Strony
▼
wtorek, 17 kwietnia 2018
Hubert Fryc Szeptać
Data wydania: 31-01-2018
Wydawnictwo; Książnica
Ilość stron:248
ISBN: 9788324583010
39/2018
" Calutki świat mieścił się w czterech drewnianych ścianach, pod drewnianą powałą i dachówkami. Dlatego słychać było dobrze, co niesie jodłowe drewno. A niesło szepty, które dla mnie było obietnicą zagadki. W chałupce dziadków aż skrzyło się os szeptów."
I znowu trafiłam na debiut i standardowo nie miałam o tym pojęcia. Chociaż książka wydana została w styczniu to od momentu jak tylko zobaczyłam okładkę to wiedziałam,że muszę ją przeczytać. I oczywiście zdaję sobie sprawę,że nie należy oceniać książki po okładce to muszę szczerze przyznać,że ja często to robię. Okładka Szeptać mówiła do mnie od pierwszego wejrzenia " weź mnie i przeczytaj". I przyznaję się bez bicia,że moja intuicja po raz kolejny mnie nie zawiodła, bo to przecudna podróż w przeszłość i opowieść o polskiej wsi, ale to też książka pełna szeptów i mistycyzmu, po którą zdecydowanie warto sięgnąć.
Trochę o treści, bo pewnie jesteście ciekawi o czym są Szepty. Główny bohater, Michał, po śmierci ukochanej babci otrzymuje w spadku dom. Dom, w którym jako nastoletni chłopak spędzał wakacje. Dom pełen miłości i miejsce, gdzie żyli ukochani ludzie. Upływ czasu jednak sprawił,że ów dom nadaje się jedynie do rozbiórki, bo skrzypi w nim każda deska i każdy kąt.Nie łatwo jednak rozstać się z miejscem, które się kocha. Podczas porządków natrafia na kasety, które wiele lat temu nagrywał podczas rozmów z dziadkiem. Ten powrót do przeszłości otworzył naszemu bohaterowi oczy i podjął decyzję,że czas na zmiany. Jakie??? Sprawdźcie to koniecznie sami i gwarantuję,że będzie to niezapomniany czas.
Autor uświadamia nam,że najważniejsze w naszym życiu są relacje rodzinne i miejsca, które kochamy całym sercem i nawet w myślach wracamy do nich z sentymentem. Każdy z nas ma takie miejsca w swoim sercu, gdzie wędrujemy, by ukoić skołatane nerwy. I chociaż niektóre z tych miejsc już nie istnieją albo żyją w nich inni ludzie to nam będą zawsze kojarzyć się z ciepłem, miłością, gdzie zawsze na nas czekano.
Hubert Fryc właśnie zabrał mnie w taką sentymentalną podróż do krainy dzieciństwa, pełnej magii i szeptów, spracowanych rąk ludzi, którzy całe życie związani byli z ziemią. To nostalgiczna książka, która skłania do refleksji i zastanowienia się co jest ważne. Akcja toczy się leniwie i zostaje w naszej głowie jak wspomnienia z dzieciństwa.
To cudowny debiut, a ja jestem szczęśliwa,że zaufałam swojej intuicji i oceniłam książkę po okładce.
Moja ocena 8/10
Uwielbiam czytać dobre debiuty, więc na ten na pewno się skuszę.:)
OdpowiedzUsuńGwarantuję,że nie będziesz żałować :)
OdpowiedzUsuńJak tez się skuszę! :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie:)
OdpowiedzUsuńPiękne są takie książki, które pokazują jak wiele mądrości niosą nam nasi przodkowie. Okładka faktycznie ładna a powieść bardzo chętnie przeczytam. :)
OdpowiedzUsuńPolecam serdecznie
OdpowiedzUsuń