Strony

środa, 3 kwietnia 2019

Zofia Mąkosa Wendyjska Winnica. Cierpkie grona



Data wydania: 10-05-2017
Wydawnictwo: Książnica
Ilość stron: 496
ISBN: 9788324582648


42/2019

" Bo tak właśnie jest w życiu. Radość przeplata się ze smutkiem."


To moje drugie podejście do Wendyjskiej Winnicy i żeby mnie ktoś zabił  i pokroił n milion kawałków to nie mam bladego pojęcia dlaczego nie dokończyłam książki. Nie wiem, ale bardzo tego żałuję, bo od jej wydania minęły prawie dwa lata. I jak zobaczyłam, że już jest drugi tom to doszłam do wniosku, że trzeba w końcu poznać debiut Pani Zofii. I wiecie co Wam powiem: jak ludzie piszą takie debiuty to nie pozostaje mi nic innego jak zdjąć czapkę z głowy i ukłonić się nisko, szacunek. Chociaż nie byłabym sobą gdybym nie sięgnęła po II część i nie sprawdziła czy zachwyci mnie tak samo jak Cierpkie grona.
Ta książka mnie zaczarowała i sprawiła, że razem z Martą pracowałam na roli, czułam zapach pól i strach przed niewiadomym. Autorka w sposób niezwykle plastyczny oddała atmosferę Chwalimia, niewielkiej osady na pograniczu niemiecko- polskim, wplotła historie w życie zwyczajnej rodziny, ale zrobiła to w taki sposób, że bez historii nie byłoby książki. Czaruje nas Pani Zofia słowem i leniwie snuje opowieść, która ukazuje nam obraz nie z pola walki czy obozu koncentracyjnego, ale z życia rodziny niemieckiej.
Akcja zaczyna się w 1938 r, Marta Neumann, bo tak nazywa się nasza bohaterka zamieszkuje w Chwalimiu od pokoleń, jest potomkiem Wendów, gorliwą luteranką i kobietą niezmiernie pracowitą. To na jej barkach spoczywa całe gospodarstwo, bo mąż, rodowity berlińczyk, jest urzędnikiem i nie bardzo się kwapi do pracy na roli. Marta wraz z córką Matyldą i kuzynką Janką od świtu do nocy urabia sobie łokcie, aby wszystko funkcjonowało jak w zegarku. Tu życie wyznaczają nie tylko pory roku, ale i zwierzęta, które wymagają nieustannej pracy. Nikt nie powie przecież krowie, że dzisiaj dojenia nie ma, bo jest niedziela. Mija rok i do władzy dochodzi Hitler, zaczynają się powołania do wojska i we wsi zaczyna brakować rąk do pracy. Jak poradzi sobie Marta z rodziną? Czy wszystkim uda się przetrwać? Jeśli jeszcze nie czytaliście Wendyjskiej Winnicy to sięgnijcie po nią koniecznie.
To napisana z wielkim rozmachem epicka saga, którą czyta się powoli i z namaszczeniem.  Przyznają, że po raz pierwszy czytałam o wojnie widzianej oczami Niemców, zwyczajnych ludzi, z których jedni ślepo wierzą Hitlerowi, a inni podchodzą do całej ideologii sceptycznie. To nakreślony z rozmachem obraz życia zwyczajnych ludzi, którzy związani byli ze swoją ziemią od pokoleń i przywiązani do tradycji i ojcowizny, to obraz wiejskiej społeczności z ich specyficzną mentalnością.
To nie jest książka, którą połyka się w jedno popołudnie. To książka, która wymaga skupienia i uwagi, chwili zadumy i zastanowienia. Ja jestem oczarowana i zakochana, czuję że Cierpkie grona zostaną na dłużej w moich myślach.
Gratuluję autorce z całego serca takiego debiutu i mam nadzieję, że druga część będzie równie zajmująca. Sprawdzę osobiście :)


Moja ocena 10/10

8 komentarzy:

  1. Cenię sobie debiuty, a skoro ten jest taki dobry, to koniecznie muszę przeczytać. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Raczej nie moje klimaty, więc sobie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękna recenzja. Dziękuję. Mam nadzieję, że drugi tom będzie się Pani równie podobał. Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie słyszałam o tej książce, koniecznie muszę ją przeczytać, bo jak widzę zdecydowanie lektura dla mnie! :)

    OdpowiedzUsuń