Strony

poniedziałek, 1 stycznia 2018

Jeszcze raz Agata Przybyłek

1/2018
Jak daleko można się posunąć, by odzyskać utraconą miłość? 
Agata nie potrafi pogodzić się z odejściem Alana. Porzuca swoje dotychczasowe życie i postanawia odzyskać ukochanego. Pełna nadziei, chce mu pomóc uporać się z problemami. Nie spodziewa się jednak, że tak trudno odbudować raz utracone zaufanie. I że jej miejsce w sercu Alana zajmuje ktoś, komu trudno będzie dorównać. 
Poruszająca opowieść o tym, jak cienka jest granica między obsesją a miłością. I jak łatwo ją przekroczyć. 
Agata Przybyłek po raz kolejny udowadnia, że potrafi zarówno bawić, jak i wzruszać. Czytelniczki, które z zachwytem przyjęły jej powieść "Bez Ciebie", z pewnością polecą również tę subtelną i chwytającą za serce książkę!
Wydawnictwo Czwarta strona
Data premiery 2017-05-10
Ilość stron 360
Zaczynając tę książkę chyba nie bardzo wiedziałam czego się spodziewać. Na pewno nie spodziewałam się kontynuacji Bez Ciebie, a już na bank nie spodziewałam się ,że dostanę taką dawkę emocji, która sprawi,że nie będę umiała pozbierać myśli. To książka jest przerażająca , a jednocześnie od pierwszej strony chwyta za serce i z żalem patrzy się na ubywające kartki.
W Jeszcze raz autorka skupia się na Agacie, byłe dziewczynie Alana,a cała akcja przedstawiona jest z dwóch perspektyw: Alana, który próbuje pozbierać się po stracie ukochanej osoby, która zginęła w katastrofie samolotowej i Agaty, byłej dziewczyny, która z pozoru twardzielka, przeszła w dzieciństwie piekło. Nasi bohaterowie spotykają się ponownie, ale czy wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, hmmm... podobno z odgrzewanych dan to najlepszy jest bigos.
Prawdę mówiąc to początkowo miałam ochotę naszą bohaterkę udusić gołymi rękami, ale jak poznałam jej dzieciństwo to zrobiło mi się jej ogromnie żal. Agata była molestowana przez własnego ojca. Nie umiem sobie nawet wyobrazić jakim to trzeba być dewiantem, aby tak postępować z własnym dzieckiem. Na pozór szanowana rodzina, on dyrektor jednej ze szkół i ona, księgowa, zwyczajna rodzina, ciesząca się szacunkiem małomiasteczkowej społeczności,a w czterech ścianach piekło, którego nie sposób sobie wyobrazić. Matka oczywiście ślepa i głucha na wszystko:( tragedia. Powiem szczerze,że wszelkiego rodzaju dewiantów skazywałabym na dożywotnią pracę w kamieniołomach, bo kary śmierci nie ma niestety. Taka trauma zostaje przecież do końca życia o ile w ogóle da się po czymś takim wyjść. Ile to siły i determinacji wymaga od młodego człowieka,żeby potem poradzić sobie w dorosłym życiu. Ja nawet nie umiem sobie tego wyobrazić.
Autorka podejmuje bardzo trudne tematy: kazirodztwo, żałobę po stracie najbliższej nam osoby wraz z jej wszystkimi etapami. To książka mądra i dojrzała, pozbawiona zupełnie cukierkowatości, pełna brudów, bólu, strachu i lęku. Mimo,że czyta się ją rewelacyjnie ja nie sięgnęłabym po nią po raz kolejny, bo to książka, która odbiera złudzenia.I chociaż zakończenie autorka zostawiła nam otwarte to mam nadzieję,że żyli długo i szczęśliwie,bo wczoraj było wczoraj,a dzisiaj jest dzisiaj i każdy ma prawo do szczęścia.
Cieszę się,że nowy rok rozpoczęłam z wysokiego  c,bo to może znak,że będę trafiać w tym roku na same takie perełki. 
Moja ocena 7/10.

2 komentarze: