogów, bo nie należy zapominać, że zwierzaki to nie tylko przyjemność, ale i obowiązek i koszty ( wiem co mówię, bo moje koty to studnia bez dna).Bardzo mi się podobała akcja, którą przeprowadziły schroniska w tym roku, ze mianowicie to, że wstrzymały w tym roku adopcje zwierzaków przed świętami.To genialne posunięcie według mnie, bo zwierzak to nie zabawka.
Widać, że autorka miała albo ma jakiegoś sierściucha, bo opisy psot Ziyo są niesamowicie realistyczne. No ale sami powiedzcie co ma zrobić taki mały psiak jak wszystko tak nęci zapachami,a już opis jak Ziyo rozprawił się kołnierzem pralki rozłożył mnie na łopatki. Od razu przypomniał mi się nasz Tami, którego musieliśmy niestety uśpić w zeszłym roku jak w kozaków, na które odkładałam ze trzy miesiące, czekałam na przecenę i w końcu oszczędzałam, żeby się nie zniszczyły zrobił model letni, zeżarł całe palce:) i co miałam zrobić? nic ) mogłam schować do szafki.
Jeśli lubicie książki, które śmieszą i wzruszają to koniecznie sięgnijcie po Rozmerdane święta Agnieszki Olejnik. Dla mnie ta książka to strzał w dziesiątkę.



Moja ocena 8/10