Strony

czwartek, 17 lipca 2025

Sylwia Kubik Córka księdza


 Data wydania: 18-06-2025
Wydawnictwo: Filia
Ilość stron: 320


37/2025

Sylwia Kubik stworzyła kolejną powieść, która jest gotowym scenariuszem filmowym. Autorka ma niesamowity dar snucia opowieści w ten sposób, że wciąga nas w środek wydarzeń, żongluje emocjami i pozostaje z nami na długo. Czytanie tej książki boli, bolą nawet cebulki włosów, a pięści same zaciskają się chcąc kogoś zabić. Kogo? Jeśli czytaliście Córkę księdza ta znacie odpowiedź na to pytanie, a jeśli nie to koniecznie przeczytajcie. Jestem ciekawa czy będziecie mieć podobne odruchy jak ja.
Jedna historia i dwie opowieści, które łamią serce na drobne kawałki. Historia Zosi i Matyldy. W latach sześćdziesiątych poznajemy Zofię, która marzyła o tym, aby się uczyć, marzyła o miłości i spokojnym życiu. Los nie był dla niej jednak łaskawy. Okoliczności sprawiły, że wraz z matką i młodszą siostrą dostały pracę w PGR-ach. Pracę, która była nie tylko ciężka fizycznie, ale i śmierdząca. Z pokorą znosiła zaczepki, pracowała ponad siły, a po pracy, gdy dodatkowo wykonała prace zlecone jej przez matkę w domu, uciekała nad rzekę, Tam marzyła i wyobrażała sobie przyszłe życie. Gdy na jej drodze stanął Krzysztof przystojny, elegancki i elokwentny wydawało jej się, że wygrała los na loterii. Zakochała się i oczami wyobraźni widziała siebie u jego boku. Krzysztof niewiele mówił o sobie, była pełen tajemnic i na spotkania przychodził tylko w tygodniu. Gdy okazało się, że nasza bohaterka jest w ciąży wyznał jej bolesną prawdę, że jest księdzem. Świat Zofii runął w posadach, a gdy jeszcze do tego dodamy jej matkę, gdy dowiedziała się o ciąży, mentalność środowiska, w którym się znalazły to możecie sobie tylko wyobrazić co musiała znieść ta biedna dziewczyna, a jak się potem okazało był to przedsionek piekła.
Opowieść Matyldy, którą ta snuje przy łożu Zofii rozszarpała mnie na drobne kawałki. Oddana do sierocińca prowadzonego przez zakonnice zniosła tyle ile niejeden dorosły nie doświadczy w swoim życiu. Poniżana, popychana, zmuszana do harówki od rana do nocy, głodna i zastraszona. Tak wyglądało jej dzieciństwo. wiadomo, że żaden dom dziecka nie zastąpi domu rodzinnego, ale ten prowadzony przez osoby, które swoje życie powierzyły Bogu w moim wyobrażeniu powinien być inny. Zakonnice swoje frustracje wyładowywały na dzieciach, których jedyną winą był fakt, że rodzice pozbyli się ich jak niepotrzebnych mebli. Zamiast miłości i opieki znalazły zimno, głód i biedę. To niewyobrażalny dramat dzieci, które znalazły się pod opieką osób, które zupełnie się do tego nie nadawały. Co z tego, że zakonnice modliły się z dziesięć raz dziennie, co z tego, że stroiły ołtarze i uczestniczyły w mszach jak były zupełnie pozbawione człowieczeństwa. Nie uważam, że wszystkie zakonnice są złe, bo są i takie, które z radością służą nie tylko Bogu, ale i ludziom. Te w sierocińcu, do którego trafiła Matylda to wyjątkowo wybrakowane egzemplarze i chociaż czasy były inne to nie znajduję usprawiedliwienia dla ich postępowania.
Ta książka pozostawiła w mojej głowie mnóstwo pytań. Czy celibat powinien zostać zniesiony? Czy matka dla dobra swojego dziecka powinna je oddać do sierocińca czy może powinna znaleźć inne rozwiązanie? Milion pytań i z pewnością co czytelnik to inna odpowiedź. Początkowo nie byłam w stanie zrozumieć postępowania Zofii i potępiałam ją, ale w miarę wczytywania się w jej opowieść zaczynałam jej współczuć i było mi jej tak zwyczajnie po ludzku żal.
Autorka po raz kolejny udowadnia, że nie boi się trudnych tematów, jej dojrzałe pióro sprawia, że od książek Sylwii Kubik nie sposób się oderwać i podejrzewam, że gdyby napisała ulotkę do leków to nie byłaby pozbawiona ona emocji.
Poleca z całego serca!

Moja ocena 10/10

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Filia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz