piątek, 5 czerwca 2020

Beata Majewska Zapomnij, że istniałem


Data wydania: 13-05-2020
Wydawnictwo: Jaguar
Ilość stron: 368
ISBN: 9788376868745


60/2020


Pora nadrobić jak zwykle zaległości recenzyjne, ale tak to jest jak się wyjeżdża do pracy i nie ma się internetu. Przeczytałam chyba z dziesięć książek i mam niesamowite zaległości recenzyjne. Jeszcze trochę, a blog umarłby śmiercią naturalną, a do tego nie mogę dopuścić, bo to moja pasja.
Książki Beaty Majewskiej znam, bo kiedyś coś tam czytałam  i jak mnie pamięć nie zawodzi to podobał mi się styl autorki. Na wyjeździe przeczytałam jeszcze jedną książkę Pani Beaty, ale nie zdradzę którą dopóki nie napiszę recenzji, a że byłam nią zachwycona to jak najszybciej sięgnęłam po najnowszą propozycję autorki. Z reguły książki z takimi okładkami omijam szerokim ługiem, bo mam wrażenie, że wynudzę się przy nich setnie to przyznaję, że Zapomnij, że istniałem czytało się dobrze, a jakby tego było mało będzie druga część, po która z pewnością sięgnę.

Tak wydawca zachęca nas do sięgnięcia po książkę;
" Trzydziestoletnia Luiza Mleczko, panna, mieszkanka wsi, kobieta nieco sztywna i pryncypialna, ale szalenie elegancka i zadbana, uparta, pyskata i rezolutna, na dodatek urzędniczka ( sołtyska) i Rafał Snarski "emerytowany"bokser i gangster, który zaszywa się w wiosce, by uciec przed całym światem, człowiek szorstki, nieprzyjemny, skrzywdzony okrutnie przez los. Ta dwójka od początku, od pierwszego spotkania prowadzi nieustanną walkę między sobą. Czas pokaże, czy Luizka zaręczona z gminnym sekretarzem poczuje mięte do łobuza..."

Zapomnij, że istniałem wciągnęło mnie do pierwszej strony i pokazuje, że autorka nie tylko dobrze pisze, ale potrafi tak pokierować losami bohaterów, ze biedny czytelnik jest skołowany i momentami ma ochotę rzucić książką w kąt tylko po to, aby za moment zarwać noc i doczytać do końca Tylko co z tego jak na druga część przyjdzie nam czekać nie wiadomo ile, a pierwsza zakończyła się tak, że dwa razy czytałam ostatnią stronę, bo myślałam , ze zdurniałam. Koniecznie sięgnijcie po Zapomnij, że istniałem, bo to dobrze napisana, wciągająca książka i być może okładka sugeruje gorący erotyk to jednak jest to obyczajówka w wątkiem kryminalnym. Nie brakuje tu scen, ale są dobrze wpisane w powieść i chyba gdyby ich nie było to czegoś by brakowało.
Rafał Snarski jest byłym bokserem, którego na spokojna, sielską wieś wygnały traumatyczne przeżycia, po których niejednemu ciężko byłoby się pozbierać i żyć dalej. Rafał stracił w wypadku samochodowym żonę i małego synka. Przeprowadzka na wieś jest ucieczką i próba poradzenia sobie z zaistniała sytuacją, a także chęcią ukrycia mrocznych sekretów z przeszłości. Rafał mieszka w domku położonym na końcu wsi. To tutaj w otoczeniu przyrody, ciszy i miejscu gdzie nikt go nie zna chce zacząć wszystko od nowa. No cóż widocznie Rafał nie znał realiów polskiej wsi gdzie każdy wie o każdym wszystko, a nawet jak nie wie to sobie dopisze i domaluje.
We wsi, w której zamieszkał Rafał rolę najmłodszego sołtysa w Polsce pełni Luiza Mleczko, która swoją funkcję sprawuje zupełnie społecznie, ale przecież może sobie na to pozwolić, bo żyje na koszt rodziców. Nic nie umknie czujnemu oku Luizy, która chce pomóc każdemu i za wszelka ceną. Luiza to ten typ osoby, której jak zamkną drzwi przed nosem to wejdzie oknem, nie a dla niej rzeczy niemożliwych. To ona jako pierwsza postanowiła zbliżyć do nowego mieszkańca, bo przecież segregacja śmieci jest nie tylko ważna, ale i stanowi doskonały pretekst do odwiedzin, a jak dodamy do tego rozliczenia podatkowe i 1% podatku, który może pomóc to wizyta staje się wtedy konieczna.. Nasza bohaterka jak przystało na pannę ma narzeczonego, z którym ślub jest już zaplanowany. I pewnie by do niego doszło, gdyby nie splot okoliczności, w których pierwsze skrzypce gra nowy mieszkaniec wsi. Oj namiesza się w życiu Luizy i Rafała, będzie się działo dużo, szybko i będzie zaskakująco. Jeśli jesteście ciekawi to koniecznie sięgnijcie po najnowszą książkę Beaty Majewskiej i jestem przekonana, że nie będziecie żałować.
To jedna z tych książek, które czytają się same, a lekkość pióra autorki sprawia, że nawet nie wiadomo kiedy z żalem zamykamy ostatnią stronę, a w sercu pojawia się żal, że na kontynuację przyjdzie nam czekać. Autorka rewelacyjnie zbudowała fabułę, w której wiele się dzieje i nie ma czasu na nudę. To książka, która pozwala odpocząć po ciężkim dniu pracy i oderwać się od codzienności. Mnie się bardzo podobała i mam nadzieję, że druga część, która jak się okazało ma ukazać się jesienią wyjaśni to co niewyjaśnione i będzie miała zakończenie w stylu " żyli długo i szczęśliwie" , a może znowu autorka zafunduje nam prawdziwy rollecoaster emocjonalny? Poczekamy, zobaczymy.... choć przyznaje, że zżera mnie ciekawość :)


Moja ocena 8/10

2 komentarze: