Strony
▼
środa, 29 kwietnia 2020
Katarzyna Redemerska Pora burzy
Data wydania: 03-03-2020
Wydawnictwo: Axis Mundi
Ilość stron: 398
ISBN: 9788364980978
56/2020
Z twórczością Katarzyny Redemerskiej miałam przyjemność już się poznać, a to za sprawą Pejzażu we mgle, który czytałam dwa lata temu, ale to dzięki tej książce nazwisko autorki utkwiło mi w pamięci. I cóż biedna miałam zrobić jak zobaczyłam Porę burzy? Oczywiście, że kupiłam ebooka, ale w trakcie czytania doznałam olśnienia i stwierdziłam, że książka musi stać na mojej półce i zamówiłam wersję papierową. Czy ja jestem normalna, że kupuje wersję elektroniczną i papierową jednej książki? Tego nie jestem w stanie ocenić, ale mogę ocenić Porę burzy, która według mnie jest książką idealną. Idealną pod każdym względem i jestem święcie przekonana, że za miesiąc może dwa sięgnę po raz kolejny po Porę burzy.
" Karolina to popularna pisarka romansów, która poszukuje " tego jedynego" i pragnie - jak jej bohaterki - przeżyć przygodę życia. Marcin jest biznesmenem, który bez reszty poświęca się pracy. Przeznaczenie powoduje, że tych dwoje wspólnie podejmuje się rozwiązania tajemnicy z czasów II wojny światowej i zmazania hańby z osób niewinnie oskarżonych. Czy wspólne dążenie do prawdy zbliży ich do siebie? Czy zagmatwana przeszłość stanie się początkiem pięknej przyszłości? Nic nie jest przesądzone... "Pora burzy" to kolejna powieść pisarki romansów Katarzyny Redemerskiej ( m.in. "Sekret przed lat", "Zacisze", "Pejzaż we mgle"), którą czytelniczki pokochały za historie pełne wzruszeń, ciepła i humoru. Tym razem autorka przenosi nas w czasy wojennego Wrocławia i Ziemi Kłodzkiej. Co wspólnego z Gretą, babka Marcina ma Herman Goering? Czy pogłoski o skarbie ukrytym w Lesicy to prawda? Czym tak naprawdę zajmował się kapitan Friedrich von Welfow i jego adiutant Johan Bernserm? Co wspólnego z całą historią ma mała żydowska dziewczynka, Ilza Herscheles? Dlaczego Karolina wraz z odjęciem rozwiązania zagadki z przeszłości otrzymuje oszczercze anonimy? Na te pytania znajdziecie odpowiedź w książce/"
Prawda, że opis z okładki brzmi dobrze/ To ja świeżo po lekturze powiem więcej, opis zdecydowanie w pełni nie oddaje tego co znajdziecie w środku, bo w środku jest idealnie. Nie zdarza mi się to często, że po skończeniu książki mam ochotę zacząć ją jeszcze raz od początku. Tak było w przypadku Pory burzy i tylko zdrowy rozsądek powstrzymał mnie przed ponownym czytaniem.
Karolina Rokoszy lat czterdzieści jest autorką romansów, a każda jej książka na szczyty. Jakby tego było mało to książki jej tłumaczone są na inne języki i doczekały się ekranizacji. Karolina pochodzi z Wrocławia i tam też mieszka. To piękna i inteligentna kobieta, która jest sama, bo jak twierdzi zbyt wysoko postawiła sobie poprzeczkę i każdy pretendent do jej ręki ma wady i nie spełnia jej oczekiwań. Brak weny sprawia, że wyjeżdża do malowniczej Lesicy, gdzie mieszka siostra jej ojca wraz z mężem. To zawsze w Lesicy wśród pól i łąk, w otoczeniu gór pisało jej się najlepiej.
Obok wujostwa mieszkała Greta, mieszkała, bo kobieta niedawno zmarła, a opuszczony dom czeka na przyjazd Marcina. To jedyny wnuk Grety, który z racji obowiązków służbowych ( a może to była tylko wymówka) nie pożegnał babci na cmentarzu.Jakiś czas po jej śmierci na adres londyńskiej firmy,gdzie pracuje Marcin przychodzi list od... Grety, która prosi wnuka o wyjaśnienie zagadki sprzed lat. Dręczony wyrzutami sumienia Marcin trafia do domu babki.
To właśnie w Lesicy splatają się drogi Karoliny i Marcina. Jednoczą szyki, aby wyjaśnić i dotrzeć do prawdy historii z czasów II wojny światowej. Prawda musi ujrzeć światło dzienne, a niewinni ludzie muszą odzyskać dobre imię. A że krew nie woda to nasi bohaterowie.... Sięgnijcie koniecznie po Porę burzy i poznajcie Karolinę i Marcina, ich starania w rozwiązaniu zagadki, a wreszcie zobaczcie jak rodzi się między nimi uczucie.
Matko jak to się rewelacyjnie czytało, a już ostatnie rozdziały dosłownie sobie dawkowałam, żeby za szybko nie rozstawać się z bohaterami, których pokochałam od pierwszej strony. I nie mam tu na myśli Karoliny i Marcina, ale też mieszkańców Lesicy z Teklą, Bernardem i Zbysławem Raptusem na czele, że już o poetce nie wspomnę. Kocham książki, które bawią mnie i wzruszają i tutaj własnie wszystko to położyła mi autorka jak na tacy. Płakałam ze śmiechu i dławiły mnie łzy wzruszenie, gdy czytałam opowieść jednej z mieszkanek Hamburga i żydowskiej dziewczynki. Ja w ogóle kocham książki z wątkiem II wojny światowej i w Porze burzy dostałam to co kocham i lubię .Wszystko to napisane przepięknym językiem i okraszone ciętym językiem naszych bohaterów.
Tajemnica, którą zaserwowała nam autorka wciąga jak bagno i sprawia, że przez książkę się dosłownie płynie. Jak ja żałowałam, że tak szybko przewracają się kartki. Miałam do siebie żal, że za szybko przeczytałam.
To jedna z piękniejszych opowieści jakie czytałam i wiem, że będę wracać do książki jeszcze nie raz. Czekam z niecierpliwością na wersję papierową, którą kupiłam i .... zabieram się za czytanie :)
Jeśli nie znacie Katarzyny Redemerskiej to koniecznie sięgnijcie po Jej książki . Ja każdą kolejną biorę w ciemno, bo wiem, że się nie zawiodę i przeżyję kolejną niezapomnianą przygodę.
Moja ocena 10/10
wtorek, 28 kwietnia 2020
Denise Hunter Jezioro tajemnic
Data wydania: 14-04-2020
Wydawnictwo: Dreams
Ilość stron: 408
ISBN: 9788366297432
55/2020
Denise Hunter to podobno najpoczytniejsza autorka literatury kobiecej. Piszę podobno, bo nie miałam okazji czytać książek autorki i zupełnie jej nie znam. Jezioro tajemnic to pierwsza część serii Pensjonat Bluebell, która miałam przyjemność przeczytać.
Wydawca tak zachęca nas do sięgnięcia po książkę:
" Po tragicznej śmierci rodziców Molly Bennett wraz z rodzeństwem łączą siły, by spełnić ich marzenia i postanawiają otworzyć pensjonat w zabytkowej rodzinnej posiadłości.
Adam Bradford jest stroniącym od ludzi pisarzem, który ukrywa się pod pseudonimem Nathaniel Quinn i cierpi na zanik weny twórczej. Zdesperowany i ścigany przez terminy wydawnicze, wyjeżdża w poszukiwaniu inspiracji do miasteczka nad jeziorem w Karolinie Północnej, które wybrał na akcję najnowszej powieści. Tam poznaje swoja muzę - młodą właścicielkę pensjonatu zakochaną w jego alter ego.
Gdy Molly podczas remontu znajduje w ścianie budynku tajemniczy stary list, razem z Adamem postanawiają odnaleźć nieszczęśliwych kochanków sprzed lat, by pomóc im rozliczyć się z przeszłością. Jednak Bradford na własne sekrety. Kiedy przeszłość zderza się z teraźniejszością, a prawda wyjdzie na jaw, Molly i Adam będą musieli zdecydować czy dla miłości warto zaufać."
Jak wspomniałam to moje pierwsze spotkanie z autorką i muszę przyznać, że była do zdecydowanie przyjemna przygoda, a pierwszy tom serii o Pensjonacie Bluebell zapowiada obiecującą kontynuację. Autorka zabiera nas nie tylko w podróż do urokliwego miasteczka w Karolinie Północnej, ale i w przeszłość, a to za sprawą tajemniczego listu, który podczas remontu wpadł w ręce rodzeństwa. Być może dlatego tak ujęła mnie ta książka, bo ja kocham takie wędrówki między teraz, a przedtem. Sentymentalizm?
Molly, Levi i Grece to rodzeństwo Benattów, które po tragicznej śmierci rodziców zjednoczyło swoje siły i postanowiło spełnić marzenia tych, których już nie ma, a których kochali całym sercem. Każde z nich musiało z czegoś zrezygnować, aby otwarciem pensjonatu upamiętnić cześć rodziców. Ich pierwszym gościem zupełnie przypadkowo, na parę dni przed oficjalnym otwarciem zostaje Adam Bradford, znany pod nazwiskiem Nathaniel Quinn autor poczytnych romansów, w którym podkochuje się Molly. W autorze oczywiście, bo nikt tak naprawdę nie wie kim jest i jak wygląda Nathaniel Quinn, który od lat pozostaje tajemniczy i nie ujawnia światu swojego oblicza. Młodzi szybko nawiązują nić porozumienia za sprawą odnalezionego listu sprzed lat, który nigdy nie dotarł do adresata.. List datowany jest w roku 1964 i napisany był przez dawną mieszkankę Bluebell do ukochanego. Niestety nigdy nie dotarł. Czy Molly i Adam sprawią, że historia zakończy się happy endem? Czy może życie napisało już zupełnie inny scenariusz? A może wspólne odkrywanie tajemnicy sprzed lat sprawi, że między naszymi bohaterami zaiskrzy? Ja już wszystko wiem, a Wam polecam sięgnąć po Jezioro tajemnic, bo zapowiada się ciekawa seria.
To piękna powieść, która pokazuje jaka siła tkwi w rodzinie, ale przede wszystkim to książka o miłości tej teraz i tej sprzed lat. Bohaterowie są bardzo dobrze wykreowani. Polubiłam się z Molly i Adamem, który początkowo wydawał mi się nieco dziwny,ale im głębiej w książkę tym moja sympatia do niego rosła. To nie jest banalny romans, ale rewelacyjnie napisana powieść obyczajowa, która z pewnością znajdzie wielu zwolenników. Jak wspomniałam to moje pierwsze spotkanie z autorką, ale nie ostatnie, bo ujął mnie styl autorki i z pewnością sięgnę po wcześniejsze jej powieści. A Wam z całego serca poleca Jezioro tajemnic i gwarantuję, że nie będziecie żałować.
Polecam!!!!
Moja ocena 8.10
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Dreams
poniedziałek, 27 kwietnia 2020
Monika Michalik Zaczekaj na mnie
Data wydania: 25-05-2020
Wydawnictwo: Znak
Ilość stron: 400
ISBN: 9788324060252
54/2020
Monika Michalik to autorka książki Bądź moim marzenie, o której możecie przeczytać tutaj:
http://rudabiblioteczka.blogspot.com/2019/07/monika-michalik-badz-moim-marzeniem.html
Bardzo mi się podobał debiut Pani Moniki i jak tylko Wydawnictwo zapytało mnie czy może zamieścić fragment mojej recenzji w jej najnowszej książce to już przebierałam nogami, żeby przeczytać Zaczekaj na mnie. A że jestem jednostka wybitnie niecierpliwa to nie chciałam czekać na papier i szybciutko kupiłam e-booka, bo przecież nie mogłam wytrzymać.
Szczerze mówiąc to nawet nie czytałam opisu, który brzmi tak:
" Aleksander Domański na dość śledzących go paparazzi i czytania w prasie wciąż nowych rewelacji na temat swoich romansów. Wyjeżdża nad morze, by zaszyć się w cichym miejscu i zastanowić, czy kiedykolwiek jeszcze napisze o miłości. Już dawno przestał w nią wierzyć. Ale gdy tylko zjawia się w recepcji pensjonatu i poznaje Amelię, całkowicie zapomina o swoim planie. Nie może uwolnić się od wspomnienia pięknych oczu.
Choć całe miasteczko huczy od plotek o przyjeździe znanego z miłostek pisarza, Amelia walczy ze sobą, by nie ulec jego urokowi. W domu czeka na nią mąż. I mimo, że Grzegorz nie przypomina już mężczyzny, którego pokochała, Amelia wierzy , że jeszcze wszystko się zmieni. Przecież obiecał, że więcej nie zrobi jej krzywdy.
Gdy Amelia wreszcie postanawia zaryzykować i posłuchać swojego serca, dzieje się najgorsze. Czy Aleksander spełni swoją obietnicę? Czy usunie się wreszcie w cień?"
Jak ja lubię śledzić rozwój autora. Debiut Pani Moniki był rewelacyjny i zastanawiałam się czego mogę się spodziewać po kolejnej książce. Teraz już wiem, że mogę śmiało stwierdzić, że tematy do swoich książek Pani Monika czerpie z życia, a jej historie są naszpikowane emocjami, że chwilami trzeba odłożyć lekturę, żeby się pozbierać. I powiecie, że jestem naiwna i romantyczna, ale ja uwielbiam takie historie. Uwielbiam je na tyle, że ja zaczęłam wczoraj czytać to popołudniu odkładałam czytnik z bólem serca.
Wierzycie w miłość od pierwszego wejrzenia?? nawet jeśli wierzycie to nic z tego, bo Amelia ma na stanie małżonka. Dziewczyna wyszła za mąż z wielkiej miłości i planowała się zestarzeć u boku Grzegorza. I pewnie by tak było nawet gdyby na jej drodze stanęło dziesięciu Aleksandrów, ale... nazywając rzecz po imieniu Grzegorz to alkoholik, który nade wszystko preferuje napoje wyskokowe i towarzystwo sobie podobnych kolegów. Mówią, że alkoholizm to choroba, a jak nazwać fakt, ze Grzegorz nie szczędzi przemocy. Ja bym to nazwała, ale nie będę używać wulgaryzmów. Nie dosyć, że pije i bije to jeszcze wylatuje z każdej pracy, bo kto by chciał trzymać takiego wałkonia i pijaka. Po każdym wyskoku przychodzi do żony z naręczem kwiatów obiecując, że to ostatni raz i że już się poprawi. Obiecuje dziewczynie złote góry,a ona naiwnie wierzy, że rzeczywiście on się ustatkuje, a poza tym przysięgałam w kościele przed Bogiem, że " nie opuszczę Cię aż do śmierci". Okazuje się, że słowa Grzegorza można sobie wsadzić w buty, bo to wszystko czcza gadanina. Co musi zrobić Grzegorz, żeby Amelia w końcu przejrzała na oczy? Na nic się zdaje tłumaczenie przyjaciółki Amelii, Kaśki.
Polubiłam i Amelie i Aleksandra. Oczami wyobraźni widziałam ich spacerujących pustą plażą. To dwójka bohaterów, których nie sposób nie lubić i chociaż czasami irytowało mnie zachowanie Amelii to byłam jej w stanie wybaczyć.
Czy Amelia i Aleksander ułożą sobie razem życie? Czy może nasza bohaterka zostanie przy boku męża alkoholika. Aby się przekonać sięgnijcie koniecznie po Zaczekaj na mnie Moniki Michalik, a gwarantuje Wam, że nie będziecie żałować.
Autorka porusza niebywale trudny temat nie tylko alkoholizmu, ale przede wszystkim przemocy domowej, która na przecież miejsce w wielu domach, a o której wolimy nie wiedzieć albo wolimy udawać, że nie słyszymy. A tak się nie da. Może czasami należałoby wyciągnąć pomocną dłoń. Może w ten sposób udałoby się zapobiec tragediom, które rozgrywają się w czterech ścianach.
To pełna emocji książka, której przeczytanie zajęło mi parę godzin. To jedna z tych książek, które jak zaczniesz czytać to nie jesteś w stanie odłożyć dopóki nie skończysz. Mnie się podobała i nie żałuję ani jednej wydanej złotówki. Teraz trzeba czekać na kolejną propozycję autorki i bacznie śledzić jej rozwój pisarski.
Moja ocena 8/10
sobota, 25 kwietnia 2020
Karolina WIlczyńska W kolorze wrzosu
Data wydania: 15-04-2020
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Ilość stron: 320
ISBN: 9788366553132
53/2020
W kolorze wrzosu Karoliny Wilczyńskiej to już siódma część Roku na Kwiatowej i przyznam szczerze, że przeczytałam może ze trzy pierwsze tomy. Sięgniecie po siódmą część sprawiło, że muszę nadrobić braki. Muszę jednak dodać, że spokojnie można czytać W kolorze wrzosu bez znajomości poprzednich części.
jak to w przypadku Czwartej Strony bywa uwagę przykuwa okładka, od której wprost nie idzie oderwać wzroku, a i opis zachęcił mnie do sięgnięcia:
" Życie nie rozpieszcza Danuty, a z dorastającym synem kobieta powoli traci kontakt. W pracy też nieustannie musi udowadniać swoją wartość, tym bardziej, że właściciel konkurencyjnej kancelarii nie przebiera w środkach i stara się jej zaszkodzić. Na szczęście Danutę postanawia wesprzeć sąsiadka, Liliana. Czy wspólnymi siłami uda im się pokonać bezwzględnego prawnika?
Danuta nie lubi prosić o pomoc, lecz oparcie w otaczających ją kobietach okaże się balsamem dla zlęknionego i samotnego serca. Czy ambitna pani adwokat przestanie wreszcie udawać, że jej życie jest idealne, a ona doskonale nad wszystkim panuje? I jaką rolę w tej historii odegrają delikatne kwiaty wrzosu, które podobno przynoszą nieszczęście?"
Wszyscy lubimy się otaczać przedmiotami, które kojarzą nam się z czymś przyjemnym i miłym. Unikamy zaś tych, przy których spotkało nas coś przykrego. Danuta nienawidzi wrzosów. Wrzos jest symbolem jej upadku i porażki.Danuta to kobieta po przejściach, która samotnie wychowuje osiemnastoletniego Miśka. Tak, tak dla niej pozostaje on Miśkiem i chociaż to dorosły face to naszej bohaterce ciężko się z tym pogodzić.Do tej pory wszystko funkcjonowało jak w zegarku Misiek wieczory spędzał z mamą, pilnie się uczył, bo Danuta postanowiła, że chłopak pójdzie na prawo i w przyszłości będzie razem z nią prowadził kancelarię. Plany, marzenia, a Misiek w maturalnej klasie przestał być Miśkiem, a stał się Michałem. Zaczął żyć swoim życiem, wracać późno do domu, zrezygnował z prywatnych lekcji angielskiego,a z matką coraz częściej zamiast konstruktywnej rozmowy prowadzi utarczki słowne. Dlaczego? Przecież Miśkowi niczego nie brakuje. Jak na ich idealnym życiu mogą pojawiać się rysy? Jak może tracić kontrolę nad tym co jej się do tej pory udawało? Sięgnijcie koniecznie po W kolorze wrzosu Karoliny Wilczyńskiej i przekonajcie się co, a może kto był powodem zmiany Miśka w Michała.
W kolorze wrzosu to świetnie napisana historia, w której miłośnicy literatury obyczajowej doskonale się odnajdą. Autorka w rewelacyjny sposób ukazała relację matka -syn, okres dorastania i buntu, ale i konieczne odcięcie pępowiny i zrozumienie, że malutki syneczek ma swoje zdanie, swoich przyjaciół i swoje sprawy. Pewnie, że ciężko się tym pogodzić, dla matki zawsze pozostanie on mały, ale przychodzi taki moment z życiu, że trzeba pozwolić dziecku żyć własnym życiem. Nie da się całe życie prowadzić młodego człowieka za rękę. On sam musi dokonywać wyborów nawet jeśli na wydają się błędna, a może wystarczy zaufać?
Mnie się książka bardzo podobała i przeczytałam ja z niekłamaną przyjemnością. Muszę teraz znaleźć czas i sięgnąć po te części Roku na Kwiatowej, których nie czytałam. Bardzo podoba mi się pióro autorki, która w pozoru błahej książce porusza trudne tematy.
Nie należy zapomnieć o Atosie, Portosie, Aramisie i Milady. Kto to jest i co łączy muszkieterów z książkami Karoliny Wilczyńskiej? O tym przekonacie się sięgając po W kolorze wrzosów :) ja już wiem, a Was zachęcam do lektury.
Moja ocena 8/10
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona
piątek, 24 kwietnia 2020
Ewa Bauer Kiedyś Ci wybaczę
Data wydania: 10-03-2020
Wydawnictwo:Replika
Ilość stron: 351
ISBN: 9788366481183
52/2020
" Gdzie jest przyznanie się, tam jest przebaczenie."
Kiedyś Ci wybaczę to druga część Tułaczego życia Ewy Bauer. O pierwszej części, która wywarła na mnie ogromne wrażenie mogliście przeczytać tutaj:
https://rudabiblioteczka.blogspot.com/2020/03/ewa-bauer-za-nasze-winy.html
Prawdę mówiąc z niecierpliwością czekałam aż wpadnie w moje ręce druga część, bo po pierwsze Za nasze winy mnie zauroczyło, po drugie okładka jak zwykle zachęca do sięgnięcia po książkę i po trzecie opis intryguje i ciekawi:
" Michael Neubiner opuszcza dom w Łanach jako młody chłopiec, chcąc znaleźć szczęście w mieście. Zdobywa tytuł mistrza cechu piekarzy, bierze za żonę córkę znanego potentata, wiedzie na pozór szczęśliwe życie w Kołomyi, jednak w sercu wciąż czuje niepokój. Cy tajemnice, które skrywa wyjdą kiedyś na jaw? Kim jest i dlaczego przez lata nie ma kontaktu z rodziną? Bohaterowie próbują odnaleźć się w nowej rzeczywistości i znaleźć odpowiedź na pytanie o własna tożsamość. To opowieść o codziennym życiu, radościach i smutkach, o problemach zwykłych, a zarazem wyjątkowych ludzi, o uczuciach, relacjach międzyludzkich i wstydliwych tajemnicach".
W drugim tomie Tułaczego życia poznajemy losy Michaela Neubinera, który nie kwapił się do pozostania i w domu rodzinnym i prowadzeniu wraz z ojcem młyna. Jego marzeniem było miasto i praca piekarza.Wyjechał do Kołomyi i tam dzięki uporowi i determinacji zdobył zawód mistrza piekarza. To tez tam poznał dziewczynę, która skradła jego serce i założył rodzinę, na świat przyszła córka, a później syn. Sielanka i szczęście? Owszem, ale tylko na pozór, bo Michael skrywał sekrety, które nie pozwalały mu na życie pełna piersią. Sekrety, które towarzyszyły mu aż do śmierci. Jakie? A tego to już dowiecie sięgając po Kiedyś Ci wybaczę Ewy Bauer.
Przyznaję, że książka była jak powrót do przyjaciół, za którymi się tęskni. Wejście po raz kolejny do rodziny Neubinerów było wyczekiwane i wytęsknione, bo to świetnie napisana książka, od której nie sposób się oderwać. Widać tu ogrom pracy włożony przez autorkę. Rewelacyjnie czytało się o zwyczajach Wielkanocnych, życiu Ormian, pierwszych produkcjach cukru i wyrobie miodu, a wszystko to wplecione w życie Michaela Neubinera, jego rodziny, dzieci, wnuków. Świat się kręci: jedni umierają, by ustąpić miejsca innym, życie się toczy.
Jestem zauroczona w twórczości Ewy Bauer i choć historia przez nią opowiedziana dzieje się wiele lat temu to mogła zdarzyć się i współcześnie. To pięknie i w zajmujący sposób napisana historia o tym jak ciężko żyć w kłamstwie kiedy strach o to, że prawda wyjdzie na jaw nie pozwala żyć normalnie i oddychać pełną piersią, o kłamstwie, które gdy wyjdzie na jaw zmieni życie wielu ludzi. Czy da się tak żyć. Michael musiał i nie było mu z tym łatwo. Ale to też historia o ludziach, którym przyszło żyć w tamtych czasach, o poszukiwaniu tożsamości narodowej i o rodzinie, która ma wielką siłę.
Ja uwielbiam takie książki, sagi rodzinne mogę czytać w nieskończoność i nigdy mi się nie znudzą. Teraz pozostaje mi cierpliwie czekać na trzecią część, po która z pewnością sięgnę, bo choć Michaela pożegnał się z tym światem to są jeszcze inni członkowie jego rodziny. Jestem niesamowicie ciekawa co w kolejnym tomie szykuje dla nas autorka.
Jeśli jeszcze nie czytaliście Tułaczego życia to polecam z całego serca.
Moja ocena 9/10
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Replika.
piątek, 17 kwietnia 2020
Agata Bizuk Nic za darmo
Data wydania:25-02-2020
Wydawnictwo: Kobiece
Ilość stron:264
ISBN:9788366436930
51/2020
" Czasami, kiedy na coś bardzo długo czekamy, nie potrafimy docenić, gdy wreszcie to dostaniemy. Zbyt długie czekanie wykańcza, zabija i niszczy. To nieprawda, że kiedy czegoś bardzo pragniemy, nagroda smakuje lepiej. Smakuje gorzko, często podlana łzami i przyprawiona brakiem nadziei.'
Agata Bizuk to kolejna nieznana mi autorka, którą miałam przyjemność poznać dzięki książce Nic za darmo. Co mnie urzekło? Bingo, oczywiście, że okładka, a i sam opis brzmiał niespodziewanie dobrze:
" Czasami chciałoby się cofnąć czas. Trzeba jednak uważać o co się prosi los, bo w życiu nie ma nic za darmo. Mąż Mai zginął w wypadku samochodowym. Kobieta nie potrafi pogodzić się z utratą ukochanego. Stara się skupić na wychowaniu małego Jasia i pracy, lecz czuje, że w jej sercu nie ma już miejsca na nową miłość.
Nawet Rafał, w którym znajduje oparcie, nie może liczyć na coś więcej niż przyjaźń. Już spotkała tego jedynego i nic tego nie zmieni, mimo że już go nie ma.
Pewnego dnia na cmentarzu Maja rozmawia z tajemnicza cyganką. To spotkanie zmieni wszystko. Kobieta budzi się dwadzieścia lat wcześniej w dniu swojej matury.."
I tyle z okładki,a moje wrażenia? O rety, aż mi brakuje słów, bo tak dobrze się to czytało i taka wzruszająca była ta historia. Taka pisana przez życie i przez to autentyczna.
Maja i Marcin to była miłość od pierwszego wejrzenia. Skończyli studia, pobrali się i na świat przyszedł ukochany Jaś. Pełnia szczęścia i bajka. Marcin pracuje w hospicjum, gdzie pomaga godnie odejść nieuleczalnie chorym. To dobry i wrażliwy człowiek. I tak to już w życiu jest, że ci dobrzy za szybko odchodzą. Może potrzebni są gdzieś tam, po drugiej stronie? Maja została sama z malutkim synkiem. Zawalił jej się świat, a przy życiu trzyma ja tylko syn dla którego codziennie rano wstaje z łóżka. Tylko czy da się żyć jak wyrwano ci serce? Jaś dorasta, a życie toczy się dalej. Nie tylko Maja cierpi, Jaś też nie radzi sobie żyjąc w cieniu zmarłego ojca, a przecież każde dziecko potrzebuje obojga rodziców.
Na drodze Majki pojawia się Rafał. Mężczyzna stracił żonę, dwie pokaleczone dusze znajdują w sobie oparcie, ale czy będą potrafili ułożyć sobie wspólnie życie, a już szczególnie Maja, w której życiu wciąż obecny jest zmarły mąż? Pewnego razu na będąc na cmentarzu spotyka cygankę, która zapewnia ją, że Marcin może wrócić...... za każdy wybór trzeba w życiu zapłacić. Jaką cenę przyjdzie zapłacić naszej bohaterce? Jakiego wyboru dokona? Sięgnijcie po Nic za darmo Agaty Bizuk, bo to dobra książka, która wciąga od pierwszej strony i która zmusza do myślenia.
To mądra i pełna refleksji książka, która zapada w pamięć. Autorka podjęła trudne tematy, z którymi poradziła sobie doskonale. Ze ściśniętym gardłem czytałam o pracy Marcina w hospicjum i woli pogodzeniu się nieuleczalnie chorych z tym, że odchodzą. A już historia Oli wzruszyła mnie do łez. Podobała mi się historia stworzona przez autorkę, Najpierw poznajemy Maję jak sobie radzi i funkcjonuje po śmierci męża, by w kolejnej części przeczytać historię ich poznania i tragicznego wypadku, w którym zginął Marcin.
Bohaterowie są mocno zarysowani i nie można się do nich przyczepić. Każdy z nas mógłby być bohaterem tej książki, bo przecież każdy z nas stracił kogoś bliskiego. To bardzo dobrze napisana historia o bólu, tęsknocie i o miłości, ale też o odnajdywaniu siebie w nowej rzeczywistości i nadziei na lesze jutro, bo przecież nikt nie chce być sam. Ja jestem oczarowana stylem autorki i znowu moja lista książek do przeczytania wydłuży się, bo przecież muszę koniecznie poznać poprzednie książki autorki.
Moja ocena 8/10
Za możliwość przeczytania książki dziękuje Wydawnictwu Kobiece
czwartek, 16 kwietnia 2020
Małgorzata Klunder Robert i Róża
Data wydania: 27-02-2020
Wydawnictwo: Replika
Ilość stron: 349
ISBN: 9788366217768
50/2020
Robert i Róża to pierwsza część pięciotomowej serii Niziołków z ulicy Pamiątkowej Małgorzaty Klunder. Okładka aż zachęca do sięgnięcia po lekturę. Dawno nie widziałam tak subtelnej i romantycznej okładki.
Autorka przedstawia nam w swojej powieści dzieje rodziny Niziołków: Roberta i Róży czyli mamy t taty, a także trójki ich potomstwa: Gośka zwana Perełką, Jan Peregryn i Elanora Pulcheria dla rodziny i przyjaciół, Elka. Zapytacie skąd takie niecodzienne imiona. Otóż senior rodu i ojciec trójki jest wielbicielem Tolkiena, więc nie wypadało nazwać swoich pociech inaczej niż w nawiązaniu do tolkienowskiej sagi.
Losy rodziny opowiedziane są oczami córki Róży i Roberta, a musicie wiedzieć, że to niezwykła rodzina, w której pierwsze skrzypce gra literatura. W tej rodzinie czyta każdy i to czyta gdzie może i kiedy może. Wszyscy są niesamowitymi miłośnikami słowa pisanego.Pewnie dlatego też książkę czytało mi się bardzo dobrze. Autorka nie szczędzi czytelnikowi cytatów, tytułów czy nawet wierszy. Jednak pierwsze skrzypce w rodzinie Niziołków gra Władca pierścieni, który jest dla wszystkich członków rodziny niczym Biblia. Nie brak również twórczości Kaczmarskiego, który dla mnie jest najlepszym z bardów, niezapomnianym i chętnie słuchanym. Do dla mnie byłą nie lada gratka poczytać o ulubionym bardzie i to nie zawsze przedstawianym w korzystnym świetle.
Musze jednak przyznać, że sięgając po Niziołków spodziewałam się czegoś zupełnie innego. Wyobrażałam sobie wielopokoleniową sagę wpleciona w historię Polski,a dostałam sagę wplecioną w literaturę. To prawdziwa uczta dla każdego miłośnika literatury kiedy może na kartach powieści odnaleźć ulubione tytuły książek albo odkrywać te, o których nie miał pojęcia. Przyznaje bez bicia, że kilka tytułów sobie wynotowałam po to, aby się z nim zapoznać. Pomijając Tolkiena, bo z nim nie jest i myślę, że nie będzie mi po drodze. Ja nawet filmu nie widziałam i pewnie dlatego początkowo książka nie przypadła mi do gustu, ale na szczęście szybko to minęło i z przyjemnością przemierzałam z członkami rodziny Niziołków Tatry i Walię, leciałam z nimi samolotem i miałam okazję uczestniczyć w najbardziej niezwykłej lekcji matematyki.
To książka zupełnie inna od tych, które dotychczas czytałam i .. mam to szczęście, że czekają na mnie jeszcze dwa tomy, za które się niezwłocznie zabieram, bo jestem niezmiernie ciekawa jak potoczą się dzieje Niziołków, a musicie wiedzieć, że na świat przyszło kolejne pokolenie.
Moja ocena 8/10
Za możliwość przeczytania książki dziękuje Wydawnictwu Replika
wtorek, 14 kwietnia 2020
Zuzanna Arczyńska Dziewczyna bez makijażu
Data wydania: 08-05-2019
Wydawnictwo: Szara Godzina
Ilość stron: 328
ISBN: 9788366201231
49/2020
Dziewczyna bez makijażu to książka, o której było dosyć głośno w zeszłym roku, a ja dopiero teraz wzięłam ją w swoje łapki.Jakoś tak nie było nam po drodze, a i teraz sięgnęłam po nią przez zupełny przypadek. Przeglądając Legimi wpadła w oko okładka i opis:
" W niewielkim mieście matka w skrajnej biedzie wychowuje cztery córki. Pewnego dnia najstarsza oznajmia, że wychodzi za mąż. I to już w najbliższą sobotę.
Kim okaże się mąż Angeliki ? Dlaczego oferuje krocie za nazwisko młodej żony?
Historia o kobietach, które jak lwice walczą o każdy dzień, aby godnie żyć i zapewnić najlepszą przyszłość dzieciom.
Jaką cenę trzeba za to zapłacić? Co można kupić, a co nie jest na sprzedaż?
Matka i córka zadają sobie te pytania.."
Przyznaje bez bicia, że mam mieszane uczucia po przeczytaniu Dziewczyny bez makijażu, bo z jednej strony czytało się jednym tchem, a z drugiej tyle tu się działo, że spokojnie można by stworzyć nie jedną, a trzy powieści.
Zacznijmy jednak od początku, gdy poznajemy naszą bohaterkę, która boi się oznajmić matce, że wychodzi za mąż. Może nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że małżeństwo to czysto handlowy układ, w którym Angelika w zamian za swoje nazwisko dostaje byt i utrzymanie nie tylko dla siebie, ale i dla matki i trójki młodszych sióstr. tak Angelika wychowuje się w domu, w który brakuje dosłownie wszystkiego, bo szanowny tatuś przepija wszystko co wpadnie mu w ręce. matka staje dosłownie na rzęsach,żeby mieć co włożyć do garnka i zapewnić dziewczynkom odrobinę normalności. Dorabia gdzie może, korzysta z pomocy opieki, ale to wszystko kropla w morzu potrzeb dla dorastających dzieci. Ojciec jest w stanie wynieść z domu wszystko byle tylko dostać parę groszy na wymarzony alkohol. Doszło do tego, że matka w obawie przed ojcem jedzenie trzyma w piwnicy. Dramat normalnie i nie jestem w stanie nawet sobie tego wyobrazić
Układ, na który zgodziła się dziewczyna to wybawienie dla nie tylko dla Angeliki, ale i dla jej sióstr i matki. Kim jest mężczyzna i dlaczego potrzebuje nazwiska dziewczyny? Tego dowiecie się sięgając po Dziewczynę bez makijażu.
Nie umiem jednoznacznie powiedzieć o tej książce czy to dobra pozycja, bo jak napisałam czytało ja się znakomicie to... wszystkiego było zdecydowanie za dużo, bo jak jestem w stanie zrozumieć, że każdy chce poprawić swój byt to już zastanawiająca dla mnie była reakcja szkoły, która nie tylko nic nie powiedziała na zmianę stanu cywilnego Angeliki to jeszcze nauczyciele jej gratulowali. Cóż za moich czasów było to nie do pomyślenia i nie wiem czy to teraz tak się odbywa w liceum?? Za dużo się tu działo jak dla mnie. Mąż Angeliki mieszka pod jednym dachem nie tylko z młodą małżonką, ale i z kochanką, są bajecznie bogaci Rosjanie i porwania, tajni agenci i opowiadanie fantasy plecione w treść, jest i próba gwałtu i zatargi sprzed lat.
To nie jest zła książka, ale jak dla mnie działo się tutaj za dużo i za szybko. Być może taki był zamysł autorki, która poruszyła niezmiernie ważny temat przemocy domowej. Pokazała w bardzo dobry sposób co alkoholizm robi z człowieka. Wiem, wiem alkoholizm to choroba, ale choroba, która prowadzi do destrukcji nie tylko samego pijącego, ale i całą jego rodzinę. Bo czy można nazwać kogoś rodzicem kto dla alkoholu jest w stanie sprzedać dosłownie wszystko?
Autorka nie przebiera w słowach i nazywa rzeczy po imieniu, pokazuje w interesujący sposób historię Angeliki i jej matki, niezwykłą wieź miedzy bohaterką i resztą rodzeństwa, ale jak dla mnie niektóre wydarzenia były tu zupełnie niepotrzebne i wprowadzały chaos. Być może się czepiam, ale jak dla mnie wszystkiego tu było za dużo.
Dawno nie miałam takich rozterek jak ocenić książkę jak w przypadku Dziewczyny bez makijażu. Autorka sugeruje kontynuację losów Angeliki i z pewnością po nią sięgnę ze zwykłej ciekawości.
Mam nie lada orzech do zgryzienia
.
Moja ocena 5/10
niedziela, 12 kwietnia 2020
Izabela Janiszewska Wrzask
Data wydania: 15-03-2020
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Ilość stron: 398
ISBN: 9788366517622
48/2020
Izabela Janiszewska na nowe nazwisko na rynku literatury. Powieść Wrzask będzie miała premierę 15 kwietnia, a więc za dwa dni. I tym, którzy zaglądają na mojego bloga proponuje zapisać nie tylko datę, ale i nazwisko autorki, bo mam wrażenie, że będzie o niej głośno. No proszę Państwa jak ludzie tak debiutują z górnej półki to ja się pytam: co będzie dalej? Już widzę strach i śmierć w oczach autorów, którzy ugruntowali sobie pozycje na rynku kryminałów i muszę przyznać, że mają się o co bać, bo pojawiła się konkurencja i to nie byle jaka.
Tak zachęca nas okładka:
" Genialny seryjny morderca i para śledczych, która nie cofnie się przed niczym, by go schwytać..Kryminalny debiut roku!
Niezależna reporterka Larysa Luboń wpada na trop sadystycznego sponsora, mężczyzny płacącego studentkom za brutalny seks. Tymczasem ekscentryczny policjant Bruno Wilk usiłuje rozwiązać zagadkę tajemniczej śmierci młodej dziewczyny, która niepokojąco przypomina mu pewną sprawę sprzed lat.Każde z nich jest całkowicie oddane swojej pracy i zrobi wszystko, aby dotrzeć do prawdy. Niezależnie od ceny, którą przyjdzie im po drodze zapłacić. Na zawsze połączy ich osoba tego trzeciego - mężczyzny pozbawionego sumienia, więźnia własnych obsesji. Tylko jak mogą odnaleźć człowieka, który od lat oficjalnie nie istnieje?"
Prawda, że brzmi dobrze? A mogę Wam zdradzić, że w środku jest jeszcze lepiej i od książki nie sposób się oderwać. Zaczyna się z wysokiego c, a kończy tak, że zbiera się szczękę z podłogi. Autorka ani na chwilę nie pozwala odetchnąć czytelnikowi i gdy temu już wydaje się, że wie kto jest sadystycznym sponsorem to za chwilę okazuje się, że swoje umiejętności detektywistyczne może wsadzić sobie w buty. Już sama okładka przyciąga wzrok i zapada w pamięć.
Polubiliśmy się tez z bohaterami, a już szczególnie przypadł mi do gustu Bruno Wilczyński - bezczelny, inteligentny i złośliwy w sposób, który lubię. Mężczyzna ma za sobą mroczna przeszłość, a do myślenia niech Wam da fakt, że odciął się zupełnie od ojca i żyje zupełnie sam. Dlaczego?? A tego dowiecie się sięgając po Wrzask. Larysa Luboń to niezależna reporterka, która zajmuje się w głównej mierze przemocą wobec kobiet. Jest niezależna, chadza własnymi ścieżkami, a pisząc artykuły nie zważa na konwenanse i po trupach dąży do celu. Za sprawiedliwość wobec kobiet dałaby się pokroić. Czy Larysa też skrywa jakąś mroczną przeszłość??
Nie mogło być inaczej, grogi Wilka i Larysy się przecięły i powiem Wam, że to iście wybuchowy duet, którego nie sposób nie polubić. Pozostaje mi mieć nadzieję, że jeszcze będę miała okazję ich spotkać w kolejnych książkach Pani Janiszewskiej.
Wrzask to rzeczywiście genialny debiut, który sprawia, że włosy stają dęba. Autorka w swojej debiutanckiej powieści porusza temat niezmiernie ważny,a mianowicie przemoc wobec kobiet i dzieci. Czytając książkę nie raz zadawałam sobie pytanie: jak można być okrutnym wobec własnego dziecka. Nie można się potem dziwić, że dzieci w dorosłym życiu zachowują się tak, a nie inaczej jak z domu rodzinnego, który powinien być ich najbezpieczniejszym miejscem na ziemi nie wyniosły nic. Nie chcę Wam zdradzać szczegółów, ale powiem, że bolało i sprawiło, że na pewne sprawy spojrzałam inaczej. Żadna terapia nie jest w stanie wymazać z pamięci człowieka traumy jakiej doświadczyło w dzieciństwie. To musi odbić się żalem i rozczarowanie do całego świata.
Wam polecam Wrzask,a sama uzbrajam się w cierpliwość i wypatruję kolejnej powieści autorki.
Izabela Janiszewska to z pewnością nazwisko, które warto zapamiętać.
Moja ocena 9/10
Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl
sobota, 11 kwietnia 2020
Olga Rudnicka Oddaj albo giń!
Data wydania: 10-03-2020
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Ilość stron: 416
ISBN: 9788381692519
47/2020
Po książki Olgi Rudnickiej sięgam w ciemno, bo wiem, że to spora dawka śmiechu i gwarancja dobrej zabawy, a to w ostatnim czasie jest wszystkim niezbędne do przeżycia. Mówią, że śmiech to zdrowie i coś w tym jest. Prawdę powiedziawszy jeszcze nie przegapiłam żadnej książki autorki i jestem z twórczością Pani Olgi na bieżąco. Lubię komedie kryminalne i zakręcone akcje w wykonaniu autorki.. Mnie osobiście wystarczy samo nazwisko autorki w zapowiedziach i przebieram łapkami nie mogąc się doczekać. Jak było w przypadku Oddaj albo giń:. Tak oto zachęcają nas do sięgnięcia po książkę:
" A podobno nie ma nic nudniejszego niż praca w bibliotece! Takie spostrzeżenie pojawiło się w głowie Matyldy Dominiczak, gdy stała nad leżącym w archiwum trupem jednego z czytelników, o którym mogła powiedzieć tyle, że zazwyczaj nie zwracał książek w terminie. Jeszcze tego ranka niewinna bibliotekarka staje się główną podejrzaną w sprawie o zabójstwo.
Matylda nie zwykła pozostawiać w rękach innych osób tego, co da radę zrobić sama. Wbrew przeciwnościom losu, protestom męża, zakazom naczelnika policji i niechęci dyrektora biblioteki postanawia odkryć prawdę, a przynajmniej oczyścić się z zarzutów i podsunąć śledczym innego podejrzanego."
Matylda Dominiczak lat 32, żona Romana i matka dziesięcioletniej Moniki. Pracuje w osiedlowej bibliotece, lubi swoja pracę, ale niestety ma na pieńku z dyrektorem tutejszej placówki. Coś nie nadają na tych samych falach, dyrektor Pawlicki nie pała miłością do naszej bohaterki i dogryza jej na każdym kroku. Jakby tego było mało to Matylda nie lubi czytelników, którzy nie tylko nie dbają o wypożyczone książki, ale i nie oddają ich w terminie. Skandal!! Na szczęście albo i na nieszczęście Matylda wpada na genialny autorski oczywiście projekt Oddaj albo giń!!! tworzy zakładki do książek, które mają przypomnieć czytelnikom o terminowym zwrocie akcji. Miało być zabawnie i dowcipnie, ale niestety... dyrektor Pawlicki jest na nie, a w przypadku Matyldy na trzy razy nie . I pewnie sprawa zakładek by przycichła, gdyby nie fakt, że Matylda włożyła je do książek, które wypożyczył najmniej zdyscyplinowany czytelnik. I to być może obeszłoby się bez konsekwencji. gdyby nie fakt, że ów czytelnik zostaje znaleziony martwy w ..bibliotece i to przez kogo?/żeby tylko jeden. Wróć, jeden trup i drugi prawie trup. Prawie trupem okazuje się być dyrektor Pawlicki. A kto znalazł nieboszczyka i dyrektora?? Bingo!!Oczywiście, że Matylda.
I tu się rozkręca cała akcja, a w życiu Matyldy zacznie się dziać tyle, że w zupełności wystarczyło by,aby obdzielić dziesięć innych osób. A nasza bohaterka chociaż ma status podejrzanej to musiałaby się nie nazywać Dominiczak, żeby nie próbować rozwikłać tajemniczej śmierci na własna rękę. Co z tego wyjdzie?
Ano kochani, wyjdzie genialna komedia kryminalna podczas czytania której wycierałam łzy i bolał mnie żołądek. Ja wiedziałam, że Olga Rudnicka pisze fantastycznie, ale w Oddaj albo giń to już przeszła sama siebie. Tak absurdalnych gagów słownych dawno nie miałam okazji czytać, tak zakręconych bohaterów - dawno nie miałam okazji spotkać, a tak zabawnych sytuacji dawno nie widziały moje oczy. I wszystko to autorka złożyła z lekka i pełna humoru powieść Oddaj albo giń!!
Mam wrażenie, że z każdą kolejna książką autorka pisze lepiej i zabawniej. Ja osobiście uwielbiam autorkę i każda kolejną książkę biorę w ciemno, a Wy pamiętajcie, żeby oddawać książki w terminie, bo w przeciwnym wypadku możecie mieć do czynienia z prokuratorem Obszczymurkiem !!!!
Polecam Wam gorąco jeśli jesteście fanami komedii kryminalnych to Oddaj albo giń! jest strzałem w dziesiątkę.
Moja ocena 9/10
Za możliwość przeczytania książki dziękuje serdecznie Wydawnictwu Prószyński i S-ka
czwartek, 9 kwietnia 2020
Mariusz Leszczyński Bez litości i przebaczenia
Data wydania: 08-11-2019
Wydawnictwo: Novae Res
Ilość stron: 354
ISBN: 97888381476836
46/2020
" Człowiek nie rodzi się złym, tylko nim się staje"
Kolejne nazwisko, o którym dotychczas nie słyszałam i nie miałam przyjemności czytać poprzedniej książki autora. Bez litości i przebaczenia to druga w dorobku Mariusza Leszczyńskiego książka. Z pewną dozą nieśmiałości podeszłam do lektury i powiem szczerze, że nie wierzyłam w umiejętności autora.
" Zemsta jest rozkoszą bogów, sprawiedliwość jest ułudą, zapłatą jest śmierć.
Seria brutalnych zabójstw kobiet zdaje się nie mieć końca. Prowadzone przez detektywa Conea śledztwo utknęło w martwym punkcie, a ofiar wciąż przybywa. Nieoczekiwanie sprawa nabiera tempa, gdy kilkuletni chłopiec, Jon Belly, znika bez śladu, a do byłego agenta Jona Miltona, dociera niezwykła przesyłka.
Co wspólnego z morderstwami ma jeden z nowojorskich policjantów, Jeremy Robertson? Czy uda się uratować chłopca? Jak bardzo musi nienawidzić kobiet człowiek, który torturuje je w tak okrutny sposób?
Wkrótce okaże się, że w tej rozgrywce nie ma wygranych, a detektyw Cane musi, jak najszybciej oddzielić wrogów od przyjaciół. Czas zdecydowanie nie gra z nim w jednej drużynie.."
Opis brzmi jak streszczenie najlepszego filmu z pogranicza kryminału i sensacji i to właśnie ten opis wzbudził mój niepokój i obawy jak autor sobie z tym poradzi.I tutaj zaskoczenie. Mariusz Leszczyński dał radę i zaskoczył mnie niesamowicie. Ta książka ma w sobie wszystkie cechy bestselleru. Mamy tutaj kryminał i powieść obyczajową, sensację i horror. Połączenie to mieszanka wybuchowa, która zabiera czytelnika w mroczną podróż ulicami Nowego Jorku, gdzie giną w mordowane w bestialski sposób kobiety i jakby tego było mało ginie kilkuletni chłopiec. Rozwiązaniem tego zajmuje się detektyw Jon Milton, były agent DEA. Trwa zabawa w kotka i myszkę, zdaje się, że przestępca wyprzedza o krok stróżów prawa, ale wszystko do czasu. Kim jest tajemniczy morderca i jaki związek ma z naszym detektywem dowiecie się sięgając po Bez litości i przebaczenia i jestem przekonana, że nie będziecie żałować swojego wyboru, bo to była wyjątkowa dobra książka, która przyprawiła mnie o szybsze bicie serca i dreszcze.
To dobrze napisana książka, z wyjątkowo wyrazistymi bohaterami. Autor tak poprowadził akcją, ze wszytko jest spójne i przemyślane w każdym calu. Autor sprawił, że trzymamy przez pół książki kciuki by za chwile obgryzać z nerwów paznokcie. To brutalna i przerażająca książka, ale przy tym niesamowicie prawdziwa, bo przecież taki jest świat.
Mnie ta książka zaskoczyła i mogę tylko pogratulować autorowi, że świetnie sobie poradził i z pewnością znajdzie wielu swoich zwolenników.
Mnie autor przekonał, polecam
Moja ocena 8/10
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Novae Res
wtorek, 7 kwietnia 2020
Dominik Rutkowski Złe dzieci
Data wydania: 11-03-2020
Wydawnictwo: Świat Książki
Ilość stron: 303
ISBN: 9788381392150
45/2020
Kolejne nieznane mi nazwisko i kolejne moje odkrycie. Ta książka już od daty wydania wołała do mnie: przeczytaj mnie i moja intuicja mnie nie zawiodła. Zobaczcie jaki intrygujący opis mają Złe dzieci:
" Kiedy cudze piętno staje się brzemieniem.
Jest zima roku 1984, umęczeni absurdem schyłkowego PRL-u warszawiacy grzęzną w śnieżnej brei. Mietek, student oprowadzający po mieści zagranicznych turystów, odbiera z hotelu parę Norwegów. Szybko staje się jasne, że milczący przybysze nie są zainteresowani zwiedzaniem stolicy i zamierzają się oddać tajemniczym poszukiwaniom. O tym, co było ich przedmiotem, Mieczysław dowie się dopiero trzydzieści lat później. Makabryczna prawda wstrząśnie nim i popchnie ku własnemu śledztwu, które zakończy wizyta w prowincjonalnym norweskim miasteczku. Odpowiedź wcale nie przyniesie ukojenia.
W Złych dzieciach siermięga lat 80 przeplata się z rzeczywistością okupacyjną, która wraca echem w czasach obecnych. Dominik Rutkowski z finezją buduje napięcie, prowokuje zderzenia perspektyw i zręcznie myli tropy. Opowiada o piekle izolacji w trybach historii - tej powszechnej i tej jednostkowej, której towarzyszy niezawinione cierpienie."
Mietka poznajemy jako młodego student, który dorabia oprowadzaniem wycieczek po stolicy. To pod jego opiekę trafia para Norwegów: Judyta i Knut, którzy znają tylko język norweski i są w zasadzie zdani tylko na naszego przewodnika. Ten dwoi się i troi,aby zainteresować przybyszów historią miasta, ale im nie w głowie zabytki, kultura i sztuka. Ich interesują tylko cmentarze. Dlaczego?
Po latach ci sami turyści trafiają po raz drugi do Warszawy i tym razem ujawniają Mieczysławowi, bo już nie Mietkowi, cel swojej podróży i obsesyjne wręcz poszukiwanie grobu. Gdy Mieczysław dowiaduje się czyjego grobu poszukują Judyta z Knutem doznaje szoku, nie wierzy w historię .Nasi norwescy przybysze szukają tajemniczego grobu, który ma się znajdować na starym cmentarzu wojskowym. Kogo tak usilnie poszukują? Kto zakończył swoje życie na polskiej ziemi?
Lubię jak książka mnie uczy czegoś nowego i tak było właśnie w przypadku Złych dzieci. To Pan Dominik Rutkowski zmusił mnie do zgłębienia swojej wiedzy o ... tego Wam nie powiem, bo nie chcę Wam popsuć przyjemności z czytania, ale powiem Wam,że po poszukiwaniach internatu to czego się dowiedziałam przyprawiło mnie o gęsią skórkę. Mówią, że człowiek całe życie się uczy, a i tak głupi umiera.
Podstawowe pytanie jakie trzeba sobie zadać to takie: ile dziedziczymy po swoich przodkach? czy powielamy ich błędy w swoim życiu? Kim są tajemniczy przybysze z Norwegii i czy uda im się znaleźć to co spędza im sen z powiek? Czy poszukiwania będą owoce? Czy może na światło dzienne wyjdą straszne i tragiczne wydarzenia z przeszłości.
Akcję książki autor umiejscowił nie tylko w Polsce tej z czasów PRL- u i tej współczesnej, ale i w okupowanej Warszawie, a także na jednej z wysp w Norwegii, gdzie wraz z matką mieszkała Judyta i Knut.
Dawno nie czytałam tak dobrej książki. To niebanalna historia, która wzbudza w czytelniku skrajne uczucia: lęk, strach, niedowierzanie i współczucie.
Żałuje, że to moje pierwsze spotkanie z autorem, ale mam nadzieję, że niedługo uda mi się nadrobić braki, bo autor oczarował mnie swoim stylem i umiejętnością zmuszenia czytelnika do myślenia.
Moja ocena 9/10
Za możliwość przeczytania książki dziękuje Wydawnictwu Świat Książki
poniedziałek, 6 kwietnia 2020
Filip Skrońc Nie róbcie mu krzywdy
Data wydania: 04-03-2020
Wydawnictwo: Czarne
Ilość stron:235
ISBN: 9788380499805
44/2020
" Zabijanie białych dzieci było niczym wstydliwy sekret. Nie organizowano ceremonii pogrzebowej, nikt o tym nie wspominał. Ciało chowano wewnątrz domu, bo wierzono, że zwłoki albinosa nie powinny opuścić domostwa. Coś takiego mogło przynieść rodzinie niepowodzenie, należałoby zamówić płaczki, a płacz za anormalnym dzieckiem nie przystawał. Nikt więc o śmierci nie informował, podłoga domu stawała się cmentarzem. Na grobie spano, jedzono, płodzono kolejne dzieci."
Seria reportaży to jest to co każdy powinien przeczytać. To książki obok których nie da się przejść obojętnie. To w nich na światło dzienne wychodzą sprawy, o których pewnie większość z nas nie ma pojęcia. Tematu tabu, o których się nie mówi albo szepcze po kątach w wielkiej tajemnicy. Nie róbcie mu krzywdy to druga książka, którą miałam przyjemność przeczytać dzięki uprzejmości Wydawnictwa Czarne i druga książka, która na długo zostanie w mojej głowie, bo opisuje sprawy, które bolą i które nie powinny mieć miejsca. I wszystko to ma miejsce w XXI wieku, gdzie wydawałoby się, że ludzie nie powinni wierzyć w zabobonu, przesądy czy inne gusła.
Albinosi, bo o nich traktuje reportaż Filipa Skrońc to ludzie, którzy posiadają brak pigmentu w skórze, włosach i tęczówce oka. W związku z tym charakteryzują się bardzo jasną skórą, białymi włosami, brwiami i rzęsami. Przez wieki albinosi uważani byli za ewenement, często zabijani tuż po urodzeniu. Wyobraźcie sobie albinosa w Afryce, bo to właśnie w Tanzanii umiejscowił swoją książkę autor. W Afryce nawet jak uda się przeżyć dziecku z albinizmem to jego szanse na normalne życie są znikome. Poparzenia słoneczne prowadzą do nowotworów skóry,a wszechobecna bieda uniemożliwia zakup kremów z wysokimi filtrami . To wszystko mało, bo na przełomie XX i XXI wieku to ludzie stali się największym zagrożeniem dla albinosów. To amulety wytworzone z części ich ciała mają zapewnić tym " normalnym" szczęście, bogactwo, a nawet wyleczyć z choroby,a już seks z kobietą, która przyszła na świat z albinizmem leczy z AIDS.
To albinosi od najmłodszych lat czują się wykluczeni ze społeczeństwa, nie maja towarzyszy zabaw, są na każdym kroku wytykani palcami i szykanowani. No bo jak można dotknąć kogoś kto jest duchem diabła??? Czytałam i przecierałam oczy ze zdumienia. Nie rozumiem i już nie zrozumiem tego świata.
To przerażający i mocny reportaż, którego czytanie zmusza do refleksji i zastanowienia się. To dzięki Nie róbcie mu krzywdy mogłam poznać nie tylko historię Tanzanii, ale i opowieści mieszkańców tego kraju, którzy urodzili się dotknięci albinizmem i udało im się przeżyć ataki swoich oprawców. To książka, która otwiera oczy na to co dzieję się do dzisiaj w Tanzanii, a mamy przecież XXI wiek i teoretycznie cywilizowane społeczeństwa.
Po lekturze dwóch reportaży tylko się umocniłam w przekonaniu, że ten gatunek nie tylko uczy i pokazuje nam rzeczy, o których nie mamy pojęcia, ale i pozwala poznać obyczaje, wierzenia i życie ludzi na innych kontynentach. Wiem już, że zdecydowanie za rzadko po niego sięgam, ale i wiem, że nadrobię ten błąd.
Moja ocena 9/10
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Czarne
niedziela, 5 kwietnia 2020
Magdalena Trubowicz Do trzech razy miłość
Data wydania: 12-02-2020
Wydawnictwo; Czwarta Strona
Ilość stron: 351
ISBN: 9788366517684
43/2020
" Świat dorosłych jest do bani. Musisz pracować, by mieć na rachunki i jedzenie. Robić dobrą minę do złej gry i jeszcze przyjmować zewsząd ciosy. (....) Młodzież to ma dopiero przerąbane. Za duzi, by bawić się w piaskownicy, a za mali by brać ich na poważnie. Szukamy swojej drogi i tak, popełniamy w międzyczasie sporo błędów, a dorośli co? Tylko nas krytykują. Doskonale wiedzą, że musimy się sami poparzyć, a mimo to muszą jeszcze kopać leżącego. Jakby sami nie byli młodzi."
Do trzech razy miłość to czwarta część cyklu Kupidyn w spódnicy Magdaleny Trubowicz, której twórczość . Czekałam z niecierpliwością na książkę, bo doskonale widziałam, że czeka nie doskonała zabawa i ubaw po pachy.Uwielbiam poczucie Pani Magdaleny i mam wrażenie, że nadajemy na tych samych falach. Cóż tak już chyba mają krajanki, bo autorka pochodzi z sąsiedniej miejscowości. Dobra, prawie sąsiedniej, ale z byłego województwa legnickiego.
I chociaż Do trzech razy miłość jest czwartą częścią cyklu to można książki czytać oddzielnie, bo każda poświęcona jest innemu bohaterowi, ale łączy je wspólny mianownik: miłość i to bez względu na to jaka drogę musi pokonać to i tak trafi do naszego serca pokonując po drodze liczne przeszkody, bo przecież nikt nie obiecywał, że będzie łatwo.
Tym razem autorka zbiera nas do Zakochlic do urokliwego pensjonatu, którego właścicielka Marta była pracownica korporacji, która postawiła wszystko na jedną kartę i postanowiła zrealizować swoje marzenia. Niestety pensjonat kuchnia, w której czuje się jak ryba w wodzie, ale i zarządzanie, organizacja imprez i milion innych rzeczy, które są niezbędna, aby Zakochlice funkcjonowały prawidłowo.
Tu u Marty znajduje swoje tymczasowe biuro Wanda, którą znamy z poprzednich części. To ma być tymczasowe miejsce do czasu, gdy nie zostanie wyremontowane jej biuro strawione w pożarze. Biuro matrymonialne i pensjonat to powinien być strzał w dziesiątkę. I pewnie tak by było, gdyby nie fakt, że do Wandy ściągają tłumy klientów spragnionych miłości, a u Marty bezruch. Między paniami dochodzi do krótkotrwałego spięcia. Czy Marta i Wanda będą funkcjonować w symbiozie? Czy pracownicy Marty skorzystają z usług Wandy czy może Amor sam znajdzie drogę do ich serc bez pomocy swatki? Tego wszystkiego dowiecie się sięgając po Do trzech razy miłość.
To genialna książka na czas przymusowej kwarantanny. Mnie ubawiła do łez, a mąż mój spoglądał na mnie niepewnie i pytał czy dobrze się czuję. Jasne, że nie tylko dobrze, a wręcz doskonale, bo to książka, z której humor aż wychodzi z kart, pełen gagów sytuacyjnych i dialogów, które można jeść łyżkami.Jak zwykle w książce pani Magdaleny znalazłam odskocznię od rzeczywistości, która nie wygląda różowo. Było zabawnie i niesamowicie pozytywnie. I chociaż może ktoś powie, że banał i bajka, że Amor trafia akurat w jednym czasie w bohaterów to mnie się podobało i chciałabym powiedzieć, że proszę o więcej,ale... Śledzę stronę Na Facebooku Pani Magdaleny i wiem, że na jakiś czas zawiesza działalność pisarską z osobistych powodów. Jako czytelnik niezmiernie żałuję, bo zawsze wypatrywałam z niecierpliwością nowych tytułów, ale jako człowiek rozumiem, bo to ciężki obowiązek i nie samym pisanie człowiek żyje.
Mogę Wam z czystym sumienie polecić nie tylko Kupidyna w spódnicy, ale wszystkie książki Pani Trubowicz, bo to kawał dobrej literatury, która doskonale poprawia humor
Moja ocena 8/10
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona
piątek, 3 kwietnia 2020
Piotr Wójcik Chemik
Data wydania: 29-03-2020
Wydawnictwo: Dragon
Ilość stron: 320
ISBN: 9788381724227
42/2020
Piotr Wójcik debiutował w zeszłym roku powieścią Wina, o której pisałam tutaj
https://rudabiblioteczka.blogspot.com/2019/11/piotr-wojcik-wina.html
Wina i Chemik stanowią serię kryminalną Metropolia. Powiem szczerze, że nie mam pojęcia z ilu tytułów będzie się składać ta seria, ale jeśli będą kolejne to sięgnę po nie z największą przyjemnością. Wina podobała mi się, ale nie zwaliła mnie z nóg natomiast Chemik był doskonały. Czytało się z wypiekami na twarzy i do końca nie było wiadomo co się wydarzy. Widać, że pisanie autorowi nie tylko sprawia przyjemność, ale i rozwija on swój warsztat.
Tak wydawca zachęca nas do przeczytania książki:
" Drugi tom serii kryminalnej Metropolia. Komisarz Sabina Trzmiel otrzymuje wezwanie na katowickie osiedle Gwiazdy, gdzie z balkonu wypadł młody chłopak. Intuicja podpowiada jej że nie ma do czynienia z samobójstwem. Kto mógłby pragnąć śmierci utalentowanego studenta? Tropy prowadzą zarówno w tragiczną przeszłość ofiary, jak i poprzez środowisko śląskich dilerów..."
Łukasz Naraziński, bo tak nazywa się ofiara to młody chłopak, zdolny student chemii, który po tragicznej śmierci rodziców trafił do domu dziecka. Dzięki stypendium otrzymanemu od miasta może studiować to co kocha. Zdawałoby się, że zwyczajny młody człowiek. Ale nic bardziej mylnego, bo im głębiej zagłębiamy się w książkę tym więcej plam pojawia się na obliczu denata. To nie był dobry człowiek.koniecznie przekonajcie się co denat miał wspólnego z katowickimi dilerami i jedną z wysoko postawionych urzędniczek.
Śledztwo prowadzi Sabina Trzmiel razem z Andrzejem Świerczewskim. To oni z mozołem starają się rozwikłać tę dziwną śmierć. Dużo się tu dzieje, bo i życie naszego nieboszczyka było barwne. To oni wyciągają na jaw sprawy sprzed lat, które nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego.To z nimi poznajemy nocne kluby Katowic i świat rządzony prze z dilerów, to z nimi odwiedzamy dom dziecka, w którym tylko z pozoru wszystko działa jak w zegarku. A już zakończenie to prawdziwa petarda. Mnie osobiście wbiło w fotel, no autor tak umiejętnie wodzi czytelnika za nos i kluczy, że ja nie domyślałam się kto pomógł pożegnać się z tym światem Łukaszowi.
Jak dla mnie to jest świetnie napisany kryminał, który czyta się z zapartym tchem. Do bohaterów tez nie można się przyczepić, bo każdy z nich ma to coś, coś co wnosi do sprawy.
Moim zdaniem Chemik jest zdecydowanie bardziej przemyślaną książką od Winy. Jak dla mnie to prawdziwa bomba i zaskoczenie. Mogę Wam polecić z czystym sumieniem.
Moja ocena 8/10
Za możliwość przeczytania książki dziękuję serdecznie Wydawnictwu Dragon.